Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Moje kilka uwag
spółdzielnie są w o wiele gorszej sytuacji niż inne podmioty prowadzące działalność- członkowie spółdzielni muszą pozostawać w stosunku pracy co oznacza, że trzeba 10 (a w przypadku spółdzielni rolnych i socjalnych 5) wypłacać pensje (polskie prawo zabrania rezygnacji z wynagrodzenia za pracę) i ZUS.
Czyli zakładamy spółdzielnię i plajtujemy z powodu kosztów pracy.
Wprawdzie zakładając spółdzielnię socjalna możemy dostać dotację ale nie może być ona przeznaczana na płace czy ZUS a na inwestycje.
Żeby spółdzielnia mogla działać musi mieć w momencie rozpoczęcia działalności gospodarczej zapewniony popyt na swoje usługi czy produkty w takiej ilości by utrzymać wszystkich spółdzielców.
Osobna sprawa to kwestia relacji personalnych, z którymi jak widać np. to tej dyskusji w środowisku raczej słabo. A w spółdzielni grupa musi się dogadywać co do sposobu prowadzenia biznesu. Wiele spółdzielni upada zanim powstanie.
Kolejna to kwestia, ze to co produkujesz musisz sprzedać. czyli spółdzielnia musi poruszać się na rynku, mieć marketing, handlowców, menadżerów- osoby tworzące czy to s.s (tu się na szczęście prawo zmieniło trochę na korzyść) czy "ideowcy" raczej słabo sobie radzą. A fachowcy z tych dziedzin rzadko chcą pracować dla idei, wolą dla korporacji
Dlatego w Polsce s.s. tak słabo funkcjonują.
Falanster z tego co zrozumiałem jest własnością Fundacji. Jak widać pojęcie ekonomii społecznej jest słabo przyswajalne nawet wśród osób działających w "trzecim sektorze'. A szkoda.
Tylko uwaga "techniczna". paradoksalnie skarbówka i inne organy kontroli są o wiele bardziej skrupulatne i upierdliwe wobec "trzeciego sektora" niż biznesu.
Chyba w ich małych główkach nie mieści się, że ktoś może mieć inne cele w życiu niż koszenie kasy.
Otoczenie rynkowe jest takie jakie jest i jedynym sposobem by to przeskoczyć jest działanie całkowicie nielegalne. Z oczywistych względów nie przytaczam przykładów podziemnych sklepików czy knajpek.
Oczywiście można pozostawać nieskażonym rewolucjonistą o górnych ideałach, nie kalając się kontaktem z ohydną kapitalistyczną rzeczywistością ale trzeba coś jeść i gdzieś mieszkać i na to zarobić.
W Polsce niestety nie ma pojęcia przedsiębiorstwa "non-profit" czy ekonomii społecznej, ani dostatecznych regulacji, ułatwień dla takich podmiotów. I to jest strefa którą warto rozwijać. Mamy i w polsce i warszawie piękne tradycje w tej dziedzinie. w Anglii działają spółdzielnie mieszkaniowe będące spółdzielniami socjalnymi. Czemu nie warszawie? Tradycję mamy ponad 80-o letnią.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Moje kilka
Moje kilka uwag
spółdzielnie są w o wiele gorszej sytuacji niż inne podmioty prowadzące działalność- członkowie spółdzielni muszą pozostawać w stosunku pracy co oznacza, że trzeba 10 (a w przypadku spółdzielni rolnych i socjalnych 5) wypłacać pensje (polskie prawo zabrania rezygnacji z wynagrodzenia za pracę) i ZUS.
Czyli zakładamy spółdzielnię i plajtujemy z powodu kosztów pracy.
Wprawdzie zakładając spółdzielnię socjalna możemy dostać dotację ale nie może być ona przeznaczana na płace czy ZUS a na inwestycje.
Żeby spółdzielnia mogla działać musi mieć w momencie rozpoczęcia działalności gospodarczej zapewniony popyt na swoje usługi czy produkty w takiej ilości by utrzymać wszystkich spółdzielców.
Osobna sprawa to kwestia relacji personalnych, z którymi jak widać np. to tej dyskusji w środowisku raczej słabo. A w spółdzielni grupa musi się dogadywać co do sposobu prowadzenia biznesu. Wiele spółdzielni upada zanim powstanie.
Kolejna to kwestia, ze to co produkujesz musisz sprzedać. czyli spółdzielnia musi poruszać się na rynku, mieć marketing, handlowców, menadżerów- osoby tworzące czy to s.s (tu się na szczęście prawo zmieniło trochę na korzyść) czy "ideowcy" raczej słabo sobie radzą. A fachowcy z tych dziedzin rzadko chcą pracować dla idei, wolą dla korporacji
Dlatego w Polsce s.s. tak słabo funkcjonują.
Falanster z tego co zrozumiałem jest własnością Fundacji. Jak widać pojęcie ekonomii społecznej jest słabo przyswajalne nawet wśród osób działających w "trzecim sektorze'. A szkoda.
Tylko uwaga "techniczna". paradoksalnie skarbówka i inne organy kontroli są o wiele bardziej skrupulatne i upierdliwe wobec "trzeciego sektora" niż biznesu.
Chyba w ich małych główkach nie mieści się, że ktoś może mieć inne cele w życiu niż koszenie kasy.
Otoczenie rynkowe jest takie jakie jest i jedynym sposobem by to przeskoczyć jest działanie całkowicie nielegalne. Z oczywistych względów nie przytaczam przykładów podziemnych sklepików czy knajpek.
Oczywiście można pozostawać nieskażonym rewolucjonistą o górnych ideałach, nie kalając się kontaktem z ohydną kapitalistyczną rzeczywistością ale trzeba coś jeść i gdzieś mieszkać i na to zarobić.
W Polsce niestety nie ma pojęcia przedsiębiorstwa "non-profit" czy ekonomii społecznej, ani dostatecznych regulacji, ułatwień dla takich podmiotów. I to jest strefa którą warto rozwijać. Mamy i w polsce i warszawie piękne tradycje w tej dziedzinie. w Anglii działają spółdzielnie mieszkaniowe będące spółdzielniami socjalnymi. Czemu nie warszawie? Tradycję mamy ponad 80-o letnią.