Dodaj nową odpowiedź
Ruch anarchistyczny w Kolumbii
Czytelnik CIA, Czw, 2009-03-26 21:57 PublicystykaRuch anarchistyczny w Kolumbii
Kolumbia - już samo wymienienie tej nazwy przywołuje nam obraz kraju bardzo gwałtownego i wiecznie trapionego narkotykowymi problemami, ale jest to też inny kraj, mimo tego iż nie zanosi się tam na jakieś znaczące zmiany. W kraju tym obecnie istnieje pięć ciągle działających armii. Po stronie partyzanckiej mamy FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii), ELN (Armia Wyzwolenia Narodowego) i EPI (Ludowa Armia Wyzwolenia). Armie te liczą w sumie ponad 20 000 członków a podejrzewa się, iż mogą zmobilizować jeszcze więcej. Ich główna działalność to porwania, wymuszanie dużych pieniędzy od spółek naftowych działających na ich terenach oraz handel narkotykami. Po stronie rządowej zaś stoi Armia Narodowa oraz coraz silniejsze i bardziej niezależne od swych sponsorów (rządu kolumbijskiego) siły paramilitarne (szwadrony śmierci) specjalizujące się w masakrach ludności cywilnej podejrzewanej o wspieranie partyzantki.
Polityka ekonomiczna rządu kolumbijskiego jest zawsze taka sama, nie ważne kto zasiada w rządzie, ważne by były realizowane plany wprowadzenia neoliberalizmu. Kolumbijskie rządy posłuszne są dyktatowi Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Również w zamian za pomoc Stanów Zjednoczonych w walce z mafią narkotykową (drugs war), możnowładni kolumbijscy oddają amerykańskim koncernom ziemię Indian obfitą w surowce mineralne.
Przez szereg lat ruch wolnościowy był obecny w Kolumbii która okazała się dla niego żyzną ziemią, teraz jakby nastąpiło kolejne przebudzenie i idee wolnościowe ponownie staja się popularne w tym kraju.
Anarchizm w Kolumbii rys historyczny.
Już w połowie XIX wieku dostrzegane były pierwsze objawy pojawienia się anarchizmu w Kolumbii wraz z pojawieniem się pierwszych pism Proudhona. Było to w tym samym czasie gdy młody Elisee Reclus przybył tam z zamiarem stworzenia anarchistycznej koloni z czego w końcu nic nie wyszło.
Pod koniec XIX wieku odbyło się kilka ważnych strajków rzemieślników które zapoczątkowały działania anarchistyczne jak i powstawanie samowystarczalnych komun tworzonych przez J. Albarracina. W 1910 r. po raz pierwszy ukazało się pismo Ravachol które było bardzo wpływowe wśród rzemieślników i robotników. Inne gazety z tamtego okresu to: Trofeos( 1908 ), Crepuscolo( 1910-1911 ), El Obrero( 1912-1916 ), i Paz y Amor( 1913 ). W roku 1918 wybrzeża atlantyckie stało się obszarem wielu strajków które pokazały siłę anarchistycznej praktyki. Działania bezpośrednie, sabotaże, skuteczne wybieranie delegatów pod ścisłą kontrolą wojska oraz robotnicza solidarność bezpośrednio uderzała w rządzących i burżuazję. W roku 1920 działania te przybrały jeszcze większy zasięg poprzez napływ wielu anarchistów z Europy, trzy znaczące kongresy robotnicze zostały niemal całkowicie opanowane przez anarchistów, powstawały nowe grupy jak Antorcha Libertaria w Bogocie, Via Libre w Barranquilla, Grupo Libertario w Santa Marta, i ważna Federacja Pracy Wybrzeża Atlantyckiego (FOLA) która przejęła szesnaście zjednoczeń handlowych tamtego obszaru. Ukazywały się również nowe tytuły i publikacje, m.in.: La Voz Popular, La Antorcha, El Sindicalista, Pensamiento y Voluntad itp.
