Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Po pierwsze, dostęp do sieci nie jest w Polsce oligopolem - są dziesiątki, a nawet setki różnych dostawców usług. Na pewno nie jest tak, że jedynym dostawcą jest Neostrada, bo na większości terenu Polski, a już na pewno w Warszawie, można korzystać z dostępu bezprzewodowego (Play, Era, Plus). Ponadto można korzystać z dostępu innych operatorów (np. Netia) na łączach TPSA.
Po drugie, gdyby w interesie dostawców Internetu było ograniczanie dostępu do wyłącznie wybranych stron, to już byśmy mieli taki model. Tymczasem tak nie jest - i to nie tylko w Polsce czy Unii Europejskiej, ale także w USA, Japonii, Korei i innych krajach. Zdarza się oferowanie dostępu filtrowanego, ale jako specjalna usługa, za którą się dodatkowo płaci (np. "chrześcijańscy" providerzy w USA) i nie jest to model dominujący na rynku. A skoro nie jest, to nie należy zakładać, że brak jakiegoś tam zapisu w Pakiecie Telekomunikacyjnym nagle to zmieni.
Po trzecie, nie jest tak, że providerzy płacą za dostęp do konkretnych "miejsc" w Internecie (np. portali). Nie jest tak, jak w przypadku telewizji kablowych, gdzie właściciel kablówki musi płacić właścicielowi kanału za prawo do jego emisji. W Internecie provider płaci operatorowi sieci szkieletowej za łącze do "wszystkiego" (i ceny tych łącz systematycznie spadają w miarę wzrostu ich liczby i jakości) - a z drugiej strony właściciel portalu płaci operatorowi sieci szkieletowej za łącza do swoich serwerów (bezpośrednio albo w cenie hostingu).
Po czwarte, skoro największe portale generują największy ruch, to w przypadku zapychania się sieci szkieletowych (sytuacja wg mnie mało prawdopodobna, bo łącza są stale rozbudowywane) operatorzy w pierwszym rzędzie będą starali się ograniczyć ruch właśnie do nich (np. podnosząc im ceny za dostęp), a nie do reszty Internetu.
Po piąte, większość prywatnych stron stoi w tych samych centrach danych, co duże portale, na tych samych łączach i na serwerach dużych firm hostingowych.
Po szóste, dlaczego jakiś portal, który i tak ma ogromną liczbę odwiedzin i zarabia na tym wielkie pieniądze, miałby płacić za ograniczanie dostępu swoim użytkownikom do reszty Internetu? Liczba odwiedzin mu się od tego nie zwiększy, a i czas spędzany na nim raczej nie wzrośnie. Internet to nie telewizja, gdzie można włączyć tylko jeden kanał na raz i gdzie dostęp do treści jest ściśle powiązany z czasem oglądania.
Po siódme, jeśli w ofercie jakiegoś providera pojawiłby się oprócz np. normalnego dostępu za 40 zł miesięcznie tańszy (np. za 20 zł) dostęp tylko do np. portalu Onetu (sponsorowany przez Onet), to klienci mieliby tym samym większy wybór - ci, co by chcieli, dalej kupowaliby dostęp nielimitowany, a ci, którym wystarcza Onet mogliby zaoszczędzić 20 złotych.
Po ósme, większa przepustowość do określonych stron nie oznacza gorszej do innych stron. Ja korzystam z usług lokalnego dostawcy i mam wykupione 2 Mb/s, a do pewnych stron (z treściami video, do których provider ma bezpośrednie łącze światłowodowe) mam dostęp 10 Mb/s. Co nie oznacza, że te 10 Mb/s jest kosztem pogorszenia mojego dostępu do reszty Internetu. Po prostu jest to dodatkowy bonus dla klientów możliwy dzięki temu dodatkowemu łączu.
Naprawdę, problem jest dla mnie wydumany i pozostanie wydumany dopóki nie pojawią się wyraźne sygnały, że providerzy chcą ograniczać dostęp.
