Dodaj nową odpowiedź
Policja a skłotersi
Lewica Wolnosciowa, Czw, 2009-11-19 10:15 BlogWczoraj w Uwadze TVN wyemitowano kilkuminutowy reportaż na temat skłotingu w Polsce. Głównym tematem było zwycięstwo Agaty Ferenc i Piotra Rachwalskiego przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w sprawie najazdu policji na dawny skłot Rejon 69 we Wrocławiu. Podkreślano w tym kontekście brutalność policji i fakt, że nie tylko do dziś nie odpowiedzieli, ani nawet nie przeprosili za swoje czyny, ale nawet część z nich dostała awans w aparacie represji. Zarówno prowadzący program, jak i Agata i Piotr uważają to za skandaliczną sytuację.
W ramach zarysowania szerszego kontekstu, w celu pokazania przeciętnemu oglądaczowi TVN “co to są te skłotersy w ogóle”, zaprezentowano funkcjonujący skłot C10 z Krakowa. Pokazano jak skłotersi rozdają Jedzenie Zamiast Bomb, jak żyją itd. Zastanowiła mnie jednak wypowiedź jednej ze skłoterek, która przedstawiła się jako Dominika. Mówi ona tak:
Policjanci, to nowe pokolenie policjantów, to już nie jest wychowany przez komunę aparat terroru. Tylko to są ludzie, którzy poszli tam np. po to żeby służyć ludziom i często policjanci to są ludzie z którymi można porozmawiać. Nie zawsze, wiadomo, są różni ludzie, ale zdarzają się i tacy z którymi można porozmawiać. Generalnie jest łatwiej niż dawniej.
Prawdę mówiąc zdębiałem lekko, zwłaszcza w kontekście faktu, że nawet prowadzący program liberałowie byli bardziej krytyczni w stosunku do policji. Zacząłem się zastanawiać, czy już jestem tak stary, że przegapiłem ten moment w którym policja zmieniła się z aparatu terroru w tą która “służy ludziom”. Znaczy jak? Nie wyrzucają już brutalnie na bruk ludzi z mieszkań? Nie pałują i gazują antyfaszystów chroniąc nazistowskie marsze? Nie włamują się do mieszkania i nie gazują śpiących tam aktywistów antywojennych, jak to było niedawno w Słupsku? Nie atakują demonstrujących w obronie miejsc pracy robotników? Nie bronią kapitalistów, rzadko zwracając uwagę na często zgodne z “prawem” roszczenia pracowników?
Może jakiś młodszy aktywista mi wytłumaczy co to się zmieniło ostatnio tak bardzo, że policja przestała być aparatem terroru i stała się “chłopakami z sąsiedztwa z którymi można sobie pogadać”. Możliwe, że jakaś rewolucja ostatnio obaliła ten aparat, a mi kurde nikt nie wysłał sms-a że to już?
A propos legend o “milicji z czasów komuny”. Ostatnio sobie gadaliśmy i wspominaliśmy “dawne czasy” z kolegą-“weteranem” o latach 90., kiedy to ci sami milicjanci z czasów komuny, zmienili tylko nazwę na policję. Pałowali, to prawda. Byli brutalni – oczywiście. Ale w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów na pałowaniu i paru siniakach najczęściej się kończyło. Nie było ciągania po sądach i rosnących grzywien za “nielegalne zgromadzenie” albo strajk. W ogóle ludzie w latach 90. często nie wiedzieli, że coś takiego jak “legalizacja protestu” istnieje. Po prostu się skrzykiwało i wychodziło na ulicę. Była zabawa w berka z policją, czasem ktoś dostał pałą, obu stronom skakała adrenalina. Nie tylko to ludzi nie zniechęcało, ale często wręcz mobilizowało, czego nie można powiedzieć o dzisiejszych metodach zastraszania, czy w zasadzie zamęczania psychicznego, którą to metodę coraz bardziej rozwijają, ciągania po sądach, absurdalnie czasem wysokich grzywnach, nagrywania wszystkiego co się rusza, itd. W dodatku pałowanie nie jest “medialne”, w tym sensie, że źle wygląda w TV i oburza ludzi, dlatego stosują to w ostateczności lub gdy nie ma kamer TV w pobliżu. Po ostatnim demie 11 listopada koleżanka opowiadała, że otoczyli ich gliniarze w kotle, część osób poszarpali, jedną dziewczynę przeciągnęli w błocie, a na domaganie się o podanie powodu zatrzymania i ujawnienie odznak policyjnych z numerami odparli: “Wasze prawa zaczną działać jak pojawią się kamery TV”. Natomiast które medium obserwuje i wrzuca na pierwszą stronę informacje o ciągnących się procesach politycznych? W tym sensie jest gorzej niż jeszcze 10 czy 15 lat temu. Odczuwam znacznie ograniczenie możliwości wyrażania swoich poglądów i demonstrowania.
