Dodaj nową odpowiedź

Taśmy prawdy

Kraj | Publicystyka | Tacy są politycy

Dziś podczas śniadania przywitała mnie afera, ta z pierwszych stron gazet. I o wrzody żołądka, jak zwykle, zadbali specjaliści i publicyści.

Zaobserwowałem dwa podejścia do problemu:

1. To nic strasznego, to norma, standard dla demokracji, już, panie, w Rzymie, w Grecji tak było. Więc w gruncie rzeczy nie ma co się przejmować. Może to smucić, ale to już problem etyków.

2. Klęska moralna PiS-u, Prawo i Sprawiedliwość morduje demokrację i łamie prawo. Incydent wywołany przez pragnienie władzy, który podważa moralnie prawomocność do pełnienia władzy przez daną grupę.

Obie interpretacje uważam za szkodliwe i zaciemniające.

Pierwsza każe nam się godzić z ‘wypaczeniami’ i praktyki naganne tolerować w imię demokracji. Wszystko co złe, jest dobre o ile powołuje się na demokrację, dzieje pod jej sztandarami, które coraz bardziej tracą jakikolwiek kolor. Bronisław Świderski w książce "Gdańsk i Ateny" pokpiwał sobie z polskiej krytyki demokracji, która ‘niedoskonałości’ systemu, jego elementy ‘niedemokratyczne’, wskazywała i uznawała jako wręcz cnoty.

Taka krytyka umacnia wizje ‘niezmienności’, że nic się nie zmienia, od starożytności po dziś dzień jest tak samo. Z tego też powodu nie ma sensu prowadzić debaty, krytyki o demokracji, bo będą to jałowe dyskusje. Nic nie da się zmienić, wiec należy po prostu zaakceptować niedemokratyczność demokracji.

Druga uznaje cały system za sprawnie działający, a cały wypadek każe traktować jako incydent związany z osobami, konkretnymi partiami, a nie wynikający z funkcjonowania systemu. Praktyka, jaka się tu ujawnia, sprowadza się do zmiany ludzi – i wszystko będzie dobrze. Toteż i tutaj nie znajdziemy konieczności debaty nad ustrojem, a jedynie publiczne piętnowanie ‘incydentów’, które jakimś sposobem udało się ujawnić.

Ten zamknięty dyskurs pozostawiający poza krytycznym zainteresowaniem sam system, jest ściśle polityczny. W zależności od preferencji politycznych można się opowiadać za interpretacja pierwszą bądź drugą. Tymczasem istota problemu, jego prawdziwe rozwiązanie, nie pojawia się podczas debaty publicznej. System niedemokratyczny istnieje dalej, i spokojnie można nazywać go demokratycznym. Co najwyżej z ironicznym uśmieszkiem intelektualisty.

Wydaje się, że kolejna afera dobitnie świadczy o tym, że potrzeba nam powołania zgromadzenia, które miało by ustalić nową ‘umowę społeczną’. Potrzeba nam debaty o samym systemie. Musimy zadać sobie pytanie, jakiej demokracji chcemy. A głosów krytycznych nie ‘ścinać’ konserwatywnymi hasłami, że było tak zawsze, ani ‘analitycznymi’ incydentami. To system jest chory.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.