Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Zgadzam się że naród jest tworem sztucznym, wymyślonym ba nawet dziwnym. Od dawna myślałem że nie ma nic dziwniejszego niż dziesiątki a nawet setki milionów ludzi w żaden sposób nie spokrewnionych ze sobą, nie znających się, a twierdzących że są jednym tworem. Jednak ta „więź” czy tego chcemy czy nie istnieje, jest prawdziwa i jeszcze będzie obecna przez dłuuugi czas po naszej śmierci. W dalszej części tekstu będę starał się ukazać jak proces dziejowy (duże słowo ale adekwatne), czyli ewolucja stosunków międzyludzkich, (ekonomicznych, społecznych, politycznych) który zaowocował tym gigantycznym tworem opartym na zbiorowej tożsamości...
Ludzie przestali być zwierzętami tworząc hordy, wtedy przebiliśmy się przez nasze zwierzęce ograniczenia. Zrobiliśmy pierwszy krok w „odzwierzęcaniu się” na długo przed rewolucją Neolityczną (powstaniem rolnictwa, różnic klasowych, miast, własności, władzy, prawa). Na setki tysięcy lat przed tym (rew. N) jeszcze utworzyliśmy zalążki władzy politycznej (wodzów hord, później pierwszych plemion), oraz podstawy religii (szamanów, czyli przywódców duchowych). Dlaczego tak się stało? Ano dlatego że ci ładnie przez pana nazwani „neandertalczykami” bali się dosłownie wszystkiego, byli przesądni, dlatego że żyli w innym świecie niż dzisiaj. Klęski żywiołowe, żywnościowe, zarazy (nie wspominając o drapieżnikach) zabierały o wiele większe żniwo (procent) niż dzisiaj. Takie Haiti, czy sławny Wielki Głód Na Ukrainie (jednak z powodów naturalnych) były codziennością naszych przodków. Więc czuli się bezpieczniej mając przy ognisku szamna tłumaczącego im tajemnice świata, wierzenia dającą nadzieję i oparcie, dumnego wodza prowadzącego na polowania i do boju. Dodatkowo już na samym początku naszej drogi do stanu dzisiejszego mieliśmy nie tyle patriotyzm, lecz skrajny nacjonalizm. Każdego człowieka z poza naszej grupy, szczepu czy plemienia mordowano. Pan Michał chyba się zgodzi że to podejście skrajnie „patriotyczne”. A i byliśy bardzo przywiani do swoich terenów i sposobów życia, bardzo łatwo się z tym związywano.
Tak więc ludzie mordowali się od początku swych dziejów jednak co się zmieniło po rewolucji neolitycznej? Otóż odkryli rolnictwo przez co stworzyli nadwyżki żywności dzięki czemu rozpoczęła się specjalizacja społeczna. A to wytworzyło pierwsze skomplikowane narzędzia, różnice klasowe, miasta, pismo, własność, władzę polityczną, scentralizowaną religię (władzę duchową) prawo (skodyfikowanie swych zwyczajów) itd., itd. Koniecznie trzeba dodać jeszcze jedna rzecz. Wtedy ludzie zauważyli że o wiele lepiej jest współpracować z innymi plemionami w celu budowy systemów irygacyjnych, obrony i handlu. Mówimy tu o okresie 10-4 tys. p.n.e. czyli okolice żyznego pół księżyca, żółtej rzeki, delty Nilu, więc budowa systemów irygacyjnych ma kluczowe znaczenie. By to zrobić trzeba było stworzyć coś większego niż plemię – państwo. Był to twór zawierający:
a) terytorium
b) ludność - dziesiątki bądź setki plemion.
