Dodaj nową odpowiedź
Okupacje fabryk we Włoszech w latach 1920-1921
Czytelnik CIA, Pią, 2009-03-06 17:31 Historia | PublicystykaOkupacje fabryk we Włoszech w latach 1920-1921
We wrześniu 1920 roku, doszło do powszechnej okupacji włoskich fabryk przez zatrudnionych tam pracowników, działo się tak głównie w przemyśle samochodowym i ciężkim ale przyłączyły się także przędzalnie bawełny, firmy odzieżowe, kopalnie węgla kamiennego, fabryki opon, browary, gorzelnie pracownicy portów i marynarze. Ale to nie był zwykły strajk, ponieważ pracownicy kontynuowali produkcję w ramach swoich własnych lokalnych organizacji. Również kolejarze rzucili wyzwanie zarządowi swojej firmy, decydując się na przetaczanie składów towarowych pomiędzy strajkującymi fabrykami, co zapewniało utrzymanie ciągłości produkcji. W tej akcji uczestniczyło około 600 tysięcy pracowników. Cały ten wielki ruch wyrósł z konwencjonalnej związkowej walki o poziom zarobków. Ale żądania podwyżek były tylko legalną okazją do strajkowej walki, prawdziwe aspiracje i motywy pracowników szły dużo dalej.
Wzrost niezadowolenia ze związkowego przywództwa
Pośród masy włoskiego ludu pod koniec I Wojny Światowej, wśród pracowników dużych fabryk na północy kraju, robotników rolnych z dolin na północy i chłopów z południowej części kraju panował nastrój oczekiwania. Wierzono w to, że w końcu nadejdzie czas kiedy będzie możliwe jakościowe polepszenie ich życia i wydźwignięcie się ze strat wojennych. Jakkolwiek, rosły pragnienia ustanowienia kontroli pracowniczej i społecznych przekształceń w antykapitalistycznym kierunku, to działania biegły dalej torami wyznaczonymi przez biurokratyczne kierownictwo związków zawodowych. Główną centralą związkową we Włoszech była Generalna Konfederacja Pracy (CGL), która ściśle współpracowała z włoską Partią Socjalistyczną. Ludovico D'Aragona i inni przywódcy CGL, wpatrzeni byli w obraz brytyjskiej Partii Pracy, jako modelu, gdzie związek zawodowy i parlamentarne przywództwo, wprowadzają stopniowe reformy, akceptując instytucjonalne istnienie w granicach społeczeństwa rządzonego przez kapitalistów.
W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie ruch związkowy nie zdołał się jeszcze umocnić w dużych przemysłowych przedsiębiorstwach, we Włoszech związki wchodzące w skład CGL zawierały kontrakty z największymi spółkami takimi jak Pirelli i Fiat już przed I Wojną Światową. Związkowa hierarchia wynurzyła się jako trwała "reprezentacja" pracowników podczas regularnego targowania się z pracodawcami. Proces biurokratyzacji związków i wzrastający dystans pomiędzy przywódcami, a szeregowymi działaczami został znacznie przyspieszony poprzez wybuch I Wojny Światowej. Podczas wojny włoski przemysł został sprowadzony do roli przemysłowego feudalizmu z robotnikiem przywiązanym do swojego miejsca pracy, pod groźbą uwięzienia.
Rząd narzucił też wspólną komisję pracowników i pracodawców, jako system przymusowego arbitrażu załatwiającego spory dotyczące zarobków i bezpieczeństwa pracy. Ażeby nie pozwolić na zupełne zamrożenie płac, związkowi urzędnicy postanowili wziąć udział w tych komisjach. Jednak związki zawodowe nie były zdolne bronić swoich członków, gdy ci odmawiali podporządkowania się dyscyplinie i np. sabotowali pracę.
Wojenny rząd Vittorio Orlando odkomenderował swoich przedstawicieli do tej komisji w celu wymuszenia akceptacji dla rządowych planów rekonstrukcji Włoch po wojnie. Udział CGL w komisji musiał więc sprowadzać się - tak jak w przypadku Bruno Buozziego, szefa Włoskiej Federacji Pracowników Metalurgii (FIOM) do podporządkowania się planom i celom kapitalistów.
Lecz rząd prowadzący politykę coraz większego zaangażowania w wojnę nie mógł już liczyć na utrzymanie wiary pracowników w sens tych działań. Nawet zanim wojna obniżyła poziom życia ludzi pracy, udział w wojnie nie był zbyt popularny wśród klasy pracującej na północy Włoszech. Opozycja wobec wojny była szczególnie silna w dużym przemysłowym mieście, jakim był Turyn, ośrodek przemysłu samochodowego. Reakcją na przystąpienie Włoch do wojny w 1915 roku, stał się dwudniowy strajk generalny (17-18 maja), podczas którego doszło do długich i krwawych starć z policją. Kiedy parlamentarni przedstawiciele Partii Socjalistycznej zagłosowali przeciwko wojennym ustawom w 1915 roku, ich decyzja odzwierciedlała antywojenne nastroje klasy pracującej z ich okręgów wyborczych. Ale późniejsza współpraca przywództwa z wojennym rządem i instytucjami tego okresu oraz dyscypliną pracy miała ten skutek, że posiała w umysłach pracowników wątpliwości co do rzeczywistych intencji swoich liderów. Jedną z pierwszych oznak pogłębiającego się dystansu pomiędzy przywódcami i szeregowymi członkami CGL była opozycja działaczy związkowych wobec narodowego kontraktu zawartego przez FIOM w marcu 1919 roku. W pierwszych miesiącach, które nastąpiły po wojnie, zakłady przemysłowe były skłonne zawierać kontrakty dotyczące organizacji produkcji, ażeby uniknąć rozproszenia wysiłków, potrzebnych do szybkiego przestawienia produkcji zbrojeniowej na cywilną. Nastąpiła wielka fala strajków, ponieważ pracownicy dostrzegali w tych okolicznościach swoją przewagę.
Pracodawcy byli szczególnie skłonni do podpisywania paktów dotyczących zapłaty i godzin pracy w zamian za większą kontrolę nad procesem pracy. To, że FIOM się z tym godziła dowodziło tylko jej coraz większej biurokratyzacji, dzięki której urzędniczy szczyt związkowy miał zajęcie przy opracowywaniu kontraktów, a pracownicy nie mogli postępować inaczej jak pod ich dyktando. W zamian za wzrost pensji i ośmiogodzinny dzień pracy, narzucono ograniczenia co do możliwości przeprowadzania szybkich akcji strajkowych, a lokalnym organizacjom pracowników nie pozwolono działać w czasie godzin pracy. Pracownicy musieli pracować pełny dzień w sobotę, zamiast pół dnia jak przedtem. Podczas następnego kongresu FIOM kontrakt stał się powodem krytyki ze strony delegatów z Turynu.