Koleżanka Dominika wspomina, że z policją teraz “da się pogadać”. Po pierwsze, da się pogadać, dopóki nie dostaną rozkazu z góry żeby rozpierdolić skłot, demonstrację czy strajk. Widać nie ma prikazu, bo np. włodarze na razie nie uważają tego konkretnego skłotu za niebezpieczny politycznie na tyle, żeby robić szum w mediach. Jak się stanie niebezpieczny to rozpieprzą go w jeden dzień jak Ungdomshuset. I nie będzie patyczkowania się przez rzekomo “lepszą niż za komuny” policję. A poza tym im się też nudzi na służbie, i czasami coś tam powiedzą "ludzkim głosem" choćby dla zabicia czasu. Ale to w żaden sposób nie zmienia sytuacji. Po drugie – z policją zawsze “dało się pogadać”. Czasem nawet sami “zapraszali” na “niezobowiązujące rozmowy przy kawie”. A nawet po akcji, gdy blokowaliśmy most we Wrocławiu stalowymi linami (KG byłeś wielki wtedy! :-)), pamiętam jak potem staliśmy pod komendą, czekając aż uwolnią zatrzymanych, wyszedł do nas jakiś gliniarz z “gwiazdkami” na pagonach i ja mu mówię: “Zróbmy taki układ, nie kopcie nas po jajach, to my nie będziemy w was rzucać kamieniami”, na to on ojcowskim i pełnym “troski” tonem “nie róbcie sobie żartów, to poważna sprawa” :-). Wcześniej też jakiś szeregowy gliniarz zwierzał się nam, że “on to w zasadzie też nie popiera wojny w Iraku, ale rozkaz to rozkaz”.
W policji czy milicji, nigdy nie było tak, że służyły tam same automaty do zabijania. Krążą legendy o tym, jakoby za komuny jakiś inny typ człowieka tam pracował. Prawda zaś jest taka, że to są wciąż ludzie i to praca którą wykonują wpływa im na psychikę po jakimś czasie, bo co to za robota napierdalanie zawodowo ludzi? I wtedy, i dziś najczęściej czekają na rozkaz z góry. Jak dostaną rozkaz to napierdalają i wszystko im jedno kogo. Jak dostaną rozkaz strzelania – będą strzelać, wszystko jedno czym gumowymi kulami, czy ostrą amunicją. Wczoraj z tobą ten sam gliniarz mógł rozmawiać na zasadzie “dobrego policjanta” (może np. po to żeby łatwiej wyciągnąć pewne informacje), a jutro dostaniesz od niego 48 za kratami i kopa w dupę jako bonus. Co robili ostatnio po 11 listopada z antyfaszystami? Głaskali ich po głowach na komendach, roztrząsali przy herbacie problemy etyczne antyfaszyzmu?
Jednym słowem policja z natury rzeczy jest aparatem terroru i przymusu. Można powiedzieć “taką mają pracę”, ale to nie jest praca jak każda inna. Nie życzę tego, aby Dominika przekonała się o tej prawdzie na własnej skórze, choć jeśli się jest aktywnym społecznie i jeśli w dodatku ta aktywność staje się popularna i coraz więcej osób się przyłącza, rośnie na tym jakiś ruch społecznego sprzeciwu i tym samym staje się niebezpieczna politycznie dla rządzących, to jest to tylko kwestą czasu. Taka jest smutna prawda bez względu na obowiązujący reżim.