c) prawo (ustnie przekazywane bądź skodyfikowane pisemnie zwyczaje)
d) Władzę czyli legalne środki przymusu (agresji) i jej instytucje
e) podział na rządzonych i rządzących
f) armię
g) i oczywiście władcę
Tak więc stworzyliśmy pierwsze państwa lecz nie było w nich narodów...Natomiast były w nich kultury niskie* (nie piśmienne) można powiedzieć ludowe, oraz wysokie* czyli piśmienne. Ma to ogromne znaczenie ponieważ piśmienność pozwalała utrzymać daną Cywilizację teoretycznie w nieskończoność (tylko teoretycznie). Czasami granice pokrywały się z etnicznymi, lecz bardzo rzadko. Kultury rządzących i rządzonych różniły się i było to oczywistością. itd. Też trzeba dodać że w tych państwach aż się roiło od innych kultur, wierzeń, struktur społecznych itd. itd. Dodatkowo „modą” tamtych czasów było zwiększanie różnic w hierarchii ważności (rządzonych i rządzących). Więc z biegiem czasu wprowadzano różne gesty i postawy zależnie dla danej grupy, podkreślające różnice w statusie. Więc języki zależały od kontekstu sytuacji. Były to języki honoryfikatywne czyli zawierające specjalne struktury dla ukazania statusu rozmówców. Warto też dodać że gdy w państwie EX następował zamach stanu, kupiec z ludu EY nie martwił czy będzie władcą członek kultury A, B, EX, EY czy PL, leczy czy nie zwiększy podatków, wywoła wojnę domową itd.
Tak więc ludzie przestali morować każdego z poza swojej grupy, teraz mogli mordować się tylko w niektórych okolicznościach... A w niektórych kulturach mordowanie się podczas zjawisk zwanych wojnami było szczególnie chwalebne. Te kultury zaczęły wygrywać, i tak rozpoczął swoją karierę kult dzielnego wojownika (we wszystkich Cywilizacjach które chciały przeżyć).
No a co z kwestią narodową? Publiczność gotowa TAAAk !! więc otwieramy nowy teleturniej pod tytułem specjalizacja – droga do narodu! Przerwa na reklamy.
Im większe były społeczeństwa, im gęściej były zamieszkiwane dane terytoria (miasta) tym intensywniej ze sobą handlowały. Jednak barter nie wystarczał dla potrzeb dużego handlu, potrzeba było jakiegoś środka mierzenia wartości różnych dóbr a później usług. Takie cuś powinno być łatwo podzielne, powinno mieć ograniczoną podaż (przez to wysoką cenę w innych dobrach), mieć długi okres ważności, być znane ze swojej wartości jako środek wymiany. Jeżeli jakieś dobro miało kilka z podanych cech i było długo w obrocie stawało się "cenne bo jest cenne" (w świadomości ludzkiej). Próbowano z wieloma towarami - muszelkami, paciorkami, gwoźdźmi itd. Lecz w procesie wolnorynkowym wygrały dwa dobra mające wszystkie te cechy - srebro i złoto. I tak Licyjczycy spłodzili w VII w p.n.e. elektron pierwszy pieniądz kruszcowy. Oklaskom nie było końca tłum szalał w ekstazie, w końcu po wielu trudach, setkach tysięcy lat oczekiwania, wybrano bramkę nr1 w procesie do stworzenia narodu. A pan metalurg z miasta Bylos twórca pieniądza 1 elementu, dostał kwiaty, czekoladki, zdjecie z Lechem Kaczyńskim, 100 wołów, nawet publiczność wyrecytowała na jego cześć hymn narodowy,(Tusk chciał go jako doradcę ekonomicznego), a on zastanawiał się w duszy co to za zupa ten cały naród? Dziwnym trafem w tych okolicach panoszyli się grecy i dwa wieki później stworzyli alfabet dzięki czemu piśmienność mogła się łatwo rozszerzyć na całe grupy społeczne. Wtedy prezenter dostał ataku szału, już po dwustu latach powstał 2 element dla powstania narodu enujazm publiczności nie miał końca oszołomiony grek dostał kwiaty, czekoladki, zdjęcie z Lechem Kaczyńskim, 100 wołów, nawet publiczność tradycyjnie wyrecytowała na jego cześć hymn narodowy, (Tusk chciał go jako ministra kultury), a ten zapytał metalurga o co chodzi? Zupa z narodu... Niestety bramka nr 3 nie miała jednego autora pojęcie narodu ewoluowało przez stulecia dopiero pod koniec średniowiecza była jako taka definicja, 100 wołów przekazano głodującym na ulicy. Bramka nr 4 wręcza się Nicollo Machiavellemu za nowoczesną definicje państwa, siedziby narodu. Bramka nr 5 cztery niestety nie miała jednego wygranego. Rewolucja agrarna spowodowała znaczny przyrost ludności oraz stworzyła dużą grupę producentów żywności zdolnych do dużej konsumpcji. Bramka nr 6 to Rewolucja postaw wobec pracy czyli nowy stosunek do pracy warunkujący wyzszą konsumpcję. A było niezbędne dla powstania ostatniego 7 elementu (nie mylić z filmem)...(publiczność w ekstazie zaraz ogłosi się ostatni element do powstania narodu [metalurg już wyjmował łyżeczkę] A Był nim... kapitalizm!?
