Dodaj nową odpowiedź
Norymberga w Bagdadzie?
Yak, Wto, 2006-11-07 00:15 Świat | PublicystykaW kwietniu 2004 r. powstał w Bagdadzie specjalny trybunał do osądzenia zbrodni reżimu Saddama Hussaina. Na jego czele stanął Ahmed Chalabi, protegowany Sekretarza Obrony Donalda Rumsfelda. Siostrzeniec Chalabiego, Salem został mianowany szefem trybunału z prawem wyboru siedmiu sędziów i prokuratorów, którzy mieli się zająć osądzeniem Hussaina i innych byłych dygnitarzy reżimu.
Po 16 miesiącach trwania procesu zapadły wyroki: kara śmierci przez powieszenie dla Saddama, dla byłego szefa służby bezpieczeństwa, Barzana Ibrahim at-Tikriti, oraz byłego szefa Sądu Rewolucyjnego Awad Hamid al-Bandar. Były wiceprezydent Iraku Taha Jasin Ramadan otrzymał karę dożywotniego więzienia.
Czy mamy do czynienia z procesem o randze Procesów z Norymbergi? Czy proces de-Baathyfikacji da się porównać do procesu de-nazyfikacji w powojennych Niemczech?
Pod kątem formalnym oba te procesy naruszały ustalone podstawy prawne, takie jak nie działanie prawa wstecz i nieuznawanie odpowiedzialności zbiorowej. Przyznam jednak, że ten aspekt akurat nie bardzo mnie interesuje. Analizę błędów prawniczych pozostawmy komuś innemu. Istotne nie jest to, czy były dyktator był sądzony zgodnie z regułami sztuki, czy narzucona przez okupanta konstytucja jest legalna, ale to, czy zbrodnie całego aparatu dyktatury wraz z dziesiątkami tysięcy biurokratów i katów reżimu zostaną przypisane tylko wąskiej grupie przywódców, a cała rzesza zbrodniarzy podejmie – jak gdyby nic – normalne życie.
Dwanaście procesów w Norymberdze, które toczyły się od 1945 do 1949 r. dotyczyły następujących zarzutów: „Zmowy w celu prowadzenia wojny agresji”, „prowadzenie wojny agresji”, „zbrodnie wojenne” – czyli zabijanie i niewłaściwe traktowanie jeńców wojennych i używanie zabronionej broni, oraz „zbrodnie przeciw ludzkości” – przeciwko grupom etnicznym, inwalidom, cywilom w okupowanych krajach. W pierwszym procesie, który trwał 315 dni, jedenastu nazistom wymierzono karę śmierci, a 7 innym dożywocie i długie wyroki więzienia.
Abstrahując od tego, że przynajmniej kilka z tych zarzutów można by postawić dzisiejszym okupantom Iraku, ciekawsze jest to, jakie były dalsze koleje procesu denazyfikacji Niemiec.
W pierwszych latach po wojnie denazyfikacja w Amerykańskiej szybko straciła impet. W 1948 r. zakończono oficjalnie proces denazyfikacji, choć procesy przeciwko dużej liczbie zbrodniarzy nie były jeszcze zakończone. W obliczu odbudowy kraju i Zimnej Wojny uznano, że badanie winy poszczególnych ludzi nie jest aż tak ważne. Skutkiem tego, sądy masowo wydawały lekkie orzeczenia, wpisując jedynie lekką kategorię „zwolennika” wielu zbrodniarzom, tylko na podstawie wypełnionych przez nich samych ankiet. Pod koniec 1949 r. sprawdzono 6 milionów Niemców. 1,2 miliona zostało uznanych jedynie za „zwolenników”, tylko 2 tys. za „poważnych przestępców”, a 25 tys. za „przestępców”.
Przkładem niekonsekwencji denazyfikacji może być przypadek Kurta Schmitta, ministra gospodarki w III Rzeszy. Kurt Schmitt, jako członek zarządu spółki ubezpieczeniowej Allianz, starał się jak najbardziej zbliżyć do NSDAP, nawet zanim partia zdobyła władzę. Już w 1930 r. nawiązał ścisłe relacje z Hermannem Goringiem i realizował prywatne pożyczki dla nazistów wspierając rozwój ich partii. Schmitt był przekonany, że Narodowi Socjaliści poradzą sobie z problemem bezrobocia i podzielał ich antysemickie poglądy o rzekomo zbyt wielkim wpływie Żydów w życiu społecznym i gospodarczym. W 1933 r. został honorowym członkiem SS.
