Dodaj nową odpowiedź

Czarna historia neoliberalizmu (recenzja David Harvey, Neoliberalizm. Historia katastrofy)

Publicystyka | Recenzje

Najwyższy czas uświadomić sobie, że jesteśmy w trakcie permanentnej wojny klasowej. Trwa walka uprzywilejowanych przeciwko szerokim masom społecznym. Fakt wojny będący, jak pisał M. Foucault, realnym stanem obecnych społeczeństw, jest maskowany pod pojęciami „natury’, „praw obiektywnych”, czy też prezentuje się go jako „konsensus”. Przemoc, będąca podstawą istnienia kapitalizmu i państw narodowych, zostaje przemilcza. Wojna, nieustający stan wyjątkowy o zasięgu globalnym, neofaszyzm w stroju Myszki Miki – musimy to zobaczyć, musimy to zrozumieć. Musimy odnaleźć się w sytuacji konfliktu, rozpoznać realnego wroga i dostrzec pod ustawami prawnymi akt agresji.

Książka "Neoliberalizm. Historia katastrofy" Davida Harveya, niedawno wydana w serii La Monde diplomatique, stanowi ważną pozycję. Po pierwsze, idzie na przekór oficjalnej propagandzie mass mediów, specjalistów i polityków zarażonych wirusem neoliberalizmu, ofiar ukąszenia Hayeka. Po drugie, stanowi dobrą demaskatorską pracę, obnażając dogmatyczność i sprzeczności panującej ideologii, różnicę między retoryką a praktyką instytucji neoliberalnych. Ponadto, nie jest to jedynie krytyka pozostająca na poziomie sfetyszyzowanych teorii, ale przekracza horyzont zakreślony przez ideologów. Obfitująca w liczne dane, czerpiąca z empirii analiza dokonywana jest na wysokim poziomie teoretyczności, nie tracąc przy tym na czytelności i przystępności.

Autor uznaje neoliberalizm za projekt polityczny, zrywając z fetyszystyczną ideą obiektywności i naturalności praw ekonomicznych. Ekonomia i rządzące nią prawa są tworzone przez ludzi, stoją za nimi określone postacie, konkretne umysły. Toteż można zapytać dlaczego i kto rozpropagował neoliberalizm, doprowadził do globalnego panowania tej ideologii. D. Harvey stwierdza, że mamy do czynienia z rekonstrukcją panowania klasowego, propagowanego przez określone kręgi intelektualistów i przedsiębiorców. Ukazuje tworzenie całej machiny, która stopniowo stworzyła hegemonię i zdobyła serca oraz umysły szerokich mas. Wrażliwy na lokalną specyfikę wdrażania reform neoliberalnych nie stroni od teoretycznych uogólnień. Wszędzie, przez Stany Zjednoczone, Europę, Azję, Afrykę i Ameryką Południową przetoczył się walec niszczący zdobycze „liberalnego konsensusu”, ugody pomiędzy Kapitałem a światem pracy. Wykorzystując kryzys lat 70. klasy uprzywilejowane, często przy wsparciu konserwatystów i fanatyków religijnych, rozpoczęły kampanię. Zerwano z etosem „liberalizmu społecznie zakorzenionego”, w gruzy runęła idea państwa dobrobytu, społeczna solidarność i demokracja zostały odesłane do podręczników historii... Indywidualna odpowiedzialność, bezgraniczna wolność i państwo jako nocny stróż ukazano jako alternatywę dla biurokracji i stagnacji socjaldemokracji.

Retoryka neoliberalizmu trafiała do serc ludzi gorących lat 60. Wpisując wolność, jako podstawową wartość, skorumpowała spore rzesze ludzi. Z tym, zauważa autor, że wolność to puste słowo, dopóki się nie zapyta o jaką wolność chodzi. W przypadku neoliberalizmu mamy do czynienia z wolnością Kapitału, wolnością uprzywilejowanych klas i przedsiębiorstw. Taka wolność okazuje się sprzeczna z wolnością indywidualną, ze swobodami obywatelskimi. Kiedy dochodzi do konfliktu między wolą społeczności lokalnej a interesami Kapitału, władza opowiada się po stronie Kapitału.

„Liberalizm społecznie zakorzeniony” wiedział, że trudno rozwijać swoje zdolności artystyczne i cieszyć się wolnym czasem z pustym brzuchem. Mądrość sięgająca korzeniami do Platona, który pisał, że filozofia kończy się poniżej pewnej ilości kalorii dziennie, zostaje zapomniana. Mało tego, wolność zdefiniowana przez neoliberalizm jest wręcz orężem walki z ubogimi. W chwili kiedy każdy ma być odpowiedzialny sam za siebie, kiedy wszelkie społeczne organizacje zostają uznane za biurokratyczne ograniczanie indywidualnej aktywności i pomysłowości, nie tylko wszelkie odwołania do społecznej odpowiedzialności tracą rację bytu, nie tylko antyspołeczne postępowania kapitalistów zostają rozgrzeszone, ale nie jest się w stanie przeciwdziałać niszczącym wpływom. Jako jednostka w obliczu systemu jesteśmy bezradni, rozbrojeni. Stan ten analizował między innymi Zygmunt Bauman w licznych książkach pisząc o „indywidualnym rozwiązywaniu społecznych problemów”. To co ma skalę społeczną, można tylko rozwiązać poprzez społeczne działanie. Tymczasem neoliberalizm obraca społeczeństwo w proch, stwarza chaotyczną masę atomów.

