Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Tekst Dawida Okularczyka stawia mocną tezę o immanentnej niezdolności klasy robotniczej do przeciwstawienia się kapitalizmowi. Argumenty na rzecz tej tezy obejmują wnioski z krytycznej oceny "Solidarności", uwagi oparte na historycznym doświadczeniu faszyzmu i populizmu oraz próbę naturalistycznego dowodu opierającego się na postrzeganiu "naturalizmu fizykalistyczno-witalistycznego", będącego "najgroźniejszym praktyczno-żywiołowym idealizmem klasy robotniczej".
Jeśli chodzi o dwa pierwsze argumenty, to można odesłać czytelników do krytycznych, ale i obiektywnych, osadzonych w argumentacji klasowej analiz "Solidarności", chociażby w naszym wykonaniu; a także do analiz procesu narastania faszyzmu w konkretnych uwarunkowaniach historycznych. Wydaje się, że zbyt łatwe generalizowanie w wykonaniu D. Okularczyka bierze się w rzeczy samej z faktu, że najistotniejszym argumentem jest trzeci tu przytoczony zarzut "naturalistyczny". To jego przyjęcie sprawia, że w analizie faszyzmu Okularczyk pomijać może czynniki polityczne działające w ówczesnych realiach. W efekcie mamy do czynienia z ahistorycznym uogólnieniem na glinianych nieco nogach.
Jak pisze Okularczyk: "Musi być bowiem już w sytuacji tej klasy coś takiego, co w ogóle umożliwia taką inwazję socjaldemokratyzmu i faszyzmu, kapitalistycznego konserwatyzmu..."
Wobec tego typu argumentacji faktycznie tracą na znaczeniu kwestie rzeczywistej sytuacji materialnej klasy robotniczej w PRL, rozwój politycznej opozycji w odniesieniu do dynamiki rozwoju interesu biurokracji. W optyce Okularczyka jedyną funkcją klasy robotniczej - poza dostarczaniem wartości dodatkowej marnotrawionej przez biurokratyczne zarządzanie gospodarką - była obrona "realnego socjalizmu" pod pretekstem, że jego realne cechy są tylko przypadkowymi cechami, które robotnicy powinni brać w nawias fenomenologiczny i kierować się najgłębszą istotą tego systemu w jego kształcie modelowym.
Z powodu tego, że Okularczyk porusza się na wyżynach generalizacji, czytelnikowi może umknąć z pola uwagi pewne zasadnicze pytanie, którego postawienie stawia nieco pod znakiem zapytania sensowność ujęcia naszego autora. Otóż nie bardzo wiadomo, dlaczego kapitalizm jest z góry obdarzony mianem złego systemu. Dla Okularczyka jest to oczywiste samo przez się, zresztą większość ludzi lewicy nie widzi potrzeby kwestionowania tego, co jest fundamentem lewicowości. Tymczasem sprawa nie jest taka prosta od chwili, kiedy kapitalizm może być krytykowany również z prawa, np. przez libertarian. Socjalista powinien więc zdawać sobie sprawę z tego, dlaczego kwestionuje kapitalizm. Sprawa jest tematem na osobne opowiadanie, więc przypomnijmy sobie tyle, że już dla Róży Luksemburg dramatycznym wyzwaniem był rewizjonizm w SPD, ale także wątpliwość, czy aby na pewno kapitalizm posiada jakąś granicę rozwoju, poza którą nie będzie mógł wyjść. Od odpowiedzi na to pytanie uzależniała ona sensowność idei socjalizmu.
Wbrew pozorom, ten problem nie jest odległy od kręgu problemów, które porusza D. Okularczyk. W toku późniejszych, dramatycznych losów ruchu komunistycznego, pytanie to uległo przytłumieniu przez inne, jakże praktyczne trudności tego ruchu. Dziś wraca czkawką.
Kapitalizm znajduje swoją obiektywną granicę nie w "automatycznym krachu", ani nawet nie we wcześniejszej rewolcie zbuntowanych mas wyzyskiwanych. Kapitalizmowi przeciwstawia się koncepcja, która przeciwstawia go towarowej gospodarce wolnorynkowej. Nie w postaci faszyzmu, ale w postaci utopijnego powrotu do wolnego rynku, nadchodzi dziś barbarzyństwo.
