Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2009-06-19 10:53
Pozwole sobie zacytowac interesujący komentarz który pojawił się kiedyś w innej dyskusji:
Jeżeli nie bierzesz pod uwagę całego społeczno-politycznego kontekstu tamtych wydarzeń(rewolucje na całym świecie) i pączkujących wówczas (również na całym świecie) grup zbrojnych to nie dziwię się że wysnuwasz z tego tak infantylne wnioski.Nie wystarczy skrzyknąć kolegów i zrobić bombę by wywołać rewolucje oraz obalić system.I nikt tak nie twierdził-również w środowiskach zbrojnego podziemia.(Nie wystarczy również rozdawanie ulotek i organizowanie marszy).
Najpierw muszą zaistnieć i nasilić się "obiektywne wewnętrzne sprzeczności" których rozwiązanie blokują panujące (kapitalistyczne) stosunki społeczne.
Musi być rozwijający się ruch społeczny reprezentujący interesy klas/grup uciskanych i konflikt na bazie którego pogłębia się konfrontacja między systemem a ruchem. W miarę jego eskalacji następuje skok (jakościowy) i radykalizacja postaw części działaczy,którzy pod doświadczeniu nieskuteczności umiarkowanych działań ewoluują na radykalne pozycje.Przejście na takie pozycje odbywa się adekwatnie do represjonujących,infiltrujących działań systemu który broni swoich pozycji,przeciwdziałając rozwijaniu się ruchu i nasilając ze swojej strony środki przemocy.
Jest to proces który owocuje rozejściem się w różnych kierunkach wielu początkowo połączonych wspólną walką grup i środowisk.I zazwyczaj bywa tak że Ci którzy schodzą do podziemia mają za sobą całe lata legalnych walk w ramach granic nakreślonych przez system i jego instytucje.Nie jest to spontaniczny wyskok niezaangażowanych laików lecz zmiana strategii oparta na dotychczasowym doświadczeniu.Takie działanie pomyślane jest prawie zawsze (Rote Zora,RAF,Czerwone Brygady,Andry Brigade) jako uzupełnienie i wsparcie dla walki prowadzonej przez szerszy ruch społeczny i równoległe korzystanie z legalności do organizowanie nielegalności na która skazuje nas defensywa systemu.
Nie dziwie się jednak słysząc po raz kolejny wyśmiewanie i biadolenie że "przemoc jest bez sensu" bo takie pseudo-wolnościowe mędrkowanie abstrahujące od realiów w jakich coś sie rozgrywa to cecha charakterystyczna domorosłych działaczy młodzieżowych w wielu ruchach alternatywnych które przez pomyłkę przybierają nazwę "anarchistyczny".Podczas gdy de facto - poprzez swój stosunek do wielu kwestii (w tym do działań zbrojnych i użycia przemocy) są polskim odpowiednikiem tego co na zachodzie reprezentuje opcja liberalna i umiarkowane środowiska lewicy reformistycznej.
Pytanie o ideową tożsamość - również dla anarchistów - to przede wszystkim pytanie o stosunek do rewolucji i przemocy.Jeżeli odrzucamy rewolucje jako środek do budowy nowego społeczeństwa i z góry decydujemy się aby ograniczyć wyłącznie do metod pokojowych to opuszczamy linię rewolucyjną i przestajemy być anarchistami.Stajemy się "organizacją pozarządową" albo "grupą społecznego nacisku" prędzej czy później zintegrowaną z systemem.
Oczywiście rozmawiając o przemocy należy dyskutować czy warunki były dojrzałe,czy moment był dobry,czy przygotowanie było odpowiednie,czy łączność z masami dawała konkretne zaplecze rokujące szanse na powodzenie walki (i w tym kontekście można krytykować czyjąś głupotę) ale skwitowanie całego zjawiska wzruszeniem ramion i odrzucenie przemocy jako bezskutecznej i szkodliwej to ideowa kapitulacja i przejście na pozycje reformizmu i demokracji burżuazyjnej.
(Nie usuwa to bynajmniej problemu przemocy.Istnieje ona nadal- zmonopolizowana w rękach państwa klasowego).
Również idąca w ślad za tym rezygnacja z obrony uwięzionych towarzyszy z grup zbrojnych - bez względu na to czy popieramy ich metody! - to umacnianie postaw defetystycznych,odrzucenie rewolucyjnej solidarności i pozostawienie naszych towarzyszy w rękach wroga na pastwę izolacyjnego systemu penitencjarnego.