Rosnący konflikt między szeregowymi działaczami i instytucjami kierującymi włoskim ruchem robotniczym prowadził do powstawania nowych organizacji, w których nie brakowało ludzi z charakterem. To przybrało dwie główne formy: ruch dla kontroli zarządzających komitetami, niezależny od związkowej hierarchii, tworzony przez szeregowych działaczy CGL-owskich zjednoczeń, głównie w Turynie, oraz powstawanie i wzrost innego związku - Unione Syndicale Italiana (USI - Związku Syndykalistów Włoskich).
Początki USI
USI powstało z inicjatywy anarchistycznych działaczy tworzących opozycję w granicach CGL-owskich zjednoczeń. Reakcją na wzrost związkowej oligarchii i angażowanie się ruchu związkowego w kampanie wyborcze, było rozwijanie przez anarchistów grup opozycyjnych - nazywanych "komitetami akcji bezpośredniej", powstającymi od około 1908 roku.
Podczas modeńskiego kongresu komitetów akcji bezpośredniej w 1912 roku, komitety skupiały już 90 tysięcy uczestników. Stało się jasne, że inicjatywa na rzecz bardziej bojowego, nie biurokratycznego ruchu pracowniczego ma wystarczające poparcie w masach i nadszedł czas na utworzenie nowej, samodzielnej organizacji. Tak powstało USI. Przed 1914 rokiem USI liczyło już 150 tysięcy członków. Ponieważ w USI były niskie składki i nie istniała żadna hierarchia, czy też zawodowi przywódcy jak w CGL, opierano się na strukturach poziomych łączących bojowo nastawionych pracowników w różnych miejscach pracy. Głównym spoiwem była jedność miejscowych struktur różnych sektorów, ale USI posiadało również większą krajową federację metalowców, która zrzeszała 30 tysięcy członków w 1920 roku. Metodą USI była mobilizacja pracowników wokół akcji bezpośrednich i wiary, że społeczne przekształcenia mogą się dokonywać przez "wywłaszczeniowy strajk generalny" - w istocie "strajk czynny", w którym pracownicy kontynuują produkcję pod swoją własną kontrolą. USI była włoskim odpowiednikiem związku Robotnicy Przemysłowi Świata - IWW z USA.
Początki turyńskiego ruchu delegatów zakładowych
Kiedy wojna zbliżała się do końca, doświadczenia brytyjskiego ruchu komitetów zakładowych zaczęto popularyzować w Turynie. Chociaż brytyjski ruch dostarczał oryginalnego modelu dla rozwoju nowej formy komitetów fabrycznych, to w Turynie robotnicy poddali je modyfikacjom odpowiadającym ich potrzebom. Kampania na rzecz nowej formy organizacji zakładowej rozwijała się przez niezliczone dyskusje małych grup, w miejscowych "kołach socjalistycznych", wśród nauczycieli i w miejscach pracy.
Grupa działaczy Partii Socjalistycznej - Palmiro Togliatti, Antonio Gramsci i Umberto Terracini założyła magazyn "L'Ordine Nuovo" (Nowy Ład), popularyzujący idee zwykłych ludzi tworzących zakładowe organizacje i służący jako forum dyskusyjne pracowników szukających formy, jaką powinna przybrać organizacja odzwierciedlająca ich aktualne położenie. Chociaż założyciele pisma byli czynni w Partii Socjalistycznej, to nie odmawiano dostępu anarchistom, a magazyn miał niezależny charakter. Pismo dobrze odpowiadało potrzebom ruchu, który zamierzał zjednoczyć ludzi pracy. Rozumiano, że nowy typ organizacji, która ma być powołana musi koniecznie rozważać problemy szeregowych działaczy i próbować je rozwiązywać. Typowa lokalna organizacja istniejąca w tym czasie w FIOM i innych CGL-owskich zjednoczeniach również posiadała wewnątrzzakładową komisją (ekwiwalent dla komitetów zakładowych). We wczesnych umowach zbiorowych te doraźne komisje nie odgrywały pierwszorzędnej roli, ale ostatecznie stały się trwałymi ciałami dla reprezentowania miejscowej siły roboczej podczas rozmów z dyrekcją. Szeregowi związkowcy z Turynu krytykowali te wewnątrzzakładowe komisje, jako związkowa oligarchię, podejmującą decyzje bez udziału robotników.
Relacje miedzy zrzeszonymi i niezrzeszonymi
Pomimo, że to związki targowały się z pracodawcą, członkostwo w zjednoczeniu było zawsze dobrowolne - czasami nawet związkowcy byli mniejszością, która musiała mobilizować bierną załogę do walki, kiedy było to już nieuniknione.
Problemem związkowców pozostawało, w jaki sposób zaktywizować niezrzeszonych i doprowadzić do faktycznej jedności wszystkich zatrudnionych. To była istotna różnica w stosunku do brytyjskiego ruchu komitetów zakładowych, gdzie związki zawierały zamknięte na innych układy zbiorowe.
Podziały związane z ideologią i specjalizacją
Dobrowolny charakter związkowego członkostwa ułatwiał wzrost innych zjednoczeń, takich jak USI, często odzwierciedlających ideologiczne podziały wśród pracowników. Inny podział wśród turyńskich pracowników przebiegał między "niebieskimi kołnierzykami" (pracownicy fizyczni) i "białymi kołnierzykami" (kadra, pracownicy umysłowi, część usług), a także między operatorami maszyn, którzy z reguły należeli do FIOM i wykwalifikowanymi technikami, którzy mieli własne związki. Spostrzeżono, że jedność klasy robotniczej może się dokonać najlepiej przez formę organizacji, która będzie niezależna od jakichkolwiek istniejących związków.
Powstawanie nowych organizacji zakładowych
Pierwsze komitety zakładowe powstawały w fabryce Fiata, w końcu sierpnia 1919 roku, i szybko rozprzestrzeniły się na inne fabryki w Turynie (już we wrześniu i październiku). Nowe organizacje były budowane początkowo bez jakiegokolwiek upoważnienia od struktur CGL
Nowa organizacja opierała się na grupie osób, które pracowały razem w jednym warsztacie lub dziale produkcji. Każda grupa 15 lub 20 ludzi wybierała swojego kierownika warsztatu. Wybory do komitetów zakładowych przeprowadzano w miejscu i w godzinach pracy. Oczekiwano, że kierownik warsztatu będzie realizował wolę pracowników, którzy go wybrali i będzie podlegał natychmiastowemu odwołaniu jeśli tak sobie zażyczą pracownicy. Zgromadzenie wszystkich komitetów w danej fabryce wybierało też wewnętrzną komisję dla usprawnienia swojej działalności. A ta wewnętrzna komisja była bezpośrednio odpowiedzialna przed delegatami komitetów, którzy zostali nazwani "radą fabryczną".