Natomiast ograniczenie dostępu przez rząd jest w tym momencie zagrożeniem bezpośrednim i temu trzeba się przeciwstawić, a providerów można mieć tu po swojej stronie, bo nie jest w ich interesie odgrywanie roli cenzorów za własne pieniądze.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Po pierwsze, dostęp do
Po pierwsze, dostęp do sieci nie jest w Polsce oligopolem - są dziesiątki, a nawet setki różnych dostawców usług. Na pewno nie jest tak, że jedynym dostawcą jest Neostrada, bo na większości terenu Polski, a już na pewno w Warszawie, można korzystać z dostępu bezprzewodowego (Play, Era, Plus). Ponadto można korzystać z dostępu innych operatorów (np. Netia) na łączach TPSA.
Po drugie, gdyby w interesie dostawców Internetu było ograniczanie dostępu do wyłącznie wybranych stron, to już byśmy mieli taki model. Tymczasem tak nie jest - i to nie tylko w Polsce czy Unii Europejskiej, ale także w USA, Japonii, Korei i innych krajach. Zdarza się oferowanie dostępu filtrowanego, ale jako specjalna usługa, za którą się dodatkowo płaci (np. "chrześcijańscy" providerzy w USA) i nie jest to model dominujący na rynku. A skoro nie jest, to nie należy zakładać, że brak jakiegoś tam zapisu w Pakiecie Telekomunikacyjnym nagle to zmieni.
Po trzecie, nie jest tak, że providerzy płacą za dostęp do konkretnych "miejsc" w Internecie (np. portali). Nie jest tak, jak w przypadku telewizji kablowych, gdzie właściciel kablówki musi płacić właścicielowi kanału za prawo do jego emisji. W Internecie provider płaci operatorowi sieci szkieletowej za łącze do "wszystkiego" (i ceny tych łącz systematycznie spadają w miarę wzrostu ich liczby i jakości) - a z drugiej strony właściciel portalu płaci operatorowi sieci szkieletowej za łącza do swoich serwerów (bezpośrednio albo w cenie hostingu).
Po czwarte, skoro największe portale generują największy ruch, to w przypadku zapychania się sieci szkieletowych (sytuacja wg mnie mało prawdopodobna, bo łącza są stale rozbudowywane) operatorzy w pierwszym rzędzie będą starali się ograniczyć ruch właśnie do nich (np. podnosząc im ceny za dostęp), a nie do reszty Internetu.
Po piąte, większość prywatnych stron stoi w tych samych centrach danych, co duże portale, na tych samych łączach i na serwerach dużych firm hostingowych.
Po szóste, dlaczego jakiś portal, który i tak ma ogromną liczbę odwiedzin i zarabia na tym wielkie pieniądze, miałby płacić za ograniczanie dostępu swoim użytkownikom do reszty Internetu? Liczba odwiedzin mu się od tego nie zwiększy, a i czas spędzany na nim raczej nie wzrośnie. Internet to nie telewizja, gdzie można włączyć tylko jeden kanał na raz i gdzie dostęp do treści jest ściśle powiązany z czasem oglądania.
Po siódme, jeśli w ofercie jakiegoś providera pojawiłby się oprócz np. normalnego dostępu za 40 zł miesięcznie tańszy (np. za 20 zł) dostęp tylko do np. portalu Onetu (sponsorowany przez Onet), to klienci mieliby tym samym większy wybór - ci, co by chcieli, dalej kupowaliby dostęp nielimitowany, a ci, którym wystarcza Onet mogliby zaoszczędzić 20 złotych.
Po ósme, większa przepustowość do określonych stron nie oznacza gorszej do innych stron. Ja korzystam z usług lokalnego dostawcy i mam wykupione 2 Mb/s, a do pewnych stron (z treściami video, do których provider ma bezpośrednie łącze światłowodowe) mam dostęp 10 Mb/s. Co nie oznacza, że te 10 Mb/s jest kosztem pogorszenia mojego dostępu do reszty Internetu. Po prostu jest to dodatkowy bonus dla klientów możliwy dzięki temu dodatkowemu łączu.
Naprawdę, problem jest dla mnie wydumany i pozostanie wydumany dopóki nie pojawią się wyraźne sygnały, że providerzy chcą ograniczać dostęp.
Natomiast ograniczenie dostępu przez rząd jest w tym momencie zagrożeniem bezpośrednim i temu trzeba się przeciwstawić, a providerów można mieć tu po swojej stronie, bo nie jest w ich interesie odgrywanie roli cenzorów za własne pieniądze.