Dodaj nową odpowiedź

Strajk brytyjskich drukarzy - Wapping, 24.I.1986 – 17.II.1987

Publicystyka

Strajk drukarzy z News International w Wapping, podobnie jak wcześniejszy strajk górników, został przegrany mimo, że można go było wygrać. Mówiąc otwarcie: więcej przemocy mogło doprowadzić go do zwycięstwa. Ten strajk dałoby się wygrać tylko dzięki większej ilości przemocy.

Margaret Thatcher, nabuzowana adrenaliną po zwycięstwie nad dowodzoną przez Scargilla arystokracją proletariatu, użyła wszelkich dostępnych środków, by pomóc Murdochowi w przeniesieniu jego ulokowanych na Fleet Street gazet - The Sun, The News of the World, The Times - do Wapping. Związkom grożono wszelkimi możliwymi konsekwencjami prawnymi od konfiskaty funduszy po zakaz strajków solidarnościowych. Liderzy związkowi o skostniałych, konserwatywnych poglądach więcej czasu poświęcali na ochronę funduszy związkowych niż na organizację sprawnych blokad.

Największym wkładem Thatcher było dostarczanie policji. Tysiące, a gdy trzeba było to więcej, policjantów - przez cały rok. Nie tylko w Londynie, ale na terenie całego kraju, chronili sieć dystrybucyjną Murdocha i ciężarówki TNT. Drukarze mieli do czynienia z bezlitosną, odnoszącą sukcesy przeciwniczką, ale przywódcy związkowi zachowywali się jakby to był stary dobry Ted Heath i „jeszcze jedno pchnięcie” mogło doprowadzić do powtórki zwycięstwa pod koksownią w Saltley Gate.

Liderzy związkowi – “Lady” Brenda Dean z SOGAT i Tony Gubbins z NGA sądzili, że bitwę można wygrać przez zjednanie sobie opinii publicznej. To był błąd. Sympatia opinii publicznej nie zapewniła zwycięstwa górnikom i nie zapewniłaby go drukarzom. Opinia publiczna się nie liczyła, a starania o jej zjednanie były dla drukarzy kamieniem u szyi. Thatcher była gotowa postawić się opinii publicznej, jeśli tylko było to konieczne. Liderzy związkowi sądzili, że drukarze postrzegani są jako chciwe dinozaury czerpiące korzyści z ograniczania dostępu do swojej profesji, zarabiające 50 tys. funtów tygodniowo i produkujące seksistowskie prawicowe tabloidy jak The Sun. Wiele osób na lewicy myślało podobnie, twierdząc że drukarze, którzy teraz apelowali o solidarność, w trakcie strajku górników masowo produkowali The Sun wypełniony thatcherowską propagandą.

Liderzy związkowi nie zorganizowali więc porządnych pikiet pod zakładem w Wapping, bojąc się gwałtownych scen, które mogły jeszcze bardziej zdyskredytować drukarzy. Zorganizowali za to marsze protestacyjne - nie blokady zakładu. W każdą środę i sobotę odbywały się pilnowane przez porządkowych marsze z Tower Hill pod bramy zakładu w Wapping. Pod bramą był krótki postój, potem wiec pełen pustej gadaniny lewicowych reformistów, a potem do domu. Żeby wyglądać jeszcze mniej groźnie, organizowano też specjalne marsze rodzinne i marsze kobiet. Potem przedstawiano je jakby to były jakieś masowe blokady zakładu. Nie były.
Przez cały czas trwania strajku Murdoch nie stracił ani jednego dnia pracy. Spod głównej bramy można było zobaczyć ciężarówki wyjeżdżające bez przeszkód innymi wyjściami. Liderzy związkowi mieli nadzieję, że nikt nie zauważy, bo ludzie pójdą wcześniej do domów, zanudzeni na śmierć przemówieniami. Związkowi ochroniarze dogadywali się nawet telefonicznie z policją i ustalali, kiedy ciężarówki mogą bezpiecznie wyjeżdżać. Chcieli by ich relacje z policją przebiegały bez konfrontacji, tak jakby policja była stroną neutralną. Redaktor The Wapping Post Keith Sutton pisał, że „agresja łagodzona jest przez humor po obydwu stronach linii frontu”. Ta złudna atmosfera przyjaźni i żarcików pogłębiana była dodatkowo przez mecze krykieta i piłki nożnej rozgrywane między strajkującymi i gliniarzami na trawniku przed bramą.

