Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
To smutne, że nazwano cię skurwysynem i że ktoś wg ciebie oczernia cię i łączy z nie wiadomo kim. To smutne, że z tej strony także płyną różne kłamstwa i przeinaczenia, ale chuj, nawet nie chce mi się tego komentować. W dupie mam konflikty personalne pomiędzy Starnawskim a Xavierem i jeśli jeszcze raz usłyszę, że ktoś mną manipuluje, że tak naprawdę mnie ta sprawa nie interesuje, ale ktoś mi powiedział, że powinna mnie interesować i poprzez pokrętne intrygi zmusił do opublikowania mojego świadectwa i uznania sprawy za przejaw łamania praw pracowniczych, jeśli jeszcze raz usłyszę, że jestem "wyzyskiwania ideologicznie" przez Xaviera i należę do "Xavierjugend", że miałam urlopy (nie udzielono odpowiedzi na pytanie, czy były płatne) i dostawałam zaliczki, albo że mam zadatki na aktorkę, przestanę sprawę traktować dyplomatycznie. Już teraz mam wątpliwości, czy warto sprawę załatwić "za porozumieniem stron". Szczerze - napiszę to tutaj! - nie chcę od Was ani kasy, ani przywrócenia do "pracy". Chcę jedynie przyznania się do złamania konkretnych praw i obietnicę poprawy. Byłoby miło, gdybyście zaproponowali pracującym osobom umowę o pracę, choćby nawet twierdziły, że ich to kompletnie nie interesuje. Chodzi o propozycję. Miałam żądać także wypłacenia (z odsetkami) zaległych pieniędzy pracownikowi zwolnionemu na początku października tego roku. Wiem, przypomnieliście sobie o tym, wypłaciliście, ale uważam, że przemilczanie tej sprawy pisząc "nie mamy już z tym problemu" było niefajne.
Dlaczego nie powiem tego Wam face to face? Ja wiem, że nie gryziecie, jesteście aż nad wyraz "mili", ale nie mam po prostu czasu i ochoty tam przychodzić. To Wam powinno szczególnie zależeć na tym, bym powiedziała wszystkim znajomym, że Falanster jest już spoko. Na razie nie mówiłam wszystkim, że jest zły. Dałam Wam szansę. Może i wojna w internecie jest złym rozwiązaniem. Ja jednak opieram się na tym narzędziu, ponieważ jest ono wygodne dla mnie jako osoby mającej ciekawsze rzeczy do zrobienia, niż przychodzenie do Was. Czy się boję? Może nie boję, ale średnio mi odpowiada pozycja z góry przegrana pod względem liczebności i braku "marki" jak to określił Bartek. Stąd też niechęć do mediacji. Na początku uważałam, że jest ona potrzebna, że jest to najlepszy pomysł. Teraz jednak zdałam sobie sprawę, że będzie mnie to kosztowało wiele wysiłku, a to nie ja jestem tutaj osobą, która zawiniła. Podawanie swoich warunków w sytuacji, gdy nie jestem w stanie wymyślić takich warunków, które by były sprawiedliwe i równe dla obu stron, ponieważ od samego początku jestem w gorszym położeniu. Dyskusja o etycznym biznesie lewicowych przedsiębiorców? OK, bardzo chętnie wezmę w niej udział. Mediacja wyszła praktycznie od Was, ja wstępnie zgodziłam się. Dostałam od Was warunki mediacji, które mi nie odpowiadały. Chciałam zaproponować własne warunki, ale wiem, że to by nie miało sensu. Po pierwsze jestem sama. Jest jeszcze drugi pracownik (przepraszam, że to ujawniam, ale nie mogę się po prostu powstrzymać!), który mnie popiera - podaję to obecnie do wiadomości, by pokazać, że zgadza się ze mną i z Laurą osoba, która nie była nigdy z nami związana szczególnymi więziami. Nie odpowiada jej jednak pomysł mediacji tak samo jak i mi. Ale to, że jest nawet dwóch pracowników, którzy swoją "niepojedyńczością" potwierdzają łamanie praw pracowniczych, nie oznacza, że szanse są wyrównane. Nie mam swojego środowiska, które stanie za mną murem - poza osobami, których Wy nie lubicie, bo macie jakieś tam swoje konflikty. Chcieliście chyba sprowadzić wszystko do konfliktu personalnego Wy/Społeczeństwo Aktywne kontra ZSP, Wy kontra Ja (jako niewdzięczna anarchistka). Dla mnie ten konflikt jest jednak sprawą etyki, kapitalizmu, definicji wyzysku, filantropii, klas i relacji pan-poddany. Aspekt "prawny" można wg mnie załatwić bez mediacji. Wystarczy przyznać się do błędów popełnianych zupełnie świadomie lub nieświadomie (nie mi w to wnikać, ale myślałam, że przemyśleliście sobie to wszystko, a nie po prostu postanowiliście przetestować to na bogu ducha winnych ludziach), obiecać poprawę postępowania (wiem, to takie chrześcijańskie - jest wina i jest pokuta!) i zaproponować umowy o pracę pracownicom Falansteru.
