Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2009-10-23 18:35
Wytwarzający i to, co wytwarza, nie są tożsame. W przypadku szewca łatwo to zauważyć: szewc nie jest butami, ani buty nie są szewcem. Wyższy poziom abstrakcyjności tego, co się oferuje nie zmienia zasady: "pracownik" nie jest "pracą", ani "praca" nie jest "pracownikiem". Idziesz do miejsca swojego zatrudnienia jako ty - i tam zajmujesz się "wytwarzaniem pracy", którą "pracodawca" od ciebie "kupuje". "Kupuje" twój czas, zaangażowanie, pomysły; zapewne ustanawia jakieś normy, którymi chce sobie zapewnić, że kupiona od ciebie "praca" będzie dobrym towarem, a nie bublem czy pozorem. To jednak jeszcze nie znaczy, że kupuje ciebie.
Co do ludzi "zbędnych", rynek faktycznie nie rozwiązuje takiego problemu - od tego są różne rozwiązania socjalne. Specjalista od rewolucyjnej Hiszpanii nie jestem, ale to, co opisujesz, sprowadza się w sumie do prostej zasady: pewna praca musi być wykonana (jest popyt na pracę, by posłużyć się określeniem "rynkowym") i są ludzie, którzy mogą pracować. Teraz pytanie, czy lepiej zatrudnić wszystkich, jak leci, i dać im po małym kawałeczku pracy, czy też zatrudnić najlepszych, a reszcie wypłacić zasiłek dla bezrobotnych? To oczywiście ogromne uproszczenie, nie oddające sprawiedliwości żadnemu z rozwiązań, ani też nie pokazujące pełni jego wad: z grubsza jednak o to chodzi.
Btw, stwierdzenie "globalnie jest za mało pracy, wszyscy pracują po 4 godziny" zdecydowanie nie brzmi jak rozwiązanie zdecentralizowane...
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Wytwarzający i to, co
Wytwarzający i to, co wytwarza, nie są tożsame. W przypadku szewca łatwo to zauważyć: szewc nie jest butami, ani buty nie są szewcem. Wyższy poziom abstrakcyjności tego, co się oferuje nie zmienia zasady: "pracownik" nie jest "pracą", ani "praca" nie jest "pracownikiem". Idziesz do miejsca swojego zatrudnienia jako ty - i tam zajmujesz się "wytwarzaniem pracy", którą "pracodawca" od ciebie "kupuje". "Kupuje" twój czas, zaangażowanie, pomysły; zapewne ustanawia jakieś normy, którymi chce sobie zapewnić, że kupiona od ciebie "praca" będzie dobrym towarem, a nie bublem czy pozorem. To jednak jeszcze nie znaczy, że kupuje ciebie.
Co do ludzi "zbędnych", rynek faktycznie nie rozwiązuje takiego problemu - od tego są różne rozwiązania socjalne. Specjalista od rewolucyjnej Hiszpanii nie jestem, ale to, co opisujesz, sprowadza się w sumie do prostej zasady: pewna praca musi być wykonana (jest popyt na pracę, by posłużyć się określeniem "rynkowym") i są ludzie, którzy mogą pracować. Teraz pytanie, czy lepiej zatrudnić wszystkich, jak leci, i dać im po małym kawałeczku pracy, czy też zatrudnić najlepszych, a reszcie wypłacić zasiłek dla bezrobotnych? To oczywiście ogromne uproszczenie, nie oddające sprawiedliwości żadnemu z rozwiązań, ani też nie pokazujące pełni jego wad: z grubsza jednak o to chodzi.
Btw, stwierdzenie "globalnie jest za mało pracy, wszyscy pracują po 4 godziny" zdecydowanie nie brzmi jak rozwiązanie zdecentralizowane...