Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
przeciez caly czas piszemy, ze perspektywa feministyczna nie powinna byc slepa na kwestie klasy. Zadna z nas nie pisze, ze jak kobiety są u władzy lub w biznesie, to matriarchat jest, rownosc i emancypacyja - cały czas piszemy o tym, ze tak nie jest (musialabym chyba oszalec,zeby stwierdzic, że blizej mi do Henryki Bochniarz, bo jest kobietą niż do chlopaka, ktory ma smieciową pensje). Przeciez to wszystko jest w tekscie. W tekscie też bardzo prosto jest pokazany brak sprzecznosci między walkami antykapitalistycznymi a lewicowym feminizmem. Niektorzy chlopcy rewolucjonisci maja faktycznie jakas fiksacje na punkcie feminizmu rozumianego jednostronnie jako feminizm liberalny - momentami sie nie dziwie, bo głownie taki jest słyszalny w polsce, ale ileż mozna być głuchym jak pień, gdy mówią koleżanki z własnej drużyny, że wcale tak nie musi wyglądać feminizm.
i jeszcze jedna kwestia - zwiazek kapitalizmu z patriarchatem : pozwolę podeprzeć się autorytetem naukowym :)
Otoż niejaki Meardi (marksizujący socjolog) badal w latach 90 zaklady pracy w polszy i we wloszech. Sporo uwagi poswiecil na analize sytuacji pracownic. Nazwal je "proletariuszami proletariatu" - opisując ich systuację na rynku pracy i swiadomosc własnej pozycji spolecznej (jak wiemy, w marksizmie swiadomosc klasowa jest fundamentem dzialania politycznego).
co do rasy - to tez nie jest kwestia kulturowej nadbudowy. nie mowimy tu o tozsamosciach, ale o systemowym rasizmie. czym bylby "nasz" kapitalizm bez systemu niewolniczego, kolonizacji czy nawet dziś bez globalnego poludnia (który jest wyzyskiem kolonialnym po liftingu)?
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
rece opadaja
przeciez caly czas piszemy, ze perspektywa feministyczna nie powinna byc slepa na kwestie klasy. Zadna z nas nie pisze, ze jak kobiety są u władzy lub w biznesie, to matriarchat jest, rownosc i emancypacyja - cały czas piszemy o tym, ze tak nie jest (musialabym chyba oszalec,zeby stwierdzic, że blizej mi do Henryki Bochniarz, bo jest kobietą niż do chlopaka, ktory ma smieciową pensje). Przeciez to wszystko jest w tekscie. W tekscie też bardzo prosto jest pokazany brak sprzecznosci między walkami antykapitalistycznymi a lewicowym feminizmem. Niektorzy chlopcy rewolucjonisci maja faktycznie jakas fiksacje na punkcie feminizmu rozumianego jednostronnie jako feminizm liberalny - momentami sie nie dziwie, bo głownie taki jest słyszalny w polsce, ale ileż mozna być głuchym jak pień, gdy mówią koleżanki z własnej drużyny, że wcale tak nie musi wyglądać feminizm.
i jeszcze jedna kwestia - zwiazek kapitalizmu z patriarchatem : pozwolę podeprzeć się autorytetem naukowym :)
Otoż niejaki Meardi (marksizujący socjolog) badal w latach 90 zaklady pracy w polszy i we wloszech. Sporo uwagi poswiecil na analize sytuacji pracownic. Nazwal je "proletariuszami proletariatu" - opisując ich systuację na rynku pracy i swiadomosc własnej pozycji spolecznej (jak wiemy, w marksizmie swiadomosc klasowa jest fundamentem dzialania politycznego).
co do rasy - to tez nie jest kwestia kulturowej nadbudowy. nie mowimy tu o tozsamosciach, ale o systemowym rasizmie. czym bylby "nasz" kapitalizm bez systemu niewolniczego, kolonizacji czy nawet dziś bez globalnego poludnia (który jest wyzyskiem kolonialnym po liftingu)?