Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Czw, 2009-08-06 08:54
Wydaje się że kontekst w którym puszcza się filmy jest bardzo ważny. Jak rozumiem za zorganizowaniem festiwalu nie stoją żadni NOPowcy, ONR czy inni. Idąc na pokaz nie wspieram finansowo takich grupek, nie spotkam się też z ich propagandom, nikt mnie tam nie będzie namawiał do wstąpienia do jakiejś szowinistycznej, antysemickiej partyjki (przynajmniej oficjalnie i w porozumieniu z organizatorami imprezy). Mogę więc iść na taki festiwal tylko po to żeby zapoznać się z historią, historią propagandy, antysemityzmu, realiów życia pod okupacjom. To że filmy są w swej wymowie haniebne niczego tu nie zmienia, tak to już bywa, że człowiek tworzy też rzeczy okropne, czy jednak muszę je zmazywać ręką cenzury. To ma być wolność, ktoś lepiej ode mnie wie jak na mnie będzie oddziaływał ten antysemicki przekaz? Czy nie wolno mi się z nim zapoznać, po to by lepiej zrozumieć tych którzy są nim zafascynowani i ślepo w niego wierzą? Porównywanie takiego pokazu do projekcji które miały miejsce w czasie okupacji jest zupełnym nie rozumieniem kontekstu. Wówczas uczestnictwo było formą kolaboracji z wrogiem, lub dla tego wroga formą rozrywki (do kin nie chodzili głownie Polacy ale ci co podpisali volkslista, oraz sami Niemcy, niemieccy cywile, rodziny oficerów itp). Zamachy i próby zakłócenia takich pokazów jak najbardziej można więc odbierać jak ówczesną formę wali z okupantem. Czy jednak dziś jest to słuszne porównanie? Moim zdaniem absolutnie nie. Oczywiście, że na festiwal mogą się udać różnej maści idioci po to by szukać tam potwierdzenia swoich idiotycznych poglądów. Jednak nikt mi nie wmówi, że jest to jakaś reguła i że cały festiwal takie ma intencje (już sama jego nazwa temu przeczy). Kontrowersyjnych filmów, książek i innych wytworów kultury jest naprawdę sporo, chęć ograniczenia do nich dostępu jest zwyczajną cenzurą.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
kontekst a cenzura
Wydaje się że kontekst w którym puszcza się filmy jest bardzo ważny. Jak rozumiem za zorganizowaniem festiwalu nie stoją żadni NOPowcy, ONR czy inni. Idąc na pokaz nie wspieram finansowo takich grupek, nie spotkam się też z ich propagandom, nikt mnie tam nie będzie namawiał do wstąpienia do jakiejś szowinistycznej, antysemickiej partyjki (przynajmniej oficjalnie i w porozumieniu z organizatorami imprezy). Mogę więc iść na taki festiwal tylko po to żeby zapoznać się z historią, historią propagandy, antysemityzmu, realiów życia pod okupacjom. To że filmy są w swej wymowie haniebne niczego tu nie zmienia, tak to już bywa, że człowiek tworzy też rzeczy okropne, czy jednak muszę je zmazywać ręką cenzury. To ma być wolność, ktoś lepiej ode mnie wie jak na mnie będzie oddziaływał ten antysemicki przekaz? Czy nie wolno mi się z nim zapoznać, po to by lepiej zrozumieć tych którzy są nim zafascynowani i ślepo w niego wierzą? Porównywanie takiego pokazu do projekcji które miały miejsce w czasie okupacji jest zupełnym nie rozumieniem kontekstu. Wówczas uczestnictwo było formą kolaboracji z wrogiem, lub dla tego wroga formą rozrywki (do kin nie chodzili głownie Polacy ale ci co podpisali volkslista, oraz sami Niemcy, niemieccy cywile, rodziny oficerów itp). Zamachy i próby zakłócenia takich pokazów jak najbardziej można więc odbierać jak ówczesną formę wali z okupantem. Czy jednak dziś jest to słuszne porównanie? Moim zdaniem absolutnie nie. Oczywiście, że na festiwal mogą się udać różnej maści idioci po to by szukać tam potwierdzenia swoich idiotycznych poglądów. Jednak nikt mi nie wmówi, że jest to jakaś reguła i że cały festiwal takie ma intencje (już sama jego nazwa temu przeczy). Kontrowersyjnych filmów, książek i innych wytworów kultury jest naprawdę sporo, chęć ograniczenia do nich dostępu jest zwyczajną cenzurą.