Dodaj nową odpowiedź

Policja a skłotersi

Blog

Wczoraj w Uwadze TVN wyemitowano kilkuminutowy reportaż na temat skłotingu w Polsce. Głównym tematem było zwycięstwo Agaty Ferenc i Piotra Rachwalskiego przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w sprawie najazdu policji na dawny skłot Rejon 69 we Wrocławiu. Podkreślano w tym kontekście brutalność policji i fakt, że nie tylko do dziś nie odpowiedzieli, ani nawet nie przeprosili za swoje czyny, ale nawet część z nich dostała awans w aparacie represji. Zarówno prowadzący program, jak i Agata i Piotr uważają to za skandaliczną sytuację.

W ramach zarysowania szerszego kontekstu, w celu pokazania przeciętnemu oglądaczowi TVN “co to są te skłotersy w ogóle”, zaprezentowano funkcjonujący skłot C10 z Krakowa. Pokazano jak skłotersi rozdają Jedzenie Zamiast Bomb, jak żyją itd. Zastanowiła mnie jednak wypowiedź jednej ze skłoterek, która przedstawiła się jako Dominika. Mówi ona tak:

Policjanci, to nowe pokolenie policjantów, to już nie jest wychowany przez komunę aparat terroru. Tylko to są ludzie, którzy poszli tam np. po to żeby służyć ludziom i często policjanci to są ludzie z którymi można porozmawiać. Nie zawsze, wiadomo, są różni ludzie, ale zdarzają się i tacy z którymi można porozmawiać. Generalnie jest łatwiej niż dawniej.

Prawdę mówiąc zdębiałem lekko, zwłaszcza w kontekście faktu, że nawet prowadzący program liberałowie byli bardziej krytyczni w stosunku do policji. Zacząłem się zastanawiać, czy już jestem tak stary, że przegapiłem ten moment w którym policja zmieniła się z aparatu terroru w tą która “służy ludziom”. Znaczy jak? Nie wyrzucają już brutalnie na bruk ludzi z mieszkań? Nie pałują i gazują antyfaszystów chroniąc nazistowskie marsze? Nie włamują się do mieszkania i nie gazują śpiących tam aktywistów antywojennych, jak to było niedawno w Słupsku? Nie atakują demonstrujących w obronie miejsc pracy robotników? Nie bronią kapitalistów, rzadko zwracając uwagę na często zgodne z “prawem” roszczenia pracowników?

Może jakiś młodszy aktywista mi wytłumaczy co to się zmieniło ostatnio tak bardzo, że policja przestała być aparatem terroru i stała się “chłopakami z sąsiedztwa z którymi można sobie pogadać”. Możliwe, że jakaś rewolucja ostatnio obaliła ten aparat, a mi kurde nikt nie wysłał sms-a że to już?

A propos legend o “milicji z czasów komuny”. Ostatnio sobie gadaliśmy i wspominaliśmy “dawne czasy” z kolegą-“weteranem” o latach 90., kiedy to ci sami milicjanci z czasów komuny, zmienili tylko nazwę na policję. Pałowali, to prawda. Byli brutalni – oczywiście. Ale w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów na pałowaniu i paru siniakach najczęściej się kończyło. Nie było ciągania po sądach i rosnących grzywien za “nielegalne zgromadzenie” albo strajk. W ogóle ludzie w latach 90. często nie wiedzieli, że coś takiego jak “legalizacja protestu” istnieje. Po prostu się skrzykiwało i wychodziło na ulicę. Była zabawa w berka z policją, czasem ktoś dostał pałą, obu stronom skakała adrenalina. Nie tylko to ludzi nie zniechęcało, ale często wręcz mobilizowało, czego nie można powiedzieć o dzisiejszych metodach zastraszania, czy w zasadzie zamęczania psychicznego, którą to metodę coraz bardziej rozwijają, ciągania po sądach, absurdalnie czasem wysokich grzywnach, nagrywania wszystkiego co się rusza, itd. W dodatku pałowanie nie jest “medialne”, w tym sensie, że źle wygląda w TV i oburza ludzi, dlatego stosują to w ostateczności lub gdy nie ma kamer TV w pobliżu. Po ostatnim demie 11 listopada koleżanka opowiadała, że otoczyli ich gliniarze w kotle, część osób poszarpali, jedną dziewczynę przeciągnęli w błocie, a na domaganie się o podanie powodu zatrzymania i ujawnienie odznak policyjnych z numerami odparli: “Wasze prawa zaczną działać jak pojawią się kamery TV”. Natomiast które medium obserwuje i wrzuca na pierwszą stronę informacje o ciągnących się procesach politycznych? W tym sensie jest gorzej niż jeszcze 10 czy 15 lat temu. Odczuwam znacznie ograniczenie możliwości wyrażania swoich poglądów i demonstrowania.