Do czego powinniście się przyznać?
- praca na czarno, śmieciowe umowy
- dezorganizacja pracy szefostwa kosztem pracowników (tu: problemy z wypłatą pieniędzy, wydłużanie/skracanie czasu pracy)
- zwalnianie pracowników z dnia na dzień
- chybiony pomysł zatrudnienia sześciu pracowników na raz, po czym zwalniania ich cichaczem, bez wiedzy innych pracowników (przynajmniej w moim przypadku) - przy okazji wyjaśnienie, co stało się z tym pracownikiem, który był także zatrudniony na początku i nagle "zniknął" - czy wynikało to z jego woli (tu możecie skłamać, nikt tego nie sprawdzi) i sam się zwolnił, czy to Wy go zwolniliście?
Nie chcę już tłumaczeń, z czego to wynikało, bo to już wiemy. Chcę deklaracji, że to się zmieni i jak chcecie tego dokonać. Czekam.
Po Waszym oświadczeniu można zacząć dyskutować. Na neutralnym gruncie. Dyskutować o kapitalizmie i alternatywie, o etyce i o klasie, kto komu pomaga i dlaczego oraz o działaniach ujawniających łamanie praw pracowniczych - o ich słuszności i konsekwencjach. Taka propozycja.
Nie podpiszę się imieniem i nazwiskiem ponieważ nie mam żadnego interesu w tym, by ujawniać swoje dane, a wręcz może mi to zaszkodzić. Wy reprezentujecie imieniem i nazwiskiem jakąś "markę", ja w tym momencie nie jestem Igreką Iksińską z ZSP. Moja osoba reprezentuje przede wszystkim problem pracowniczy, dlatego nadal będę się podpisywać jako Pracownica.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Pracownica
To smutne, że nazwano cię skurwysynem i że ktoś wg ciebie oczernia cię i łączy z nie wiadomo kim. To smutne, że z tej strony także płyną różne kłamstwa i przeinaczenia, ale chuj, nawet nie chce mi się tego komentować. W dupie mam konflikty personalne pomiędzy Starnawskim a Xavierem i jeśli jeszcze raz usłyszę, że ktoś mną manipuluje, że tak naprawdę mnie ta sprawa nie interesuje, ale ktoś mi powiedział, że powinna mnie interesować i poprzez pokrętne intrygi zmusił do opublikowania mojego świadectwa i uznania sprawy za przejaw łamania praw pracowniczych, jeśli jeszcze raz usłyszę, że jestem "wyzyskiwania ideologicznie" przez Xaviera i należę do "Xavierjugend", że miałam urlopy (nie udzielono odpowiedzi na pytanie, czy były płatne) i dostawałam zaliczki, albo że mam zadatki na aktorkę, przestanę sprawę traktować dyplomatycznie. Już teraz mam wątpliwości, czy warto sprawę załatwić "za porozumieniem stron". Szczerze - napiszę to tutaj! - nie chcę od Was ani kasy, ani przywrócenia do "pracy". Chcę jedynie przyznania się do złamania konkretnych praw i obietnicę poprawy. Byłoby miło, gdybyście zaproponowali pracującym osobom umowę o pracę, choćby nawet twierdziły, że ich to kompletnie nie interesuje. Chodzi o propozycję. Miałam żądać także wypłacenia (z odsetkami) zaległych pieniędzy pracownikowi zwolnionemu na początku października tego roku. Wiem, przypomnieliście sobie o tym, wypłaciliście, ale uważam, że przemilczanie tej sprawy pisząc "nie mamy już z tym problemu" było niefajne.