Ale winą nie można obarczyć tylko przywództwa związkowego, jakby to chciała zrobić lewica, twierdząc, że jego wymiana na bardziej lewicowe była kluczem do sukcesu. Wśród drukarzy duże wpływy polityczne mieli „Twardogłowi” – stalinowscy pogrobowcy starej Partii Komunistycznej, którzy zachowali lojalność wobec Związku Radzieckiego. Przez lata Twardogłowi utrzymywali drukarzy w uścisku NGA i SOGAT, które kontrolowali. Drukarze szanowali ich za wkład pracy i za ochronę ich uprzywilejowanej pozycji. W codziennej praktyce Twardogłowi, uosabiani przez arcystalinistę Mike’a Hicksa, chcieli utemperować drukarzy do tego stopnia, że nawet Lady Brenda Dean uważałaby to za przesadę.

Uporządkowane pikiety, bezsensowne marsze protestacyjne, dbanie o dobre maniery były na porządku dziennym. Hicks zorganizował nawet wraz z szefem policji Wynem Jonesem wspólne składanie podpisów na egzemplarzu The Wapping Post, który został następnie wystawiony na aukcję, by wspomóc fundusz strajkowy. Gdy zdarzyło się, że w nagłówku na pierwszej stronie The Wapping Post miało się pojawić słowo „kurwa”, Policja Myśli z SOGAT wpadła w furię i rozkazała je usunąć. Słowo „kurwa”, jak twierdzili, „naruszy wrażliwość klasy pracującej”.

Przed Twardogłowymi zawieszona była marchewka; lewicowy rząd Neila Kinnocka mógł uchylić wszystkie prawa anty-związkowe. W oczekiwaniu na ten wielki dzień lepiej było nie rozrabiać i nie budować złego wizerunku związków zawodowych. W miarę upływu miesięcy i przy braku widocznych zmian w taktyce protestu radykalizm zwolnionych drukarzy zaczął przerastać przywództwo związkowe i Twardogłowych. Na szczęście na Wapping Highway zaczęły zaznaczać swoją obecność nowe siły, niepowiązane ze związkami zawodowymi. Gdy dołączyły one do zradykalizowanych drukarzy, wszystko wydawało się możliwe…

Przez cały rok 1986 r. jeśli ktoś nienawidził Thatcher, a nienawidziło jej wielu ludzi, wystarczyło żeby wybrał się na przyjemny letni spacer na Wapping Highway i rzucił cegłą w gliniarza. Jeśli do Wapping było zbyt daleko, można było obrzucać kamieniami jedną z ciężarówek dostawczych z należącego do Murdocha TNT, kiedy przejeżdżała w drodze do pobliskiej wsi czy miasteczka.

Żeby nabrać sił do rzucania kamieniami, w każdy piątek i sobotę członkowie Class War zbierali się w pubie White Hart na Whitechapel High Street. Najlepsza zabawa w okolicy. Przez pierwsze kilka tygodni strajku można było stać opartym o framugę drzwi w White Hart, rzucać kamieniem w przejeżdżającą ciężarówkę TNT i wracać do picia, dopóki nie nadjechała następna. Jednej nocy stałem na wysepce naprzeciwko White Hart, z cegłą w ręku, gdy zauważył mnie kierowca z TNT. Ruszył tą swoją jebaną machiną prosto na mnie i na pełnej prędkości wjechał w wysepkę, demolując ją całą i chcąc mnie rozjechać. Moje popsute szare komórki dopiero w ostatniej chwili zajarzyły, że ktoś chce mnie zabić i rzuciłem się na bok. A potem z powrotem do pubu. Co do chuja? Łamistrajki chcą się odgryzać? Nie ma sprawy.
Przyjeżdżającego na Wapping Highway czekał szok. Wszędzie mnóstwo było sprzedawców lewicowych gazet, a wzdłuż drogi stały stoliki, niektóre nawet z „suwenirami” ze strajku górników. Nie sprzedawaliśmy w Wapping Class War z wyjątkiem pierwszego dużego marszu na początku strajku, kiedy wydaliśmy numer z „Murdoch, jesteś gnojem” na okładce. Byliśmy na to zbyt ostrożni po historiach o ludziach z SWP próbujących wciskać swoje gazetki uciekającym górnikom w Orgreave. W Wapping chodziło o walkę z policją, nie o sprzedawanie gazet. W tym czasie Alex Russell, syn filmowca Kena Russella, był mocno zaangażowany w Class War. Nienawidził lewackich pasożytów. Jednej nocy w Wapping podniósł cały stolik WRP i wywalił go za żywopłot z obłędnym spojrzeniem, które mówiło „No chodźcie, chuje!”. Trochę był wariat z naszego Alexa.

