Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2009-10-30 16:09
Ciekawi mnie ta dyskusja. Na początku nie mogłem dojść jak to się dzieje, że argumenty przeciwko tej kawiarni brzmią w niej tak papierowo (choćby i teoretycznie były słuszne). Przez chwilę wydawało mi się, że po prostu wyszła na jaw nieprzystawalność grubo ciosanych klasowych kategorii do rzeczywistości.
Ale chyba chodzi o coś jeszcze innego. Cała ta bohaterska obrona praw pracownicy jest właśnie dlatego podejrzana albo śmieszna, że jest w istocie konfliktem środowiskowym, który wybuchł w obrębie pewnej niszy. Śmieszność bierze się stąd że walka o prawa pracownicze odbywa się , nie wiedzieć czemu , akurat w tej niszy i dlatego sprawia wrażenie jakiejś imitacji walki i wyalienowania działaczy. Taka środowiskowa zabawa w policjantów-aktywistów i złodziei-kapitalistów.
Oczywiście zaraz ktoś powie, że nie można stosować podwójnych standardów dla znajomych/sojuszników - ale wtedy można odpowiedzieć: po co to żenujące upublicznienie sprawy, żeby właściciel kawiarni spowiadał się w internecie ludziom, z którymi i tak się widuje? Naprawdę nie mogliście tego załatwić skutecznie i w mniej żałosny i skandalizujący sposób?
Politycznie nie miało to większego sensu, bo w ten sposób tworzycie sobie tylko wizerunek "lewackiej" policji, który doskonale odpowiada stereotypom, głównie liberalnym, odstraszając od was ludzi. Dokopując lewicującym kolegom zachowujecie się jak ten pomyleniec, który obraża jedyną osobę, która chce jeszcze z nim rozmawiać. I jeszcze wydaje się wam że triumfujecie w ten sposób i dobrze spełniacie swój obowiązek. Ocknijcie się.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Policjanci i złodzieje
Ciekawi mnie ta dyskusja. Na początku nie mogłem dojść jak to się dzieje, że argumenty przeciwko tej kawiarni brzmią w niej tak papierowo (choćby i teoretycznie były słuszne). Przez chwilę wydawało mi się, że po prostu wyszła na jaw nieprzystawalność grubo ciosanych klasowych kategorii do rzeczywistości.
Ale chyba chodzi o coś jeszcze innego. Cała ta bohaterska obrona praw pracownicy jest właśnie dlatego podejrzana albo śmieszna, że jest w istocie konfliktem środowiskowym, który wybuchł w obrębie pewnej niszy. Śmieszność bierze się stąd że walka o prawa pracownicze odbywa się , nie wiedzieć czemu , akurat w tej niszy i dlatego sprawia wrażenie jakiejś imitacji walki i wyalienowania działaczy. Taka środowiskowa zabawa w policjantów-aktywistów i złodziei-kapitalistów.
Oczywiście zaraz ktoś powie, że nie można stosować podwójnych standardów dla znajomych/sojuszników - ale wtedy można odpowiedzieć: po co to żenujące upublicznienie sprawy, żeby właściciel kawiarni spowiadał się w internecie ludziom, z którymi i tak się widuje? Naprawdę nie mogliście tego załatwić skutecznie i w mniej żałosny i skandalizujący sposób?
Politycznie nie miało to większego sensu, bo w ten sposób tworzycie sobie tylko wizerunek "lewackiej" policji, który doskonale odpowiada stereotypom, głównie liberalnym, odstraszając od was ludzi. Dokopując lewicującym kolegom zachowujecie się jak ten pomyleniec, który obraża jedyną osobę, która chce jeszcze z nim rozmawiać. I jeszcze wydaje się wam że triumfujecie w ten sposób i dobrze spełniacie swój obowiązek. Ocknijcie się.