Dodaj nową odpowiedź
Wszyscy zgadzają się ze sobą…
Ivan, Czw, 2008-11-06 11:19 Edukacja/Prawa dziecka | PublicystykaDwudziestego trzeciego października mogliśmy zaobserwować kolejną odsłonę debaty na temat polskiej edukacji. Główne poruszane tematy to: zagrożenie germanizacją(sic!), oraz obrona obecnych zapisów karty nauczyciela.
NEGATYWNA SELEKCJA
W spotkaniu, z niewyjaśnionych przyczyn nazwanym „okrągłym stołem”, brali udział przedstawiciele tworu politycznego o nazwie „Lewica”, PO, PiSu, rodziców przeciwnych obniżeniu wieku szkolnego, związkowców edukacyjnych „S” oraz „ZNP”, prezes Społecznego Tow. Oświatowego, a także prezydent Lech Kaczyński. Spotkanie prowadził Ryszard Legutko,ideolog konserwatyzmu i były minister edukacji.
Zdaniem prezydenta, nie stać nas na podwyżki, więc nauczycieli przy zawodzie powinny zatrzymać dwumiesięczne wakacje i 18 godzinne pensum. Dlatego Lech Kaczyński jest przeciwny planom dołożenia pedagogom jeszcze jednej godziny w tygodniu.
Jednym z większych problemów naszej oświaty jest negatywna selekcja do zawodu nauczyciela. Spośród osób kończących studia, uczyć idą bardzo często ci, którym nie udało się zrobić kariery naukowej. Oczywiście istnieją wyjątki: osoby z pasją do tego zawodu; to jednak za mało by zmienić ogólny obraz. Badanie portalu wynagrodzenia.pl pokazuje, że nauczyciele zarabiają o 29% mniej niż ogół badanych, a co czwarty z nich ma dochody poniżej 1300zł. Nie można płacić ludziom takich pieniędzy i oczekiwać napływu młodych zdolnych. Wakacje to trochę za mało.
Pomysł dodatkowej godziny którą nauczyciele mieliby spędzać w szkole wydaje się sensowny, wymaga jednak uzupełnienia i rozwinięcia. Gdyby belfrzy dłużej zostawali w szkołach, można by poświęcić ten czas na zapewnienie słabszym uczniom darmowych korepetycji, grup wyrównujących braki itp., jak dzieje się to np. w fińskim systemie gdzie branie pieniędzy za „korki” w ogóle jest zabronione(wg. zasady, że każdy powinien mieć wszystko czego potrzebuje w szkole, bez względu na status majątkowy). Równocześnie, należałoby jednak zdecydowanie podnieść płace w szkołach. A na to nie ma pieniędzy.
Trzeba uczciwie postawić sobie pytania, jak np. : „Chcemy budować Świątynie różnych Opatrzności, czy system edukacji z prawdziwego zdarzenia?”, „Wolimy inwestować w nowsze zabawki do zabijania, czy godziwie płacić nauczycielom za ich pracę?”
NI DZIECI NAM GERMANIŁ
Opinie wygłoszone na drugi z głównych tematów spotkania – ułatwienie samorządom przekazywania szkół organizacjom pozarządowym – są ciekawym przykładem na to jak absurdalna stała się debata o edukacji w naszym kraju.
Jeśli projekt MEN przejdzie, istnieje szansa na pluralizację i poprawę jakości edukacji. Z pewnością nastąpi decentralizacja, a szkoły nie będą już czuły na sobie ciężkiego oddechu centrali.
Poza tym, ułatwi to ratowanie wielu szkół, które samorządy są zmuszone likwidować ze względu na zbyt małą ilość dzieci. Rodzice uczniów często chcą taką szkołę przejąć, współfinansować i mimo wszystko ratować. Dotąd stały im na przeszkodzie nieprzemyślane przepisy.
„Będziemy mieli nie jeden, ale wiele systemów oświaty”, twierdzi Lech Kaczyński. Nie powoduje nim jednak troska o równe szanse wszystkich uczniów, lub o ich szanse na egzaminach, które siłą rzeczy są w całej Polsce takie same. Powoduje nim ignorancja oraz absurdalne lęki. Zdaniem pana prezydenta decentralizacja szkolnictwa jest zagrożeniem polskości, wietrzy on germanizację i zanik wychowania patriotycznego. Oraz, oczywiście, oddaniem odpowiedzialności w ręce ludzi, o czym nie może być mowy – władza wie lepiej.
Prezydent domaga się również jednolitego kanonu w literaturze i historii. Dobrze bądź źle, niemniej coś takiego zostało już stworzone przez MEN i obowiązuje wszystkie szkoły. Nazywa się Podstawa Programowa.
Niestety, projekt ministerialny także ma istotne wady. Samorząd podejmuje decyzję o przekazaniu szkole bez jakichkolwiek konsultacji ze społecznością – mam tu na myśli wszystkich, których życie jest mocno związane z tą instytucją: uczniów, nauczycieli, pracowników niemerytorycznych oraz rodziców. Te grupy powinny mieć wpływ na warunki przejęcia i dalszego zarządzania szkołą. Tego rozwiązaniach MEN brakuje.
Panowie spotkali się. Przestraszony widmem „germanizacji” Kaczyński podał sobie ręce z rodzicami protestującymi przeciw obniżeniu wieku szkolnego (zawsze to kilka głosów…), na debacie zainicjowanej przez wrogi chyba wszelkim zmianom w edukacji ZNP. „Wszyscy zgadzają się ze sobą…”, i cóż z tego, skoro całe wydarzenie zostało ostentacyjnie zignorowane przez drugą stronę sporu – Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Dopóki tak będą wyglądały rozmowy a kształcie oświaty, będzie nadal tak jak jest.
Tekst opublikowany pierwotnie na portalu www.okolewe.pl