Dodaj nową odpowiedź

O tym jak kapitalizm zabija przyjaźń

Blog | ogólnie

Pismo Ozon ma dość paskudną linię ideologiczną, ale artykuł Żegnaj, przyjacielu okazał się bardzo interesujący. Widocznie wszędzie da się coś ciekawego znaleźć. Nawet w Ozonie.

Autorka notuje ze zdumieniem: Przyjaźń straciła na znaczeniu. Zachwyciliśmy się nią na początku lat 90., kiedy Polacy deklarowali, że mają aż ośmiu prawdziwych przyjaciół, choć zdaniem Joanny Heidtman z Instytutu Socjologii UJ, dwie, trzy osoby to maksimum bliskości i szczerości, na jaką stać człowieka. Pod koniec tamtej dekady deklarowaliśmy posiadanie już „tylko” pięciu przyjaciół i podwoiła się liczba osób, które nie miały nikogo od serca. Jednak zdumiewające okazały się dopiero wyniki ostatnich badań, przeprowadzonych w 2006 r. przez CBOS. Na pytanie, co jest w życiu najważniejsze, tylko dwa procent respondentów odpowiedziało, że przyjaźń. Związek ten znalazł się na 11. miejscu, a to oznacza, że tylko dwóch na stu ankietowanych docenia jego wartość.

Jak się okazuje, jest to tendencja widoczna także w ogólnoświatowym kapitalistycznym raju: Odwrót od przyjaźni to zjawisko światowe. W ciągu ostatnich 20 lat dramatycznie zmniejszył się krąg przyjaciół przeciętnego Amerykanina, a liczba osób, które twierdzą, że nie mają z kim rozmawiać, wzrosła dwukrotnie. Badania przeprowadzili socjologowie z Duke University of Arizona, którzy tłumaczą, że niegdyś więcej kontaktów społecznych tworzyło się dzięki klubom, sąsiadom i organizacjom. Teraz to się zmieniło, a konsekwencją jest mniejsza aktywność społeczna i polityczna. Liczba osób, z którymi Amerykanin może poważnie porozmawiać, spadła z trzech do dwóch. Aż 25 proc. respondentów w ogóle nie miało z kim pogadać. W Polsce odsetek ten jest jeszcze mniejszy i wynosi 16 proc.

Relacje międzyludzkie zgodnie z logiką kapitalizmu ulegają "utowarowieniu":
Nasze kontakty są zdominowane przez interesy i sprawy do załatwienia, a coraz mniej przez ludzką sympatię. Zdaniem prof. Tadeusza Sławka z Uniwersytetu Śląskiego, słowo przyjaźń podzieliło los innych, które zmieniły swoje znaczenie. Tak naprawdę jest to dziś „relacja transakcyjna”. (...) – Dziś w znajomościach liczą się doraźne treści. Nie szukamy bratniej duszy, ale właściwej osoby, która pomoże nam w karierze. Brak czasu i wyścig szczurów powodują, że relacje międzyludzkie traktujemy instrumentalnie. Z kimś wypada się pokazać, a z kimś nie – mówi Joanna Heidtman. Prof. Janusz Czapiński z Katedry Psychologii Społecznej UW nazywa to więzią zadaniową, a więc sytuacją, gdy kontaktujemy się ze znajomymi tylko wtedy, gdy są nam do czegoś potrzebni. Zdaniem socjologa, dr. Jacka Kurzępy z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego, miejsce przyjaciół zajęli fachowcy (np. psychoterapeuci), którym płacimy i wymagamy, by wyciągnęli nas z problemów. Spotkania towarzyskie mają być lekkie i powierzchowne, stąd np. moda na grillowanie, podczas którego więcej jest zabawy niż rozmowy. Przyjaźń w pracy to fikcja. Do naszego życia wkracza „kultura korporacyjna”, która posługuje się językiem przyjaźni, czego przykładem jest powszechne zwracanie się do siebie na „ty”. Jednak to zbratanie jest tylko narzędziem socjotechnicznym, służącym szefom, by skutecznie manipulować podwładnymi.

Pozbawieni prawdziwej przyjaźni Polacy uciekają w życie rodzinne. Coraz częstsze jest zjawisko określane przez socjologów jako „egoizm we dwoje”, czyli budowanie życia na podziale „my i reszta świata”.

Trudno się temu dziwić. Rodzina, jako podstawa wszechrzeczy i panaceum na wszystkie bolączki, jest na ustach wszystkich. W polityce, reklamach itd. Pismaki w brukowcach potęgują poczucie zagrożenia: wszyscy dookoła są źli, najlepiej więc zamknąć się w domu na cztery spusty. Tymczasem ginie to co najcenniejsze. Jeszcze w PRL, jak pisze autorka, poczucie przyjaźni było bardzo silne i pomagało walczyć z systemem. Dzisiaj system jest nie mniej niebezpieczny i wrogi, ale znacznie lepiej radzi sobie z tym co może mu zagrażać: przyjaźnią i solidarnością. Dlatego też uważam, że anarchiści powinni jeszcze mocniej przypominać o tym, co naprawdę ważne. Że życie bez przyjaźni i solidarności jest puste i że doprowadza nas wszystkich do zniewolenia. Czas rozpocząć pracę nad przypomnieniem idei "Samorządnej Rzeczpospolitej Przyjaciół". Droga będzie trudna i długa, ale jestem przekonany, że ludzie odrzucą ten chory i dehumanizujący system prędzej czy później.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.