Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Wto, 2008-09-02 11:16
"W tle tragicznych wydarzeń w Gruzji, spełniła się przepowiednia użycia arsenału cyberwojny, co zmusza do refleksji nad przyszłością środków komunikacji elektronicznej. Rozwój Internetu i innych środków komunikacji elektronicznej przypadł na lata po zakończeniu zimnej wojny, kiedy w Europie zaczęły powstawać nowe demokracje, a ludzie uwierzyli, że zgromadzone przez dawne supermocarstwa arsenały atomowe nigdy się nie przydadzą. Między innymi dlatego Internet jest wolny, opierając się w ogromnym stopniu o zasoby tworzone przez ludzi dobrej woli i samoregulujące mechanizmy serwisów społecznościowych. Niewielka w terytorialnej skali wojna na Kaukazie grozi tym, że może nas czekać zmiana reguł, dlatego że jedna ze stron pretenduje do roli supermocarstwa, które nie waha się użyć Internetu, aby wspierać swoje aspiracje.
Powszechna mobilizacja
Wojna w Gruzji daje rosyjskim politykom i generałom okazję, aby pokazać narodowi, że dawna imperialno-sowiecka doktryna przysnęła tylko na chwilę podczas pierestrojki i teraz znowu będzie się mieć lepiej. Wystarczyło sprowokować gruzińskiego prezydenta do zbrojnego odzyskania władzy w zbuntowanych prowincjach. Z Rosji wyruszyły na odsiecz pancerne dywizje, oddziały zaprawione w pacyfikacji niesfornej Czeczenii i samoloty bombowe - totalna, konwencjonalna wojna na terytorium sąsiadującego państwa w stylu, jaki niektórym optymistycznym politologom wydawał się w Europie definitywnie zarzucony wraz z upadkiem XX-wiecznych totalitaryzmów. Globalne skutki tej wojny trudno dziś oszacować. Komplikuje się
niewątpliwie koncepcja utworzenia dla Europy alternatywnego dostępu do ropy
i gazu z tego regionu, a przywódcy rosyjscy zapraszani ostatnio coraz
częściej do uczestniczenia w różnych światowych forach gospodarczych i
politycznych ukazali oblicze, do którego w mniejszym stopniu pasuje
dotychczasowa, pobłażliwa sympatia. W tle tragicznych wydarzeń, wybuchów
bomb, mordowanych i upokarzanych cywilów nieuchronnie spełniła się też
przepowiednia użycia rozległego arsenału cyberwojny, co zmusza do refleksji
nad przyszłością środków komunikacji elektronicznej. Nieco ponad rok temu
rosyjscy hackerzy zablokowali na dłuższy czas serwery Estonii, innego
sąsiada Rosji. Wtedy nikt nie potwierdził oficjalnie, czy była to
spontaniczna akcja cyberterrorystów, zainspirowanych reakcją rosyjskich
mediów na zdementowanie pomnika wdzięczności żołnierzom radzieckim w
centrum Tallina, czy też zorganizowany przez rosyjski rząd atak służb walki
elektronicznej. Dzisiaj również nie ma oficjalnych potwierdzeń, ale nie ma
też wątpliwości. Mniej więcej tydzień przed wybuchem działań zbrojnych
rządowe serwery Gruzji zostały w podobny sposób zablokowane. Strona
prezydenta Gruzji została wprawdzie chwilowo przeniesiona na specjalnie
chroniony serwer w Atlancie, ale jest jasne, że takie doraźne środki nie
mogą chronić całego Internetu przed wojną prowadzoną przez duże państwo.
Najbardziej pouczające jest to, że atak tego rodzaju jest kombinacją
środków technicznych, które może użyć każdy zaznajomiony z techniką
posiadacz komputera podłączonego do sieci i zmasowanej propagandy
medialnej. Zwykli ludzie wierzą bezkrytycznie w to, co widzą w telewizji, a
jeżeli jest to jedynie słuszna telewizja, która nie ma szczególnej
konkurencji, oddziaływanie jest ogromne, wspierane dodatkowo przez
posłuszną władzy prasę i licencjonowane serwisy internetowe.
Głuchy telefon
Niestety, coraz więcej jest przykładów, że konkurencja mediów - jeden z
ważniejszych atrybutów demokracji - nie zawsze zapewnia wiarygodną
informację, przegrywając z imperatywem szybkości przekazu, wymogiem
atrakcyjnego opakowania, oglądalności. Nie trzeba sezonu ogórkowego, aby
najbardziej bzdurna plotka mogła błyskawicznie obiec świat. Informacje
zasłyszane w telewizji są powielane, przedrukowywane bezkrytycznie przez
prasę, żyją własnym życiem lub powracają w innych wcieleniach w globalnej
zabawie w głuchy telefon. To zjawiska, które będą się pogłębiać, bo każdy
ma w kieszeni telefon komórkowy, który może być, jak dla Polaków w Gruzji,
źródłem informacji o bezpiecznej ewakuacji, ale potencjalnie również
źródłem dezinformacji, szerzenia paniki. To między innymi dlatego wielu
uczestników działań wojennych w Południowej Osetii słyszało o gwałtach,
brutalnych mordach, chociaż dziennikarze mieli kłopoty z dotarciem do
bezpośrednich uczestników tego rodzaju wydarzeń. Relacje z wojen rzadko
bywają obiektywne, bo to prawie niemożliwe rozumieć nienawiść i strach,
kiedy się siedzi daleko, w wygodnym fotelu, przed telewizorem, tym bardziej
że media często usiłują manipulować emocjami, tak jakbyśmy oglądali reklamę
proszku do prania. Naturalny pacyfizm obiektywnych mediów skutkuje np. tym,
że w przekazach nasze rakiety trafiają zwykle w cywilów - w większości w
kobiety i dzieci.