Dlaczego nie powiem tego Wam face to face? Ja wiem, że nie gryziecie, jesteście aż nad wyraz "mili", ale nie mam po prostu czasu i ochoty tam przychodzić. To Wam powinno szczególnie zależeć na tym, bym powiedziała wszystkim znajomym, że Falanster jest już spoko. Na razie nie mówiłam wszystkim, że jest zły. Dałam Wam szansę. Może i wojna w internecie jest złym rozwiązaniem. Ja jednak opieram się na tym narzędziu, ponieważ jest ono wygodne dla mnie jako osoby mającej ciekawsze rzeczy do zrobienia, niż przychodzenie do Was. Czy się boję? Może nie boję, ale średnio mi odpowiada pozycja z góry przegrana pod względem liczebności i braku "marki" jak to określił Bartek. Stąd też niechęć do mediacji. Na początku uważałam, że jest ona potrzebna, że jest to najlepszy pomysł. Teraz jednak zdałam sobie sprawę, że będzie mnie to kosztowało wiele wysiłku, a to nie ja jestem tutaj osobą, która zawiniła. Podawanie swoich warunków w sytuacji, gdy nie jestem w stanie wymyślić takich warunków, które by były sprawiedliwe i równe dla obu stron, ponieważ od samego początku jestem w gorszym położeniu. Dyskusja o etycznym biznesie lewicowych przedsiębiorców? OK, bardzo chętnie wezmę w niej udział. Mediacja wyszła praktycznie od Was, ja wstępnie zgodziłam się. Dostałam od Was warunki mediacji, które mi nie odpowiadały. Chciałam zaproponować własne warunki, ale wiem, że to by nie miało sensu. Po pierwsze jestem sama. Jest jeszcze drugi pracownik (przepraszam, że to ujawniam, ale nie mogę się po prostu powstrzymać!), który mnie popiera - podaję to obecnie do wiadomości, by pokazać, że zgadza się ze mną i z Laurą osoba, która nie była nigdy z nami związana szczególnymi więziami. Nie odpowiada jej jednak pomysł mediacji tak samo jak i mi. Ale to, że jest nawet dwóch pracowników, którzy swoją "niepojedyńczością" potwierdzają łamanie praw pracowniczych, nie oznacza, że szanse są wyrównane. Nie mam swojego środowiska, które stanie za mną murem - poza osobami, których Wy nie lubicie, bo macie jakieś tam swoje konflikty. Chcieliście chyba sprowadzić wszystko do konfliktu personalnego Wy/Społeczeństwo Aktywne kontra ZSP, Wy kontra Ja (jako niewdzięczna anarchistka). Dla mnie ten konflikt jest jednak sprawą etyki, kapitalizmu, definicji wyzysku, filantropii, klas i relacji pan-poddany. Aspekt "prawny" można wg mnie załatwić bez mediacji. Wystarczy przyznać się do błędów popełnianych zupełnie świadomie lub nieświadomie (nie mi w to wnikać, ale myślałam, że przemyśleliście sobie to wszystko, a nie po prostu postanowiliście przetestować to na bogu ducha winnych ludziach), obiecać poprawę postępowania (wiem, to takie chrześcijańskie - jest wina i jest pokuta!) i zaproponować umowy o pracę pracownicom Falansteru.
Do czego powinniście się przyznać?
- praca na czarno, śmieciowe umowy
- dezorganizacja pracy szefostwa kosztem pracowników (tu: problemy z wypłatą pieniędzy, wydłużanie/skracanie czasu pracy)
- zwalnianie pracowników z dnia na dzień
- chybiony pomysł zatrudnienia sześciu pracowników na raz, po czym zwalniania ich cichaczem, bez wiedzy innych pracowników (przynajmniej w moim przypadku) - przy okazji wyjaśnienie, co stało się z tym pracownikiem, który był także zatrudniony na początku i nagle "zniknął" - czy wynikało to z jego woli (tu możecie skłamać, nikt tego nie sprawdzi) i sam się zwolnił, czy to Wy go zwolniliście?
Nie chcę już tłumaczeń, z czego to wynikało, bo to już wiemy. Chcę deklaracji, że to się zmieni i jak chcecie tego dokonać. Czekam.
Po Waszym oświadczeniu można zacząć dyskutować. Na neutralnym gruncie. Dyskutować o kapitalizmie i alternatywie, o etyce i o klasie, kto komu pomaga i dlaczego oraz o działaniach ujawniających łamanie praw pracowniczych - o ich słuszności i konsekwencjach. Taka propozycja.
Nie podpiszę się imieniem i nazwiskiem ponieważ nie mam żadnego interesu w tym, by ujawniać swoje dane, a wręcz może mi to zaszkodzić. Wy reprezentujecie imieniem i nazwiskiem jakąś "markę", ja w tym momencie nie jestem Igreką Iksińską z ZSP. Moja osoba reprezentuje przede wszystkim problem pracowniczy, dlatego nadal będę się podpisywać jako Pracownica.