15 lutego wybuchła pierwsza duża zadyma, po tym jak niezadowolenie z ugodowej polityki Związku/Twardogłowych osiągnęło punkt wrzenia. Każdy, kto nienawidził Thatcher, był tam i tłukł kamieniami w policję. Była to zajebista zabawa i odwet za strajk górników. Po wszystkim policja, Związek i Twardogłowi jak papugi powtarzali wszyscy to samo:

„Widzieliśmy jak pomiędzy uczciwych, działających w dobrzej wierze związkowców wmieszały się rozmaite elementy, których jedynym celem było sprawienie jak największych kłopotów.”
Wyn Jones, zastępca komisarza Policji

„Niestety było w tym marszu kilka osób, które nie dostosowały się do poleceń porządkowych.”
Mike Hicks, naczelny twardogłowy stalinista z SOGAT

„Za zamieszki odpowiedzialne są grupki z politycznego marginesu. Apelujemy o pokojowe pikietowanie.”
„Lady” Brenda Dean, SOGAT

Następnie śmiechu warta konferencja prasowa, zawsze według tego samego scenariusza. Wyn Jones, wschodząca gwiazda policji, organizował je regularnie. Zawsze obecny był stos cegieł i kamieni gorliwie pozbieranych przez gliniarzy z Wapping Highway, albo przyniesionych z pobliskiego Muzeum Policji na Leman Street. Do tego kawałek urwanej barierki „rzuconej w policję jak oszczep” - jak z kamienną twarzą oznajmiał Wyn Jones. Na sam koniec pojawiało się zdjęcie obitego gliniarza siedzącego z ręką w gipsie na szpitalnym łóżku. Niezły mieliśmy z tego ubaw. Jonesa wykopano ostatecznie z policji pod zarzutami korupcji.

Przez cały rok próbowaliśmy rozprzestrzenić walki spod głównej bramy na większy obszar, powstrzymać ciężarówki wyjeżdżające przez inne bramy i wciągnąć do zamieszek lokalne blokowiska i gangi dzieciaków. We wschodnim Londynie Wapping było na pierwszej linii gentryfikacji. Dotarcie do lokalnych mieszkańców pozwoliłoby nam wyjść poza ramy samego strajku. Omijaliśmy pełne paplaniny wiece pod bramami zakładu, zamiast tego przesiadując w lokalnych pijalniach do 2 w nocy, kiedy zaczynały wyjeżdżać pierwsze ciężarówki. Ludzie stojący na czatach przekazywali informacje spod pozostałych bram i ruszaliśmy do akcji. Zagadką było, dlaczego gliniarze zezwolili, żeby knajpy były otwarte przez całą noc.
W tym czasie stanowiliśmy mieszaninę drukarzy, ludzi od Pete’a Golda , członków Class War i innych anarchistycznych zadymiarzy oraz całej reszty wariatów z okolicy. W pierwszych tygodniach można było atakować ciężarówki zaraz jak tylko wyjechały spod ochrony Stalag Wapping, ale potem gliniarze zmądrzeli i zaczęli je eskortować, aż były daleko. Zaczęliśmy więc zastawiać pułapki w różnych punktach miasta. Szczególnie na Angel, Old Street, Archway i Liverpool Street. Zamaskowane gangi, wzorowane na grupach uderzeniowych górników, atakowały ciężarówki stojące na światłach, często zmuszając kierowców do ucieczki, a potem porywały ładunek gazet. Magazyny TNT w całym kraju były atakowane w ten sam sposób, przez zamaskowane grupy uderzeniowe. Taktyka, którą popularyzował Class War polegała na porywaniu o 4 czy 5 nad ranem stosów gazet Murdocha leżących przed kioskami z prasą. W całym kraju w rynsztokach zalegały stosy gazet The Times i The Sun.