Kapitalizm wymaga powstania jednego skodyfikowanego języka pozbawionego kontekstu, taki był język z alfabetem, prosty w nauczeniu, klarowny z zasadami, jego treść zawsze i wszędzie znaczyła to samo niezależnie od gestu. Oczywiście języki honoryfikatywne są używane przez niektóre społeczeństwa kapitalistyczne (np. japońskie), ale są one skodyfikowane i nie tak bardzo zależne od gestu i kontekstu, jak w kulturach pierwotnych. Jak więc kapitalizm wymaga łatwej cyrkulacji informacji (co, za ile, kiedy, gdzie, jak), to wymaga stworzenia jednolitej kulturowo struktury zwanej narodem. Jak do tego doprowadzić? Po przez system edukacji. Co ma wystarczająco dużo sił i środków by go wprowadzić – nowoczesne państwo. Tak więc pojecie narodu musiało wcześniej czy później się umasowić na całe społeczeństwo, a kultury lokalne w ramach rozwoju gospodarki towarowo - pieniężnej musiały się unaradawiać, by stać się w większości piśmienne w jednym języku w okresie „inkubacji” kapitalizmu. A rewolucja przemysłowa i rozwój higieny pozwolił na gwałtowny wzrost liczny ludności, dając w efekcie miliony naszych współobywateli - pana i moją osobę.
Tak więc w procesie specjalizacji powstała odmiana kultury wyższej, utrzymywana sztucznie przy życiu przez masowy proces edukacji (alfabetyzacji) rozwiniętych gospodarczo społeczeństw. Kultura ta okazała się niezwykle silna.
Podsumowując własność, naród, państwo i inne idee których pan nie lubi powstały w wyniku rozwoju gospodarczego. Gdyby nie to biegał by pan zemną (nie jak z polak z polakiem, lecz jak analfabeta z drugim dzikusem) za jakimś zającem dla naszej hordy. Więc proszę się choćby z tego powodu trochę hamować się w obrażaniu odczuć innych ludzi. Ja nie zostałem urażony, bo podzielam częściowo pana wątpliwości. Jednak uważam się za Patryjotę. Jest to tylko częściowo mój wybór, pomimo mojej wiedzy o tym bycie, wszystkich wątpliwościach miłość do ojczyzny jest bezwarunkowa (dla mnie), jest tym co przeważyło w moim stosunku do mojego narodu. A i prosił bym także o nie używanie w takich tekstach słowa ojczyzna. Ma ono inne znaczenia niż słowo vaterland**, zakłada obronę z własnej woli, nie mord z obowiązku czy rozkazu**. Proponował bym użycie słowa kraj, państwo, bądź vaterland.
*Ernest Gellner „narody i nacjonalizm”
**Anna Wierzbicka „słowa klucze”
pozdrawiam.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Panie, bracie, toważyszu szlachcicu. Choć pan bronić ojczyzny
Tekst "ciekawy" ale niestety muszę polemizować.
