Dodaj nową odpowiedź

Uderz w stół, a nożyce

Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Jedna notka o psycholu Koorwinie, a już dwa posty nawiązujące co anarcho-kapitalistów i libertarian. Macie panie i panowie jakąś obsesję, czy po prostu przemożną potrzebę pojechania po kimś na dzień dobry? To już nie jest niesmaczne - to jest zwyczajnie żenujące :-/

Do twojej misza i innych (ś)wiadomości. Są radykalni, niekonserwatywni libertarianie (przykładowo: agoryści, lewicowi Rothbardianie, dialektyczni libertarianie), którzy nawet tak fundamentalne kwestie, jak "wolny rynek", rozumieją inaczej niż sepleniący pan w muszce. Dla Koorwina wolny rynek = realny kapitalizm minus obecne państwo dobrobytu. Tymczasem, w radykalnie libertariańskim ujęciu, tzw. realny kapitalizm z wolny rynkiem ma bardzo niewiele wspólnego, ponieważ 1) narodził się i egzystuje przede wszystkim dzięki państwowym gwarancjom przywilejów, które 2) osłabiają siłę przetargową reszty społeczeństwa, czyli pracowników najemnych, konsumentów itp, co stawia pod dużym znakiem zapytania dobrowolność ich partycypacji w kapitalistycznych strukturach, postulowaną przez konserwatywnych liberałów i wielu prawicowych, "wulgarnych" libertarian.

Radykalni libertarianie wyznają również inne standardy własności prywatnej, zdecydowanie bardziej bliższe idei użytkowania, niż legalizmowi na Koorwiniarską modłę. Mianowicie, warunkiem "słusznego" tytułu własności do danego dobra, oprócz aktu "przesunięcia" go ze stanu natury do świata kultury za pomocą pracy własnych rąk, jest także pozostawianie na nim śladów regularnego gospodarowania. Chyba nie muszę dodawać, że takie podejście kwestionuje nie tylko własność państwową, ale również wiele z tego, co się obecnie nazywa "prywatną własnością"?

Warto podkreślić, że zreferowane przeze mnie poglądy trudno uznać za margines libertariańskiej myśli, skoro były głoszone przez najbardziej prominentnych jej przedstawicieli: Murraya N. Rothbarda, Karla Hessa, Samuela Konkina i wielu, wielu innych. W związku z powyższym, sugerowanie jakoby pajacowanie Koorwina ośmieszało epigonów ww. teoretyków, ma mniej więcej tyle sensu, co twierdzenie, jakoby zbrodnie Stalina skompromitowały anarcho-komunizm. I w obu przypadkach można odnieść wrażenie, że autorzy tych stwierdzeń za dobrą monetę wzięli powierzchowne, językowe podobieństwa i nie zadali sobie trudu, aby przeprowadzić pogłębioną analizę doktryn i poglądów, do których się odwołują. W związku z tym ciśnie mi się na usta pytanie: czy zwyczaj patrzenia na jakąś kategorię ludzi przez pryzmat stereotypów, półprawd i oczywistych kłamstw, jest właśnie tym, co anarchiści społeczni chcą uskuteczniać pod hasłem "wrażliwości społecznej"?

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.