Co zrobi wróg
Kiedy mamy wroga, trzeba się liczyć z tym, że działając w myśl strategii,
o której nie wiemy, zagrozi nam wojną informacyjną, nawet kiedy nie ma mowy
o użyciu środków militarnych. Blokowanie przez Rosjan ważnych serwisów
internetowych to gra propagandowa, pokazująca słabość obrony przeciwnika. A
jeżeli dochodzi do działań dezinformacyjnych lub jeżeli skutki szkodliwych
działań dotyczących np. infrastruktury krytycznej, gospodarki lub systemu
finansowego państwa nie zostaną w porę zauważone? Internet, który w coraz
większym stopniu przejmuje rolę technicznego nośnika informacji nie był
przygotowany na działania destrukcyjne w dużej skali. Dotkliwe niekiedy
skutki działań twórców wirusów i innego rodzaju szkodliwego oprogramowania,
to raczej incydenty. Jeżeli wielkie państwo z ogromnymi aspiracjami
organizuje obywateli - a można się domyślać, że również i instytucje
wojskowe - by otwierać pole walki z prawdziwymi lub wyimaginowanymi
wrogami, może być groźnie. Od pewnego czasu w niektórych państwach zaczyna
się krytycznie dyskutować o anonimowości w Internecie, przede wszystkim w
kontekście odpowiedzialności za treści prezentowane w blogach, nie mówiąc
już o trudnej szkole tolerancji, jaką bywają fora dyskusyjne, udostępnianezwyczajowo w niemal wszystkich serwisach informacyjnych. Jakże często
bywają one obszarem frustracji, podgrzewania nastrojów, złośliwości. Czegowymagać od profesjonalnych mediów, jeżeli w Internecie można powiedzieć anonimowo wszystko?"
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
ciekawy tekst
"W tle tragicznych wydarzeń w Gruzji, spełniła się przepowiednia użycia arsenału cyberwojny, co zmusza do refleksji nad przyszłością środków komunikacji elektronicznej. Rozwój Internetu i innych środków komunikacji elektronicznej przypadł na lata po zakończeniu zimnej wojny, kiedy w Europie zaczęły powstawać nowe demokracje, a ludzie uwierzyli, że zgromadzone przez dawne supermocarstwa arsenały atomowe nigdy się nie przydadzą. Między innymi dlatego Internet jest wolny, opierając się w ogromnym stopniu o zasoby tworzone przez ludzi dobrej woli i samoregulujące mechanizmy serwisów społecznościowych. Niewielka w terytorialnej skali wojna na Kaukazie grozi tym, że może nas czekać zmiana reguł, dlatego że jedna ze stron pretenduje do roli supermocarstwa, które nie waha się użyć Internetu, aby wspierać swoje aspiracje.
Powszechna mobilizacja
Wojna w Gruzji daje rosyjskim politykom i generałom okazję, aby pokazać narodowi, że dawna imperialno-sowiecka doktryna przysnęła tylko na chwilę podczas pierestrojki i teraz znowu będzie się mieć lepiej. Wystarczyło sprowokować gruzińskiego prezydenta do zbrojnego odzyskania władzy w zbuntowanych prowincjach. Z Rosji wyruszyły na odsiecz pancerne dywizje, oddziały zaprawione w pacyfikacji niesfornej Czeczenii i samoloty bombowe - totalna, konwencjonalna wojna na terytorium sąsiadującego państwa w stylu, jaki niektórym optymistycznym politologom wydawał się w Europie definitywnie zarzucony wraz z upadkiem XX-wiecznych totalitaryzmów. Globalne skutki tej wojny trudno dziś oszacować. Komplikuje się
niewątpliwie koncepcja utworzenia dla Europy alternatywnego dostępu do ropy
i gazu z tego regionu, a przywódcy rosyjscy zapraszani ostatnio coraz
częściej do uczestniczenia w różnych światowych forach gospodarczych i
politycznych ukazali oblicze, do którego w mniejszym stopniu pasuje
dotychczasowa, pobłażliwa sympatia. W tle tragicznych wydarzeń, wybuchów
bomb, mordowanych i upokarzanych cywilów nieuchronnie spełniła się też
przepowiednia użycia rozległego arsenału cyberwojny, co zmusza do refleksji
nad przyszłością środków komunikacji elektronicznej. Nieco ponad rok temu
rosyjscy hackerzy zablokowali na dłuższy czas serwery Estonii, innego
sąsiada Rosji. Wtedy nikt nie potwierdził oficjalnie, czy była to
spontaniczna akcja cyberterrorystów, zainspirowanych reakcją rosyjskich
mediów na zdementowanie pomnika wdzięczności żołnierzom radzieckim w
centrum Tallina, czy też zorganizowany przez rosyjski rząd atak służb walki
elektronicznej. Dzisiaj również nie ma oficjalnych potwierdzeń, ale nie ma
też wątpliwości. Mniej więcej tydzień przed wybuchem działań zbrojnych
rządowe serwery Gruzji zostały w podobny sposób zablokowane. Strona
prezydenta Gruzji została wprawdzie chwilowo przeniesiona na specjalnie
chroniony serwer w Atlancie, ale jest jasne, że takie doraźne środki nie
mogą chronić całego Internetu przed wojną prowadzoną przez duże państwo.
