Dodaj nową odpowiedź
Capitalism: Love Story – najnowszy film Michael’a Moore’a
Tomasso, Wto, 2010-04-06 13:59 capitalism love story | film | kapitalizm | kino | michael moore | napisy | Publicystyka | recenzja | recenzje filmów | wolny rynekNiedawno opublikowane zostały w internecie polskie napisy do filmu Michael’a Moore’a „Capitalism: Love Story”. Skorzystałem z tej okazji i obejrzałem najnowsze dzieło znienawidzonego przez neoliberalne środowiska reżysera. Film opiszę z podziałem na poszczególne kwestie, co będzie łatwiejsze w odbiorze.
Preambuła
Dwugodzinny film ukazuje historie mieszkańców USA, którzy zostali wyruchani przez tzw.„wolny rynek” i postanawiają walczyć o prawo do godnego życia.
Bezdomność dla zysku
Mamy tych, którzy popadli w spiralę wysokooprocentowanych kredytów (tzw. lichwa) i teraz banki przejmują ich posiadłości mieszkaniowe (zrujnowanie życia całym rodzinom staje się zyskiem). Korzystają na tym także cwaniaki kupujące od banków domy za grosze i sprzedając je dalej z ogromną przebitką cenową.
Śmierć dla zysku
Są przedstawione również przypadki osób nagle zmarłych (m.in. menadżer średniego szczebla, który umarł na raka), a pracodawca (bank) zawłaszczył pieniądze, poprzez zawarcie sekretnej polisy ubezpieczeniowej (śmierć stała się zyskiem).
Co ciekawe, korporacje stosują tą praktykę na codzień, kiedy wskazują siebie jako beneficjentów m.in. Ameby Bank zgarnął 1,5 mln dolarów. Takie firmy jak American Greetings, RR Donnelly & Sons, Procter & Gamble – wszystkie mają problem ze śmiertelnością! We wszystkich tych przypadkach śmiertelność wynosi 50% zakładanej.
Brokerzy z chciwości narzekają, że za mało pracowników umiera, w związku z czym zyski są mniejsze od spodziewanych. Korporacje, które stosują te praktyki to m.in. Bank of America, CitiBank, Wal-Mart, Winn-Dixie, Procter & Gamble, McDonnell Douglas, Hershey, Nestle, AT&T, Southwestern Bell, Ameritech, American Express… Tego rodzaju polisy dotyczą lub dotyczyły kilku milionów Amerykanów.
Aby dowiedzieć się, ile jesteś dla swojego szefa wart martwy, wejdź na stronę:
http://www.deadpeasants.biz
Piloci samolotów
Mamy także pilotów prywatnych korporacji lotniczych, którzy zarabiają nędzne grosze, żyjąc z kartek żywnościowych i pomocy społecznej. Często dorabiają na boku, czy też zapożyczają się w bankach, a niekiedy oddają swoje osocza z krwi, aby móc związać koniec z końcem. Oczywiście przekłada się to na obciążenie psychiczne oraz fizyczne, co wpływa na zwiększone ryzyko katastrofy lotniczej. Korporacje w dobie „wolnego rynku” tną koszty, oszczędzając na bezpieczeństwie pilotów i pasażerów, przerzucając koszty na barki osób dojeżdżających, oraz pozbywając się związków zawodowych.
Zysk ponad ludzi
Michael Moore przedstawia sytuację mieszkańców miasteczka Flint, w którym się urodził i wychował. To tam, korporacja General Motors, raportując zyski rzędu 4 mld dolarów, w tym samym czasie eliminowała dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Podobne sytuacje miały miejsce tuż przed Świętami Bożego Narodzenia w 2008 roku w firmie Republic Windows & Doors w Chicago i Illinois, gdzie nagle zwolniono całą załogę należącą do związków zawodowych (ponad 250 osób). Dano im tylko trzy dni wypowiedzenia. Bank of America nie chciał dłużej kredytować spółki, więc pracownikom nie były wypłacane należne im pieniądze.