20 października 1919 roku zgromadzenie wszystkich delegatów z komitetów
zakładowych, reprezentujących blisko 20 fabryk sektora samochodowego i metalurgicznego utworzyło "Komitet dla Rad Fabrycznych" i rozpoczęło prace nad programem, który wcieliłby w życie cele nowego ruchu. Dążeniem ruchu stało się teraz zreorganizowanie miejscowych struktur FIOM w Turynie, co dyskutowano podczas innego zgromadzenia komitetów zakładowych 30 fabryk, reprezentujących 50 tysięcy robotników (31 października). To zgromadzenie postanowiło zaakceptować program przygotowany przez "Komitet" będący podsumowaniem niezliczonych dyskusji pośród samych robotników. Program zawierał propozycje reelekcji delegatów zakładowych co każde 6 miesięcy i wymagał przeprowadzania częstych referendów dotyczących spraw socjalnych i technicznych oraz częstych spotkań dla osób, które mają podejmować decyzje.
Przez cały rok 1919, USI czyniło wszystko by doprowadzić do "Rewolucyjnego zjednoczenia" pracowników z CGL, USI, niezależnych kolejarzy i zjednoczeń pracowników morskiego transportu. USI wyobrażało sobie jedność, która pokona największe ideologiczne podziały wewnątrz włoskiej klasy pracującej, dzięki czemu znikną antagonizmy między zwolennikami Partii Socjalistycznej i sympatykami anarchizmu. Program delegatów zakładowych był właśnie odpowiedzią na te zjednoczeniowe inicjatywy, m.in. dlatego, że dawał członkom USI takie samo prawo do wybierania delegatów, jakie mieli członkowie FIOM. Turyński ruch interpretował ideę "zjednoczenia" jako jedność sił pracowników w ramach komitetów zakładowych. Podczas zgromadzenia 31 października delegaci zakładów przyjęli program dotyczący struktur miejscowych związków wbrew gwałtownym sprzeciwom związkowych urzędników. Kontrola miejscowej FIOM przeszła w ręce zgromadzenia wszystkich turyńskich delegatów branży metalowców, którzy nabyli prawo do wybierania przewodniczącego miejscowego związku. Chociaż Partia Socjalistyczna była organizacją cieszącą się największym poparciem wśród członków FIOM, to np. Maurizio Garino - anarchosyndykalista, uczestnik Turyńskiej Grupy Wolnościowej, został wybrany na nowego sekretarza turyńskiej sekcji FIOM, z powodu swojego wiernego poparcia dla idei nowego ruchu i zasad pracowniczej demokracji.
Rady jako organy kontroli pracowniczej
Nowy ruch, działający w Turynie nie widział rad zakładowych, jako wyłącznie środka reformowania związków. Program Delegatów Zakładowych, przyjęty 31 października głosił, że celem jest "praktyczne ćwiczenie przygotowujące do zrealizowania społeczeństwa komunistycznego we Włoszech". Rady zakładowe rozumiano jako metodę społecznych przekształceń, jak również podstawę kontroli pracowniczej i w przyszłości uspołecznienia ekonomii przez wszystkich praktykujących demokratyczne zasady pracowników. W Programie Delegatów Zakładowych opisano rady jako przygotowujące ludzi, organizacje i idee do ciągłego przedrewolucyjnego działania i stania się gotowym do zastąpienia władzy pracodawców w przedsiębiorstwach i stworzenia nowej dyscypliny społecznego życia. Z powodu braku zaufania do związkowych urzędników i potrzeby jedności z pracownikami, nie zrzeszonymi w CGL, turyńscy związkowcy nalegali na zapewnienie niezależności rad zakładowych wobec CGL-owskich zjednoczeń. Niemniej jednak nie zdecydowali się na całkowite odejście z CGL.
Zamiast tego oparli się na Programie Delegatów Zakładowych, który związkom i radom przypisywał różne funkcje. Związki przydawały się podczas walk z pracodawcą i przynosiły korzyści w takich dziedzinach, jak zarobki i czas pracy, lecz działo się to w granicach panującego systemu. Związki istotnie wyrażały kolektywną siłę pracowników w granicach społeczeństwa, które przymusza robotnika do sprzedawania swojej zdolności do pracy. Popierali istnienie związków do chwili, gdy pracownicy odrzucą wszelkie kompromisy z pracodawcami i zastąpią ekonomię opartą na konkurencji i prywatnej przedsiębiorczości. Jednak rady potrzebowały niezależności wobec związków, ponieważ te obciążone biurokratycznymi strukturami zaangażowały się w utrzymanie kompromisu z pracodawcami. Jak stwierdził Antonio Gramsci zbiurokratyzowane związki "zmierzały do upowszechnienia i uwiecznienia legalnych procedur" uprawomocnionych przez kompromisy. Z kolei rady zakładowe nie miały biurokracji postawionej ponad pracownikami i "zmierzały do zniszczenia legalnych zasad, które przeszkadzają w dążeniu do większej siły pracowników. Zmierzały do upowszechnienia buntu".
Partia Socjalistyczna w opozycji do rad turyńskich
Chociaż turyńska sekcja Partii Socjalistycznej, odgrywająca największą rolę w ruchu rad zakładowych, współpracowała z anarchosyndykalistami takimi jak Turyńska Grupa Wolnościowa, to główni działacze i przywódcy partii spoza Turynu ostro sprzeciwiali się tworzeniu nowego ruchu z dwóch przyczyn: Hey widział ten ruch jako robienie podkopu pod istniejące związki, które stanowiły podstawę politycznej przyszłości ich partii. Hey był przeciwny jakiemukolwiek opieraniu pracowniczej potęgi na masowych organizacjach w miejscach pracy, zamiast oddania władzy w ręce Partii Socjalistycznej. Giacinto Serrati, najbardziej wpływowy polityk Partii Socjalistycznej twierdził, że panowanie klasy pracującej dokona się poprzez panowanie Partii Socjalistycznej. Turyńscy socjaliści, którzy byli czynni w ruchu rad zakładowych, nie chcieli go sprowadzać do roli przybudówki swojej partii, ponieważ widzieli w nim przyszły sposób organizowania się, który pozwoli klasie pracującej na zrealizowanie swojego potencjału w społeczeństwie. Oczywiście większość z nich była przekonana o ważnej roli Partii Socjalistycznej w socjalizmu, jednak nie wierzyli, że sama Partia może zapewnić władzę klasie robotniczej, ponieważ jako organizacja polityczna bazuje na szczególnej ideologii, która nie jest wystarczająco rozpowszechniona i nie jest zakorzeniona w naturalnych wspólnotach pracowniczych rozwijających się we własnym rytmie.