W czasie dużej aktywności anarchistów w Kolumbii odbywało się sporo strajków jak i innych protestów. Co do ważniejszych osobistości to wymienić należy anarchistycznego bojownika Raula Eduardo Mahecha który był siłą napędzającą wielu protestów. Inne osobistości to Vargas Vila i mało znany acz źle rozumiany Juan de Dios Romero. Natomiast niejaki Biofilo Panclasta znany był jak słynny anarchista i awanturnik (jak sam siebie określał), przesiedział on wiele lat w więzieniach wielu krajów a historia jego życia mogłaby posłużyć za wzorzec niejednej książce. Do dziś dnia krążą o nim legendy, wspomnieć wystarczy, że w Pamplona (jego rodzinnym mieście) matki do dziś dnia grożą swym dzieciom, że jak nie zjedzą zupy to poślą ich do Biofilo.
Wielki kryzys idei wolnościowych nastąpił w Kolumbii jak i na całym kontynencie w roku 1930 i latach późniejszych. Przez szereg lat ruch był uśpiony i dopiero od niedawna coś się ruszyło.
Anarchizm dzisiaj.
Popularyzowanie anarchizmu w spolaryzowanej Kolumbii, gdzie z jednej strony mam rząd z aparatem przymusu i szwadronami śmierci a z drugiej lewackie guerrillas nie jest rzeczą łatwą. Niezaangażowane w ten konflikt grupy opozycyjne nie są zbyt miło widziane i położenie miejscowych anarchistów nie jest zbyt dobre. Lata wojny domowej tez mają tu swój udział i anarchiści muszą twardo stać od tego konfliktu z daleka.
Najbardziej znana i dojrzałą grupą jest Alas de Xue AIT która poprzez kolektywne dyskusje i praktyki wprowadza w życie idee anarchistyczne połączone z tradycyjnymi kulturami zamieszkujących Kolumbię Indian. Praca wykonywana przez kilku jej członków w tradycyjnych indiańskich wspólnotach doprowadziła ich do wniosków twierdzących, iż wspólnoty te niejednokrotnie przechodzą bardzo blisko anarchizmu (wspólnota życia, pomoc wzajemna, odmienne pojęcie władzy) i uzupełniają to klasycznym anarchizmem (podobne rzeczy wprowadzali bracia Flores Magon wiele lat temu w Meksyku). Nazwa kolektywu to połączenie słów Alas (skrzydła) symbolizujące wolność w zachodnim anarchizmie oraz Xue imię jednego z bóstw andyjskiego ludu Kolumbii.
Alas de Xue powstało pod koniec lat osiemdziesiątych z protestów przeciwko uczczenia pamięci 500 rocznicy odkrycia Ameryki. Protesty te prowadzone były przez wiele grup pod wspólnym hasłem Samoodkrycie Naszej Ameryki. 500 lat Rdzennego, Czarnego i Ludowego Oporu a ludzie tworzący później kolektyw nadawali im wolnościowy wydźwięk. Później zaangażowani oni byli w organizację dwóch spotkań studenckich, prowadzonych pod anarchistycznym kątem po których ruch anarchistyczny urósł znacznie w siłę. Innym zadaniem jakie sobie postawili było ocalenie od zapomnienia spuścizny anarchistycznej w Kolumbii (szczególnie tego co się działo w pierwszych dwóch dekadach tego stulecia). Dotychczas tamte lata były opisywane tylko z pozycji marksistowskiej. Kolektyw opublikował książkę Biofilo Panclasta Wieczny Jeniec. Po wyjściu na arenę międzynarodową przystąpili do IWA, później prowadzą wspólne kampanie w obronie ziemi Indian Uwe przed spółkami naftowymi chcącymi zagrabić ich ziemie. Różnobarwny charakter kolektywu (choć w większości anarchistyczny) doprowadzał przez szereg lat do ściągania do niego różnych linii co nieco psuło działalności kolektywu. By odzyskać swój anarchistyczny charakter a i pomóc w koordynacji innym grupom i kolektywom w maju 1998 roku postanowiono zorganizować festiwal pod nazwą Maj 68-69. Ściągnęło to wielu anarchistów z Bogoty, Cali i Medelin.