Jeden z pracowników mówi – „Nie zasługujemy na to, jak nas traktują. To naprawdę boli, bo jak powiedziałem to jest moja druga rodzina. To naprawdę boli, naprawdę. […] Sądzę, że nikt na tej planecie nie zasługuje na takie traktowanie.”
Tego typu sceny rozgrywały się na terenie całego kraju, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
Demagodzy „wolnego rynku”, używają często argumentu, że w kapitalizmie „każdy ma wybór”, czego nie potwierdza brutalna rzeczywistość. Poznajemy beznadziejną sytuację zwolnionych pracowników, którzy nie mogą znaleźć pracy, pozostają w stanie egzystencjalnej bezczynności. Rynek okazuje się w szczególności okrutny dla osób starszych, które nie są dla rynku „elastyczne”.
Niegrzeczna młodzież procentującym kapitałem
Kapitalizm potrafi również robić porządki z niegrzeczną młodzieżą. Zamknięto państwowy dom dla młodzieży, a na jego miejsce zbudowano prywatny ośrodek „PA Child Care” za 8 milionów dolarów, po czym wydzierżawiono go za 58 mln dolarów hrabstwu. Wszyscy „winni” stawali przed sędzią Markiem Ciavarellą, który udzielał lekcję amerykańskiego kapitalizmu: „czas to pieniądz, a w zasadzie mnóstwo pieniędzy”.
Młodzi ludzie w fikcyjnych procesach, z góry byli skazywani na pobyt w prywatnym ośrodku „PA Child Care”. Kapitalizm zdeptał demokrację. Robert Powell, jeden z właścicieli ośrodka, ubił interes z sędziami Conahanem i Ciavarellą. Wskutek tego, zwiększył się wskaźnik zamknięć. Młodzież była wysyłana do nastawionej na zysk placówki. Za swoje kłopoty sędziowie otrzymali ponad 2,6 milionów dolarów łapówki, podczas gdy właściciele „PA Child Care” otrzymali dziesiątki milionów dolarów od podatników z terenu hrabstwa.
6,500 dzieci zostało niesprawiedliwie skazanych. Niektóre skazywano, nawet wobec sprzeciwu ich kuratorów. Nie dość, że PA Child Care” opłacało sędziów, aby wypełniali swoje cele, to ich pracownicy byli tymi, którzy decydowali kiedy dziecko ma dość rehabilitacji. Kiedy państwo powierzyło swoje obowiązki prywatnej firmie, młodzież w tym przypadku stała się narzędziem do zarabiania pieniędzy.
Neoliberalizm zwycięża
Michael Moore skupia się także na historycznym przełomie, a w zasadzie na Ronaldzie Reaganie, który wraz z Margaret Thatcher, byli symbolami triumfującej ideologii neoliberalizmu. Był to historyczny moment, ponieważ korporacje oraz Wall-Street zaczęły sprawować niemal całkowitą władzę.
Poznajemy Dona Regana, prezesa Merrill Lynch, (najbogatszej i największej instytucji finansowej na świecie), który objął kluczową pozycję Ministra Skarbu, a później został szefem sztabu Białego Domu. Od tego momentu wprowadzono ogromne obniżki podatków dla bogatych. Kraj wg. Moora zaczął być zarządzany jak korporacja, m.in. hurtowy demontaż infrastruktury przemysłowej. Nie miało to na celu oszczędzania pieniędzy, czy też pozostania konkurencyjnym, ponieważ przedsiębiorstwa raportowały wówczas dochody idące w miliardy. Zrobiono to dla krótkoterminowych zysków [zyski/zwolnienia] i aby zniszczyć związki zawodowe.