Na szczęście zachodnie standardy w tym względzie wyglądają nieco inaczej niż zacofane polskie realia.Francuscy anarchiści zdają się nie zapominać o komunistycznych towarzyszach z "Action Directe" czy "CCC" skazanych na kary dożywotniego więzienia.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
anarchizm a przemoc
Pozwole sobie zacytowac interesujący komentarz który pojawił się kiedyś w innej dyskusji:
Jeżeli nie bierzesz pod uwagę całego społeczno-politycznego kontekstu tamtych wydarzeń(rewolucje na całym świecie) i pączkujących wówczas (również na całym świecie) grup zbrojnych to nie dziwię się że wysnuwasz z tego tak infantylne wnioski.Nie wystarczy skrzyknąć kolegów i zrobić bombę by wywołać rewolucje oraz obalić system.I nikt tak nie twierdził-również w środowiskach zbrojnego podziemia.(Nie wystarczy również rozdawanie ulotek i organizowanie marszy).
Najpierw muszą zaistnieć i nasilić się "obiektywne wewnętrzne sprzeczności" których rozwiązanie blokują panujące (kapitalistyczne) stosunki społeczne.
Musi być rozwijający się ruch społeczny reprezentujący interesy klas/grup uciskanych i konflikt na bazie którego pogłębia się konfrontacja między systemem a ruchem. W miarę jego eskalacji następuje skok (jakościowy) i radykalizacja postaw części działaczy,którzy pod doświadczeniu nieskuteczności umiarkowanych działań ewoluują na radykalne pozycje.Przejście na takie pozycje odbywa się adekwatnie do represjonujących,infiltrujących działań systemu który broni swoich pozycji,przeciwdziałając rozwijaniu się ruchu i nasilając ze swojej strony środki przemocy.
Jest to proces który owocuje rozejściem się w różnych kierunkach wielu początkowo połączonych wspólną walką grup i środowisk.I zazwyczaj bywa tak że Ci którzy schodzą do podziemia mają za sobą całe lata legalnych walk w ramach granic nakreślonych przez system i jego instytucje.Nie jest to spontaniczny wyskok niezaangażowanych laików lecz zmiana strategii oparta na dotychczasowym doświadczeniu.Takie działanie pomyślane jest prawie zawsze (Rote Zora,RAF,Czerwone Brygady,Andry Brigade) jako uzupełnienie i wsparcie dla walki prowadzonej przez szerszy ruch społeczny i równoległe korzystanie z legalności do organizowanie nielegalności na która skazuje nas defensywa systemu.
Nie dziwie się jednak słysząc po raz kolejny wyśmiewanie i biadolenie że "przemoc jest bez sensu" bo takie pseudo-wolnościowe mędrkowanie abstrahujące od realiów w jakich coś sie rozgrywa to cecha charakterystyczna domorosłych działaczy młodzieżowych w wielu ruchach alternatywnych które przez pomyłkę przybierają nazwę "anarchistyczny".Podczas gdy de facto - poprzez swój stosunek do wielu kwestii (w tym do działań zbrojnych i użycia przemocy) są polskim odpowiednikiem tego co na zachodzie reprezentuje opcja liberalna i umiarkowane środowiska lewicy reformistycznej.
Pytanie o ideową tożsamość - również dla anarchistów - to przede wszystkim pytanie o stosunek do rewolucji i przemocy.Jeżeli odrzucamy rewolucje jako środek do budowy nowego społeczeństwa i z góry decydujemy się aby ograniczyć wyłącznie do metod pokojowych to opuszczamy linię rewolucyjną i przestajemy być anarchistami.Stajemy się "organizacją pozarządową" albo "grupą społecznego nacisku" prędzej czy później zintegrowaną z systemem.
Oczywiście rozmawiając o przemocy należy dyskutować czy warunki były dojrzałe,czy moment był dobry,czy przygotowanie było odpowiednie,czy łączność z masami dawała konkretne zaplecze rokujące szanse na powodzenie walki (i w tym kontekście można krytykować czyjąś głupotę) ale skwitowanie całego zjawiska wzruszeniem ramion i odrzucenie przemocy jako bezskutecznej i szkodliwej to ideowa kapitulacja i przejście na pozycje reformizmu i demokracji burżuazyjnej.
(Nie usuwa to bynajmniej problemu przemocy.Istnieje ona nadal- zmonopolizowana w rękach państwa klasowego).
Również idąca w ślad za tym rezygnacja z obrony uwięzionych towarzyszy z grup zbrojnych - bez względu na to czy popieramy ich metody! - to umacnianie postaw defetystycznych,odrzucenie rewolucyjnej solidarności i pozostawienie naszych towarzyszy w rękach wroga na pastwę izolacyjnego systemu penitencjarnego.
Na szczęście zachodnie standardy w tym względzie wyglądają nieco inaczej niż zacofane polskie realia.Francuscy anarchiści zdają się nie zapominać o komunistycznych towarzyszach z "Action Directe" czy "CCC" skazanych na kary dożywotniego więzienia.