Z koncepcją D. Okularczyka ma libertarianizm sporo wspólnego. Wystarczy zestawić ze sobą kilka stwierdzeń naszego autora: "Nawet liberałowie stają się zwyczajnymi socjaldemokratami!" - jednych i drugich łączy bowiem pragnienie ratowania kapitalizmu za pomocą interwencji państwa, większej centralizacji, monopolizacji i regulacji aż do globalnego państwa obejmującego wszystkie narody świata. W tej wizji klasa robotnicza nie jest nosicielem alternatywnego projektu społecznego, gdyż ze swymi roszczeniami musi się opowiadać żywiołowo za rozbudową i umacnianiem państwa.
"Robotnicy chcieli kapitalizmu, niech więc teraz płaczą!" - z jednej strony mamy tu resentyment anty-"Solidarnościowy", z drugiej jednak zapowiedź zlekceważenia obiektywnej pozycji klasy robotniczej w systemie produkcji i wyzysku kapitalistycznego. Nie ma nawet chęci uznania w tej obiektywnej sytuacji punktu oparcia dla wnoszonej świadomości klasowej. W przeciwieństwie do dawnych reformistów, którzy uważali, że w wyniku reformowania kapitalizmu nastąpi przełom jakościowy, Okularczyk nie wierzy w to i twierdzi, że "socjaldemokratyczne życie ponad stan" co prawda doprowadzi do kryzysu "produkcyjno-finansowej dekoniunktury", ale raczej nie wątpi w to, że sztuczka polegająca na drobnych ustępstwach burżuazji wobec uciskanych znowu się uda. I tak aż do ostatecznej katastrofy, Wielkiej Apokalipsy.
Faszyzm jest przez niego postrzegany jako kolejny krok w kierunku niemożności przełamania pułapki socjaldemokratycznych posunięć o charakterze populistycznym. "Faszyzm to spotęgowanie monopolistycznego kapitalizmu!"
W efekcie mamy tu żądanie, aby usunęli się w cień Przyjaciele Ludu, którzy nie chcą zniesienia kapitalizmu, nie chcą mu też dać - póki jeszcze nie jest za późno - czysto i bezwzględnie się "wybrzmieć". W tej sytuacji jest oczywiste, że klasa robotnicza ze swymi natychmiastowymi roszczeniami jest siłą wsteczną, tożsamą z faszyzmem, ponieważ właśnie w jej partykularnym interesie leży nie dopuszczenie, aby "kapitalizm wybrzmiał" do swych ostatecznych konsekwencji.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nie jest możliwe, aby kapitalizm wybrzmiał do swych ostatecznych konsekwencji, należy zająć zasadnicze pozycje polityczne wcześniej, nieco po omacku, bez luksusu sytuacji czystej, gdzie nic nie może być postrzegane z różnych perspektyw. Odrzucając klasę robotniczą, pozostaje dziś wybór alternatywy, która jest równie, a może jeszcze bardziej nieprzejednanie antykapitalistyczna - mianowicie: libertarianizm. Biorąc pod uwagę, że ruch libertariański zapoczątkowany w początkach lat 70-tych znalazł odzew zasadniczo wśród kontestującej kulturowo amerykańskiej lewicy, nie może dziwić, że nadal oddziałuje on na tęże lewicę i stanowi dla niej alternatywę.
W warstwie krytycznej libertarianizm stanowi ofertę atrakcyjną z punktu widzenia radykalnej lewicy, która straciła busolę odrzucając hegemonię klasy robotniczej. Jak pisze Okularczyk: "Za darmo nie ma nic!" - a przecież tego właśnie chcą socjaldemokraci. "Prawdziwi liberałowie mają rację!" (poza kwestią prywatnej własności środków produkcji). "Prawdziwymi liberałami" nie są przecież etatystyczni ideologowie kapitalizmu.
"W kapitalizmie nie można bezkarnie udawać socjalizmu!" A przecież masy ochoczo popierają tę prokapitalistyczną iluzję, twierdzi D. Okularczyk.
Ostatecznie upada "mit klasy robotniczej", który został już wcześniej odrzucony z wielu różnych przyczyn przez niemal całość tzw. radykalnej lewicy.