Zgadzam się że naród jest tworem sztucznym, wymyślonym ba nawet dziwnym. Od dawna myślałem że nie ma nic dziwniejszego niż dziesiątki a nawet setki milionów ludzi w żaden sposób nie spokrewnionych ze sobą, nie znających się, a twierdzących że są jednym tworem. Jednak ta „więź” czy tego chcemy czy nie istnieje, jest prawdziwa i jeszcze będzie obecna przez dłuuugi czas po naszej śmierci. W dalszej części tekstu będę starał się ukazać jak proces dziejowy (duże słowo ale adekwatne), czyli ewolucja stosunków międzyludzkich, (ekonomicznych, społecznych, politycznych) który zaowocował tym gigantycznym tworem opartym na zbiorowej tożsamości...
Ludzie przestali być zwierzętami tworząc hordy, wtedy przebiliśmy się przez nasze zwierzęce ograniczenia. Zrobiliśmy pierwszy krok w „odzwierzęcaniu się” na długo przed rewolucją Neolityczną (powstaniem rolnictwa, różnic klasowych, miast, własności, władzy, prawa). Na setki tysięcy lat przed tym (rew. N) jeszcze utworzyliśmy zalążki władzy politycznej (wodzów hord, później pierwszych plemion), oraz podstawy religii (szamanów, czyli przywódców duchowych). Dlaczego tak się stało? Ano dlatego że ci ładnie przez pana nazwani „neandertalczykami” bali się dosłownie wszystkiego, byli przesądni, dlatego że żyli w innym świecie niż dzisiaj. Klęski żywiołowe, żywnościowe, zarazy (nie wspominając o drapieżnikach) zabierały o wiele większe żniwo (procent) niż dzisiaj. Takie Haiti, czy sławny Wielki Głód Na Ukrainie (jednak z powodów naturalnych) były codziennością naszych przodków. Więc czuli się bezpieczniej mając przy ognisku szamna tłumaczącego im tajemnice świata, wierzenia dającą nadzieję i oparcie, dumnego wodza prowadzącego na polowania i do boju. Dodatkowo już na samym początku naszej drogi do stanu dzisiejszego mieliśmy nie tyle patriotyzm, lecz skrajny nacjonalizm. Każdego człowieka z poza naszej grupy, szczepu czy plemienia mordowano. Pan Michał chyba się zgodzi że to podejście skrajnie „patriotyczne”. A i byliśy bardzo przywiani do swoich terenów i sposobów życia, bardzo łatwo się z tym związywano.
Tak więc ludzie mordowali się od początku swych dziejów jednak co się zmieniło po rewolucji neolitycznej? Otóż odkryli rolnictwo przez co stworzyli nadwyżki żywności dzięki czemu rozpoczęła się specjalizacja społeczna. A to wytworzyło pierwsze skomplikowane narzędzia, różnice klasowe, miasta, pismo, własność, władzę polityczną, scentralizowaną religię (władzę duchową) prawo (skodyfikowanie swych zwyczajów) itd., itd. Koniecznie trzeba dodać jeszcze jedna rzecz. Wtedy ludzie zauważyli że o wiele lepiej jest współpracować z innymi plemionami w celu budowy systemów irygacyjnych, obrony i handlu. Mówimy tu o okresie 10-4 tys. p.n.e. czyli okolice żyznego pół księżyca, żółtej rzeki, delty Nilu, więc budowa systemów irygacyjnych ma kluczowe znaczenie. By to zrobić trzeba było stworzyć coś większego niż plemię – państwo. Był to twór zawierający:
a) terytorium
b) ludność - dziesiątki bądź setki plemion.