Koleżanka Dominika wspomina, że z policją teraz “da się pogadać”. Po pierwsze, da się pogadać, dopóki nie dostaną rozkazu z góry żeby rozpierdolić skłot, demonstrację czy strajk. Widać nie ma prikazu, bo np. włodarze na razie nie uważają tego konkretnego skłotu za niebezpieczny politycznie na tyle, żeby robić szum w mediach. Jak się stanie niebezpieczny to rozpieprzą go w jeden dzień jak Ungdomshuset. I nie będzie patyczkowania się przez rzekomo “lepszą niż za komuny” policję. A poza tym im się też nudzi na służbie, i czasami coś tam powiedzą "ludzkim głosem" choćby dla zabicia czasu. Ale to w żaden sposób nie zmienia sytuacji. Po drugie – z policją zawsze “dało się pogadać”. Czasem nawet sami “zapraszali” na “niezobowiązujące rozmowy przy kawie”. A nawet po akcji, gdy blokowaliśmy most we Wrocławiu stalowymi linami (KG byłeś wielki wtedy! :-)), pamiętam jak potem staliśmy pod komendą, czekając aż uwolnią zatrzymanych, wyszedł do nas jakiś gliniarz z “gwiazdkami” na pagonach i ja mu mówię: “Zróbmy taki układ, nie kopcie nas po jajach, to my nie będziemy w was rzucać kamieniami”, na to on ojcowskim i pełnym “troski” tonem “nie róbcie sobie żartów, to poważna sprawa” :-). Wcześniej też jakiś szeregowy gliniarz zwierzał się nam, że “on to w zasadzie też nie popiera wojny w Iraku, ale rozkaz to rozkaz”.

W policji czy milicji, nigdy nie było tak, że służyły tam same automaty do zabijania. Krążą legendy o tym, jakoby za komuny jakiś inny typ człowieka tam pracował. Prawda zaś jest taka, że to są wciąż ludzie i to praca którą wykonują wpływa im na psychikę po jakimś czasie, bo co to za robota napierdalanie zawodowo ludzi? I wtedy, i dziś najczęściej czekają na rozkaz z góry. Jak dostaną rozkaz to napierdalają i wszystko im jedno kogo. Jak dostaną rozkaz strzelania – będą strzelać, wszystko jedno czym gumowymi kulami, czy ostrą amunicją. Wczoraj z tobą ten sam gliniarz mógł rozmawiać na zasadzie “dobrego policjanta” (może np. po to żeby łatwiej wyciągnąć pewne informacje), a jutro dostaniesz od niego 48 za kratami i kopa w dupę jako bonus. Co robili ostatnio po 11 listopada z antyfaszystami? Głaskali ich po głowach na komendach, roztrząsali przy herbacie problemy etyczne antyfaszyzmu?

Jednym słowem policja z natury rzeczy jest aparatem terroru i przymusu. Można powiedzieć “taką mają pracę”, ale to nie jest praca jak każda inna. Nie życzę tego, aby Dominika przekonała się o tej prawdzie na własnej skórze, choć jeśli się jest aktywnym społecznie i jeśli w dodatku ta aktywność staje się popularna i coraz więcej osób się przyłącza, rośnie na tym jakiś ruch społecznego sprzeciwu i tym samym staje się niebezpieczna politycznie dla rządzących, to jest to tylko kwestą czasu. Taka jest smutna prawda bez względu na obowiązujący reżim.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.