Dodaj nową odpowiedź

Dziękuję za krytyczną

Dziękuję za krytyczną analizę. Na niektóre z przedstawionych stwierdzeń odpowiem poniżej. Dla jasności, fragmenty wypowiedzi do których się odnoszę zaznaczę kursywą.

Dodatkową trudność sprawia język autora, pewnych rzeczy trzeba się domyślać, na przykład co miał autor na myśli pisząc zdanie „Złotówka stanie się Credo”?

W każdym z artykułów były załączone linki do miejsc, gdzie pomysł ten jest szerzej omawiany i dokładniej analizowany. Nie było moją intencją przedstawić całej teorii ze szczegółami, ale podać najważniejsze tezy z nadzieją, że wzbudza zainteresowanie. „Złotówka stanie się Credo” nie mam tu na myśli zastąpienia złotówki przez Credo, ale fakt, że emisja złotówki będzie realizowana w ten sam sposób jak Credo, ponadto złotówka (ponad ¾ pieniądza w obiegu) przestanie być pieniądzem dłużnym lecz stanie się, jak trafnie zostało zauważone:

„Pierwszy tekst zawiera w zasadzie jedną konkluzję: ilość pieniądza na rynku powinna się zwiększać, stosownie do wzrostu PKB. Jest to dość interesująca teza, podoba mi się. Jak rozumiem, autorowi chodzi o pieniądz będący własnością konsumentów, nie zaś zapożyczony w bankach. Ta druga teza jest bliska memu sercu i poglądom członka radykalnej lewicy.”

Czyli w najważniejszej kwestii jest zgoda.

Istotą kapitalizmu jest podział na dwie klasy społeczne i wolny rynek. Tego propozycje autora nawet nie naruszają.
Istotnie, wyraźnie rozróżniam wolny rynek od kapitalizmu. Gospodarka wolnorynkowa ma części wspólne z kapitalistyczną, ale nie jest z nią tożsama. Nie występuje przeciwko wolnemu rynkowi, chociaż można sobie wyobrazić funkcjonowanie demokracji finansowej w gospodarce pozbawionej wolnego rynku. Jeśli chodzi o podział na klasy, to ulegnie on zatarciu. Indywidualne bogactwo dalej jest możliwe, jednak w inny sposób, pojawia się pojęcie społecznej własności kapitału. Opis ma kilkanaście stron dlatego odsyłam na: http://www.rossakiewicz.pl/demokracja/
Podstawową zmianą jest brak możliwości osiągania zysków wprost z posiadania czy kreacji pieniądza, czyli kapitału.

Mnie się wydawało, że bank czasu ma się kręcić za pomocą wzajemnej pracy uczestników banku czasu a nie za pomocą kolejnych emisji. Credo ma być ułatwieniem wielostronnego sposobu rozliczania usług. Ilość wyemitowanych Credo nie zwiększy wolumenu usług.
Emisja Credo następuje proporcjonalnie do przyrostu towarów i usług na rynku. Credo nie jest bankiem czasu ale istotnie, osoby działające na zasadzie banku czasu bez trudu się w proponowanym rozwiązaniu odnajdą.

Nie bardzo podzielam też nadziei autora, że koszt druku Credo (trudnych do podrobienia) pokryją darowizny. Czy działalność gospodarcza powinna się opierać na idei dobrowolnej ofiarności ludzi? Nie.
Projekt Credo nie jest działalnością gospodarczą, to było wyraźnie zaznaczone. Podstawowym celem jest uświadomienie społeczeństwa w sposobie emisji i zasadach działania pieniądza, których, niestety, zdecydowana większość osób nie rozumie. Sposobem realizacji jest wykazanie ewidentnych, naturalnych korzyści z takiej, a nie innej polityki monetarnej.

Drugim etapem ma być wprowadzenie Credo do powszechnego stosowania w Polsce. Oczywiście, gdyby obiecać w referendum darmowe rozdawnictwo Credo, to wygrana byłaby bezproblemowa. W istocie byłaby to obietnica, że do każdych zakupów w supermarkecie pan Zenek może dołożyć jeden papierek z drugiej przegródki portfela i dostać piwo gratis. A tych wstrętnych kapitalistów to byśmy przegłosowali.
Prosił bym nie popadać w demagogie. Emisja pieniądza na zasadach demokracji finansowej jest ściśle określona podawanym w pierwszej części wzorem i służy monetaryzacji gospodarki w najbardziej sprawiedliwy z możliwych sposobów. Następuje tylko podczas wzrostu gospodarczego. Jest zbyt mała, by można było za to żyć (kilkaset, może 2 tys PLN rocznie) odpowiada jednak w przybliżeniu przeciętnemu rocznemu wzrostowi zadłużenia społeczeństwa. Dalej trzeba pracować. Obecnie emisja pieniądza do gospodarki następuje w wyniku udzielanych kredytów.