Reakcja CGL - związkowa kontrola rad
Wzrost znaczenia ruchu rad był wyrazem niezadowolenia pracowników z istniejących struktur związkowych i zmuszał CGL do jakiejś reakcji, zaczęto więc podkreślać dobrowolny charakter członkostwa i konkurencyjność wobec szybko rosnącego w siłę, lecz jednak dużo mniej licznego, niezależnego ruchu związkowego, np. USI. Zjednoczenia CGL odpowiedziały na propozycje reform wewnętrznych komisji, ale prawo głosowania na zakładowego delegata, ograniczały do członków związku. Propozycją miał być jeden kierownik warsztatu na każdych 300 lub 400 związkowców tworzących komisje zakładowe, w dodatku mniej zależne od opinii swoich członków. Nowe wewnętrzne komisje nie miałyby już nic wspólnego z wcielaniem jedności z niezależnymi związkowcami, takimi jak USI i znalazłyby się pod dozorem struktur CGL. Pomysł objęcia związkową kontrolą ruchu pracowniczego, był inicjatywą Partii Socjalistycznej i działaczy CGL spoza Turynu, gdzie mogła liczyć na poparcie mało aktywnych związkowców, na terenach gdzie nie tworzono jeszcze żadnych rad. Celem było doprowadzenie do silnego podziału klasy pracującej, odgraniczającego socjalistów od tych, którzy skłaniali się do popierania anarchosyndykalistów skupionych w USI. Zwycięstwo rewolucji rosyjskiej dało Bolszewikom wielki prestiż we włoskim ruchu socjalistycznym, czego wyrazem było głosowanie delegatów Partii Socjalistycznej za przystąpieniem do Międzynarodówki Komunistycznej w marcu 1919 roku. Serrati i inni socjalistyczni politycy potrafili wykorzystać autorytet władzy radzieckiej dla osłabienia ruchu rad i rozwijającej się pracowniczej kontroli przemysłu.
Nicolai Ljubarsky, przedstawiciel Międzynarodówki Komunistycznej we Włoszech przekonywał, że komitety fabryczne powstające podczas rosyjskiej rewolucji 1917 r. były odpowiednikiem rad turyńskich, a zostały podporządkowane związkowym zjednoczeniom w Rosji, gdzie nie stały się organem pracowniczej kontroli nad przemysłem lub podstawą władzy politycznej klasy pracowniczej. W ten sposób popularność rosyjskich komunistów posłużyła umocnieniu pozycji włoskiej biurokracji związkowej. Niemniej jednak w dniach 14 i 15 grudnia, podczas spotkania okręgu turyńskiego Izby Pracy - proponowano by system rad zakładowych stał się praktyką całego ruchu robotniczego. Podczas pierwszej reelekcji delegatów zakładowych w lutym 1920 roku, oceniano, że ponad 150 tysięcy pracowników z okręgu turyńskiego jest zorganizowanych w nowym systemie rad.
USI i rady
Turyński ruch rad wywołał natychmiastową i pozytywną reakcję wolnościowego skrzydła ruchu robotniczego. Miejscowi anarchosyndykaliści, skupieni w Turyńskiej Grupie Wolnościowej zaangażowali się w tworzenie ruchu rad zakładowych. W początkach 1920 roku podczas kongresu USI w Parmie, sprawa turyńskiego programu rad była najważniejszą ze wszystkich poruszanych kwestii. Enea Matta, turyński socjalista czynny w "Komitecie dla Rad Fabrycznych" prezentował swoje uwagi do "Programu Delegatów Zakładowych" jako jeden z zaproszonych gości. Alibrando Giovanetti - sekretarz zjednoczenia metalowców zrzeszonych w USI, namawiał do poparcia turyńskich rad, jako antybiurokratycznej akcji bezpośredniej dążącej do przejęcia kontroli nad przemysłem oraz ze względu na możliwość przekształcenia komórek rewolucyjnych związków w Jedno wielkie zjednoczenie pracowników".
Anarchokomunistyczny weteran Errico Malatesta odnosił się do tego z rezerwą, ale popierał rady jako formę aktywizacji robotników, która zagwarantuje rozpowszechnienie się ducha buntu wśród klasy robotniczej. USI zaakceptowało nową organizację rad zakładowych jako własną propozycję programową i anarchistyczny dziennik "Umanita Nova" (Nowe Społeczeństwo) oraz pismo "Lotta di Classe" (Walka Klas) - organ USI, wkrótce stały się popularyzatorami tej idei, podobnie jak L'Ordine Nuovo i turyńscy socjaliści. Wyjątkowy wzrost USI poza Turynem był dowodem niezdolności CGL do wyrażania aspiracji do ustanowienia kontroli pracowniczej coraz bardziej powszechnych wśród robotników na północy Włoszech. USI zrzeszało 300 tysięcy członków w roku 1919. a w szczytowym okresie osiągnęło pułap 800 tysięcy członków, podczas przejmowania fabryk w 1920 roku.
Turyńscy anarchosyndykaliści nie mieli motywacji do budowania oddzielnych struktur USI w Turynie, z powodu swego zaangażowania w rady zakładowe i sprzeciwu wobec zamykania tego ruchu w granicach związku. Popierali rady z kilku przyczyn:
- realizowały w praktyce zasady demokracji, w której aktywnie i bezpośrednio uczestniczą masy zwykłych ludzi
otwarcie sympatyzowały z wolnościowym skrzydłem ruchu robotniczego, działając wbrew większości członków Partii Socjalistycznej
- były ruchem, który miał ten sam cel co anachosyndykaliści, tj. umożliwienie pracownikom kierowania przemysłem jako częścią socjalistycznej ekonomii.