Neoliberalizm okazuje się w praktyce sprzeczny z ideami liberalizmu, jak też jest antydemokratyczny. Nigdzie, stwierdza D. Harvey, nie ma demokracji. System neoliberalny bardzo dobrze łączy się z różnymi formami jawnej dyktatury, mniej lub bardziej autorytarnymi rządami. I nie dotyczy to jedynie krajów peryferyjnych, ale w sercu cywilizacji, w Europie, w USA, mamy do czynienia ze spektaklem wyborczym i odchodzeniem od idei suwerenności ludu. Demokratyczne rządy tak naprawdę są rządami specjalistów, pewnej elity, która wprowadza projekty nawet bez konsultacji społecznych. Instytucje neoliberalne, jak Bank Światowy, MFW, WTO nie są odpowiedzialne przed społeczeństwem, debatują za zamkniętymi drzwiami, otoczone kordonem policji uzbrojonej w broń palną.

Antydemokratyzm neoliberalizmu oraz klasowe zdefiniowanie wolności wychodzi na jaw przy konkretnych praktykach. Rządy stosują aparat przymusu do łamania opozycji, rozbijają strajki, związki zawodowe, wprowadzają restrykcyjne prawo oraz sprzeniewierzają pieniądze społeczne na nowe zabawki dla policji i wojska. Odpowiedzialność za poczynania korporacji ponoszą zwykli ludzie. Państwo nie troszczy się o świadczenia socjalne (po co? są więzienia), nie protestuje zaś, by finansować koszta korporacji. Jak stwierdza Z. Bauman: „prywatyzacja zysków i uspołecznienie kosztów”.

Jak to się dzieje, że pomimo iż rekonstrukcja władzy klasowej uderza w szerokie masy, pozostaje niemal bez odpowiedzi? – pyta autor. Pomocni okazują się neokonserwatyści, którzy maskują ekonomiczne problemy problemami kulturowymi. Nie naruszając panowania Kapitału starają się poprzez nakaz czytania Biblii oraz umoralnianie społeczeństwa przy pomocy różnych typów policji zapobiegać destrukcyjnym skutkom neoliberalizmu. Odwołując się, jak w przypadku Polski, do społecznej solidarności, tradycji, wywołują demony nacjonalizmu, szowinizmu, który ma być lekarstwem na zanik więzi społecznych, wzrost bandytyzmu i nihilizm. Parasol neokonserwatyzmy, jaki rozwijają nad skrajną odmianą kapitalizmu, jest jednak mniej skuteczny od socjaldemokratycznego. A już na pewno znacznie bardziej niebezpieczny.

„Liberalizm społecznie zakorzeniony”, socjaldemokracja uratowała kapitalizm przed gniewem klasowym, jak też pozwoliła poprzez sieć pomocy społecznej i redystrybucję dochodów unikać kryzysów. Tymczasem neoliberalizm pozbawia kapitalizm osłon. Wydaje go na kryzys, którego zwiastuny mieliśmy i mamy okazję podziwiać: załamanie się Argentyny, Enron… Panowanie neoliberalizmu powoli dobiega kresu, stwierdza autor, z tym, że kryzys ten może być krwawy. Ostatni wielki kryzys kapitalizmu skończył się II wojną światową.

Autor nie pozostaje tylko na płaszczyźnie teoretycznej, ale wysuwa postulaty praktyczne. Zastanawiając się nad alternatywami, nie grzęźnie w liberalizmie postulując cząstkowe, prawne posunięcia, nie odlatuje też w hurra-rewolucjonizm. Zwraca nasza uwagę na istniejące punkty oporu i kontr-idee, by na ich bazie spróbować zarysować możliwe alternatywy dla TINA. Nie chce też powrotu do „konsensusu liberalnego”. Nie ma utraconego złotego wieku, może być tylko lepsza przyszłość.

Książka D. Harvey'a jest pozycją obowiązkową. Stanowi dobry punkt do debaty nad strategią walki. Walki o demokrację, społeczną wolność i równość. Walki o lepsze życie dla nas wszystkich. Przeciwko faszystowskiemu neoliberalizmowi. Alternatywa socjalizm wolnościowy czy barbarzyństwo staje się znowu aktualna. Tak jak widmo wojny.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.