Problemem w Polsce nie jest brak pieniędzy na rynku ale bezrobocie. Bezrobocie, które trwa permanentnie w kapitalizmie i jest związane z wolnym rynkiem. Oczywiście, browary i przedsiębiorstwa produkcyjne zwiększą zatrudnienie, gdy klienci będą robili zwiększone zakupy za pomocą Credo ale nie zlikwiduje to bezrobocia. Najwyżej zmniejszy bezrobocie ale podwyższy też inflację.
Demokracja finansowa nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów. Jest fundamentem zmian. Na tym fundamencie można różne rzeczy zbudować. Bez zmiany podstaw funkcjonowania gospodarki wszystko inne jest tylko odmalowaniem fasady. Jeśli chodzi o inflację, ponownie odsyłam do wzoru – wzrost cen jest pod dużo lepszą kontrolą niż w obecnej sytuacji pośredniego sterowania kosztem pieniądza stopami procentowymi.

W celu zrealizowania wniosków z części teoretycznej, emisję Credo należy powiązać z wycofaniem części kredytów z rynku. Najlepiej w takiej wysokości, w jakiej nastąpiła emisja. Proponuję wręczenie co miesiąc każdemu obywatelowi, powiedzmy 50 Credo, pod warunkiem obowiązku spłaty dotychczas istniejących długów w pierwszej kolejności.
Wydaje mi się, że wraz ze zwiększeniem siły nabywczej dzięki Credo, większość uczestników programu w naturalny sposób przeznaczy część PLN na spłatę posiadanego zadłużenia. Istotą programu jest pełna swoboda co do sposobu używania Credo przez uczestników i możliwości wykorzystania korzyści z tego płynących. Jeśli program ma przynieść jednoznacznie pozytywne rezultaty, to muszą one wyniknąć całkowicie naturalnie.

Przy upowszechnieniu obrotu Credo pojawią się problemy z urzeczywistnieniem demokracji finansowej. Co oznacza pojęcie demokracja finansowa? Czy rozdawanie każdemu takiej samej kwoty wystarczy dla realizacji zasady demokracji finansowej? Dla mnie nie. Zasada demokracji finansowej oznacza, że bank emisyjny Credo powinien być zarządzany demokratycznie. Czyli jakieś formy wyborów Rady Banku, Komisji Rewizyjnej i Zarządu. A co będzie jeśli Platforma Obywatelska wygra wybory i zaproponuje obniżenie emisji do 1 Credo miesięcznie?

Prawo własności społeczeństwa do emitowanego pieniądza jest tak samo podstawowe „konstytucyjne” jak prawo własności, wolności itp. Każdy może sobie obliczyć wielkość emisji z jednego wzoru, bank centralny służy wyłącznie do zrealizowania emisji. „Demokracja” oznacza tu emisję do obywateli a nie model działania banku centralnego. Rząd nie ma z tym nic wspólnego.

a) powszechne oddłużenie do wysokości rezerw obowiązkowych banków (około 90 % wysokości większości kredytów złotówkowych)
Oddłużenie nie nastąpi przez rok ani dwa stosowania rozdawnictwa pieniędzy. Część osób zadłużona jest na setki tysięcy złotych, np. na maszyny rolnicze. Dlaczego zresztą kredyty walutowe mają być gorzej traktowane niż kredyty złotowe? W Polsce to wysokość kredytów mieszkaniowych jest problemem a nie kredytów na kartach płatniczych.

O oddłużeniu pisałem w pierwszej części. Mam wrażenie że nie zostało to zrozumiałe. Oddłużenie następuje w wyniku zniszczenia wyemitowanego niezgodnie z prawem pieniądza dłużnego (co skutkuje usunięciem zapisów dostał/winien w bilansach banków) i emisją w to miejsce pieniądza przez NPB. W chwili obecnej rezerwy obowiązkowe banków wynoszą 3,5% i tyle w każdym kredycie jest „prawdziwych” pieniędzy. Reszta to fikcja, bezprawny zapis księgowy. Każdy więc kredyt zostanie usunięty proporcjonalnie. Nie ma to nic wspólnego z rozdawaniem pieniędzy, tylko z reformą monetarną. Demokracja finansowa nie może istnieć równolegle z kreowaniem pieniądza dłużnego. Kredyty walutowe należy zamienić na złotówkowe przed operacją oddłużenia, można to zrobić automatycznie, ustawowo.

c) ustanowienie obowiązkowych rezerw banków na poziomie 100% co poprawi ich stabilność i pozwoli przyznawać kredyty bez negatywnego wpływu na inflację
Nie widzę specjalnych korzyści wynikających ze zwiększenia obowiązkowych rezerw banków. Stabilność oszczędności już dziś jest gwarantowana przez państwo Polskie a stabilność działania banków jest zarówno zaletą jak i wadą. Źle zarządzane banki powinny bankrutować!
Owszem, nastąpi zmniejszenie kredytowania przez banki przedsiębiorstw (i konsumentów) ale właśnie dzisiejszy kryzys gospodarczy bierze się (również, nie tylko) z braku kredytu dla przedsiębiorstw. Banki, które potraciły na giełdzie, przestały finansować przedsiębiorstwa a te produkują mniej. Wszyscy ekonomiści żądają od polskiego rządu działań, dla ożywienia rynku kredytów dla przedsiębiorstw.

