Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2009-08-14 12:22
Po ponownym medialnym objawieniu się Leszka Balcerowicza powtarzającego jak mantrę neoliberalne slogany bez względu na to czy w danym momencie odpowiadają rzeczywistości czy nie, on po prostu wie i trzeba mu ufać na słowo. Po dyskusji na temat prywatyzacji wywołanej sprzedażą stoczni będącej raczej koncertem jednego artysty - przede wszystkim różnorakich "ekspertów" z centrum, im. Adama Smitha. Dziś możemy obserwować kolejny etap krucjaty liberałów przeciwko "przywilejom" związkowym. Język tej krucjaty uległ jednak zmianie, dziś nie wytyka się już "związkowych przywilejów" czy zbyt agresywnych działań, krytyce został poddany sens istnienia związków w ogóle.
Jak powiedział "Gazecie" Zbigniew Chlebowski powstająca nowelizacja ustawy o związkach "ograniczy ich ilość, przez co ułatwi negocjację pracodawców z pracownikami". Przygotowujący ustawę poseł PO Jarosław Pięta twierdzi zaś, że: "Związki będą mogły się blokować i w ten sposób szukać poparcia. Trzeba iść w takim kierunku, żeby to związki zawodowe dogadywały się w zakładach pracy, a nie jak teraz licytowały, chcąc popisać się przed pracownikami." Oczywiście, przecież jedynym zadaniem związków jest przekonanie załogi do racji pracodawców, tak, by obyło się bez organizowanych przez nich "zadym" w postaci strajków i protestów. To taki organ bezpieczeństwa dla pracodawców, daje, im pewność, że w wypadku nieprzychylnych pracownikom decyzji wszyscy się dogadają – oczywiście w sposób dogodny pracodawcy. Warunkiem istnienia związków jest więc ich ugodowość, związek, który nie próbuje za wszelką cenę utrzymać harmonii w zakładzie pracy niczym w Chińskiej fabryce jest nieużyteczny i nie spełnia swojej roli.
A co z neoliberalnym postulatem różnorodności, dla którego wielu europejskich polityków porzuciło dyskurs narodowy, który to pozwolił, im się wybić ? Przecież, im większa konkurencyjność usług i różnorodność związków ich skuteczność powinna wzrastać. Widać w tym przypadku liberałowie porzucają logikę różnorodności na rzecz ujednolicenia. Wszystko to w trosce o związki. Warto też wspomnieć, że to Ci sami ludzie, którzy świętowali w czerwcu 20 lat "wolności i demokracji", której podstawowym budowniczym był wielki ruch związkowy Solidarności. Szkoda, że wielkie centrale związkowe Solidarność i OPZZ nie rozpoznały w ich zachowaniu analogi do zachowania ówczesnej także antyzwiązkowej nomenklatury, co więcej po raz kolejny zdradziły pracowników i swoją tradycję.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Po ponownym medialnym
Po ponownym medialnym objawieniu się Leszka Balcerowicza powtarzającego jak mantrę neoliberalne slogany bez względu na to czy w danym momencie odpowiadają rzeczywistości czy nie, on po prostu wie i trzeba mu ufać na słowo. Po dyskusji na temat prywatyzacji wywołanej sprzedażą stoczni będącej raczej koncertem jednego artysty - przede wszystkim różnorakich "ekspertów" z centrum, im. Adama Smitha. Dziś możemy obserwować kolejny etap krucjaty liberałów przeciwko "przywilejom" związkowym. Język tej krucjaty uległ jednak zmianie, dziś nie wytyka się już "związkowych przywilejów" czy zbyt agresywnych działań, krytyce został poddany sens istnienia związków w ogóle.
Jak powiedział "Gazecie" Zbigniew Chlebowski powstająca nowelizacja ustawy o związkach "ograniczy ich ilość, przez co ułatwi negocjację pracodawców z pracownikami". Przygotowujący ustawę poseł PO Jarosław Pięta twierdzi zaś, że: "Związki będą mogły się blokować i w ten sposób szukać poparcia. Trzeba iść w takim kierunku, żeby to związki zawodowe dogadywały się w zakładach pracy, a nie jak teraz licytowały, chcąc popisać się przed pracownikami." Oczywiście, przecież jedynym zadaniem związków jest przekonanie załogi do racji pracodawców, tak, by obyło się bez organizowanych przez nich "zadym" w postaci strajków i protestów. To taki organ bezpieczeństwa dla pracodawców, daje, im pewność, że w wypadku nieprzychylnych pracownikom decyzji wszyscy się dogadają – oczywiście w sposób dogodny pracodawcy. Warunkiem istnienia związków jest więc ich ugodowość, związek, który nie próbuje za wszelką cenę utrzymać harmonii w zakładzie pracy niczym w Chińskiej fabryce jest nieużyteczny i nie spełnia swojej roli.
A co z neoliberalnym postulatem różnorodności, dla którego wielu europejskich polityków porzuciło dyskurs narodowy, który to pozwolił, im się wybić ? Przecież, im większa konkurencyjność usług i różnorodność związków ich skuteczność powinna wzrastać. Widać w tym przypadku liberałowie porzucają logikę różnorodności na rzecz ujednolicenia. Wszystko to w trosce o związki. Warto też wspomnieć, że to Ci sami ludzie, którzy świętowali w czerwcu 20 lat "wolności i demokracji", której podstawowym budowniczym był wielki ruch związkowy Solidarności. Szkoda, że wielkie centrale związkowe Solidarność i OPZZ nie rozpoznały w ich zachowaniu analogi do zachowania ówczesnej także antyzwiązkowej nomenklatury, co więcej po raz kolejny zdradziły pracowników i swoją tradycję.