Zabawę mieliśmy zajebistą.

W naszych szeregach w Wapping było mnóstwo nieznanych nam ludzi, którzy ściągali do pijaństwa, śmiechu i akcji. Którejś nocy Kevin Allen robił imprezę na Clerkenwell. Zebraliśmy się wcześniej w pubie Metropolitan. Widać było, że na imprezę zaproszono pełno nadętych artystów. Więc zdecydowaliśmy razem z dużym Davem Braithwaitem, że będziemy pobierać kasę za wjazd – tylko od wybranych modnisiów, rozumiecie. Dave dobrze pasował do roli wielkiego czarnego bramkarza i po mniej więcej godzinie byliśmy już zarobieni. W szczególności uwolniliśmy od nadmiaru drobnych całą masę pretensjonalnych durniów z „The Grey Organisation”.
Rozwodziliśmy się właśnie nad tym, jak to się nam udało ładnie zarobić, gdy przejechała ciężarówka TNT. Została kompletnie zdemolowana. Zdemolowaliśmy łącznie cztery ciężarówki, zanim skomunikowali się przez radio i przestali koło nas przejeżdżać. Wtedy to, nabuzowane adrenaliną, alkoholem i nienawiścią klasową, Komando Śmierci im. Lucy Parsons odkryło cztery luksusowe samochody zaparkowane na placyku pobliskiego warsztatu samochodowego i podpaliło je. Przyjechały gliny, a my zwialiśmy z powrotem na imprezę Kevina i daliśmy mu szansę, żeby nieświadomy niczego przywitał w drzwiach brygadę policyjną. Wracaliśmy do domu pobrzękując pieniędzmi. Kieszenie mieliśmy wypchane kasą od nowobogackich. Udany wieczór.

W kwestii gazet w Wapping wydarzyły się dwie pozytywne rzeczy. Zwolnieni drukarze i wyrzuceni dziennikarze zaczęli wydawać własną gazetę The Wapping Post. W dodatku nasz kumpel Arnie, który sam był drukarzem, produkował tygodnik zatytułowany The Picket, który rozdawany był za darmo w Wapping. Były to tylko dwie strony kartki A4, wydawane w sobotę po południu i podane w nich były wyniki meczy piłkarskich ściągnięte z telewizji. Pomysł był dobry, bo w Londynie nie było gazet podających wyniki meczy w sobotę po południu. Zachowałem go sobie w głębi mózgu na przyszłość.

The Picket zawierał podany prosto z mostu, walczący, klasowy przekaz i był hitem wśród drukarzy, co po raz kolejny dowodzi, że prosto zrobiona gazeta może być tak samo użyteczna politycznie jak ta wyprodukowana dużym nakładem pracy. Dobre przyjęcie The Picket przez drukarzy i ich rosnąca frustracja umiarkowaniem Twardogłowych/Związku dodały nam odwagi, by rozpocząć polityczne starcie ze stalinistami.

W ostatnią sobotę kwietnia czekaliśmy przed bramą zakładu, aż Mike Hicks zacznie gadać swoje zwyczajowe głupoty przez megafon. Cały czas mu przerywałem, wydawało się, że nawet bez megafonu mówię głośniej od niego. Parę tygodni wcześniej jakiekolwiek zaczepki pod adresem Hicksa spotkałyby się ze zdecydowaną reakcją drukarzy, ale sytuacja zmieniała się gwałtownie. W końcu zdesperowany zaczepkami Hicks rzucił we mnie megafonem krzycząc „Jak potrafisz przemawiać lepiej, to chodź tu i zrób to, zasrany mądralo”.