Kwietniowy strajk generalny
Jak już wcześniej wspomniano, warunkiem narodowego kontraktu FIOM z marca 1919 r. było to, że wewnętrzne komisje i komitety zaprzestaną działalności w godzinach pracy. Działalność ruchu delegatów zakładowych w Turynie, np. wstrzymanie pracy na czas wyboru kierownika warsztatu, stanowiło pogwałcenie kontraktu. Ruch istotnie opierał się na masowej niesubordynacji. Odkrycie kart przez pracodawców nastąpiło w kwietniu, kiedy ogólne zgromadzenie delegatów fabryki Fiata przegłosowało rozpoczęcie strajku okupacyjnego. W odpowiedzi pracodawcy zastosowali lokaut, który objął 80 tysięcy robotników. Rząd Francesco Nittiego poparł lokaut pokazem siły wojskowej, a następnie obsadzeniem fabryk przez wojsko. Kiedy delegaci ruchu zdecydowali się zawiesić akcję i rozpocząć negocjacje, jedyną odpowiedzią pracodawców było żądanie respektowania narodowego kontraktu FIOM. To zniszczyłoby rady zakładowe i turyński ruch robotniczy musiał odpowiedzieć masowym strajkiem generalnym w obronie swoich rad. Strajk objął cały region Piemontu i zaktywizował ponad pół miliona pracowników. Tramwaje, koleje, usługi publiczne i duże firmy handlowe dołączyły do zakładów przemysłowych. Nawet robotnicy rolni z okolic Turynu włączyli się do akcji solidarnościowej i stali się częścią ruchu rad rozciągającego strajki na rolnictwo. Turyński ruch wysłał delegatów na spotkanie Rady Narodowej Partii Socjalistycznej, licząc na poparcie dla planów rozszerzenia strajku generalnego na cały kraj. Jednak socjaliści i władze CGL odmówiły udzielenia jakiejkolwiek pomocy. Głównym tematem porządku dziennego obrad Partii Socjalistycznej były wysiłki nad realizacją koncepcji "rad robotniczych" lub "sowietów", jako odpowiedzi na rosnącą popularność tych idei, szczególnie w kontekście rewolucji rosyjskiej. Propozycją dyskutowaną przez partię, były "sowiety" - wg pewnego rewolucjonisty, bazujące nie na przemysłowej lub w ogóle związanej z miejscem pracy aktywności ludzi, lecz na lokalnym sąsiedztwie lub regionach geograficznych. Cały projekt miał być pilotowany przez socjalistów, którzy organizowaliby te "rady" - ideę dla nich całkowicie akademicką, jakkolwiek miały być największą ze wszystkich dotychczasowych akcji tej partii. Jak gorzko skomentował ich pomysły, Antonio Gramsci "oni beztrosko gaworzyli o abstrakcyjnych sowietach i radach, podczas gdy w Piemoncie i Turynie pół miliona zagłodzonych pracowników broniło rad, które już istniały". W związku z postawą CGL i przywództwa Partii Socjalistycznej, poparcie dla turyńskiego strajku generalnego pochodziło najczęściej od związków, które znajdowały się pod wpływem anarchosyndykalizmu, takich jak niezależni kolejarze, i związki marynarzy. Kolejarze z Pizy i Florencji odmawiali przewożenia wojska do Turynu. W okolicach Genui strajki wybuchły wśród dokerów i w miejscach pracy, gdzie USI miało największe wpływy - wszystko to okazało się jednak niewystarczające. Ostatecznie przywódcy CGL poparli strajk, lecz uznali, że należy ustąpić wobec żądań pracodawców dotyczących rad. Chociaż duch walki zaczął upadać, strajki słabły, rady ustępowały, to jeszcze miała nastąpić odbudowa ich pozycji podczas wrześniowej akcji przejmowania fabryk. Wbrew pogorszeniu się sytuacji w samym Turynie gdzie pracodawcy zmusili rady do poważnego ograniczenia działalności, sam ruch dla kontroli pracowniczej angażując nowych ludzi kontynuował swoją działalność i rósł w siłę przez cały rok 1920, co można było mierzyć np. popularnością USI. Nowe niezależne rady powstawały w Mediolanie - największym mieście i głównym ośrodku handlowym Włoch - przede wszystkim dzięki wysiłkom związkowców z USI.
FIOM walczy o zarobki
Rosnąca konkurencja ze strony USI, stanowiła presję na przywódców CGL, zmuszonych do szukania metod działania, które by współgrały z coraz bardziej wojowniczymi nastrojami pracowników. FIOM liczyło 160 tys. Członków, ale zjednoczenie metalowców USI miało już 30 tysięcy. Od stycznia do września 1920r. koszty utrzymania wzrosły o jedną trzecią i w związku z szalejącą inflacją FIOM postanowiło walczyć o 40 procentową podwyżkę płac (podczas kongresu w maju 1920r.). W tym samym czasie pracodawcy próbowali wykorzystać swoje zwycięstwo nad ruchem rad zakładowych (kwiecień) i zajęli bardzo twarde stanowisko, poddając represjom związkowców. Pracodawcy obawiali się, że jeśli ustąpią, to wzrosną żądania dotyczące zarobków. FIOM zdecydowało się na strajk, jako taktykę, która zmieni ich stanowisko. Metalowcy z USI, którzy spotkali się 17 sierpnia, nie aprobowali strajku, odkąd przekonali się, że nie jest to wystarczająco skuteczna broń. Zamiast tego zaproponowali żeby oba związki zajęły fabryki: "wywłaszczenie fabryk przez metalowców musi być równoczesne i szybkie i musi być bronione wszystkimi sposobami. Jesteśmy zdecydowani i chcemy przekonać innych pracowników do udziału w tej bitwie". Niemniej jednak USI zgodziło się na razie, uczestniczyć w strajku, aby "nie dzielić klasy pracującej". W odpowiedzi na to bojowe stanowisko, FIOM zgodziło się, że gdyby jakikolwiek pracodawca odpowiedział na strajk lokautem, pracownicy powinni przejąć fabryki, nawet przez wyłamanie bram, jeśli zajdzie taka konieczność.
Przejmowanie fabryk
Strajk szeroko się rozprzestrzenił i jego skutki można ocenić po tym, że w miesiącu sierpniu w centrum fabrycznym Fiata produkowano tylko 27 pojazdów dziennie, w porównaniu z 67 pojazdami przed strajkiem. Jakkolwiek do końca miesiąca akcja rozwijała się w kierunku kontynuowania strajku włoskiego, to 30 sierpnia robotnicy postanowili przerwać pracę w fabryce Romeo w Mediolanie. Ta fabryka była częścią koncernu Ansaldo, który przyjął najbardziej nieprzejednane stanowisko wobec związków. Firma była prowadzona przez braci Perrone - skrajnych nacjonalistów, "złodziejskich baronów", którzy zbudowali swoje imperium finansowe, czerpiąc zyski z wojny, i którzy ostatecznie stali się pierwszą dużą grupą biznesową, sponsorującą ruch faszystowski Mussoliniego.
