Dodaj nową odpowiedź
Zieloni alterkapitaliści w natarciu
Yak, Śro, 2010-02-10 22:46 BlogPoniżej przytaczam nieopublikowany komentarz kapitalisty broniącego wyzysku panującego we Wrocławskim barze Greenway. Widać w nim ciągle powtarzające się motywy: pracownica jest sama sobie winna, bo nie jest dość miła, jest asocjalna (czyli nie jest skłonna do pracy za darmo na korzyść kapitalisty), itp. itd. Klasyka, wałkowana wiele razy przez kapitalistów z Good Bye Lenin, Falanstera, a teraz Greenwaya. Oto tekst, dla uciechy czytelników:
Jak przeczytałem wpis tej "poszkodowanej" kilka dni temu, sądziłem, że wszystko dla wszystkich stało się zupełnie jasnym. O jakże się myliłem! Nie mogę pojąć, skąd u was takie bezrozumne, beznadziejne zaślepienie ?!!?! Sam nigdy, ale to przenigdy !!! nie zatrudniłbym dziewczyny reprezentującej taką kulturę osobistą!!! Jej język jest tego najwymowniejszym wyrazem!! Aż trudno uwierzyć, że to jest studentka!!!! Sam studiowałem we Wrocaławiu ładnych parę lat temu i owszem wśród moich kolegów i koleżanek wiele osób operowało łaciną - we właściwym tego słowa znaczeniu! Jak przeczytałem tą wypowiedź (może napiszę jasno i wprost - rodem z rynsztoka!) ręce mi zupełnie opadły i dosłownie zamarłem z wrażenia. Kto takich ludzi w ogóle przyjmuje na studia??? To dopiero jest skandal!!! Rozbój w biały dzień! To musi być jakaś prywatna szkółka... Inny wariant jest dla mnie nie do pomyślenia!!! Aż na samą myśl, że nie prywatna - blady strach mnie ogarnia! Wstyd dziewczyno!!!! Przynosisz wstyd i ujmę nie tylko sobie, ale i całej społeczności studenckiej!!! Ale zapewne kompletnie nie jesteś tego świadoma. Moi drodzy, może was uświadomię jako trochę starszy wiekiem kolega. Ludzi nie zatrudnia się do pracy za czy na ładne oczy! To już nie są czasy czerwonej komuny -"czy się siedzi, czy się leży...". Trzeba się zaprezentować, coś potrafić, mieć wspomnianą wyżej kulturę osobistą!!! Od lat nie mieszkam we Wrocławiu, ale gdybym nadal mieszkał i gdyby w jakimkolwiek miejscu była obsługa, która jest pełna nienawiści do świata i już samym swoim spojrzeniem mówi, że "zaraz da mi w pierdol za free" !!!!!!!!!! - omijałbym takie miejsce szerokim łukiem!!! Bałbym się zapytać o "plat du jour" czy cokolwiek!! Czuję wielki niesmak. Uważam też za bardzo prawdopodobny scenariusz w tym konkretnym przypadku, że pracodawcy sami zorientowali się (zapewne nie stali jej non stop nad głową, lecz być może czekali także na opinie innych, zatrudnionych już pracowników, na temat kandydatki - w końcu praca jest w zespole - jaka ona jest na ile sprawna, miła, pojętna, itd.), że jest jednostką, która po prostu nie nadaje się do pracy, a już na pewno do pracy w bezpośrednim kontakcie z klientem! Jest aspołeczna, asocjalna! Przez takiego chamskiego i prymitywnego pracownika można zapomnieć o prowadzeniu czekogolwiek!!!! No chyba, że sami chcecie się przekonać. Proponuję wam, a może raczej rzucam wyzwanie! Otwórzcie sami jakąś firmę i ją zatrudnijcie od pierwszego dnia, bez sprawdzania na tej (oby) ładne oczy (już ją trochę znacie)-dajcie jej super pensję i umowę o pracę na czas nieokreślony. A potem napiszcie o efektach - hahaha! Dla niej jedyna nadzieja jest taka, że być może jest urodziwa i znajdzie frajera, który się w niej zakocha... Ale prawdę mówiąc wolałabym, żeby dzieci miały bardziej subtelne matki... Nawet wolę sobie nie wyobrażać, co ta panienka studiuje... i jeśli mogę mieć jakąkolwiek prośbę, to naprawdę lepiej niech nikt mnie nie uświadamia w tej materii.