Święto to zorganizowane było w kilku miasteczkach uniwersyteckich gdzie odbywały się polityczne spotkania, w obiegu była wspólna waluta. Kilku z obecnych studentów otwarcie poparło walczących partyzantów co naraziło zgromadzonych na ataki grup paramilitarnych. Młody anarchista Humberto Pena Taylor i kilkoro z działaczy praw człowieka zostało już zabitych w Kolumbii przez takie grupy, teraz zagrożone było również to spotkanie. W zorganizowaniu tego spotkania pomogli sympatycy anarchizmu uczący się na wydziale prawa Uniwersytetu Narodowego którzy mają tam swój zaimprowizowany kolektyw Anarquistas al Combate.
Inną z grup która brała udział w organizowaniu tego spotkania był kolektyw Mujeres Libres który ma charakter anarchofeministyczny. Swój udział mieli również członkowie trupy teatralnej La Libelula Dorada, kilku z jej członków zajmuje się teraz anarchistycznymi publikacjami. W Medelin działa kolektyw Vargas Vila Libertarian który ma swe udziały w scenie muzycznej, związkach zawodowych oraz prowadzi wiele dyskusji, w Cali zaś różni osobnicy robią zależne od czasu i potrzeby kampanie.
Innymi działaniami prowadzonymi przez kolumbijskich anarchistów to zajmowanie się więźniami sumienia (m.in. odmawiającymi służbę wojskową) jak i działania na muzycznej scenie punk i hardcore gdzie kolportowana jest prasa anarchistyczna.
Kwestie Indian
W ostatnich latach miejscowi anarchiści często dawali swe poparcie dla kwestii rdzennych mieszkańców Ameryki, takie poparcie dostawała m.in. ONIC (Narodowa Organizacja Indian Kolumbii) grupująca ponad 50 plemion. Ziemie rdzennych mieszkańców są grabione przez duże korporacje, jak np. hiszpańska korporacja RESPOL, i cieszą się błogosławieństwem rządu kolumbijskiego. Anarchiści swe poparcie dali m.in. plemieniu Uwe którego sprawa była nagłośniona na cały świat. Kilka lat temu zapowiedzieli oni masowe samobójstwo jeśli kampanie naftowe wkroczą na ich ziemię. Dla Uwe ropa naftowa to krew Matki Ziemi i jej wydobywanie oznacza dla nich śmierć Matki Ziemi i jej mieszkańców. Kampania na rzecz Uwe doprowadziła do zatrzymania poszukiwań ropy choć sprawa nadal pozostaje otwarta. Uwe to tylko jeden z przypadków dyskryminacji praw rdzennych mieszkańców, wiele innych plemion jest pogardzanych za swe tradycyjne formy organizacji życia i dyskryminowanych przez rząd jak i partyzantki jedni i drudzy chcą eksploatacji zasobów ziemi i wykorzystują Indian dla swych własnych celów.
W Kolumbii gdzie jak u nas zbliża się koniec stulecia, codziennie ginie na ulicach pięcioro dzieci, sprzedani kandydaci w wyborach musza skarżyć się na partyzantów by móc prowadzić swe kampanie, polityka i handel narkotykami idą ręka w rękę a my możemy mieć jedynie nadzieję, że idee i ruch anarchistyczny będą miały tam coraz większe wzięcie.
Kontaktować się z kolumbijskimi anarchistami można przez adres:
Alas de Xue AIT
Apdo . Aereo 52477
Bogota ( Kolumbia )
e-mail: smtorrer@bachue.usc.unal.edu.co.