Dodaj nową odpowiedź

Dziś w Warszawie odbyły się dwie pikiety solidarnościowe organizowane przez warszawskich anarchistów. Pierwsza miała miejsce pod grecka ambasadą. Pikietujący trzymali zdjęcia zabitego młodego anarchisty Alexandrosa-Andreasa Grigoropoulos. Wyrazili swoje wsparcie dla protestujących w Grecji, dla jutrzejszego strajku generalnego i walki greckich aktywistów z kapitalizmem i skutkami neoliberalnych zmian w tym kraju.

Anarchiści pod ambasadą krzyczeli m.in. "Mordercy", "Oto wasza demokracja", "Solidarność naszą bronią", "Solidarność międzynarodowa!" "Politycy, burżuje- wasz koniec się szykuje!" oraz "Bez sprawiedliwości nie będzie pokoju". Nikt z ambasady nie chciał rozmawiać z protestującymi, mimo tego, że zaproszono ich na zewnątrz. Mimo tego, że pikieta przebiegała spokojnie, policjanci zgłosili, że istnieje jakieś "zagroszenie terrorystyczne" wokół terenu ambasady.

Po ponad pół godziny ludzie przemieścili się pod ambasadę francuską. Przed rozpoczęciem pikiety pod ambasadą francuską, protestujący puścili z megafonu syrenę i zaczęli skandować hasła "Uwaga, uwaga- TERRORYŚCI!!!" Już pod ambasadą wyrazili swoją solidarność z anarchistami z Tarnac, zatrzymanymi 11 listopada w sfingowanej sprawie. Pod ambasadą także padła ostra krytyka wobec polityki Sarkozy'ego. Policja interweniowała, próbowała zniechęcić grupę wędrujących anarchistów do protestu i zmusić ludzi do rozejścia się. W pikiecie wzięło udział dwóch tajniaków, którzy wyzywali protestujących i prowokowali ich aby ktoś dał im w pysk. Jeden przechodzień widząc zachowanie policji krzyknął w ich stronę "pałować dzieci tylko umiecie!"

Część anarchistów postanowiła wrócić pod ambasadę, gdzie znowu skanowali hasła. Zapalono znicz. Ambasada została obrzucona papierem toaletowym i akcja się zakończyła. Anarchiści obiecali wrócić pod ambasadę w większej grupie już niedługo.