Dodaj nową odpowiedź
Prawdziwe oblicza kapitalizmu
Akai47, Śro, 2006-08-09 22:24 Gospodarka | PublicystykaTen artykuł jest zainspirowanym komentarzami, które pojawiły się pod tekstem „Kapitalizm zniszczył indywidualnych rolników” mojego autorstwa. Ponieważ dość często spotykana jest taka sama argumentacja, jak w wyżej wymienionych komentarzach, warto rozwinąć ten temat.
Pierwszy komentator uważa, że kapitalizm nie jest czymś złym, bo „Kapitalizm jest systemem który wymusza wydajność ekonomiczną i ją nagradza”. Dalej twierdzi, że ludzie nie występują we własnych ekonomicznych interesach, że n.p. nie tworzą kooperatyw z braku przedsiębiorczości i „to jest właśnie ich wina, ich brak przedsiębiorczości i kreatywności”. O losie mniej kreatywnych, autor mówi, że „Jeżeli rolnictwo nie jest dochodowe niech zmienią profesje. Ten 'zły' kapitalizm polega na tym, że przetrwają ci którzy umieją się dostosować do sytuacji na rynku. A to nierobom się nie podoba.”
Komentator ten uważa, że artykuł o sytuacji rolników był śmieszny, jednak nie mogę uważać takiego komentarza za śmieszny, kiedy odzwierciedla on ideologię, która nie jest w stanie odnosić się do ludzi w inny sposób, niż przedmiotowo, która chce uzasadnić wszystkie swoje niesprawiedliwości, dzieląc ludzi na fałszywe kategorie takie, jak „leniwy” i „pracowity”, „mądry” i „głupszy”.
1. Tak, kapitalizm wymusza „wydajność”, ale nie jest faktem, że ją wynagradza. Faktem jest, że zawsze „najbardziej wydajni” pracownicy, to ci, którzy kosztują najmniej, czy mają nóż na gardle. Pracownicy w fabrykach w nie są wynagradzani, tak jak powinni, a jednak wymusza się na nich coraz większą wydajność. Wynagrodzenie dla tych, którzy pracują wydajnie? Mogą stracić pracę, jeśli jest coś bardziej „wydajne”, albo mogą zarobić 0.01% wartości produktu, który produkują.
Ta „wydajność” nie jest żadnym plusem dla pracownika – tylko dla kapitalisty. Nie jest tak, że jeśli szyjesz 100 koszulek w 5 godzin zamiast 10, to możesz iść do domu i mieć 5 dodatkowych godzin wolnego (choć są takie miejsca pracy, ale występują rzadko i raczej dotyczy to wysoko kwalifikowanych specjalistów, albo wolne profesje). Wydajność jest hasłem, które robi z ludzi maszyny – oprócz oczywiście tych, którzy mają dobrą pracę w bogatych krajach.
2. Jeśli ktoś ma złą pracę, to jest to tylko ich wina, że nie uczyli się dobrze i nie pracują dobrze. Oczywiście każdy lekarz wie, że uczył się dobrze, więc jedynym problemem jest to, że inni nie mogą im normalnie płacić. Gdzie nie ma dość ludzi, którzy mogą zapłacić sto złotych za wizytę w prywatnych gabinetach, to znaczy, że nie ma rynku, więc po co nam ci lekarze - niech oni pracują jako taksówkarze, albo wynoszą się do Anglii, gdzie jest odpowiedni rynek!
Niestety takie twierdzenie, to nie tylko bzdura, lecz kompletna racjonalizacja skutków systemu, który nie może zapewnić ani pracy dla wszystkich, ani dobrego wynagrodzenia dla pewnych kategorii pracowników. To łączy się ze zwykłym rasizmem w rodzaju, że oczywiście mniej zarabiają w Chinach czy w Afryce, bo są głupsi, bardziej leniwi, itd. i nie umieli stworzyć dla siebie miejsc pracy.
Jeśli ktoś ma „dobrą pracę”, to fart, a nie skutek żadnych zdolności. Jeśli ktoś chce przeprowadzić się do innego kraju, aby zmienić pracę, a nie jest białym Europejczykiem –czeka go deportacja!
3. Musimy przystosować się do rynku.
Tu widać hipokryzję kapitalistów. „Rynku” nie tworzą potrzeby ludzi, ale ich możliwości finansowe, albo chęć zysku kapitalistów.
Gdzie rolnicy z trzeciego świata mogą wysłać do Europy swoją produkcję, kapitaliści lobbują za subwencjami w Europie. Kiedy kapitaliści muszą kupić coś z krajów trzeciego świata, to lobbują za polityką „otwartych drzwi”, kiedy oni są właścicielami przetwórni żywności w tych krajach i muszą coś importować. Rząd wraz z kapitalistami decyduje o tym, jak ma wyglądać rynek.
Oczywiście prawdziwy libertarianin powiedziałby, że akurat to już nie jest kapitalizmem – jednak bogactwo, które większość kapitalistów teraz posiada, to jest produkt albo korzystnego dla nich prawa, albo majątków, które odziedziczyli, albo kompletnego wyzysku ich pracowników. Nie znam wielu libertarian, którzy powiedzieliby, że warto naprawdę wyrównywać szanse – np., aby bogaci oddali część swojego majątku, aby pracownicy mieli kapitał. Może dlatego, że wiedzą, że z kapitałem większość ludzi będzie mogła nauczyć się, jak samoorganizować swoją pracę bez geniuszów z ruchu libertariańskiego. Wiedzą to, ale nadal próbują innych przekonać, że połowa świata jest do niczego, a tylko dzięki szczodrości pracodawców, kapitalistów, którzy dają im pracę i tylko dzięki niesprawiedliwości opieki społecznej mogą nadal przetrwać. A nie całkiem jest tak, że dzięki światowemu systemowi wyzysku jakiś student – białas siedzi przed komputerem (dzięki któremu jakiś Chińczyk bez perspektyw w fabryce ma raka, a jakiś skąpy, ale „mądry”, przedsiębiorca ma willę) w chacie (którą pewnie rodzice dostali od państwa) i pisze (dzięki darmowej edukacji, za którą wszyscy płaciliśmy) dogmaty ideologów kapitalizmu i myśli, że jest bardziej pracowity od Chińczyka i jaki niedobry jest ten „socjalizm”, bo bez dotacji, pewnie mógłby mieć więcej i ci leniwi rolnicy nie siedzieliby cały dzień w domu na dupie, tylko przyjechaliby do Warszawy, gdzie i tak nie byliby konkurencją dla niego, czy jego bliskich – bo kapitalistyczne lizodupy libertarianie są mądrzy i inni kapitaliści to docenią.