Dodaj nową odpowiedź

Koszmar pracowników białostockiego sklepu

Kraj | Prawa pracownika

W niewielkiej rodzinnej firmie pracownicy przeżywają gehennę. Pracują bez umów o pracę i bez godzinowych norm. Byłe pracownice jednego z pierwszych w Białymstoku sklepów całodobowych nagłaśniają sprawę, bo instytucje, które mają stać na straży prawa, okazują się w tym przypadku bezradne.

Praca na czarno, nawet po szesnaście godzin, poniżanie pracowników, kłopoty z wypłatą - zdaniem byłych pracownic w tym sklepie to norma.

Jedna z kobiet przez pół roku pracowała noc w noc, bez żadnej umowy. – Tam pracownik traktowany jest jak nowa zabawka - popracuje przez trzy miesiące, przez 3 miesiące powykorzystujemy go, a po trzech miesiącach zawsze ktoś nowy się znajdzie - mówi Julita Sadowska, była pracownica sklepu całodobowego w Białymstoku.

Prawie bez przerwy ogłoszenia z propozycją pracy można znaleźć w gazetach i urzędzie pracy. W ubiegłym roku prawie siedemdziesięciu bezrobotnych zostało tam skierowanych do pracy. Pani Aleksandra była jedną z nich. – Wręcz powiedziałam im, zarzuciłam, że naganiają niewolników, czy są w stanie coś z tym zrobić - dodaje Aleksandra Rochalska.

Po licznych skargach bezrobotnych urząd pracy wycofał się ze współpracy z tym sklepem.

– W tym przypadku podjęliśmy decyzję już jakiś czas temu, że nie będziemy wydawać do tego sklepu żadnych skierowań - powiedziała Barbara Wacławska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku.

Inspekcja pracy po sygnałach, jakie dostaje, kontroluje ten sklep dużo częściej niż inne, ale kontrole nie są niespodzianką.

A pracownicy ponoć są instruowani jak mają się podczas kontroli zachować.

– Ty pracujesz tu od dziś, ty od wczoraj - tak należy odpowiadać, a ty jesteś na okresie próbnym - w razie re kontroli umowy są przygotowane, których pracownik nie widzi na oczy - dodaje Aleksandra Rochalska.

Jak powiedział Piotr Latała z Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku – W tej firmie to zdarzało się tak, że podczas kontroli, to do końca nie było wiadomo czy tak czy siak, dopiero potem te dokumenty były przedstawiane, w formie umowy zlecenia czy jakoś tam inaczej zatrudniane pracownice.

Właściciele sklepu nie chcieli przed kamerą skomentować zarzutów byłych pracownic.

Iza Bołtruczuk
Obiektyw

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.