Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
maly wielki czlowiek (niezweryfikowane), Śro, 2010-03-17 16:53
Że niby ja tu czegoś bronię na jakiejś zasadzie? Z mojej perspektywy jest dokładnie na odwrót, czyli to Ty bronisz "marksizmu". Uprzedzając ewentualną kontrę, nie mam na myśli tego, że argumentujesz na rzecz politycznych koncepcji "marksistów". Chodzi mi o sam fakt przywoływania kategorii zwanej "marksizmem" na potrzeby dyskusji, pomyślanej jako jednorodny kompleks myśli i praktyki - to jest, że wszystko co mówili i robili Lassalle, Kautsky, Lenin & Co. ma swoje źródło w dziełach Marksa. Sprawy mają się jednak ździebko inaczej. Wspomniani panowie czerpali z Marksa zawsze wybiórczo i końcowym efektem takich zabiegów nieraz były koncepcje stojące w jawnej opozycji do tego, co Marks w istocie głosił (stąd twój "marksizm" po prostu nie istnieje, a ja nie muszę niczego "bronić").
Przykładowo taki Lassalle odrzucił Marksa pomysł rewolucji przez samoorganizację i oddolną walkę klasy pracującej, na rzecz parlamentaryzmu i reformizmu (stąd uchodzi za jednego z prekursorów socjal-demokracji), za co zresztą dostał zjeby od Marksa i Engelsa ("Krytyka programu gotajskiego" jest wymierzona głównie właśnie w tezy Lassalle'a). Podobnie z Kautskym i Leninem - obaj gładko weszli w buty krytykowanych przez Marksa blanquistów (zwłaszcza Lenin), postulując konieczność utworzenia "awangardy" zawodowych rewolucjonistów, stojących ponad masami i mających na celu "podnoszenie świadomości klasowej" tych mas. Wystarczy obadać trzecią tezę z "Tez o Feuerbachu" żeby uświadomić sobie, iż Marks uważał takie stanowisko za błędne. Itp, etc.
Zauważ, że te różnice dotyczą nie jakichś pobocznych tematów, ale kwestii raczej kluczowych dla jakiegokolwiek "rewolucyjnego" projektu czy praktyki.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Że niby ja tu czegoś
Że niby ja tu czegoś bronię na jakiejś zasadzie? Z mojej perspektywy jest dokładnie na odwrót, czyli to Ty bronisz "marksizmu". Uprzedzając ewentualną kontrę, nie mam na myśli tego, że argumentujesz na rzecz politycznych koncepcji "marksistów". Chodzi mi o sam fakt przywoływania kategorii zwanej "marksizmem" na potrzeby dyskusji, pomyślanej jako jednorodny kompleks myśli i praktyki - to jest, że wszystko co mówili i robili Lassalle, Kautsky, Lenin & Co. ma swoje źródło w dziełach Marksa. Sprawy mają się jednak ździebko inaczej. Wspomniani panowie czerpali z Marksa zawsze wybiórczo i końcowym efektem takich zabiegów nieraz były koncepcje stojące w jawnej opozycji do tego, co Marks w istocie głosił (stąd twój "marksizm" po prostu nie istnieje, a ja nie muszę niczego "bronić").
Przykładowo taki Lassalle odrzucił Marksa pomysł rewolucji przez samoorganizację i oddolną walkę klasy pracującej, na rzecz parlamentaryzmu i reformizmu (stąd uchodzi za jednego z prekursorów socjal-demokracji), za co zresztą dostał zjeby od Marksa i Engelsa ("Krytyka programu gotajskiego" jest wymierzona głównie właśnie w tezy Lassalle'a). Podobnie z Kautskym i Leninem - obaj gładko weszli w buty krytykowanych przez Marksa blanquistów (zwłaszcza Lenin), postulując konieczność utworzenia "awangardy" zawodowych rewolucjonistów, stojących ponad masami i mających na celu "podnoszenie świadomości klasowej" tych mas. Wystarczy obadać trzecią tezę z "Tez o Feuerbachu" żeby uświadomić sobie, iż Marks uważał takie stanowisko za błędne. Itp, etc.
Zauważ, że te różnice dotyczą nie jakichś pobocznych tematów, ale kwestii raczej kluczowych dla jakiegokolwiek "rewolucyjnego" projektu czy praktyki.