Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
To przykre ale rozczaruję cię i powiem, że tak nie jest. Moja rodzina nie jest bogata - musi każdego dnia liczyć każdy grosz, by było na jedzenie i opłaty. Matka pracuje ale co z tego, skoro zarabia sporo poniżej średniej krajowej. Wszystko, co mamy dzisiaj, zawdzięczamy ciężkiej pracy - gdybysmy mieli liczyć na państwo, dawno umarlibyśmy z glodu.
Ja sam jestem jeszcze studentem ale już za chwilę będę każdego dnia wstawał rano do roboty - i mysl o tym, że państwo zabierze mi 40-50% moich zarobków w postaci różnych podatków powoduje, że mi się odechciewa. Bo niby dlaczego na mojej ciężkiej pracy mają być sponsorowani m.in. rząd, spółki państwowe, kiepska oświata zdrowotna itd?
Jak będę miał swoje pieniądze, to wolę już samodzielnie wspierać organizacje charytatywne jak np PAH czy PCK niż dawać centralnym władzom, które topią te pieniądze. Oczywiście nie uważam, że osoby bezrobotne czy chore powinny pozostać bez pomocy - ale dzisiaj i samo wsparcie państwa jest beznadziejne, a i podatki ogromne. Gdzie do cholery są te pieniądze?
Dlatego twierdzę, że bez wolności gospodarczej nie ma wolności politycznej (powtarzając tezę Hayeka). Inaczej powstają państwa typu welfare stare, gdzie ludzie żyjąc sobie pod parasole opiekuńczego państwa, są mimowolnie pozbawiani własnej inicjatywy. Bo przecież państwo da ci jedzenie, zasiłek, mieszkanie itd... Apogeum takiego myslenia mieliśmy podczas socjalizmu - ile tam było wolności, to każdy wie.
Zadziwia mnie natomiast fakt, że tutejsi anarchiści z jednej strony skandują, że państwo powinno zostać zlikwidowane, a gdy państwo zmniejsza podatki czy zasiłki, powstaje oburzenie. Czy każde zmniejszenie ingerencji państwa nie jest dobrym przejawem?
Za liberała się nie uważam (bo nie zawsze wiąże się z wolnością jednostki), za anarchistę również nie (bo w swojej postaci jest utopijna). Jednak jestem za pełną wolnością (i odpowiedzialnością) jednostki we wszystkich sferach - od gospodarczej do politycznej.
No i to ciekawe, że nawet tutaj nie ma jak dosykutować bo albo przykleją do ciebie etykietkę prawicowca, albo liberała albo innego chomika. I zaszufladkują cię. A mi się wydawało, że dyskurs polityczny polega na znalezieniu kompromisu pomiędzy różnymi opcjami politycznymi.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
To przykre ale rozczaruję
To przykre ale rozczaruję cię i powiem, że tak nie jest. Moja rodzina nie jest bogata - musi każdego dnia liczyć każdy grosz, by było na jedzenie i opłaty. Matka pracuje ale co z tego, skoro zarabia sporo poniżej średniej krajowej. Wszystko, co mamy dzisiaj, zawdzięczamy ciężkiej pracy - gdybysmy mieli liczyć na państwo, dawno umarlibyśmy z glodu.
Ja sam jestem jeszcze studentem ale już za chwilę będę każdego dnia wstawał rano do roboty - i mysl o tym, że państwo zabierze mi 40-50% moich zarobków w postaci różnych podatków powoduje, że mi się odechciewa. Bo niby dlaczego na mojej ciężkiej pracy mają być sponsorowani m.in. rząd, spółki państwowe, kiepska oświata zdrowotna itd?
Jak będę miał swoje pieniądze, to wolę już samodzielnie wspierać organizacje charytatywne jak np PAH czy PCK niż dawać centralnym władzom, które topią te pieniądze. Oczywiście nie uważam, że osoby bezrobotne czy chore powinny pozostać bez pomocy - ale dzisiaj i samo wsparcie państwa jest beznadziejne, a i podatki ogromne. Gdzie do cholery są te pieniądze?
Dlatego twierdzę, że bez wolności gospodarczej nie ma wolności politycznej (powtarzając tezę Hayeka). Inaczej powstają państwa typu welfare stare, gdzie ludzie żyjąc sobie pod parasole opiekuńczego państwa, są mimowolnie pozbawiani własnej inicjatywy. Bo przecież państwo da ci jedzenie, zasiłek, mieszkanie itd... Apogeum takiego myslenia mieliśmy podczas socjalizmu - ile tam było wolności, to każdy wie.
Zadziwia mnie natomiast fakt, że tutejsi anarchiści z jednej strony skandują, że państwo powinno zostać zlikwidowane, a gdy państwo zmniejsza podatki czy zasiłki, powstaje oburzenie. Czy każde zmniejszenie ingerencji państwa nie jest dobrym przejawem?
Za liberała się nie uważam (bo nie zawsze wiąże się z wolnością jednostki), za anarchistę również nie (bo w swojej postaci jest utopijna). Jednak jestem za pełną wolnością (i odpowiedzialnością) jednostki we wszystkich sferach - od gospodarczej do politycznej.
No i to ciekawe, że nawet tutaj nie ma jak dosykutować bo albo przykleją do ciebie etykietkę prawicowca, albo liberała albo innego chomika. I zaszufladkują cię. A mi się wydawało, że dyskurs polityczny polega na znalezieniu kompromisu pomiędzy różnymi opcjami politycznymi.