Dodaj nową odpowiedź
Komisja, Korupcja i koledzy Kaczyńskiego, Korniszewicza i Krzaklewskiego (a może Krawczyka)
Akai47, Sob, 2006-08-26 07:44 Kraj | Gospodarka | Publicystyka | Tacy są politycyKredyty czy korupcja? Czy Prezes PKO BP rozdał miliardy złotych?
Jak podaje "Dziennik", w 1992 r. aż 97% udzielonych przez Gecobank kredytów nigdy nie zostało zwróconych. W 1993 r. nieprawidłowo udzielono 48% kredytów, a w 99,7% przypadków pożyczonych pieniędzy nigdy nie odzyskano.
"Dz" pisze o jednym człowieku: Andrzeju Podsiadło, obecnie prezesowi PKO BP, który na początku lat 90. zarządzał Gecobankiem.
Czytamy w "Dzienniku":
"Właścicielem 80% akcji Gecobanku była Fundacja na rzecz Nauki Polskiej.
...
Miałem wrażenie, że bank ten powołano do życia tylko po to, by rozdawał państwowe pieniądze - mówi "Dziennikowi" prof. Maciej Grabski, były prezes fundacji.
Fundacją w 1993 r. zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. "Prywatny PBH Gecobank SA stał się w istocie bankiem fundacji Skarbu Państwa" - alarmowała NIK.
Dlaczego fundacja zdecydowała się na tak ryzykowne inwestycje? Wiele może wyjaśnić to, ze w 1991 r. w jej radzie nadzorczej zasiadał... Andrzej Podsiadło. Wszedł do niej jako wiceminister finansów - przypomina "Dziennik". "
Czy Podsiadło dysponował funduszami nieprawidliwo? Politycy są politykami przede wszystkim po to, aby wzbogacić się i uzyskać kontakty mięzdy politykami, a światem biznesu. Rozmiar tych powiązań jest przerażający. Może Podsiadło jest jednym z wielu zaangażowanych w korupcję - ale ciekawe jest, że opinia publiczna uwierzyć, że cała stara nomenklatura była związana z korupcją - tylko nikt z partii Kaczyńskich. Ciekawe także jest to, że od dawna chcą pozbyć się Podsiadła, aby posadzić swojego człowieka na jego miejsce - bo tak naprawdę działa polska polityka - kto kontroluje rząd, kontroluje różne gałęzie biznesu.
Podsiadło dawno figurował na tzw. "Liście Macierewicza". Lista Macierewicza, to dokumenty przygotowane w MSW związane z realizacją uchwały lustracyjnej Sejmu z 28 maja 1992 r. (zgłoszonej przez Janusza Korwina-Mikke), zobowiązującej rząd do ujawnienia osób, które w latach 1945-1990 współpracowały ze służbami specjalnymi PRL. Dokumenty te zostały dostarczone do Sejmu w dniu 4 czerwca 1992 roku przez ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza.
Czytamy:
"57. ANDRZEJ IRENEUSZ PODSIADŁO /podsekretarz stanu w min. finansów/. Konsultant "PA", KO/DI "Bułgar".
Figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej Wydziału II BEiA UOP oraz archiwum Zarządu Wywiadu. Zarejestrowany 24.10.85 pod nr 93 211 przez wydz. IV dep. V Warszawa oraz 20.09.76 przez wydz. V dep. I Warszawa. Miejsca archiwizacji W III BEiA UOP i AZW UOP."
Powrót Macierewicza do polityki, to nie zbieg okoliczności. On ma pomóc Kaczyńskim w "dekomunizacji". Trzeba jednak zrozumieć, że to co się określa mianem "dekomunizacji", to tylko zmiana jednej bandy złodziei na inną.
Już po wyborach, w GW z dnia 2005-12-08, czytaliśmy:
"Najprawdopodobniej Podsiadłę zastąpi mało znany w branży bankowej Sławomir Skrzypek, wiceprezydent Warszawy, uchodzący za bliskiego współpracownika Lecha Kaczyńskiego."
Sławomir Skrzypek nie pracował wcześniej w żadnym banku ale życiorys jego jest bardzo ciekawy. Jasne jest, że jego najważniejszą kwalifikacją jest to, że on jest "zaufanym człowieka Prezydenta".
http://www.pkobp.pl/index.php/id=tw_sskr/zone=-1/section=ogol
Ale Skrzypek od razu nie zastapił Podsiadło.