c) prawo (ustnie przekazywane bądź skodyfikowane pisemnie zwyczaje)
d) Władzę czyli legalne środki przymusu (agresji) i jej instytucje
e) podział na rządzonych i rządzących
f) armię
g) i oczywiście władcę
Tak więc stworzyliśmy pierwsze państwa lecz nie było w nich narodów...Natomiast były w nich kultury niskie* (nie piśmienne) można powiedzieć ludowe, oraz wysokie* czyli piśmienne. Ma to ogromne znaczenie ponieważ piśmienność pozwalała utrzymać daną Cywilizację teoretycznie w nieskończoność (tylko teoretycznie). Czasami granice pokrywały się z etnicznymi, lecz bardzo rzadko. Kultury rządzących i rządzonych różniły się i było to oczywistością. itd. Też trzeba dodać że w tych państwach aż się roiło od innych kultur, wierzeń, struktur społecznych itd. itd. Dodatkowo „modą” tamtych czasów było zwiększanie różnic w hierarchii ważności (rządzonych i rządzących). Więc z biegiem czasu wprowadzano różne gesty i postawy zależnie dla danej grupy, podkreślające różnice w statusie. Więc języki zależały od kontekstu sytuacji. Były to języki honoryfikatywne czyli zawierające specjalne struktury dla ukazania statusu rozmówców. Warto też dodać że gdy w państwie EX następował zamach stanu, kupiec z ludu EY nie martwił czy będzie władcą członek kultury A, B, EX, EY czy PL, leczy czy nie zwiększy podatków, wywoła wojnę domową itd.
Tak więc ludzie przestali morować każdego z poza swojej grupy, teraz mogli mordować się tylko w niektórych okolicznościach... A w niektórych kulturach mordowanie się podczas zjawisk zwanych wojnami było szczególnie chwalebne. Te kultury zaczęły wygrywać, i tak rozpoczął swoją karierę kult dzielnego wojownika (we wszystkich Cywilizacjach które chciały przeżyć).
No a co z kwestią narodową? Publiczność gotowa TAAAk !! więc otwieramy nowy teleturniej pod tytułem specjalizacja – droga do narodu! Przerwa na reklamy.
Im większe były społeczeństwa, im gęściej były zamieszkiwane dane terytoria (miasta) tym intensywniej ze sobą handlowały. Jednak barter nie wystarczał dla potrzeb dużego handlu, potrzeba było jakiegoś środka mierzenia wartości różnych dóbr a później usług. Takie cuś powinno być łatwo podzielne, powinno mieć ograniczoną podaż (przez to wysoką cenę w innych dobrach), mieć długi okres ważności, być znane ze swojej wartości jako środek wymiany. Jeżeli jakieś dobro miało kilka z podanych cech i było długo w obrocie stawało się "cenne bo jest cenne" (w świadomości ludzkiej). Próbowano z wieloma towarami - muszelkami, paciorkami, gwoźdźmi itd. Lecz w procesie wolnorynkowym wygrały dwa dobra mające wszystkie te cechy - srebro i złoto. I tak Licyjczycy spłodzili w VII w p.n.e. elektron pierwszy pieniądz kruszcowy. Oklaskom nie było końca tłum szalał w ekstazie, w końcu po wielu trudach, setkach tysięcy lat oczekiwania, wybrano bramkę nr1 w procesie do stworzenia narodu. A pan metalurg z miasta Bylos twórca pieniądza 1 elementu, dostał kwiaty, czekoladki, zdjecie z Lechem Kaczyńskim, 100 wołów, nawet publiczność wyrecytowała na jego cześć hymn narodowy,(Tusk chciał go jako doradcę ekonomicznego), a on zastanawiał się w duszy co to za zupa ten cały naród? Dziwnym trafem w tych okolicach panoszyli się grecy i dwa wieki później stworzyli alfabet dzięki czemu piśmienność mogła się łatwo rozszerzyć na całe grupy społeczne. Wtedy prezenter dostał ataku szału, już po dwustu latach powstał 2 element dla powstania narodu enujazm publiczności nie miał końca oszołomiony grek dostał kwiaty, czekoladki, zdjęcie z Lechem Kaczyńskim, 100 wołów, nawet publiczność tradycyjnie wyrecytowała na jego cześć hymn narodowy, (Tusk chciał go jako ministra kultury), a ten zapytał metalurga o co chodzi? Zupa z narodu... Niestety bramka nr 3 nie miała jednego autora pojęcie narodu ewoluowało przez stulecia dopiero pod koniec średniowiecza była jako taka definicja, 100 wołów przekazano głodującym na ulicy. Bramka nr 4 wręcza się Nicollo Machiavellemu za nowoczesną definicje państwa, siedziby narodu. Bramka nr 5 cztery niestety nie miała jednego wygranego. Rewolucja agrarna spowodowała znaczny przyrost ludności oraz stworzyła dużą grupę producentów żywności zdolnych do dużej konsumpcji. Bramka nr 6 to Rewolucja postaw wobec pracy czyli nowy stosunek do pracy warunkujący wyzszą konsumpcję. A było niezbędne dla powstania ostatniego 7 elementu (nie mylić z filmem)...(publiczność w ekstazie zaraz ogłosi się ostatni element do powstania narodu [metalurg już wyjmował łyżeczkę] A Był nim... kapitalizm!?
