Dodaj nową odpowiedź
Przemysław Wielgosz rozlicza Madoffa i neoliberalizm
Tomasso, Śro, 2009-10-07 09:33 Blog | kapitalizm | kryzys | madoff | neoliberalizm | wielgoszDobrą konkluzję odnośnie Bernarda Madoffa wyciąga Przemysław Wielgosz w swoim tekście “Madoff do więzienia? Tylko ze swoimi ofiarami!”. Wielgosz zauważa, że ten inwestor i spekulant z Wall Street, skazany na 150 lat więzienia za oszustwa finansowe, kradzież 65 miliardów dolarów, doskonale nadał się na rolę kozła ofiarnego. Zamiast odsłonić karty gry, Madoff zasłonił prawdziwe przyczyny globalnego kryzysu. W ostateczności skazanie spekulanta nic nie zmienia dla oblicza neoliberalizmu. Szefowie wielkich banków, funduszy hedgingowych oraz ich protektorzy z Fed, MFW, czy WTO mogą odetchnąć z ulgą. Tak jak podczas dawnych kryzysów władzy w dawnych krajach Bloku Wschodniego, neoliberalna monopartia okazała się niewinna.
Gdyby Madoff nie istniał Witold Gadomski musiałby go wymyślić!
Przemysław Wielgosz zauważa, że jest kilka powodów, dla których trzeba zdjąć część winy z Bernarda Madoffa.
Pierwszy powód:
Okradał bogatych, a prawdziwymi ofiarami kryzysu są biedni. Wedle Banku Światowego tylko w tym roku na świecie przybędzie nawet 90 milionów nędzarzy (tymczasem Międzynarodowa Organizacja Pracy mówi już o 200 milionach), co w połączeniu ze wzrostem populacji głodujących o 100 milionów w ciągu minionego roku oraz wzrostem liczby bezrobotnych o ok. 40 milionów oznacza, że świat dramatycznie cofa się w rozwoju.
Drugi powód:
Mechanizm, który utuczył Madoffa i jego ofiary nie jest jakąś anomalią ostatnich lat, czy nawet dekad. Opisuje on doskonale zasadę działania samego kapitalizmu.
Trzeci powód:
Prawdziwym winowajcą nie jest Madoff, ale jego ofiary – kasta superbogaczy, która wzrosła w USA, Europie i na całym świecie w ciągu minionych trzech dekad. To właśnie ta grupa reprezentująca najwyżej kilka procent ziemskiej populacji skorzystała na deregulacjach, liberalizacjach i prywatyzacjach ery neoliberalnej. To jej dochody rosły gwałtownie zawsze wtedy, gdy wielkie korporacje zamrażały płace, zwalniały pracowników i delokalizowały produkcję do krajów, w których prawa i organizacje pracownicze nie istnieją. To ona przejmowała strumienie pieniędzy z prywatyzowanych systemów emerytalnych i ubezpieczeniowych oraz usług publicznych, ona wreszcie korzystała na monopolu własności intelektualnej i likwidacji barier dla transgranicznego przepływu spekulacyjnego pieniądza. Zafundowana kapitalistom tranfsuzja w postaci odwrócenia strumieni redystrybucji bogactwa wytwarzanego przez globalne gospodarki doprowadziła do bezprecedensowej koncentracji kapitału i wynikających zeń wpływów politycznych. Dziś 1% najbogatszych Amerykanów zgarnia ok. 20% dochodu narodowego (w latach 70. przypada ło im „tylko” 8%). W Wielkiej Brytanii jest niewiele lepiej. Z drugiej strony udział płac w wartości dodanej gospodarek UE systematycznie spada. Miarą globalnych nierówności jest fakt, że 435 rodzin dysponuje obecnie zasobami przekraczającymi dochody biedniejszej połowy ludzkości.
No i pytanie, które i my powinniśmy sobie wszyscy zadać:
Warto zastanowić się nad tym czy aby naszym prawdziwym problemem nie są biedni, ale bogaci? Czy zamiast bezskutecznej walki z biedą nie lepiej walczyć z jej przyczyną – czyli z nadmiarowym bogactwem, powstałym w wyniku finansowego skoku na płace i publiczną kasę, bogactwem, które napędza kolejne bańki spekulacyjne, spychając system finansowy w kolejne krachy wysysające kolejne biliony dolarów z kieszeni pracowników całego świata.