Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
A ja sądzę za Wallersteinem że to proces raczej na dziesiątki lat. Mimo wszystko z całym szacunkiem dla Chomskyego, on jest "jedynie" specjalistą od języka i dość sprawnym publicystą zwłaszcza w zakresie działań Imperium USA. Co do przyszłości kapitalizmu mam jednak większe zaufanie do Wallersteina (mimo mojego krytycyzmu także). Oczywiście obaj możemy się mylić, tzn. ja i Walek, a Chomsky może mieć dobrą intuicję, że to jeszcze kolejne 500 lat potrwa. Nikt nie jest jasnowidzem, ale więcej danych dotyczących wewnętrznej dynamiki systemu przemawia raczej, że w chodzimy w okres kilkudziesięciu lat ciężkich perturbacji, które mają duże prawdopodobieństwo likwidacji obecnego systemu ekonomicznego (co nie znaczy że następny będzie lepszy, może być gorszy - to jaki będzie zależy m.in. od nas, czyli naszego wpływu na ten proces). Obecny kryzys jest zaledwie preludium tego co nas czeka.
Co do środków, to system taki czy inny zawsze miał pozorną przewagę. Co do beneficjentów systemu, to w Polsce nie jest ich aż tak wielu, aby byli wszechmocni. To jest moim zdaniem jakieś 20-30 proc. społeczeństwa. Mało. Reszta jest bierna, bo nie ma nadziei na zmianę. Wystarczy że ktoś skutecznie im tę nadzieję przedstawi. Akurat okres depresji po rozbiciu Solidarności jakoś niedługo już powinien się kończyć, co otworzy możliwości na nowe propozycje.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
A ja sądzę za
A ja sądzę za Wallersteinem że to proces raczej na dziesiątki lat. Mimo wszystko z całym szacunkiem dla Chomskyego, on jest "jedynie" specjalistą od języka i dość sprawnym publicystą zwłaszcza w zakresie działań Imperium USA. Co do przyszłości kapitalizmu mam jednak większe zaufanie do Wallersteina (mimo mojego krytycyzmu także). Oczywiście obaj możemy się mylić, tzn. ja i Walek, a Chomsky może mieć dobrą intuicję, że to jeszcze kolejne 500 lat potrwa. Nikt nie jest jasnowidzem, ale więcej danych dotyczących wewnętrznej dynamiki systemu przemawia raczej, że w chodzimy w okres kilkudziesięciu lat ciężkich perturbacji, które mają duże prawdopodobieństwo likwidacji obecnego systemu ekonomicznego (co nie znaczy że następny będzie lepszy, może być gorszy - to jaki będzie zależy m.in. od nas, czyli naszego wpływu na ten proces). Obecny kryzys jest zaledwie preludium tego co nas czeka.
Co do środków, to system taki czy inny zawsze miał pozorną przewagę. Co do beneficjentów systemu, to w Polsce nie jest ich aż tak wielu, aby byli wszechmocni. To jest moim zdaniem jakieś 20-30 proc. społeczeństwa. Mało. Reszta jest bierna, bo nie ma nadziei na zmianę. Wystarczy że ktoś skutecznie im tę nadzieję przedstawi. Akurat okres depresji po rozbiciu Solidarności jakoś niedługo już powinien się kończyć, co otworzy możliwości na nowe propozycje.