Dodaj nową odpowiedź

Trzeba zwracać uwagę na

Trzeba zwracać uwagę na pewne rzeczy - na seksistowski przekaz transparentu, na wyrażenia, które określają pewne grupy osób w sposób lekceważący, na zachowanie naszych koleżanek i kolegów, którzy nie doceniają zasług kobiet w ruchu anarchistycznym, nie zauważają ich obecności, zagłuszają je (te, które zostały wychowane na ciche, milczące, pozbawione własnego zdania), na przejawy agresji słownej i fizycznej (zachowania - sorry za określenie - związanego z "kulturą macho"), nawet na żarty, przy których czujemy się niekomfortowo.
To jest strasznie trudna praca i wymagająca pewnej odporności na ewentualne dalsze szykany lub lekceważące zachowanie. Musimy zwracać na to uwagę niezależnie od tego, czy jesteśmy mężczyznami, czy kobietami. Ja sama szczególnie namawiam do tego mężczyzn, gdy czuję, że nie zostanę wysłuchana jako kobieta - w tym przypadku cel uświęca środki.
Zmiany jakie zaszły dzięki feministkom w języku są znaczące - np. w języku niemieckim zamiast Schuler und Schulerin jest SchulerInnen (bez umlautów, więc sorry), zamiast he (w domyśle "człowiek") pojawia się często "they"/"his or her" itp. Język jest potężnym narzędziem. I bardzo śliskim gruntem. To, nad czym my się zastanawiamy w kontekście jakiegoś transparentu, grafiki, itp., jest przedmiotem sporów m.in. filologów, socjologów - wiadomo jaka jest etymologia danego słowa, wiadomo też często, jak przedstawia się kobietę i mężczyznę w mass mediach. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, jak wiele wzorców powielają, jak bardzo ich język może ranić i uwłaczać. Nie każdy zwrócił uwagę na ten transparent - może nawet prawie nikt, może dlatego, że został umieszczony w pewnym jasnym kontekście i można zaufać, że intencje nie były złe. Problem wulgarnego języka jest dość rozwlekły, mało kto zdaje sobie sprawę z przekazu słów "kurwa" czy "skurwysyn", ale większość ich używa, w tym ja... Wzbraniam się jednak przed używaniem ich w takim kontekście jak na transparencie, ale jestem niekonsekwentna, bo używam słowa "pedał" w sytuacjach strategicznych w stosunku do tych, dla których jest to najbardziej obraźliwe (czyli dla homofobów) - nie robię tego często, ale tu akurat następuje odwrócenie dyskursu przeciwko temu, który go używa. No, ale w przypadku słowa "dziwka" o czymś takim nie ma mowy. Zgadzam się i z tym, że nie powinno się właściwie używać tego typu słów, i z tym, że nie jesteśmy idealni, ruch anarchistyczny nie jest idealny, poszczególni jego członkowie nie zawsze rozkminiają do końca rzeczy, o których właśnie rozmawiamy, a nie osiągniemy tego dopóki nie postawimy właśnie takich kwestii na wysokim miejscu. Oczywiście, w kontekście powagi zagrożenia dla Rozbratu, w kontekście wielu innych ważkich spraw, może się to wydawać "pierdołą", jednak są pewne fakty, które trzeba "leczyć" w naszym gronie niezależnie od tego, czy ktoś jest zagrożony ewikcją, nie dostaje wypłaty od kilku miesięcy lub został zatrzymany przez policję na demonstracji.
Niektóre uwagi pod tekstem Anny były po prostu ohydne, a w swej ohydzie standardowe - ileż to razy aktywistki spotkały się z podobnymi uwagami? Dlaczego określenia dotyczące zdrowia psychicznego, histerii, feministycznego "betonu", zajmowania się "pierdołami" tak często pojawiają się w przypadku kobiecych uwag, krytyki, oporu...? Echa czasów, gdy za bunt wobec patriarchatu ładowano kobiety do szpitali psychiatrycznych??
Poza tym dodam, że ja też jestem ANARCHISTĄ, tylko jako że w dowodzie osobistym mam literkę K w rubryce "płeć/sex", dodaję do tego słowa tąż literkę i powstaje słowo "ANARCHISTKA". Mam sobie często coś do zarzucenia i każdy powinien także do siebie zacząć. Natomiast faktycznie pojawia się przy okazji obraz "anarchistów" bez litery "k", bez kobiet, chłopców bawiących się w rzucanie koktajlami mołotowa, gdy kobieta robi nie wiadomo co... może siedzi w garkuchni i karmi zgłodniałych "machos"? I w konsekwencji mamy obraz monolitu, który jednym transparentem wypada źle w oczach "innych" aktualizujących Marksa równie często jak bazę wirusów, który stanowi tłum jednolity płciowo (wszyscy trzymali ten jeden transparent, a ci wszyscy to byli oczywiście "chłopcy"). Tego nie da się uniknąć. Język jest śliską sprawą, ale przecież nie w tym rzecz, by obrzucać obelgami osobę stosującą taką krytykę, wysnuwać wnioski na temat całego ruchu feministycznego (łącznie z anarchofeministkami) jako zajmującego się pierdołami (czyli np. językiem, którego potęga jest naprawdę nieoceniona i nie ja pierwsza to stwierdziłam), zamiast wysnuwać wnioski na temat przekazu.

Anarchistka - Chłopiec zaprzeczający samemu sobie poprzez trzeciorzędne cechy płciowe

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.