"W dniu 8.12.2005 roku Rada Nadzorcza PKO BP SA podjęła uchwałę powołującą Sławomira Skrzypka do pełnienia funkcji Wiceprezesa Zarządu Powszechnej Kasy Oszczędności Banku Polskiego Spółki Akcyjnej."
Oprócz tego Skrzypek stał się przewodniczącym Rady Nadzorczej TVP.
Ale wiadomo już, że niedługo Skrzypek ma zastapić Podsiadło. W dniu 26 czerwca 2006 r. na posiedzeniu Rady Nadzorczej Banku Podsiadło złożył rezygnację z pełnienia funkcji Prezesa Zarządu. On będzie pełnić swoją funkcję do 31 października 2006r.
Oprócz tej ciekawej walki o władzę, jest jeszcze parę interesujących faktów. Władze FNP, które inwestowały w Gecobank, opisały przejęcie Gecobanku przez Kredyt Bank jako "wrogoie przejęcie". Jest to bardzo ciekawe. Jeśli jest faktem, że bank wydał swój kapitał w kredytach, których nie mogli odzyskać, to chyba oni by się cieszyli, że inny Bank chciał je przejąć. Jeszcze ciekawsze jest to, jak FNP opisuje sytuację, kiedy władze Solidarności chcieli mieć dostęp do kapitału FNP aby "ratować" kilka spółek. Dołaczam na dole część tekstu FNP o tym okresie.
Także ciekawe jest to, że figuruje jeszcze jeden człowiek w FNP, Gecobanku - Grzegorz Krawczyk, obecny członek zarządu Skarbca (BRE Banku). W 1992 został on związany z Fundacją na Rzecz Nauki Polskiej, gdzie pełnił kolejno funkcje zastępcy dyrektora ds. finansowych w Biurze Fundacji, a następnie wiceprezesa zarządu oraz skarbnika Fundacji. W latach 1992-1995 był on członek Rady Nadzorczej PBH Gecobank S.A., a od roku 1995 do 6 grudnia 2004r.j wiceprezes Rady Nadzorczej Kredyt Banku S.A. Dlaczego on także nie figuruje w artykule Dziennika, nie wiadomo.
Oto fragment z historii inwestycji FNP:
(Figuruje w tej historii dr Frąckowiak. To jest Jan Frąckowiak. Alicja Kornisiewicz, która jest opowiedzialna za bardzo ciekawe prywatyzacje, pracuje w HLB Frąckowiak i Wspólnicy - dla Waldemara Frąckowiaka. Zbieg okolniczności?)
"ZAGROŻONY BYT
... Tuż po utworzeniu fundacji pojawiły się naciski na wykorzystanie jej pieniędzy do zupełnie innych celów niż wspieranie nauki. Dotychczas FNP przeżyła cztery poważne ataki na środki, którymi dysponuje. Trzy z nich trzeba było odeprzeć w pierwszym roku istnienia fundacji.
Pieniądze trafiły na jej konto w marcu 1991 r. - Dopiero wówczas zorientowaliśmy się, o jakie pieniądze naprawdę chodziło - wspomina dr Frąckowiak. Pierwszą próbę przejęcia środków fundacji podjął prof. Leszek Balcerowicz, ówczesny minister finansów i wicepremier, który chciał w ten sposób uzupełnić niedobory w budżecie państwa. Prof. Karczewski, którego podwładni pracowali w fundacji, nie wydał polecenia likwidacji FNP i przekazania jej środków do budżetu.