W latach 1945-1949 Schmitt został poddany procesowi denazyfikacji i stracił wszystkie swoje stanowiska i przez pewien czas nie mógł wykonywać zawodu. Sklasyfikowano go jako „poważnego przestępcę”. W 1949 r. klasyfikację zmieniono na „zwolennika nazizmu” i Schmitt został oczyszczony z najpoważniejszych zarzutów. Sąd ograniczył się do wymierzenia mu grzywny.
Jednak wielu nazistów nie tylko uniknęło poważnej kary, ale też z powodzeniem rozwijało swoje dalsze kariery. Hans Globke był urzędnikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rzeszy, gdzie pracował do 1945 r. Był jednym z autorów pierwszych interpretacji Ustaw Norymberskich i tworzył zasady wywłaszczania i represjonowania ludności żydowskiej na terenie Słowacji. Po wojnie, Globke pozostał w RFN i został doradcą kanclerza Adenauera aż do 1963 r. Hermann Josef Abs był członkiem rady wykonawczej Deutsche Bank w latach 1938-1945. Był m.in. odpowiedzialny za tzw. „arianizację” (czyli wywłaszczanie) żydowskich firm i banków. Po wojnie był mocno zaangażowany w budowę RFN i w latach 1948-1952 był prezesem zarządu banku inwestycyjnego Kreditanstalt für Wiederaufbau, członkiem zarządu Deutsche Bank i doradcą Adenauera.
Na pierwszej sesji powojennego Bundestagu ponad połowa deputowanych było byłymi członkami NSDAP. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych w 1952 r. dwie trzecie starszych rangą urzędników było dawnymi członkami NSDAP. Byli naziści doczekali się nawet stanowisk kanclerza federalnego, tak jak Kurt-Georg Kiesinger, były wysoki urzędnik w Ministerstwie Propagandy Goebbelsa, który został kanclerzem w latach 1966-1969 i Karl Carstens, członek NSDAP i SA, który był prezydentem w latach 1979 to 1984.
Takich przykładów jest zbyt wiele, żeby je wszystkie wymienić, ale warto wspomnieć o Reinhardzie Gehlenie, szefie służb specjalnych Hitlera na wschodnim froncie. Bezpośrednio po wojnie cała organizacja Gehlena składająca się z SS i SD (służby bezpieczeństwa SS) została podporządkowana amerykańskim służbom specjalnym OSS (Office of Strategic Services) – prekursorowi CIA. Gehlenowi powierzono zadania operacyjne wymierzone przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Wywiad zagraniczyny RFN nawet w 1970 r. składał się w ponad jednej czwartej z byłych członków SS, Gestapo i nazistowskich służb bezpieczeństwa. W ramach operacji „Gladio” byli naziści pod kierownictwem Gehlena tworzyli siatkę faszystowskich organizacji w Europie Zachodniej, które miały zostać użyte na wypadek inwazji sowieckiej. Naukowcy nazistowscy byli też wykorzystywani przez rząd USA przy rozwoju broni chemicznej i biologicznej. Sam Eichmann, architekt Holokaustu, był chroniony przez CIA tak długo, jak długo naziści byli potrzebni Amerykanom do operacji w ramach zimnej wojny. Przynajmniej przez 6 lat zanim Eichmann został uprowadzony do Izraela, CIA wiedziała o jego miejscu przebywania w Argentynie.
W styczniu 1963 r. amerykański dziennikarz spytał się kanclerza Adenauera, czy nie było błędem zatrudnianie byłych nazistów. W odpowiedzi usłyszał: „Do budowy demokratycznego państwa potrzebni są ludzie, na których można polegać. Demokracja żyje dzięki temu, że ludność potrafi zapewnić wolność i moralność w ramach legalnego porządku”.
Czy po pokazowym procesie Saddama Hussaina reszta zbrodniarzy, która współtworzyła ten reżim zostanie użyta ponownie przez nowy establishment do nowych operacji przeciwko nowym wrogom? Ta sytuacja powtarzała się już zbyt wiele razy, by w to wątpić.