Nie twierdzę, że D. Okularczyk jest libertarianinem, niemniej wydaje mi się sensowne stwierdzenie, że przyjęcie przezeń założeń i przesłanek przedstawionych w tym tekście wynika z ogólnej perspektywy, jaką przyjmuje, a ta perspektywa jest blisko skoligacona ze sposobem postrzegania rzeczywistości przez libertarianizm. Przede wszystkim bliska obu jest perspektywa naturalistyczna, indywidualistyczna.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
WRACA CZKAWKĄ
Tekst Dawida Okularczyka stawia mocną tezę o immanentnej niezdolności klasy robotniczej do przeciwstawienia się kapitalizmowi. Argumenty na rzecz tej tezy obejmują wnioski z krytycznej oceny "Solidarności", uwagi oparte na historycznym doświadczeniu faszyzmu i populizmu oraz próbę naturalistycznego dowodu opierającego się na postrzeganiu "naturalizmu fizykalistyczno-witalistycznego", będącego "najgroźniejszym praktyczno-żywiołowym idealizmem klasy robotniczej".
Jeśli chodzi o dwa pierwsze argumenty, to można odesłać czytelników do krytycznych, ale i obiektywnych, osadzonych w argumentacji klasowej analiz "Solidarności", chociażby w naszym wykonaniu; a także do analiz procesu narastania faszyzmu w konkretnych uwarunkowaniach historycznych. Wydaje się, że zbyt łatwe generalizowanie w wykonaniu D. Okularczyka bierze się w rzeczy samej z faktu, że najistotniejszym argumentem jest trzeci tu przytoczony zarzut "naturalistyczny". To jego przyjęcie sprawia, że w analizie faszyzmu Okularczyk pomijać może czynniki polityczne działające w ówczesnych realiach. W efekcie mamy do czynienia z ahistorycznym uogólnieniem na glinianych nieco nogach.
Jak pisze Okularczyk: "Musi być bowiem już w sytuacji tej klasy coś takiego, co w ogóle umożliwia taką inwazję socjaldemokratyzmu i faszyzmu, kapitalistycznego konserwatyzmu..."
Wobec tego typu argumentacji faktycznie tracą na znaczeniu kwestie rzeczywistej sytuacji materialnej klasy robotniczej w PRL, rozwój politycznej opozycji w odniesieniu do dynamiki rozwoju interesu biurokracji. W optyce Okularczyka jedyną funkcją klasy robotniczej - poza dostarczaniem wartości dodatkowej marnotrawionej przez biurokratyczne zarządzanie gospodarką - była obrona "realnego socjalizmu" pod pretekstem, że jego realne cechy są tylko przypadkowymi cechami, które robotnicy powinni brać w nawias fenomenologiczny i kierować się najgłębszą istotą tego systemu w jego kształcie modelowym.
Z powodu tego, że Okularczyk porusza się na wyżynach generalizacji, czytelnikowi może umknąć z pola uwagi pewne zasadnicze pytanie, którego postawienie stawia nieco pod znakiem zapytania sensowność ujęcia naszego autora. Otóż nie bardzo wiadomo, dlaczego kapitalizm jest z góry obdarzony mianem złego systemu. Dla Okularczyka jest to oczywiste samo przez się, zresztą większość ludzi lewicy nie widzi potrzeby kwestionowania tego, co jest fundamentem lewicowości. Tymczasem sprawa nie jest taka prosta od chwili, kiedy kapitalizm może być krytykowany również z prawa, np. przez libertarian. Socjalista powinien więc zdawać sobie sprawę z tego, dlaczego kwestionuje kapitalizm. Sprawa jest tematem na osobne opowiadanie, więc przypomnijmy sobie tyle, że już dla Róży Luksemburg dramatycznym wyzwaniem był rewizjonizm w SPD, ale także wątpliwość, czy aby na pewno kapitalizm posiada jakąś granicę rozwoju, poza którą nie będzie mógł wyjść. Od odpowiedzi na to pytanie uzależniała ona sensowność idei socjalizmu.
Wbrew pozorom, ten problem nie jest odległy od kręgu problemów, które porusza D. Okularczyk. W toku późniejszych, dramatycznych losów ruchu komunistycznego, pytanie to uległo przytłumieniu przez inne, jakże praktyczne trudności tego ruchu. Dziś wraca czkawką.
Kapitalizm znajduje swoją obiektywną granicę nie w "automatycznym krachu", ani nawet nie we wcześniejszej rewolcie zbuntowanych mas wyzyskiwanych. Kapitalizmowi przeciwstawia się koncepcja, która przeciwstawia go towarowej gospodarce wolnorynkowej. Nie w postaci faszyzmu, ale w postaci utopijnego powrotu do wolnego rynku, nadchodzi dziś barbarzyństwo.