Nie sądził, że podejmę wyzwanie, ale jego stalinowskie pachołki wyczuły, że popełnił błąd. Ochoczo podjąłem megafon i rozniosłem Twardogłowych i Lady Brendę Dean na proch swoim podkręconym przez alkohol sarkazmem. Zewsząd dobiegały okrzyki poparcia, a Hicks na próżno próbował odzyskać megafon. Czując, że mam niedużo czasu, wygłosiłem pochwałę grup uderzeniowych atakujących ciężarówki, zaapelowałem o agresywne demonstracje połączone z włamaniem do zakładu, powiedziałem, że policja to najemne zbiry Thatcher i że są wrogami i zacząłem podżegać do otwartych zamieszek z przyszłą sobotę, kiedy to planowany był większy niż zwykle pochód z okazji pierwszego maja. Wybuchły owacje i aplauz i paru drukarzy poniosło mnie nawet na chwilę na rękach. W każdym pubie przy Wapping Highway, który odwiedziłem tego wieczoru wszyscy poklepywali mnie po plecach i stawiali piwo. Zajebiście.

W niedzielę rano obudziłem się w ekstazie. Tydzień później, w niedzielę 4 maja także obudziłem się wcześnie. Tym razem nie byłem taki zadowolony z siebie. A mówiąc szczerze, srałem w gacie. 3 maja zaraz po przyjeździe na Wapping Highway widać było, że będzie dym. W powietrzu wisiało namacalne poczucie zagrożenia. Trzęsący się ze strachu Twardogłowi, w nieudolnej próbie powstrzymania kłopotów, ustawili scenę na trawie przed bramą, żeby, ku rozrywce drukarzy, mogła tam zagrać kapela! Jak gdyby ludzie zjechali się zewsząd, żeby posłuchać jakiejś jebanej popowej kapeli. Jezu Chryste, jak nisko ci Twardogłowi mogli upaść? Ale – uwaga, uwaga! – jakieś bardziej rozrywkowe elementy przewróciły scenę, żeby uniemożliwić kapeli zagranie! Zajebista robota, towarzysze! Twardogłowi/liderzy NGA/SOGATU przedstawiali potem dziwaczny widok, gdy pośród szalejących zamieszek, kłócili się o to, kto zapłaci za zniszczoną scenę. Osiągnęli w tym momencie szczyt oderwania od rzeczywistości.

Zamieszki 3 maja rozpoczęły się od najbardziej jak dotąd zaciekłych ataków na policję. Następnego poranka usłyszeliśmy w radiowych wiadomościach, że inspektor policji został ciężko ranny w trakcie zamieszek zeszłej nocy. Policja jak zwykle obwiniała „elementy z zewnątrz”. Sean Kenny z Class War Southhampton wszedł rozpromieniony do sypialni trzymając egzemplarz The Sunday Mirror demaskujący Class War jako sprawców zadymy w Wapping. Na wyeksponowanym miejscu znajdowało się moje zdjęcie zrobione w Wapping.

Zaledwie dwa tygodnie wcześniej ta sama gazeta donosiła na pierwszej stronie o “planowanych zamieszkach z okazji królewskiego wesela” – planowanych oczywiście przez Class War. „No, do gazet na pewno udało nam się powrócić” – pomyślałem, maskując spory niepokój związany z tym, że tego samego dnia, gdy policjant został ciężko ranny, mnie zidentyfikowano jako głównego agitatora w Wapping. Mogło mi to nie wyjść na zdrowie. Sean wparował znowu do pokoju z egzemplarzem Sunday Today, efemerycznej ogólnokrajowej gazety Eddiego Shaha, zawierającym długi na cztery strony opis Class War i moich działań w Wapping.

