Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
double burden (niezweryfikowane), Nie, 2009-11-22 15:09
- dobrze by było zmienić trochę niefortunne tłumaczenie ang. intersectionality -mamy już pewną tradycję w naukach społecznych i genderach do tlumaczenia tego jako intersekcjonalność, analiza intersekcjonalna etc. pewne bazowe omówienie tej kwestii pojawiło się także po polsku (teskt Ewy Charkiewicz czy ksiązka Harriet Bradley "Płeć" omawia intersekcjonalność).
Co do kwestii poruszanych w tekście:
Dobrze byłoby tę kategorię traktować nie tylko jako "osiągnięcie" polityczne czy teoretyczne, ale także metodologiczne. W wielu polskich pracach z gender studies i nauk społecznych stosuje się duże dozy redukcji, wskazując płeć jako główny czynnik nierówności i uniwersalizując doświadczenie np. wykluczenia ze zinstytucjonalizowanej polityki kobiet z klasy średniej oraz przedstawiając je jako najważniejsze w hierarchii wykluczeń (lokalne odwołanie do feminizmu liberalnego z tekstu). Robi to np. Partia Kobiet, gdy mówi, że parytet to podstawowy cel kobiet w Polsce i do której totalnie nie dociera kwestia także klasowego zróżnicowania kobiet. Stąd niezrozumienie, z jakim się spotykam ze strony Partii Kobiet, gdy pytam, czy np. samotna matka pracownica fabryki dr Ireny Eris ma ten sam interes co jej pracodawczyni. Kategoria intersekcjonalności jest bardzo cenna dla samego ruchu feministycznego, bo przełamuje ślepotę rasową czy klasową białego średnioklasowego spojrzenia feministek z tak zwanego Zachodu. Kategoria jak najbardziej potrzebna w Polsce (a propos pytania Akai) nie tylko politycznie, ale też w naukach społecznych, gdzie analiza klasowa nie jest łączona z genderową i gdy się bada kobiety to nawet się nie raczy wytłumaczyć, kim one społecznie/klasowo są.
- Inna kwestia – łacząca się z tą wyżej - Czy w takim razie nie powinnam porzucić takich drazliwych pytań, by nie rozbijać rachitycznego ruchu kobiecego w Polsce? Pytanie to zadaje w kontekście zarzutu autora/autorki drugiego postu, w ktorym pojawila sie kwestia rozbijania jednosci i wprowadzania wasni w ruch robotniczy czy tworzenie kolejnych niepotrzebnych podziałów. Niejednokrotnie słyszałam takie teksty od różnej maści wolnościowców, zasłuzonych weteranów ruchu anarchistycznego;) „Rewolucja przyjdzie i wyrówna wszystko jak walec”. W takich chwilach ciepło wspominam usłyszaną kiedyś od profeministycznego anarchisty wypowiedz – „Zanim przystapimy do rewolucji najpierw kobiety przeczyszcza nasze własne szeregi z antyfeministów”. Wprowadzanie drażliwej kwestii genderowej do ruchów wolnościowych jest czymś koniecznym i wcale nie musi oznaczać mnożenie podziałów. Intersekcjonalność (oprócz wpływu na ruch feministyczny) niuansuje też kwestię klasową. Gdyby autor/ka wspomnianego komentarza przyjrzał/a się kwestii, to w którymś momencie musi wypłynąć współnota położenia kobiet i mężczyzn. Nawiązując do fabryki kosmetyków Ireny Eris – np. magazynier mężczyzna i wspomniana pracownica jadą na tym samym wózku (dostając np. smieciowe pensje, mając podobne lub takie same warunki pracy/zatrudnienia), ale prawdopodobnie ta kobieta ma jeszcze jeden nieodpłatny etat w domu (wystarczy zobaczyć statystyki a propos pracy w domu – to nie żadne wymysły, ale fakty). Przykłady można mnozyc. Konfliktów i podziałów można uniknąć, gdy, podejmując działania polityczne, zrozumiemy różne niuanse naszego politycznego i społecznego (klasowego, płciowego, rasowego etc.) położenia i wtedy nie sposób się obrażać na fakt, że kobiety są w niektórych sytuacjach bardziej udupione niż mężczyźni. Z takiej świadomości może i rodzi się solidarność. Bo nie rzecz w tym, by konfliktowac ze sobą jednostki okreslonej płci, ale by realne nierówności przekształcać w działanie polityczne na rzecz zniesienia tych nierówności. To samo jest z rasą.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
- dobrze by było zmienić
- dobrze by było zmienić trochę niefortunne tłumaczenie ang. intersectionality -mamy już pewną tradycję w naukach społecznych i genderach do tlumaczenia tego jako intersekcjonalność, analiza intersekcjonalna etc. pewne bazowe omówienie tej kwestii pojawiło się także po polsku (teskt Ewy Charkiewicz czy ksiązka Harriet Bradley "Płeć" omawia intersekcjonalność).
