Dodaj nową odpowiedź
Logika polityka
oski, Pią, 2006-07-28 21:35 Blog | Tacy są politycyObecna moja praca wyalienowuje mnie trochę z życia politycznego kraju nad Wisłą. Ale strzępki informacji, które dolatują, gdy robię przerwę na fajkę czy przekąskę wystarczają. Mogę stwierdzić, że dzięki tymczasowej separacji ze źródłem informacji korzysta na tym moje zdrowie.
Dwie wypowiedzi idiotów, znaczy się polityków (cytaty z pamięci):
1)„Problemem nie jest to czy zakazywać, ale jak to robić.”
Polityk ten, wywodzący się z PiSu, na wstępnie ucina wszelką problemową dyskusje, nad sensem, skutkami zakazów, oraz samym ich uprawnieniem, redukując spór do techniki. Pewne założenie uznaje za oczywiste, absolutne i nie podlegające żadnej refleksji czy krytyce. One są dane. Problemem jest jak je realizować, wcielać w życie.
Podejście takie zawęża ramy debaty publicznej do obszaru, gdzie nie ma miejsca już na żaden spór, na żadną wymianę zdań, ino na zlot technokratów. Oni już wykombinują jak ograniczyć dostęp do pewnych dóbr dla pewnej grupy osób. Skutecznie? Na szczęście raczej nie.
2) „Zwróciliśmy się o wprowadzenie prohibicji podczas przystanku Woodstocku, bo będzie tam wiele młodych osób i mogą spożyć alkohol.”
Słowa o takiej treści wypowiedział członek z MEN, pewien pan którego wypowiedzi będę chyba nagrywał i puszczał sobie jak mnie zły humor dopadnie.
Logika tej wypowiedzi, sprowadzała się do tego, że nie można być pewnym czy młodzi ludzie nie będą pili, więc trzeba zakazać sprzedaży dla wszystkich. To nic, że ustawowo nieletnia osoba kupić alkoholu nie może, bo to niczego nie gwarantuje, dopiero całkowity zakaz zapewni młodzieży bezpieczeństwo przed procentowymi trunkami.
Pomyślałem sobie od razu, że codziennie i wszędzie powinien być zakaz całkowitej sprzedaży alkoholu, bo przecież młodzi mogą kupić i się napić. Potem pomyślałem ogólnie, że zakaz nadany wąskiej grupie, nawet jednemu człowiekowi, zakaz nadany odgórnie, przez państwo, ma tendencje do uderzania i w inne grupy, rozszerza się jak rak.
Lubię bardzo jak władza bawi się w tatusiów i mamusiów, jak bierze się za wychowanie porządnych i prawych obywateli. Wiadomo, że bez ich porad, rad i wskazówek, upomnień i wezwań, nie wiedziałbym jaką droga podążyć, którą ze ścieżek wybrać. Byłbym zagubiony, nieszczęśliwy i pewnie został alkoholikiem narkomanem onanizującym się pod kościołem za marne grosiki.
Nie znaczy to, że chce by młodzież piła, by pornografia była wyznacznikiem wrażliwości erotycznej, czy brutalne filmy normą straszącą do popołudnia do późnego wieczoru. To, że osoba kwestionująca zakazy i cenzurę wprowadzaną przez rząd jest niemal automatycznie stawiana w pozycji zwolennika niemoralności, przemocy i pewnie uprawia dilerke, wynika po części z zabiegów samej władzy, ujednowymiarowującej wszelki ‘dyskurs’ społeczny. To brak problematyzacji założeń tkwiących u źródeł praktyki, bez poddawania tej praktyki głębszej refleksji, a jedynie rozpatrując ją na poziomie technicznym.
Przeciwnik w takiej debacie jest od razu ustawiony. Koleżanka feministka mówi, że przegrały prawo do aborcji poprzez język. Mowa była nie o embrionach a o nienarodzonych. Bo nie mamy aborcji tylko zabijanie nienarodzonych, mówi, zamiast popierania prawa do aborcji poopieranie aborcji…
Jestem przeciwnikiem zakazów wprowadzanych przez państwo, bo są one wykorzystywane politycznie, często nie stanowią rozwiązania problemu, a jedynie go maskują pozwalając nabrzmiewać, uderzają w grupy ‘niewygodne’, stanowią źródło nadużyć. Nie wspominając nawet, że często mamy do czynienia z pseudo-problemami, problemy są źle zlokalizowane… i tak dalej, i tak dalej.
Boję się również, gdy politycy zaczynają byt dużo gadać o moralności, normalności, przyzwoitości. Nie to, że w ich ustach brzmi to obłudnie, ale dlatego, że w ich ustach oznacza to więcej więzień, ostrzejsze prawo, bezwzględniejszą policję. Słowem ograniczanie wolności.
Niebezpiecznie się robi zwłaszcza, gdy nie ma dyskusji nad problemami, gdy wartości są przedstawiane jako bezwzględnie dobre i słuszne, a ich państwowo czy też większościowa interpretacja, za jedynie obowiązującą.
Kończąc to swobodne myśli płynięcie i wracając jakby do początku, powiem tyle, że politycy nie są w stanie rozwiązać problemów. Mogą nam ich tylko przystworzyć.
Ostatnio kolega złapany za posiadanie odrobimy marihuany, powiedział do sędziego: „Proszę wskazać mi osobę wobec której zawiniłem. Postaram się naprawić szkody.”. W odpowiedzi dostał cztery miesiące.