Przez całą noc w Wapping chodzili za mną ukryty reporter i kamerzysta. Niestety, była to ta noc w poprzednią sobotę, gdy wszcząłem rozróbę o megafon Mike’a Hicksa. Wszystko to zostało pięknie uchwycone w technicolorze. Ja w otoczeniu Class War’owej elity kamieniarzy – Wysokiego Chrisa i D.W. z Cardiff – plus szczegółowe sprawozdanie z mojej przemowy przez megafon. Dla policji wydarzyło się to w najlepszym możliwym momencie. Chcieli znaleźć podżegacza z zewnątrz stojącego za zadymą i w ten sposób zemścić się za swojego policjanta w szpitalu. Nie trzeba było być Sherlockiem, żeby się domyślić. Naciągnąłem kołdrę na głowę, dzwoniący non-stop telefon przyprawiał mnie o dreszcze. Gdy się obudziłem, to nie policja ciągnęła mnie za kołnierz – tylko kawaleria.

W latach 1980-1990 Wielka Brytania Margaret Thatcher była światową stolicą zamieszek. Thatcher mogła rządzić w Parlamencie, ale na ulicach sprawy wyglądały inaczej. Od wybuchu pierwszych zamieszek w St Paul’s w Bristolu w 1980 r., przez ogólnokrajowe lipcowe zadymy w 1981 r. po Brixton i Broadwater Farm w 1985 r., ktoś, gdzieś rzucał cegłą albo butelką z benzyną w Thatcher. Jak nie getta, to trwający rok strajk górników lub strajk drukarzy w Wapping i Warrington albo travellersi pod Stonehenge. Poddani Thatcher stawiali opór.

Nie było zbyt wielu agitatorów z zewnątrz. Nie było „trzech ludzi na motorach jeżdżących po kraju i podburzających ludzi”, jak pisał Daily Mail w 1981 r. Niewiele to miało wspólnego z prawdą.

W walce przeciwko Thatcher istniały dwa przeciwstawne trendy polityczne. Dla wielu osób na lewicy zwycięstwo walczącego lewicowca Neila Kinnocka dawało nadzieję na dojście do władzy radykalnych laburzystów. Kinnock nie chciał zamieszek na ulicach. Chciał zawrócić radykałów na parlamentarną drogę do socjalizmu i wielu zawróciło. Kinnock potępił „przedszkolnych rewolucjonistów”. Poza tym grzmiał też, już bardziej na temat, że „zamieszki na ulicach nie zlikwidują podatku pogłównego ani Margaret Thatcher. Może to zrobić tylko powrót do władzy Partii Pracy.”

Przegrana dokerów, hutników, górników i drukarzy oznaczała dla Kinnocka, że strajki i akcje bezpośrednie zawiodły. Droga do władzy na Westminster stała przed nim otworem…

Ale mylił się. Górnicy i drukarze z Wapping z pewnością zostali pokonani. Upolityczniona policja Thatcher odniosła zwycięstwo. Górnicy, drukarze, zadymiarze, travellersi trafili na ławy oskarżonych pod zarzutami konspiracji. Ale zarzuty nie utrzymały się. Jedna ława przysięgłych za drugą odrzucała oskarżenia, bo werdykty wydawali zwykli ludzie. Thatcher powinna zwracać więcej uwagi na to, co myśleli zwykli ludzie. Tak, górnicy i drukarze zostali pokonani. Ale nie zeszli ze sceny historii, jak liczyła na to Thatcher. Kotłowali się, gotowali i czekali marząc o zemście. Thatcher udało się wybić górników, drukarzy, zadymiarzy, travellersów uderzając w każdego z osobna. Oddzielając ich od siebie, pozbawiając ich solidarności. Ale co by się stało, gdyby znalazła się jedna sprawa, która zjednoczyłaby wszystkich?

Znalazła się. Poll tax – podatek pogłówny. Tego dnia na Trafalgar Square kolorowa zbieranina przeszła do kontrataku i Thatcher została zmieciona. Wat Tyler uśmiechał się, gdy tłum wydziedziczonych runął do ataku i przejął miasto. Przedszkolni rewolucjoniści obalili poll tax i Margaret Thatcher. To Neil Kinnock odszedł na śmietnik historii.

Ian Bone
tłumaczenie: Rafał Zabłocki

www.czsz.bzzz.net

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.