Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pon, 2008-10-06 23:28
(...)
Warto w tym miejscu przypomnieć, (...) - Henry
Paulsona był pracownikiem banku inwestycyjnego Goldman Sachs od 1974
r. W 1982 r. został on partnerem i tym samym udziałowcem tego banku.
Natomiast w 1999 r., gdy Goldman Sachs został wprowadzony na giełdę,
został on jego prezesem. Pod koniec 2006 r., gdy Henry Paulson
przechodził do Białego Domu na stanowisko Sekretarza Skarbu posiadał
on akcje Goldman Sachs, które były wtedy wyceniane na ponad 700
milionów dolarów. Natomiast jego nowe wynagrodzenie jako sekretarza
skarbu miało wynieść 175 700 dolarów rocznie. Wiele osób dziwiło się
wtedy, dlaczego ktoś rezygnuje z pozycji prezesa banku inwestycyjnego
z rocznym wynagrodzeniem wraz z bonusami w wysokości blisko 40
milionów dolarów na rzecz słabo płatnego stanowiska w administracji
Białego Domu. Niektórzy już wtedy uważali, że jego przejście jest
oznaką nadchodzących problemów dla sektora finansowego, gdyż
pozwoliło mu ono znaleźć uzasadnienie na sprzedaż posiadanych przez
niego akcji Goldman Sachs. W Stanach Zjednoczonych, tak jak w Polsce,
osoby piastujące wysokie stanowiska w administracji nie mogą być
udziałowcami w spółkach. W związku z tym osoby te najczęściej oddają
swoje środki do tzw. ślepych funduszy, o których ona nie wie, w co są
inwestowane jej pieniądze i tym samym nie można jej oskarżać o
forsowanie rozwiązań korzystnych dla siebie. Niestety, o tych faktach
mało kto wspominał, gdy dyskutowany był publicznie plan Paulsona, jak
i również o faktcie, że duża część z byłych i obecnych
przedstawicieli w rządzie amerykańskim to byli pracownicy Goldman
Sachs lub innych też instytucji finansowych.
(...)
Oskar Kowalewski
Autor jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH oraz
współzałożycielem SEENDICATE
Źródło: netPR
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
(...) Warto w tym miejscu
(...)
Warto w tym miejscu przypomnieć, (...) - Henry
Paulsona był pracownikiem banku inwestycyjnego Goldman Sachs od 1974
r. W 1982 r. został on partnerem i tym samym udziałowcem tego banku.
Natomiast w 1999 r., gdy Goldman Sachs został wprowadzony na giełdę,
został on jego prezesem. Pod koniec 2006 r., gdy Henry Paulson
przechodził do Białego Domu na stanowisko Sekretarza Skarbu posiadał
on akcje Goldman Sachs, które były wtedy wyceniane na ponad 700
milionów dolarów. Natomiast jego nowe wynagrodzenie jako sekretarza
skarbu miało wynieść 175 700 dolarów rocznie. Wiele osób dziwiło się
wtedy, dlaczego ktoś rezygnuje z pozycji prezesa banku inwestycyjnego
z rocznym wynagrodzeniem wraz z bonusami w wysokości blisko 40
milionów dolarów na rzecz słabo płatnego stanowiska w administracji
Białego Domu. Niektórzy już wtedy uważali, że jego przejście jest
oznaką nadchodzących problemów dla sektora finansowego, gdyż
pozwoliło mu ono znaleźć uzasadnienie na sprzedaż posiadanych przez
niego akcji Goldman Sachs. W Stanach Zjednoczonych, tak jak w Polsce,
osoby piastujące wysokie stanowiska w administracji nie mogą być
udziałowcami w spółkach. W związku z tym osoby te najczęściej oddają
swoje środki do tzw. ślepych funduszy, o których ona nie wie, w co są
inwestowane jej pieniądze i tym samym nie można jej oskarżać o
forsowanie rozwiązań korzystnych dla siebie. Niestety, o tych faktach
mało kto wspominał, gdy dyskutowany był publicznie plan Paulsona, jak
i również o faktcie, że duża część z byłych i obecnych
przedstawicieli w rządzie amerykańskim to byli pracownicy Goldman
Sachs lub innych też instytucji finansowych.
(...)
Oskar Kowalewski
Autor jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH oraz
współzałożycielem SEENDICATE
Źródło: netPR