Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
foto@mator (niezweryfikowane), Nie, 2009-11-29 21:26
Jako "poszkodowany" ośmielę się napisać swoją wersję wydarzeń.
Rozdawanie przebiegało sprawnie. Razem z kolegą udaliśmy się pod pomnik dzieci żydowskich, co by spalić w legalnym miejscu peta. Po chwili zauważyliśmy ochroniarza, który kilkadziesiąt metrów od nas wyprowadza jednego z mężczyzn którzy przyszli na posiłek, prowadzi go na teren Dworca i w ustronnym miejscu rozmawia. Po chwili pojawiło się tam więcej osób, a także straż miejska. Dopiero wtedy postanowiliśmy przyjrzeć się bezpośrednio zdarzeniu. Kolega pobiegł szybciej, ja wyciągałem aparat po drodze. Skupiłem się na robieniu zdjęć straży miejskiej, gdy skończyłem i zabrałem się za ochroniarza, ten po jednym zdjęciu chwycił dość silnym ruchem mój aparat i jakąś odzywką zabronił mi robić zdjęcia. Poinformował, że Dworzec jest prywatny, że jest zakaz fotografowania itd., w późniejszej rozmowie zarzucał mi jeszcze palenie papierosów na terenie objętym ich zakazem. Wytłumaczyłem temu panu, że żadna z rzeczy które wymienił nie upoważnia go do naruszenia mojej nietykalności i jego atak na mnie traktuje właśnie tak. Jako że świadkami zdarzenia była funkcjonariuszka i funkcjonariusz straży miejskiej, postanowiłem skorzystać z okazji na złożenie zawiadomienia o napaści tymże ludziom. Poinformowali mnie, że oni od tego nie są, że mam skontaktować się z policją. Zadzwoniłem, przyjechali po 20 min. . W między czasie bohaterski ochroniarz zaczął opieprzać i być wręcz agresywny do jakiegoś mężczyzny, za to że ten przytaczał nam jakieś wcześniejsze występy tego ochroniarza w świadku bywalców Dworca.
Policja na moją sugestię spisała dane osobowe ochroniarza, mnie wysłali na komisariat. Przy okazji padło dziwne pytanie, czy przyjechałem tu sam czy na jakieś wydarzenie (nie pamiętam dokładnie). Chodziło o to, ze tego samego dnia, po foodach, miała się odbyć manifestacja antyfutrzarska, a potem w obronie praw skłoterskich, pod konsulatem Holandii w Gdańsku. Na marginesie dodam, że z relacji świadków, ta druga manifestacja odbyła się pod silną obstawą policji, w tym tajniaków (i prawdopodobnie tajniaczek :) ), i półrobocopów (opancerzenie w wersji light).
Wracając do foodów, jako że nie zostałem do końca, bo udałem się komisariat, podczas pakowania garów do samochodu, ekipa została otoczona przez kilku funkcjonariuszy policji i dwóch ze straży, wszyscy zostali spisani, pytano o imprezę holenderską.
Na komisariacie policjanci odmówili wszczęcia postępowania z urzędu (jako że nie zaistniała żadna szkoda, ani w aparacie, ani mojej cennej głowie), sugerowali wystąpienie w powództwa cywilnego.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
relacja
Jako "poszkodowany" ośmielę się napisać swoją wersję wydarzeń.
Rozdawanie przebiegało sprawnie. Razem z kolegą udaliśmy się pod pomnik dzieci żydowskich, co by spalić w legalnym miejscu peta. Po chwili zauważyliśmy ochroniarza, który kilkadziesiąt metrów od nas wyprowadza jednego z mężczyzn którzy przyszli na posiłek, prowadzi go na teren Dworca i w ustronnym miejscu rozmawia. Po chwili pojawiło się tam więcej osób, a także straż miejska. Dopiero wtedy postanowiliśmy przyjrzeć się bezpośrednio zdarzeniu. Kolega pobiegł szybciej, ja wyciągałem aparat po drodze. Skupiłem się na robieniu zdjęć straży miejskiej, gdy skończyłem i zabrałem się za ochroniarza, ten po jednym zdjęciu chwycił dość silnym ruchem mój aparat i jakąś odzywką zabronił mi robić zdjęcia. Poinformował, że Dworzec jest prywatny, że jest zakaz fotografowania itd., w późniejszej rozmowie zarzucał mi jeszcze palenie papierosów na terenie objętym ich zakazem. Wytłumaczyłem temu panu, że żadna z rzeczy które wymienił nie upoważnia go do naruszenia mojej nietykalności i jego atak na mnie traktuje właśnie tak. Jako że świadkami zdarzenia była funkcjonariuszka i funkcjonariusz straży miejskiej, postanowiłem skorzystać z okazji na złożenie zawiadomienia o napaści tymże ludziom. Poinformowali mnie, że oni od tego nie są, że mam skontaktować się z policją. Zadzwoniłem, przyjechali po 20 min. . W między czasie bohaterski ochroniarz zaczął opieprzać i być wręcz agresywny do jakiegoś mężczyzny, za to że ten przytaczał nam jakieś wcześniejsze występy tego ochroniarza w świadku bywalców Dworca.
Policja na moją sugestię spisała dane osobowe ochroniarza, mnie wysłali na komisariat. Przy okazji padło dziwne pytanie, czy przyjechałem tu sam czy na jakieś wydarzenie (nie pamiętam dokładnie). Chodziło o to, ze tego samego dnia, po foodach, miała się odbyć manifestacja antyfutrzarska, a potem w obronie praw skłoterskich, pod konsulatem Holandii w Gdańsku. Na marginesie dodam, że z relacji świadków, ta druga manifestacja odbyła się pod silną obstawą policji, w tym tajniaków (i prawdopodobnie tajniaczek :) ), i półrobocopów (opancerzenie w wersji light).
Wracając do foodów, jako że nie zostałem do końca, bo udałem się komisariat, podczas pakowania garów do samochodu, ekipa została otoczona przez kilku funkcjonariuszy policji i dwóch ze straży, wszyscy zostali spisani, pytano o imprezę holenderską.
Na komisariacie policjanci odmówili wszczęcia postępowania z urzędu (jako że nie zaistniała żadna szkoda, ani w aparacie, ani mojej cennej głowie), sugerowali wystąpienie w powództwa cywilnego.