W demokracji finansowej banki nie są niezbędne. Mogą bankrutować do woli jak każda inna firma, oczywiście gwarancje dla depozytów w ten czy inny sposób powinny istnieć. W chwili obecnej jedynym źródłem pieniądza na rynku są kredyty, to się nazywa szantaż banków. Wzór jaki podawałem w poprzedniej części pokazuje dokładnie co się dzieje, jak nie są udzielane nowe kredyty przy ściąganiu starych. Musi zaistnieć recesja lub deflacja, najczęściej obie równolegle. Realna gospodarka jest całkowicie uzależniona od banków komercyjnych. Obecny kryzys nie ma żadnego uzasadnienia w gospodarce realnej, jest efektem działań banków. Wszyscy wspomniani ekonomiści żądają leczenia objawów choroby, a nie jej przyczyny. Leczenia korzystnego wyłącznie dla banków a nie społeczeństwa czy firm (jeszcze większe zadłużenie) co stawia pytanie o ich rzeczywiste motywy. Nie da się ukryć, że w głównych mediach pojawiają się opinie prezentujące dość jednostronnie obecną sytuację.

d) ustabilizowanie inflacji na poziomie (0-1)%
Autor przypuszczalnie nie wie, że istnieje prawo wiążące wysokość inflacji z wysokością wzrostu PKB. Oczywiście konkretna wartość optymalnej inflacji nie jest możliwa do wyliczenia bo zależy od gospodarki kraju i szybkości obrotu pieniądza ale z moich obserwacji wynika, że 3% inflacja jest minimalną. Można schłodzić gospodarkę tak, aby inflacja spadła poniżej 3% ale wtedy przestaje wzrastać produkcja przemysłowa. Wystarczy obejrzeć statystyki dla lat 1989-2009.

Powyższy komentarz świadczy o tym, że idea demokracji finansowej nie została zrozumiana. Nie występuje zjawisko schładzania gospodarki wysokimi stopami procentowymi, ponieważ nie ma stóp procentowych. Prawo znam, jest podane w pierwszej części a źródłem inflacji jest nadmierna podaż pieniądza dłużnego, większa niż wzrost PKB.

e) likwidację stóp procentowych NBP
Nie bardzo wiem, skąd ten skutek. Jednak stopy procentowe są „kosztem” pieniądza i jako takie pełnią pozytywną rolę w ocenie rentowności przedsięwzięć gospodarczych. Bez stóp procentowych każdy rozpoczynałby inwestycje nie patrząc czy kapitał zwróci się za rok czy za 10 lat.
Właśnie niezrozumienie jest problemem. Nie istnieje coś takiego jak koszt pieniądza, ponieważ pieniądz sam w sobie nie ma wartości. „Koszt” pieniądza to w tym przypadku haracz płacony bankom komercyjnym za coś co z definicji do społeczeństwa należy. Bez stóp procentowych kapitał na inwestycje będzie spłacany tak, jak to sobie pożyczający z bankiem ustali.

f) poprzez swój wymiar etyczny, moralny i religijny odbudowanie zniszczonych więzi społecznych – dobro wspólne stanie się czymś cennym i wymiernym dla każdego obywatela Rzeczpospolitej.
Osobiście nie jestem zwolennikiem oceny religijnej zasad gospodarowania. Poza tym nie uważam, iż rozdawanie pieniędzy przyczyni się do odbudowy etosu pracy i więzi klasowych. Raczej odwrotnie.

Emisja jest wprost proporcjonalna do wzrostu PKB, do wzrostu zamożności całego kraju. Jest proste, konkretne przełożenie między dobrem wspólnym a dobrem prywatnym.

Czy nie lepiej od razu zażądać zwiększenia druku polskiej waluty i połączyć to z akcją oddłużania obywateli lecz bez likwidacji kredytu dla przedsiębiorstw?

Takie rozwiązanie wywołało by natychmiastową inflację. I byłoby leczeniem objawów, nie zlikwidowało by przyczyn zadłużania się i źródeł np. obecnego kryzysu. Na zakończenie ponownie podkreślę, ze kilka polemik zdaje mi się wynikać raczej z niezrozumienia zasad działania obecnego systemu monetarnego i proponowanej alternatywy, a nie z istotnych różnic w celach jakie chcemy osiągnąć.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.