Najbardziej pouczające jest to, że atak tego rodzaju jest kombinacją
środków technicznych, które może użyć każdy zaznajomiony z techniką
posiadacz komputera podłączonego do sieci i zmasowanej propagandy
medialnej. Zwykli ludzie wierzą bezkrytycznie w to, co widzą w telewizji, a
jeżeli jest to jedynie słuszna telewizja, która nie ma szczególnej
konkurencji, oddziaływanie jest ogromne, wspierane dodatkowo przez
posłuszną władzy prasę i licencjonowane serwisy internetowe.
Głuchy telefon
Niestety, coraz więcej jest przykładów, że konkurencja mediów - jeden z
ważniejszych atrybutów demokracji - nie zawsze zapewnia wiarygodną
informację, przegrywając z imperatywem szybkości przekazu, wymogiem
atrakcyjnego opakowania, oglądalności. Nie trzeba sezonu ogórkowego, aby
najbardziej bzdurna plotka mogła błyskawicznie obiec świat. Informacje
zasłyszane w telewizji są powielane, przedrukowywane bezkrytycznie przez
prasę, żyją własnym życiem lub powracają w innych wcieleniach w globalnej
zabawie w głuchy telefon. To zjawiska, które będą się pogłębiać, bo każdy
ma w kieszeni telefon komórkowy, który może być, jak dla Polaków w Gruzji,
źródłem informacji o bezpiecznej ewakuacji, ale potencjalnie również
źródłem dezinformacji, szerzenia paniki. To między innymi dlatego wielu
uczestników działań wojennych w Południowej Osetii słyszało o gwałtach,
brutalnych mordach, chociaż dziennikarze mieli kłopoty z dotarciem do
bezpośrednich uczestników tego rodzaju wydarzeń. Relacje z wojen rzadko
bywają obiektywne, bo to prawie niemożliwe rozumieć nienawiść i strach,
kiedy się siedzi daleko, w wygodnym fotelu, przed telewizorem, tym bardziej
że media często usiłują manipulować emocjami, tak jakbyśmy oglądali reklamę
proszku do prania. Naturalny pacyfizm obiektywnych mediów skutkuje np. tym,
że w przekazach nasze rakiety trafiają zwykle w cywilów - w większości w
kobiety i dzieci.
Co zrobi wróg
Kiedy mamy wroga, trzeba się liczyć z tym, że działając w myśl strategii,
o której nie wiemy, zagrozi nam wojną informacyjną, nawet kiedy nie ma mowy
o użyciu środków militarnych. Blokowanie przez Rosjan ważnych serwisów
internetowych to gra propagandowa, pokazująca słabość obrony przeciwnika. A
jeżeli dochodzi do działań dezinformacyjnych lub jeżeli skutki szkodliwych
działań dotyczących np. infrastruktury krytycznej, gospodarki lub systemu
finansowego państwa nie zostaną w porę zauważone? Internet, który w coraz
większym stopniu przejmuje rolę technicznego nośnika informacji nie był
przygotowany na działania destrukcyjne w dużej skali. Dotkliwe niekiedy
skutki działań twórców wirusów i innego rodzaju szkodliwego oprogramowania,
to raczej incydenty. Jeżeli wielkie państwo z ogromnymi aspiracjami
organizuje obywateli - a można się domyślać, że również i instytucje
wojskowe - by otwierać pole walki z prawdziwymi lub wyimaginowanymi
wrogami, może być groźnie. Od pewnego czasu w niektórych państwach zaczyna
się krytycznie dyskutować o anonimowości w Internecie, przede wszystkim w
kontekście odpowiedzialności za treści prezentowane w blogach, nie mówiąc
już o trudnej szkole tolerancji, jaką bywają fora dyskusyjne, udostępnianezwyczajowo w niemal wszystkich serwisach informacyjnych. Jakże często
bywają one obszarem frustracji, podgrzewania nastrojów, złośliwości. Czegowymagać od profesjonalnych mediów, jeżeli w Internecie można powiedzieć anonimowo wszystko?"
zrodlo: http://bezpieczenstwo.idg.pl/news/164638.html