Z koncepcją D. Okularczyka ma libertarianizm sporo wspólnego. Wystarczy zestawić ze sobą kilka stwierdzeń naszego autora: "Nawet liberałowie stają się zwyczajnymi socjaldemokratami!" - jednych i drugich łączy bowiem pragnienie ratowania kapitalizmu za pomocą interwencji państwa, większej centralizacji, monopolizacji i regulacji aż do globalnego państwa obejmującego wszystkie narody świata. W tej wizji klasa robotnicza nie jest nosicielem alternatywnego projektu społecznego, gdyż ze swymi roszczeniami musi się opowiadać żywiołowo za rozbudową i umacnianiem państwa.
"Robotnicy chcieli kapitalizmu, niech więc teraz płaczą!" - z jednej strony mamy tu resentyment anty-"Solidarnościowy", z drugiej jednak zapowiedź zlekceważenia obiektywnej pozycji klasy robotniczej w systemie produkcji i wyzysku kapitalistycznego. Nie ma nawet chęci uznania w tej obiektywnej sytuacji punktu oparcia dla wnoszonej świadomości klasowej. W przeciwieństwie do dawnych reformistów, którzy uważali, że w wyniku reformowania kapitalizmu nastąpi przełom jakościowy, Okularczyk nie wierzy w to i twierdzi, że "socjaldemokratyczne życie ponad stan" co prawda doprowadzi do kryzysu "produkcyjno-finansowej dekoniunktury", ale raczej nie wątpi w to, że sztuczka polegająca na drobnych ustępstwach burżuazji wobec uciskanych znowu się uda. I tak aż do ostatecznej katastrofy, Wielkiej Apokalipsy.
Faszyzm jest przez niego postrzegany jako kolejny krok w kierunku niemożności przełamania pułapki socjaldemokratycznych posunięć o charakterze populistycznym. "Faszyzm to spotęgowanie monopolistycznego kapitalizmu!"
W efekcie mamy tu żądanie, aby usunęli się w cień Przyjaciele Ludu, którzy nie chcą zniesienia kapitalizmu, nie chcą mu też dać - póki jeszcze nie jest za późno - czysto i bezwzględnie się "wybrzmieć". W tej sytuacji jest oczywiste, że klasa robotnicza ze swymi natychmiastowymi roszczeniami jest siłą wsteczną, tożsamą z faszyzmem, ponieważ właśnie w jej partykularnym interesie leży nie dopuszczenie, aby "kapitalizm wybrzmiał" do swych ostatecznych konsekwencji.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nie jest możliwe, aby kapitalizm wybrzmiał do swych ostatecznych konsekwencji, należy zająć zasadnicze pozycje polityczne wcześniej, nieco po omacku, bez luksusu sytuacji czystej, gdzie nic nie może być postrzegane z różnych perspektyw. Odrzucając klasę robotniczą, pozostaje dziś wybór alternatywy, która jest równie, a może jeszcze bardziej nieprzejednanie antykapitalistyczna - mianowicie: libertarianizm. Biorąc pod uwagę, że ruch libertariański zapoczątkowany w początkach lat 70-tych znalazł odzew zasadniczo wśród kontestującej kulturowo amerykańskiej lewicy, nie może dziwić, że nadal oddziałuje on na tęże lewicę i stanowi dla niej alternatywę.
W warstwie krytycznej libertarianizm stanowi ofertę atrakcyjną z punktu widzenia radykalnej lewicy, która straciła busolę odrzucając hegemonię klasy robotniczej. Jak pisze Okularczyk: "Za darmo nie ma nic!" - a przecież tego właśnie chcą socjaldemokraci. "Prawdziwi liberałowie mają rację!" (poza kwestią prywatnej własności środków produkcji). "Prawdziwymi liberałami" nie są przecież etatystyczni ideologowie kapitalizmu.
"W kapitalizmie nie można bezkarnie udawać socjalizmu!" A przecież masy ochoczo popierają tę prokapitalistyczną iluzję, twierdzi D. Okularczyk.
Ostatecznie upada "mit klasy robotniczej", który został już wcześniej odrzucony z wielu różnych przyczyn przez niemal całość tzw. radykalnej lewicy.
Nie twierdzę, że D. Okularczyk jest libertarianinem, niemniej wydaje mi się sensowne stwierdzenie, że przyjęcie przezeń założeń i przesłanek przedstawionych w tym tekście wynika z ogólnej perspektywy, jaką przyjmuje, a ta perspektywa jest blisko skoligacona ze sposobem postrzegania rzeczywistości przez libertarianizm. Przede wszystkim bliska obu jest perspektywa naturalistyczna, indywidualistyczna.