Kiedy kierownictwo Romeo zamknęło drzwi przed dwoma tysiącami robotników w dniu 30 sierpnia, mediolańska sekcja FIOM odpowiedziała natychmiastowym zajęciem 300 fabryk w rejonie Mediolanu. Przywództwo FIOM poparło mediolańskich działaczy, lecz postanowiło zapytać pracowników w innych miastach, czy w ogóle należy kontynuować strajk. W następstwie tych wydarzeń, w nocy 31 sierpnia federacja pracodawców przemysłu ciężkiego postanowiła przeprowadzić lokaut na terenie całych Włoch.
Lynn Williams tak opisywał tamte wydarzenia: "Między 1 a 4 września metalowcy zajęli fabryki na całym włoskim półwyspie. Przejmowanie fabryk miało miejsce nie tylko w centrum przemysłowym dookoła Mediolanu, Turynu i Genui, ale i w Rzymie, Florencji, Neapolu i Palermo, wszędzie w morzu czarnych i czerwonych flag i przy wtórze fanfar robotniczych kapel. W ciągu trzech dni 400 tysięcy robotników wzięło udział w akcji. Kiedy ruch robotniczy rozprzestrzenił się na inne branże, całkowita liczba uczestników przekroczyła pół miliona. Byliśmy zaskoczeni rozwojem wydarzeń".
Antonio Gramsci, uczestnicząc w jednym Z fabrycznych zgromadzeń, zwrócił się do jego uczestników w tych słowach: "Społeczne hierarchie są łamane, historyczne dogmaty są powalane, a klasa, która była zazwyczaj instrumentem w rękach innych, teraz sama sobą kieruje. Dzisiaj robotnicy sami muszą budować pierwsze historyczne komórki proletariackiej rewolucji, która przeciwstawia się ogólnemu kryzysowi, z potęgą równą siłom natury". Przemawiając w innej fabryce, Gramsci stwierdził, że konieczność rozwiązywania konkretnych problemów pojedynczych fabryk prowadzić będzie do budowy w miastach międzyzakładowej rady pracowniczej, z jej własną siłą wojskową - co stanowi potencjalna alternatywę dla władz miejskich.
W praktyce, koordynacja działań, np. sprzedaż produktów zwykle była dokonywana za pośrednictwem Izby Pracy (centralnej miejskiej rady pracy), lecz pojedyncze fabryki decydowały się nie sprzedawać produktów swej pracy, oczekując na chwilę gdy produkcja będzie prowadzona dla "kolektywnej korzyści", zamiast indywidualnych zysków. W zakładach gdzie dominowało USI, tzn. w przemyśle ciężkim wokół Genui, prowadzeniem fabryk zajęli się również bezpośrednio robotnicy. Poza Turynem i "fortecami" USI, hierarchia CGL kontrolowała sytuację. Tam rady powstawały także aby kierować zakładami, ale według wskazań centrali związkowej.
Rozszerzenie akcji
Tendencja do przejmowania zakładów wykroczyła poza przemysł ciężki. Na przykład w Turynie zajęto zakłady Michelin i inne fabryki opon, podobnie jak zakłady obuwnicze, garbarnię, zakłady tekstylne, przędzalnię, firmy pończoszniczo-bieliżniarskie i jedwabne. W Mediolanie były to: fabryka opon Pirelli, desty latarnia Campori, browar Italia i zakłady gumowe Hutchinsona. W połowie września blisko 600 tysięcy robotników panowało nad sytuacją w swoich fabrykach, zarządzają nimi za pomocą rad.
Największe akcje poza przemysłem ciężkim i poza Turynem, przeprowadzały zjednoczenia związkowe znajdujące się pod wpływem anarchosyndykalizmu, np. przejęcie statków przez niezależny związek marynarzy, czy zajęcie kopalni, gospodarstw rolnych i inne przedsięwzięcia inicjowane przez USI. USI wytrwale agitowała (zrzeszała już blisko 800 tysięcy członków) za rozszerzeniem akcji na wszystkie branże i za przekształceniem ich w "wywłaszczeniowy strajk generalny", w którym zajmowanie zakładów byłoby tworzeniem nowego ładu ekonomicznego, pod kierownictwem pracowników. Być może największą rolę odegrali kolejarze. Związek pracowników Włoskich Kolei Państwowych przeprowadził akcję solidarnościową polegającą na przetaczaniu składów towarowych do zajętych fabryk, tzn. zaopatrywania ich w opał, paliwo i inne surowce konieczne do utrzymania produkcji. W tej sytuacji liberalny rząd Giovanni Giolittiego zaczął przygotowywać plany militaryzacji kolei. Niemniej jednak, główną strategią rządu, mającą przezwyciężyć kryzys, była polityka wyczekiwania i nie interweniowania w konflikcie, zwłaszcza, że CGL chciało zakończyć walkę przez zawarcie kompromisu z pracodawcami. W odpowiedzi na prośby pracodawców o wojskowa interwencję, Giolitti oświadczył przedstawicielowi władz w Mediolanie, że: "przemysłowcy muszą zrozumieć, iż żaden włoski rząd nie zaryzykuje prowokowania wybuchu rewolucji dla ratowania ich pieniędzy". Pierwsza poważna dyskusja nad przekształceniem rozpowszechniającego się zajmowania fabryk, w trwałą reorganizację ekonomii miała miejsce 7 września podczas konwencji związkowej w Ligurii (okolice Genui), obszarze gdzie wpływy anarchosyndykalistów były szczególnie silne. Zgodzono się, że należy prowadzić politykę faktów dokonanych przez zajęcie Genui, największego portu we Włoszech, wraz ze wszystkimi innymi portami Ligurii i połączenie tego z ogólnym przejęciem wszystkich gałęzi produkcji. W gorącej atmosferze tamtych dni, można było podjąć śmiałe i szybkie działania, lecz nie obrano zdecydowanego kierunku walki, która chwiała się między rewolucyjną reorganizacją ekonomii, celem USI i ruchu robotniczego w Turynie z jednej strony, a ograniczaniem się do jakiegoś rodzaju strukturalnych reform i zawarcia kompromisu z pracodawcami, co było stanowiskiem CGL z drugiej strony. Wtedy też Maurizio Garino, anarchosyndykalistyczny sekretarz sekcji FIOM w Turynie, przekonywał uczestników konwencji w Ligurii, że warto zaczekać na nadzwyczajne spotkanie rady narodowej CGL, planowane na 10 września. Twierdził, że rada CGL na pewno przegłosuje rozszerzenie walki o całkowite uspołecznienie środków produkcji, co pozwoli genueńskim związkowcom uniknąć działania w izolacji. Niestety Garino mylił się sądząc, że rewolucyjny zapał szeregowych związkowców może zmienić stosunek biurokratów CGL do rewolucji.
