Dodaj nową odpowiedź

Jestem już prawie magistrem

Jestem już prawie magistrem Inżynierii Środowiska. Pozostał mi jeszcze miesiąc studiów, w czasie których miałem okazje wiele dowiedzieć się o źródłach energii zarówno konwencjonalnych jak i pozostałych. Przedstawię tu to co wiem, bo odnoszę wrażenie, że w dyskusji pomijane są pewne ważne fakty.

Naiwne jest twierdzenie, że w naszym położeniu geograficznym możliwe jest wykorzystanie proekologicznych źródeł energii na skalę umożliwiającą zaspokojenie potrzeb przemysłu i społeczeństwa. Ich wydajność przy obecnej sprawności jest po prostu zbyt mała. Na takie rzeczy mogą pozwolić sobie nieliczni szczęściarze, np Islandia ze swoją energią geotermalną.

Energetyka w Polsce oparta na elektrowniach węglowych (o sprawności trochę ponad 50%) jest z punktu widzenia społeczeństwa trucicielem numer jeden, nie z powodu emisji CO2, ale emisji pyłów zawierających pierwiastki toksyczne (takie jak rtęć, kadm, ołów, nikiel i inne), akumulujące się w płucach lokalnej ludności. O czym się często zapomina (albo nie wie) produkują one także znaczne ilości odpadów i ścieków z instalacji do odsiarczania spalin, uzdatniania wody do obiegu parowego i do obiegu chłodzącego, w przypadku otwartego obiegu chłodzenia turbin podgrzewają wody w rzekach, jeziorach.
O wpływie Polskich przestarzałych elektrowni i elektrociepłowni na środowisko można napisać encyklopedię. Szkodliwość tego typu elektrowni wykorzystujących technologię z przed kilkudziesięciu lat jest poza dyskusją publiczną, bo nie ma jak na razie dla nich alternatywy. Kolejne ekipy rządzące boją się poruszać ten temat między innymi z obawy przed reakcją górników, którzy w obliczu zagrożenia miejsc pracy reagują delikatnie mówiąc "burzliwie". Jak zwykle za mało pieniędzy na modernizację, wszyscy chcą podwyżek itp...
Obawiam się, normy na których opierają się pozwolenia zintegrowane na korzystanie ze środowiska dla elektrowni w Polsce, zawyżają dopuszczalne limity emisji, które są ustanawiane na poziomie możliwym do spełnienia przez większość elektrowni. To normy są dostosowywane do elektrowni a nie elektrownie do norm. (podobnie jest z uzdatnianiem wody wodociągowej)

A teraz trochę konkretów:
Uwzględniając maksymalne dopuszczalne ekologicznie stężenie w powietrzu wyziewów z kominów elektrowni atomowej, objętość powietrza potrzebna do rozcieńczenia ilości rocznie produkowanych przez jedną elektrownie do poziomu dopuszczalnego wynosi około 5.5x10^10 m3 , natomiast objętość powietrza potrzebna, by rozcieńczyć do dopuszczalnego poziomu stężenie substancji wydzielanych rocznie w elektrowni węglowej takiej samej mocy wynosi około 4.3x10^15 m3. Poza tym
w spalanych rocznie około 170 mln ton węgla kamiennego i brunatnego znajduje się około 500 ton uranu i toru łącznie, które są usuwane na wysypiska w popiołach lub wydmuchiwane do atmosfery w postaci pyłu.

Wszyscy się boją odpadów z elektrowni atomowych a mało kto wie co się z nimi robi. Otóż wypalone paliwo jądrowe jest przechowywane przez około 10 lat w basenach wodnych na terenie elektrowni. W tym czasie znacznie maleje aktywność produktów rozszczepienia i ilość wydzielanego ciepła. Następnie zużyte paliwo może ulec przeróbce polegającej na odzyskaniu pozostałego w nim uranu oraz wytworzonego plutonu. Obecnie, wobec niskich cen uranu taka przeróbka się nie opłaca, toteż paliwo jest składowane w suchych przechowalnikach w celu uniknięcia korozji, gdzie czeka na ewentualne zmiany na rynku paliw jądrowych. Dotychczas chyba tylko w Szwecji, Kanadzie i w Szwajcarii podjęto decyzje o ostatecznym zagospodarowaniu wypalonego paliwa.
Najlepszym zabezpieczeniem produktów rozszczepienia jest ich zeszklenie i umieszczenie w pojemnikach z nieoddziałujących chemicznie materiałów, które z kolei, otoczone warstwą gliny nie przepuszczającej wody są składowane na dużych głębokościach pod ziemią lub wewnątrz gór. Taka procedura sprowadza praktycznie do zera prawdopodobieństwo przedostania się substancji radioaktywnych do biosfery. Na przykładzie Francji widać najwyraźniej, że rozwój energetyki jądrowej sprzyja środowisku.

Podsumowując, pod względem ekologicznym jak i finansowym nie stać nas na lepszą alternatywę dla węgla niż energia atomowa. Zamiast protestować przeciwko elektrowniom atomowym powinniście protestować przeciwko energetyce węglowej szczególnie w Polskim wydaniu. Ten pogląd podzielają także moi koledzy z kierunku Ochrona Środowiska. Proponuje zajść na najbliższą politechnikę i pochodzić trochę na wybrane wykłady, przy okazji zajrzeć tam do biblioteki. To wszystko nic nie kosztuje a zebrane informacje na pewno będą cenniejsze, bardziej wiarygodne i nie takie powierzchowne niż te, które można znaleźć w internecie. Życzę wszystkim dużo wiedzy i mało emocji. Pozdrawiam.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.