Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2009-01-16 13:27
Drogi Yak!
Dlaczego właściwie mieliby tego odznaczenia nie przyjmować? Tym bardziej dlaczego miałaby go nie przyjąć rodzina uhonorowanych, którzy wszak nie żyją. Przecież to wielki powód do dumy, a dla nas do uznania. Bardzo trafnie napisałeś: to mogłoby dla tych ludzi być najważniejsze wydarzenie w życiu. No i tak już jest, że te medale przyznaje państwo żydowskie, no bo kto inny miałby je przyznawać? Przyznaję, że nie lubię państw narodowych (a państw narodowych prowadzących zbrodniczą politykę w szczególności) ale póki co ten niedoskonały świat właśnie tak funkcjonuje - w dużej mierze poprzez państwa narodowe. Dotyczy to również pewnych pozytywnych aspektów ludzkich doświadczeń. W tym wypadku państwo narodu, który jeszcze nieco ponad 60 lat temu usiłowano zetrzeć z powierzchni Ziemi, honoruje tych, którzy z narażeniem życia lub wolności (jedno z kryteriów przyznania medalu) ratowali ludzi utożsamiających się z tym narodem lub przypisanych do niego poprzez rasistowską politykę nazistów. Jeśli poczytasz w necie więcej na ten temat to zobaczysz, że tym Sprawiedliwym, którzy zdecydują się mieszkać w Izraelu państwo zapewnia honorowe obywatelstwo, comiesięczny zasiłek w wysokości średniej pensji, darmową opiekę medyczną i pomoc mieszkaniową. Kilkadziesiąt takich osób mieszka w Izraelu. Czy mamy prawo oburzać się, że tak izraelscy Żydzi okazują wdzięczność ratującym? Czy mamy prawo domagać się od kogokolwiek odmówienia przyjęcia tej wdzięczności? Czy wolno nam odmawiać prawa do okazywania tej wdzięczności? To tylko niektóre pytania, które cisną się na usta w tym kontekście.
Pomysł potraktowania ambasadora jako bezpośredniego adresata protestu antypaństwowego/antywojennego nie jest nowy i w jednych wypadkach się sprawdza, w innych nie. Akcja mająca na celu wyrażenie solidarności z prześladowaną ludnością Palestyńską jest ze wszech miar słuszna i nie sądzę, aby ktokolwiek z krytykujących tutaj ten protest nie podzielał tego zdania. Jednak wybór okoliczności akcji był nietrafiony. Może warto dopuścić do siebie myśl, że protestu nie organizuje się na takiej samej zasadzie, jak robi się obiad według przepisu z książki kucharskiej. Warto się zastanowić nie tylko nad tym, co chcemy wyrazić, ale też co osiągnąć i jaki efekt uzyskać, a także jaki może być ewentualny niepożądany efekt uboczny (tutaj: medialny przekaz o "skandalu" i negatywny wizerunek "alterglobalistów"), wreszcie czy efekt pożądany będzie większy niż niepożądany skutek uboczny, czy odwrotnie. Natomiast dominujące w tutejszych komentarzach podniecanie się "fajną akcją" jest potwornie powierzchowne i nieco irytujące.
Rozmawiam od wczoraj z różnymi osobami sympatyzującymi z ruchem anarchistycznym lub nawet uważającymi się za anarchistów. Albo mówią oni/one o tej akcji "głupie to było" albo są zwyczajnie wkurzeni na instrumentalne wykorzystywanie zagłady Żydów i pamięci o ratujących ich do bieżącej - jakkolwiek słusznej - walki. A zarówno z wkurzonymi jak i tymi, co akcję popierają, zapewne wspólnie weźmiemy udział w demonstracji solidarności z Palestyną w przyszły czwartek we Wrocławiu.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Yak,
Drogi Yak!
Dlaczego właściwie mieliby tego odznaczenia nie przyjmować? Tym bardziej dlaczego miałaby go nie przyjąć rodzina uhonorowanych, którzy wszak nie żyją. Przecież to wielki powód do dumy, a dla nas do uznania. Bardzo trafnie napisałeś: to mogłoby dla tych ludzi być najważniejsze wydarzenie w życiu. No i tak już jest, że te medale przyznaje państwo żydowskie, no bo kto inny miałby je przyznawać? Przyznaję, że nie lubię państw narodowych (a państw narodowych prowadzących zbrodniczą politykę w szczególności) ale póki co ten niedoskonały świat właśnie tak funkcjonuje - w dużej mierze poprzez państwa narodowe. Dotyczy to również pewnych pozytywnych aspektów ludzkich doświadczeń. W tym wypadku państwo narodu, który jeszcze nieco ponad 60 lat temu usiłowano zetrzeć z powierzchni Ziemi, honoruje tych, którzy z narażeniem życia lub wolności (jedno z kryteriów przyznania medalu) ratowali ludzi utożsamiających się z tym narodem lub przypisanych do niego poprzez rasistowską politykę nazistów. Jeśli poczytasz w necie więcej na ten temat to zobaczysz, że tym Sprawiedliwym, którzy zdecydują się mieszkać w Izraelu państwo zapewnia honorowe obywatelstwo, comiesięczny zasiłek w wysokości średniej pensji, darmową opiekę medyczną i pomoc mieszkaniową. Kilkadziesiąt takich osób mieszka w Izraelu. Czy mamy prawo oburzać się, że tak izraelscy Żydzi okazują wdzięczność ratującym? Czy mamy prawo domagać się od kogokolwiek odmówienia przyjęcia tej wdzięczności? Czy wolno nam odmawiać prawa do okazywania tej wdzięczności? To tylko niektóre pytania, które cisną się na usta w tym kontekście.
Pomysł potraktowania ambasadora jako bezpośredniego adresata protestu antypaństwowego/antywojennego nie jest nowy i w jednych wypadkach się sprawdza, w innych nie. Akcja mająca na celu wyrażenie solidarności z prześladowaną ludnością Palestyńską jest ze wszech miar słuszna i nie sądzę, aby ktokolwiek z krytykujących tutaj ten protest nie podzielał tego zdania. Jednak wybór okoliczności akcji był nietrafiony. Może warto dopuścić do siebie myśl, że protestu nie organizuje się na takiej samej zasadzie, jak robi się obiad według przepisu z książki kucharskiej. Warto się zastanowić nie tylko nad tym, co chcemy wyrazić, ale też co osiągnąć i jaki efekt uzyskać, a także jaki może być ewentualny niepożądany efekt uboczny (tutaj: medialny przekaz o "skandalu" i negatywny wizerunek "alterglobalistów"), wreszcie czy efekt pożądany będzie większy niż niepożądany skutek uboczny, czy odwrotnie. Natomiast dominujące w tutejszych komentarzach podniecanie się "fajną akcją" jest potwornie powierzchowne i nieco irytujące.
Rozmawiam od wczoraj z różnymi osobami sympatyzującymi z ruchem anarchistycznym lub nawet uważającymi się za anarchistów. Albo mówią oni/one o tej akcji "głupie to było" albo są zwyczajnie wkurzeni na instrumentalne wykorzystywanie zagłady Żydów i pamięci o ratujących ich do bieżącej - jakkolwiek słusznej - walki. A zarówno z wkurzonymi jak i tymi, co akcję popierają, zapewne wspólnie weźmiemy udział w demonstracji solidarności z Palestyną w przyszły czwartek we Wrocławiu.
pozdrawiam,
Marcin S.