Szefowie CGL odraczają rewolucję
Dwa alternatywne kierunki działań ruchu zajmującego fabryki, przedstawiono na spotkaniu Rady Krajowej CGL. Podczas tego spotkania przedstawiciele Partii Socjalistycznej, a szczególnie turyńscy socjaliści parli do rozszerzenia akcji czyniąc z niej trwałe wywłaszczenie i "uspołecznienie środków produkcji". Ludovico D'Aragona i inni przywódcy CGL przedstawili zupełnie inny cel, jako alternatywną walkę o "związkową kontrolę". Kontrola nie miała oznaczać związkowego kierownictwa, ale prawo do uzyskiwania informacji o stanie przemysłu i wspólnej pracowniczo-dyrektorskiej kontroli nad zatrudnieniem i płacami. Prezentowali tę propozycję jako pierwszy krok na drodze do stopniowego przejmowania kierownictwa i ostatecznie do uspołecznienia ekonomii. Podczas głosowania okazało się, że poparcie dla stanowiska CGL wynosi 54% przy 37 dla stanowiska socjalistów (przywódcy FIOM nie uczestniczyli w głosowaniu). Poparcie dla planów socjalistów pochodziła ze zjednoczeń przemysłowych, podczas gdy większość uzyskana przez liderów CGL opierała się na licznych małych zjednoczeniach rzemieślniczych i przede wszystkim na zjednoczeniach robotników rolnych. Federterra był niewzruszenie przeciwny propozycji podniesienia stawki o jaką miałaby się toczyć walka. Wiejskie zjednoczenia były budowane w trudnych warunkach, gdzie rozstrzygnięcie walki było zdeterminowane przez specyfikę ich sektora. Oni czuli się wyizolowani w swoich rejonach działania i mieli mało rozwinięte kontakty z miejskimi robotnikami.
Międzynarodowe Biuro Pracy w Genewie, które poparło stanowisko przywódców CGL, podkreślało zgodę pracowników na posunięcia władz związku, nie uwzględniając tego, że opiera się na statystyce członkowskiej z roku 1919. A wiejska federacja rosła jak grzyby po deszczu i chociaż w 1919 r. stanowiła 36% wszystkich członków CGL, to we wrześniu 1920 roku osiągnęła poziom 46%. Stanowisko genewskiego biura ignorowało też fakt, że związki kolejowego i morskiego transportu popierały rozszerzenie ruchu na rzecz trwałego wywłaszczenia, ale jako niezależne nie miały prawa głosu. Ponadto USI, które trwale domagało się uspołecznienia, nie zostało nawet zaproszone na spotkanie tej rady co automatycznie wyłączyło opinię 800 tysięcy pracowników - równych czterem dziesiątym całego CGL. Jest to dowód na to, że większość miejskich pracowników w północnych Włoszech popierało radykalizację akcji. Natychmiast zareagował premier Giolitti popierając możliwość kompromisu pomiędzy przywództwem CGL a federacją przemysłowców. Giolitti powiedział pracodawcom, że popiera stanowisko CGL i jest gotów wprowadzić odpowiednie ustawodawstwo powołujące wspólną pracowniczo-dyrektorską komisję realizującą szczegóły "związkowej kontroli". Wywołało to oburzenie i panikę wśród przemysłowców. Jednak podczas spotkania konfederacji pracodawców, Silvio Crespi z Banca Commerciale oświadczył, że powinni zgodzić się na kompromis. Argumentował, że recesja jest na horyzoncie i kiedy pojawi się wysokie bezrobocie, to pozycje przetargowe związków ulegną radykalnemu osłabieniu. Zmiana ekonomicznego i co za tym idzie politycznego klimatu ostatecznie pogrzebie ideę "związkowej kontroli", a tymczasem można przeciągać w czasie, wykonanie postanowień porozumienia. Wtedy pracodawcy przegłosowali treść porozumienia. Przepowiednie Crespiego miały się sprawdzić w stu procentach. Wbrew protestom USI i turyńskiego ruchu delegatów zakładowych, przywódcom CGL udało się przekonać większość pracowników, że kompromis jest dla nich wielkim zwycięstwem i szczęściem. Większość poparła ugodę, ponieważ zyskiwała w ten sposób poczucie wygranej i otwarcia drzwi do większego udziału w decyzjach dotyczących przemysłu. W umowie była też mowa o wzroście płac i premiach za nadgodziny.
Na pewno jednym z najbardziej pozytywnych rezultatów zajęcia fabryk, było odżycie ruchu delegatów zakładowych. Kwietniowa porażka w Turynie, kiedy to rady wypędzono z zakładów została pomszczona. Co najmniej na razie.
Gwałtowny atak faszystów
W listopadzie 1920 r. bracia Perronejako pierwsi poważni biznesmeni zaczęli finansować grupy faszystowskie Mussoliniego, które zaczęły się stawać masowym ruchem, wciągając w swoje szeregi 300 tysięcy osób i to tylko podczas pierwszych sześciu miesięcy roku 1921. Dwa lata ciągłych strajków i balansowania na krawędzi rewolucji prowokowały gniew i obawy wśród klasy średniej, drobnych biznesmenów, wykwalifikowanych specjalistów i niższych urzędników rządowych i przemysłowych. To właśnie z tych grup społecznych rekrutowali się zwolennicy Mussoliniego. Ogromne fundusze, którymi dysponował Mussolini pozwalały na dostarczanie faszystowskim bojówkom samochodów i wszelkiego potrzebnego wyposażenia, które ułatwiało dokonywanie napadów na organizacje robotnicze. Podobne ataki nazywano "karnymi wyprawami", a ich celem było terroryzowanie całych wspólnot pracowniczych. Na wiosnę 1921 r. przyszła zapowiadana przez Crespiego recesja i wkrótce sześciokrotnie wzrosło bezrobocie. Wspólne pracowniczo-dyrektorskie komisje mianowane przez Giolittiego dla realizacji szczegółów "związkowej kontroli" stały się papierkową fikcją.
