Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
W całej tej debacie o organizacjach, grupach, RAAFach, GANach, MPR, FAN, AAF, Nigdy Wiecej, etc etc... nie pojawiła sie do tej pory ani jedna wzmianka o roli jaką odegrała dla całego ruchu autonomiczna antifa (którą ja, jako jej ówczesna uczestniczka, określiła bym wręcz mianem antyfaszystowskiego pospolitego ruszenia). Antifa o tym obliczu prztoczyła się przez niektóre miasta (a z cała pewnością przez Warszawę) w latach 1990-93 i tak naprawdę to ona dała dopiero bazę, zaplecze i początek większości wymienionym powyżej organizacjom. W samej Warszawie brało w niej udział około 100 osób, działania były niesłychanie intensywne, podejrzewam że jak nigdy już potem (tego wymagała wówczas sytuacja), a kilka osób zginęło (co nigdy oficjalnie nie zostało odnotowane z powodu obaw o represje oraz, niestety, pewnego braku konsekwencji w działaniu). Co by nie mówić o niedociągnięciach ideologicznych i braku ewalucji po roku 93/94, to jednak to właśnie ten autonomiczny ruch przyczynił się najbardziej do zepchnięcia faszystów z ulic Warszawy w owym czasie.
Od jakiegoś czasu dojrzewa idea opublikowania wspomnień i próby analizy tego ruchu, jednak to bardzo delikatny i trudny temat, więc zainteresowani muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość. W każdym razie zapewniam, że my nie mieliśmy wówczas nic wspólnego z czymkolwiek narodowym, a narodowa antifa, gdybyśmy o takiej wówczas wiedzieli, stała by z pewnością na naszej liście wrogów!
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Zapomniana antifa
W całej tej debacie o organizacjach, grupach, RAAFach, GANach, MPR, FAN, AAF, Nigdy Wiecej, etc etc... nie pojawiła sie do tej pory ani jedna wzmianka o roli jaką odegrała dla całego ruchu autonomiczna antifa (którą ja, jako jej ówczesna uczestniczka, określiła bym wręcz mianem antyfaszystowskiego pospolitego ruszenia). Antifa o tym obliczu prztoczyła się przez niektóre miasta (a z cała pewnością przez Warszawę) w latach 1990-93 i tak naprawdę to ona dała dopiero bazę, zaplecze i początek większości wymienionym powyżej organizacjom. W samej Warszawie brało w niej udział około 100 osób, działania były niesłychanie intensywne, podejrzewam że jak nigdy już potem (tego wymagała wówczas sytuacja), a kilka osób zginęło (co nigdy oficjalnie nie zostało odnotowane z powodu obaw o represje oraz, niestety, pewnego braku konsekwencji w działaniu). Co by nie mówić o niedociągnięciach ideologicznych i braku ewalucji po roku 93/94, to jednak to właśnie ten autonomiczny ruch przyczynił się najbardziej do zepchnięcia faszystów z ulic Warszawy w owym czasie.
Od jakiegoś czasu dojrzewa idea opublikowania wspomnień i próby analizy tego ruchu, jednak to bardzo delikatny i trudny temat, więc zainteresowani muszą się jeszcze uzbroić w cierpliwość. W każdym razie zapewniam, że my nie mieliśmy wówczas nic wspólnego z czymkolwiek narodowym, a narodowa antifa, gdybyśmy o takiej wówczas wiedzieli, stała by z pewnością na naszej liście wrogów!