Kapitalizm wymaga powstania jednego skodyfikowanego języka pozbawionego kontekstu, taki był język z alfabetem, prosty w nauczeniu, klarowny z zasadami, jego treść zawsze i wszędzie znaczyła to samo niezależnie od gestu. Oczywiście języki honoryfikatywne są używane przez niektóre społeczeństwa kapitalistyczne (np. japońskie), ale są one skodyfikowane i nie tak bardzo zależne od gestu i kontekstu, jak w kulturach pierwotnych. Jak więc kapitalizm wymaga łatwej cyrkulacji informacji (co, za ile, kiedy, gdzie, jak), to wymaga stworzenia jednolitej kulturowo struktury zwanej narodem. Jak do tego doprowadzić? Po przez system edukacji. Co ma wystarczająco dużo sił i środków by go wprowadzić – nowoczesne państwo. Tak więc pojecie narodu musiało wcześniej czy później się umasowić na całe społeczeństwo, a kultury lokalne w ramach rozwoju gospodarki towarowo - pieniężnej musiały się unaradawiać, by stać się w większości piśmienne w jednym języku w okresie „inkubacji” kapitalizmu. A rewolucja przemysłowa i rozwój higieny pozwolił na gwałtowny wzrost liczny ludności, dając w efekcie miliony naszych współobywateli - pana i moją osobę.
Tak więc w procesie specjalizacji powstała odmiana kultury wyższej, utrzymywana sztucznie przy życiu przez masowy proces edukacji (alfabetyzacji) rozwiniętych gospodarczo społeczeństw. Kultura ta okazała się niezwykle silna.
Podsumowując własność, naród, państwo i inne idee których pan nie lubi powstały w wyniku rozwoju gospodarczego. Gdyby nie to biegał by pan zemną (nie jak z polak z polakiem, lecz jak analfabeta z drugim dzikusem) za jakimś zającem dla naszej hordy. Więc proszę się choćby z tego powodu trochę hamować się w obrażaniu odczuć innych ludzi. Ja nie zostałem urażony, bo podzielam częściowo pana wątpliwości. Jednak uważam się za Patryjotę. Jest to tylko częściowo mój wybór, pomimo mojej wiedzy o tym bycie, wszystkich wątpliwościach miłość do ojczyzny jest bezwarunkowa (dla mnie), jest tym co przeważyło w moim stosunku do mojego narodu. A i prosił bym także o nie używanie w takich tekstach słowa ojczyzna. Ma ono inne znaczenia niż słowo vaterland**, zakłada obronę z własnej woli, nie mord z obowiązku czy rozkazu**. Proponował bym użycie słowa kraj, państwo, bądź vaterland.
*Ernest Gellner „narody i nacjonalizm”
**Anna Wierzbicka „słowa klucze”
pozdrawiam.