Chociaż Giolitti wprowadził wtedy ustawodawstwo, które miało umożliwić "związkową kontrolę", to efekty były mizerne i to nawet według przywódców CGL, ponieważ przyznawały pracownikom niewiele więcej niż zwykłe związkowe i polityczne prawa w miejscu pracy, które i tak wywalczono sobie wcześniej, wyłącznie dzięki własnym wysiłkom. Związek oddawał pole, a niepowodzenia związkowej kontroli doprowadziły do powszechnego zniechęcenia i rozczarowania wśród szeregowych pracowników.
Ofensywa pracodawców zaczęła się w lutym 1921 roku od masowych zwolnień i represji wobec delegatów zakładowych. W kwietniu 1921 wobec nowego ekonomicznego i politycznego położenia, zarząd Fiata postanowił, że rady mają ograniczyć swoją działalność do czasu po pracy, czyli to co było powodem kwietniowego strajku w poprzednim roku w Turynie. Jeszcze raz wojsko wtargnęło do fabryk, a robotnicy zastali zamknięte drzwi.
Ale tym razem lokaut przeprowadzono w najgorszej z możliwych sytuacji - rosło bezrobocie i powszechne rozczarowanie, a lokale związkowe i siedziby lewicowych gazet były demolowane i podpalane przez faszystów w całych północnych Włoszech. Delegaci zakładowi kapitulowali a pokonani robotnicy wracali do fabryk, co miało miejsce w maju. Masowa mobilizacja USI w Parmie w początkach 1921 r. była jeszcze próbą stawienia oporu faszystom, lecz był to wyjątek w ciągu całego roku. Lewicowe i związkowe organizacje coraz częściej zmuszano do podziemnej wegetacji, np. kiedy miejscowa policja i armia współpracowały mniej lub bardziej otwarcie z faszystowskimi grupami. Lokalne władze niby to w drodze normalnej procedury przekazywały broń faszystom, mimo że równocześnie z powodu tej samej procedury odmawiały prawa do broni socjalistom. Niemniej jednak Partia Socjalistyczna nalegała na legalistyczne rozwiązania. "Zawołajmy policję!" - było ich jedyną odpowiedzią na bezkarne ataki faszystów. W końcu różne grupy socjalistów zdecydowały się utworzyć "Arditi del Popolo" - Milicję Ludową, której celem miała być samoobrona. Lecz było to równie słabe jak spóźnione.
Podsumowanie
Chociaż język jakim posługiwała się Partia Socjalistyczna bazował na retoryce inspirowanej ludzką nadzieją na społeczne zmiany, to zaufanie wobec partii oparte na wyborczej polityce i związkowej hierarchii, ukazało jałowość i bezowocność polityki negocjowania stopniowych zmian i kompromisów z pracodawcami. Bojowa retoryka tego biurokratycznego w istocie stronnictwa ukrywała jego tendencje do kolaboracji z systemem.
Kiedy anarchosyndykalista Maurizio Garino przemawiał na konwencji liguryjskich zjednoczeń i zalecał wstrzymanie się z wywłaszczaniem całego miejscowego przemysłu - akcji, która mogła zainicjować podobne działania w reszcie kraju, popełnił fatalny błąd polegający na obdarzeniu zaufaniem liderów CGL. Z drugiej strony jego pomyłka i być może zmarnowanie szansy były konsekwencją znajomości warunków, w których przyszło mu działać, tzn. tego, że członkowie CGL spoza Turynu byli jak dotąd niezdolni do mobilizowania się bez poleceń hierarchii swojego związku. Musiano więc polegać na organizacji CGL, jeśli zamierzano budować zjednoczony krajowy ruch walki i uniknąć izolowanych działań w poszczególnych miastach lub branżach, łatwych do zgniecenia przez rząd. Siłą i wyjątkowością turyńskiego ruchu była jego zdolność do bezpośredniego łączenia pracowników, wbrew związkowym i ideologicznym podziałom i niezależnie od krajowej hierarchii związkowej. Wbrew jego potencjałowi i szybkiemu wzrostowi, USI potrafiło dostrzec, że niestety stanowią mniejszość klasy pracującej i w związku z tym wywłaszczenie pracodawców nie może być dokonane bez udziału członków CGL.
Opozycja wiejskich zjednoczeń CGL wobec planów rozszerzenia walki o wywłaszczenie klasy panującej (we wrześniu 1920 r.) była rezultatem izolacji rolniczego sektora w stosunku do rozwijającego się ruchu w miastach i przemyśle. Jakkolwiek miała miejsce solidarna współpraca wiejskich i miejskich robotników - wzajemne popieranie się robotników rolnych z Piemontu i rad zakładowych w Turynie w kwietniu 1920 roku - to był to jednak odosobniony przypadek. Protesty polegające na zajmowaniu dużych posiadłości oraz ogromny wzrost socjalistycznych i katolickich zjednoczeń wiejskich pokazywały, że pragnieniem wiejskich pracowników jest również walka przeciwko potędze pracodawców. Lewica katolickiego ruchu robotniczego – taka jak "rady majątkowe" wokół Cremony - też mówiła o wywłaszczeniu i kolektywnym pracowniczym kierownictwie. Ale najczęściej katolickie i socjaldemokratyczne zjednoczenia wiejskie ograniczały swoje wysiłki do walki o własne lokalne interesy i angażowały się w reformy systemu politycznego. Spoglądając w przeszłość dostrzec można, że podstawowym wyzwaniem dla włoskiej klasy pracującej po I Wojnie Światowej była odpowiedź na pytania: "faszyzm czy rewolucja" oraz "czy warto pokładać nadzieje w związkowych biurokratach i strukturalnych reformach systemu" - co okazało się beznadziejnie nierealistyczną taktyką.
Postawienie ciemięzców wobec perspektywy pracowniczej rewolucji, wywołało wściekłość przemieszaną z obawami o utratę źródeł zysku, powszechną wśród wąskich grup interesu, kadry kierowniczej i najbogatszych. Z kolei, niepowodzenia wynikające z oportunistycznej polityki oficjalnej lewicy działającej w ramach wyznaczonych przez system, który zamierzała reformować (przy użyciu nieskutecznych metod) zmobilizowały i zachęciły faszystów działających w porozumieniu z wyższymi warstwami klasy średniej do brutalnego rozprawienia się z całym ruchem robotniczym.
Tom Wetzel
Artykuł został przedstawiony jako materiał do dyskusji podczas konferencji organizacji pracowniczych w St. Louis w 1988 roku. Tłumaczenie polskie za pismem "A-tak", nr 1/99 pt. "Kiedy 600 tysięcy pracowników przejęło kontrolę nad swoimi miejscami pracy".