Co do kwestii poruszanych w tekście:
Dobrze byłoby tę kategorię traktować nie tylko jako "osiągnięcie" polityczne czy teoretyczne, ale także metodologiczne. W wielu polskich pracach z gender studies i nauk społecznych stosuje się duże dozy redukcji, wskazując płeć jako główny czynnik nierówności i uniwersalizując doświadczenie np. wykluczenia ze zinstytucjonalizowanej polityki kobiet z klasy średniej oraz przedstawiając je jako najważniejsze w hierarchii wykluczeń (lokalne odwołanie do feminizmu liberalnego z tekstu). Robi to np. Partia Kobiet, gdy mówi, że parytet to podstawowy cel kobiet w Polsce i do której totalnie nie dociera kwestia także klasowego zróżnicowania kobiet. Stąd niezrozumienie, z jakim się spotykam ze strony Partii Kobiet, gdy pytam, czy np. samotna matka pracownica fabryki dr Ireny Eris ma ten sam interes co jej pracodawczyni. Kategoria intersekcjonalności jest bardzo cenna dla samego ruchu feministycznego, bo przełamuje ślepotę rasową czy klasową białego średnioklasowego spojrzenia feministek z tak zwanego Zachodu. Kategoria jak najbardziej potrzebna w Polsce (a propos pytania Akai) nie tylko politycznie, ale też w naukach społecznych, gdzie analiza klasowa nie jest łączona z genderową i gdy się bada kobiety to nawet się nie raczy wytłumaczyć, kim one społecznie/klasowo są.
- Inna kwestia – łacząca się z tą wyżej - Czy w takim razie nie powinnam porzucić takich drazliwych pytań, by nie rozbijać rachitycznego ruchu kobiecego w Polsce? Pytanie to zadaje w kontekście zarzutu autora/autorki drugiego postu, w ktorym pojawila sie kwestia rozbijania jednosci i wprowadzania wasni w ruch robotniczy czy tworzenie kolejnych niepotrzebnych podziałów. Niejednokrotnie słyszałam takie teksty od różnej maści wolnościowców, zasłuzonych weteranów ruchu anarchistycznego;) „Rewolucja przyjdzie i wyrówna wszystko jak walec”. W takich chwilach ciepło wspominam usłyszaną kiedyś od profeministycznego anarchisty wypowiedz – „Zanim przystapimy do rewolucji najpierw kobiety przeczyszcza nasze własne szeregi z antyfeministów”. Wprowadzanie drażliwej kwestii genderowej do ruchów wolnościowych jest czymś koniecznym i wcale nie musi oznaczać mnożenie podziałów. Intersekcjonalność (oprócz wpływu na ruch feministyczny) niuansuje też kwestię klasową. Gdyby autor/ka wspomnianego komentarza przyjrzał/a się kwestii, to w którymś momencie musi wypłynąć współnota położenia kobiet i mężczyzn. Nawiązując do fabryki kosmetyków Ireny Eris – np. magazynier mężczyzna i wspomniana pracownica jadą na tym samym wózku (dostając np. smieciowe pensje, mając podobne lub takie same warunki pracy/zatrudnienia), ale prawdopodobnie ta kobieta ma jeszcze jeden nieodpłatny etat w domu (wystarczy zobaczyć statystyki a propos pracy w domu – to nie żadne wymysły, ale fakty). Przykłady można mnozyc. Konfliktów i podziałów można uniknąć, gdy, podejmując działania polityczne, zrozumiemy różne niuanse naszego politycznego i społecznego (klasowego, płciowego, rasowego etc.) położenia i wtedy nie sposób się obrażać na fakt, że kobiety są w niektórych sytuacjach bardziej udupione niż mężczyźni. Z takiej świadomości może i rodzi się solidarność. Bo nie rzecz w tym, by konfliktowac ze sobą jednostki okreslonej płci, ale by realne nierówności przekształcać w działanie polityczne na rzecz zniesienia tych nierówności. To samo jest z rasą.