Dodaj nową odpowiedź

Wyobraź sobie, że o

Wyobraź sobie, że o związkach Biznesu i Państwa skrajnie krytycznie rozpisywali się także tacy - głównie lewicowi - libertarianie/wolnorynkowi anarchiści (niezbyt trafnie nazywani anarcho-kapitalistami), jak Joseph R. Stromberg w "The Political Economy of Liberal Corporatism", "The Role of State Monopoly Capitalism in the American Empire" czy Roy Childs Jr. w "Big Business and the Rise of American Statism" (wszystko wrzucone w net, polecam poza tym wizytę na all-left.net), których hurtem wrzucasz do jednego worka z prawactwem i faszystami, czy wręcz stawiasz między nimi znak równości... I to nie w formie wszech-spiskowych teorii, obwiniających o wszystko żydomasonocyklistów (typowych dla prawicowych paranoików), tylko odwołując się (pozytywnie!) m.in. do dorobku marksizujących historyków i socjologów związanych z amerykańską Nową Lewicą (Gabriel Kolko, William Appelman Williams, James Weinstein, G. William Domhoff, C. Wright Mills itp). Taki rewizjonizm nota bene uskuteczniał już "ojciec" anarcho-kapitalizmu, Murray N. Rothbard...

Co więcej, niektórzy - jak Roderick T. Long - znacznie szerzej definiują swoją "lewicowość". Nie tylko przez pryzmat krytyki korporacjonizmu; włączają również w libertariańską perspektywę i analizę tematykę ucisku mniejszości seksualnych, wyzysku pracowników przez pracodawców, ochrony środowiska itp, zajmując często zbliżone lub identyczne z anarchistami "społecznymi" stanowisko (vide wspomniany Long, wyrażający sympatię dla radykalnych związków zawodowych).

Można oczywiście dyskutować na temat proponowanych przez lewicowych libertarian/wolnorynkowych anarchistów taktyk i poglądów - rzecz oczywista dla każdego, nie-autorytarnie myślącego osobnika - ale przyznasz chyba, że daleko im do korwinofilów, prawaków i pożytecznych idiotów w służbie neoliberalizmu. Jak napisał XaVier w tekście nt. symboliki i 11 listopada, takich "niekonserwatywnych, radykalnych liberałów" - znacznie bliższych Thomasowi Paine'owi, niż Balcerowiczowi - można uznać za część szeroko rozumianej wolnościowej lewicy, co otwiera pewne perspektywy na mniej lub bardziej trwałe sojusze z anarchistami "społecznymi". To oczywiście wymaga dobrej woli obu stron; szkoda tylko, że anarchiści "społeczni" generalnie nie garną się do rzetelnej lektury przynajmniej klasyków nurtu jak Albert J. Nock czy Rothbard (co widać po tym, jak Rothbarda potraktowano w linkowanym na CIA AnarchiFAQu), czy choćby popytania na forum libertariańskim. Zamiast tego, za dobrą monetę biorą bredzenie pajaca Korwina i rzeszy jego niedouczonych wyznawców, będących nierzadko poważnie na bakier nawet ze wspomnianymi klasykami, po czym przyszywają wszystkim lib-om łatkę faszystów i prawaków... Co, na marginesie, uderza we mnie rykoszetem i zwyczajnie obraża [możesz się zdziwić, ale do anarchizmu "społecznego" zbliżyłem się właśnie, w dużej mierze, za sprawą przygody z lewicowym libertarianizmem. I raczej nie na drodze negacji, tylko rozwinięcia niektórych głoszonych w ramach tego nurtu koncepcji (zwłaszcza idei wątpliwego statusu większości z tego, co zwie się obecnie "prywatną" własnością)]...

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.