Kolejną próbę podjęli działacze związku zawodowego "Solidarność", którzy naciskali na premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, aby środki fundacji przeznaczyć na ratowanie upadających zakładów przemysłowych. Był początek jesieni 1991 r. Prof. Karczewski wezwał do siebie dr. Frąckowiaka i stwierdził, że ktoś reprezentujący fundację na najwyższym szczeblu musi jechać na rozmowy do premiera. - W ten sposób nagle faktycznie zostałem prezesem Zarządu FNP, który dotąd pracował w niepełnym składzie dwóch pań dyrektor w urzędzie KBN, Barbary Bolkowskiej i Małgorzaty Kozłowskiej - wspomina minister Frąckowiak. Gra szła o wysoką stawkę - 500 mld zł, czyli ponad połowę pieniędzy FNP. Do rozmów zasiedli z jednej strony premier Bielecki i przedstawiciele "Solidarności" z Marianem Krzaklewskim na czele, z drugiej dr Frąckowiak, ich solidarnościowy kolega powołany na stanowisko podsekretarza stanu w KBN przez premiera Bieleckiego. Wkrótce strona rządowa i solidarnościowa zorientowały się, że w wyniku tych rozmów nie uzyskały kontroli nad środkami fundacji. Około północy dr Frąckowiak ponownie został wezwany do premiera. - To było 45 minut twardej, męskiej rozmowy - wspomina - która potwierdziła wcześniejsze ustalenia. W rezultacie fundacja rozpatrzyła ok. 200 wniosków o dofinansowanie zakładów przemysłowych. Tylko dwa z nich spełniały założenie, że środki FNP będą przeznaczone nie na płace, ale na rozwój innowacyjności i konkurencyjności przedsiębiorstw, co miało pomóc im przetrwać na rynku. Projekty te zostały w grudniu 1991 r. skierowane do realizacji. Sukcesem zakończył się program budowy nowoczesnego szybkoobrotowego silnika wysokoprężnego z turbodoładowaniem CT90, zgłoszony przez Wytwórnię Silników Wysokoprężnych "Andoria" z Andrychowa.
Tej samej jesieni próbę "zamachu" na pieniądze FNP podjął sejm. Skończyło się na uchwale sejmowej, która nie miała mocy sprawczej, gdyż nie mogła zmusić Zarządu Fundacji do wydawania środków niezgodnie ze statutem, określającym zarówno przeznaczenie środków, jak i sposób podejmowania decyzji o ich wydatkowaniu, do czego uprawniony był tylko Zarząd i Rada. Tak więc po raz pierwszy prawo stanęło w obronie Fundacji. Po tych próbach FNP przez następne lata z sukcesem pomnażała swój majątek i finansowała programy wspomagania badań naukowych.
...
Wkrótce zaczęto myśleć systematycznie o ukształtowaniu profilu działalności fundacji. Trzeba było opanować sytuację finansową i rozwikłać problemy wynikające z niezbyt szczęśliwego lokowania kapitału w początkach działania FNP. - Wbrew temu, co dziś się sądzi, pieniądze wydawano wówczas (1991 i 92 r.) ostrożnie i powoli - mówi dr Frąckowiak. Natomiast ich ulokowanie musiało nastąpić bardzo szybko, gdyż przekazano je na nieoprocentowane konto, a w kraju inflacja była wciąż wysoka. Założono zatem ryzykowną lokatę: cały kapitał w jednym banku, który dawał najwyższe odsetki - 60 proc. rocznie. Szukano też możliwości długofalowego zainwestowania środków Fundacji, gdyż istniała silna presja, by szybko je wydawać. Zainwestowano też w Gecobank S.A. Niezbyt fortunnym pociągnięciem były natomiast inwestycje w grupę Solaris. - Szukaliśmy partnera do przedsięwzięć innowacyjnych. Wydawało się, że technologie elektronicznych czujników niskotemperturowych na podczerwień są obiecujące - wspomina pierwszy prezes FNP. Dziś Polacy odnoszą w tej branży sukcesy na rynku międzynarodowym. Jednak firma-matka dbała nie o rozwój technologii, ale o przejmowanie pieniędzy ze spółek zależnych.
Prof. Grabski wspomina: - W chwili, gdy obejmowałem fundację, realna wartość jej aktywów wynosiła już tylko 87 mln dolarów, gdyż inflacyjny zysk został wydatkowany w ramach Programu PONT na dofinansowanie jednostek n-b, głównie JBR i PAN. Pochłonęło to kwotę 200 mld starych złotych, co ówcześnie stanowiło równowartość ok. 13 mln USD. Niewielką skuteczność tego programu wytknęła później kontrola NIK. Ponadto jedna trzecia środków fundacji była źle zainwestowana, a sama fundacja nie miała nad nimi kontroli. W przypadku Gecobanku udało się wyjść z zagrożenia poprzez "wrogie" przejęcie nad nim kontroli i doprowadzenie do mergingu z KredytBankiem, co ostatecznie przyniosło FNP zyski."