General Motors
Zyski = 24,1 mld dolarów
Zwolnienia = 100,000 +
AT&T
Zyski = 9,6 mld dolarów
Zwolnienia = 40,000 +
General Electric
Zyski = 20,4 mld dolarów
Zwolnienia = 100,000 +
Miliony wyrzucono z pracy, a pozostałym pracownikom kazano pracować dwa razy ciężej [wydajność pracy +45%/stawki zostały zamrożone].
Najwyższa stawka podatkowa dla najbogatszych została zmniejszona dwukrotnie. Zamiast otrzymywać godną pensję, ludzie byli zachęcani do życia na kredyt, aż zadłużenie gospodarstw domowych osiągnęło prawie 100% PKB.
Doszło do eksplozji osobistych bankructw.
Uznaliśmy za konieczne zamknięcie milionów naszych obywateli.
Sprzedaż antydepresantów wystrzeliła, podczas gdy chciwość ubezpieczalni
i firm farmaceutycznych pchała koszt opieki zdrowotnej wyżej i wyżej.
Były to oczywiście świetne wiadomości dla giełdy i amerykańskich prezesów [stosunek płacy prezesa do robotnika]
Demokracja zagrożeniem dla bogaczy
W 2005 i 2006 roku, korporacja CitiGroup napisała trzy poufne notatki dla swoich najbogatszych inwestorów, o tym jak się mają sprawy. Doszli do wniosku, że USA to już nie demokracja, a plutonomia. Plutonomia to stan, gdzie społeczeństwo jest kontrolowane przez i dla najbogatszej 1% populacji, który posiada więcej dóbr, niż pozostałe 95% ludzi na świecie. Notatka rozpływa się nad rosnącą przepaścią między bogatymi, a biednymi, nad tym jak tworzą nową arystokrację. I że właściwie nic nie może im zagrozić.
Był jeden jednak problem. CitiGroup przewidywało, że najpoważniejszym kłopotem będą społeczeństwa domagające się bardziej zrównoważonego podziału dóbr. Innymi słowy, „wieśniacy” (termin używany przez ludzi korporacyjnej władzy w stosunku do swoich pracowników), mogą się zbuntować. Ponadto ubolewali, że biedniejsi mogą nie mieć takiej siły gospodarczej, ale mają takie samo prawo głosu jak bogaci.
JEDNA OSOBA = JEDEN GŁOS. I to ich naprawdę przeraża – że nadal możemy głosować. Właściwie to mamy 99% głosów, a oni tylko 1%. Więc dlaczego 99% się na to zgadza? CitiGroup twierdzi, że to dlatego że większość wierzy, że pewnego dnia sami staną się bogaci, o ile tylko będą się starać wystarczająco mocno. Bogaci byli zadowoleni, że tylu ludzi dało się nabrać na „Amerykański sen”, podczas gdy oni nie mieli najmniejszego zamiaru się dzielić.
Konstytucja Stanów Zjednoczonych
Moore sprawdza Konstytucję Stanów Zjednoczonych, w której rzekomo są krajem kapitalistycznym. Co ciekawe, nigdzie w Konstytucji nie ma słowa o „wolnym rynku”, „swobodzie działalności”, czy „kapitalizmie”. W gruncie rzeczy wszędzie jest napisane „My, ludzie”, coś o „doskonałym związku” oraz „promowaniu ogólnego dobrobytu”.
Samorządność pracownicza
Bardzo ciekawy jest temat samorządności pracowniczej. Tutaj Michael Moore pokazuje przykład Isthmus Engineering w Wisconsin. Jest to firma, gdzie konstruuje się i buduje roboty przemysłowe. Biznes wart 15 mln rocznie, lecz w tym biznesie każdy pracownik jest właścicielem firmy. Nie chodzi o gówniane akcje, lecz prawdziwą samorządność, kolektywizm i sprawiedliwe zarządzanie. W firmie panuje demokracja bezpośrednia, gdzie każdy ma prawo głosu. Nie liczą się tylko pieniądze.
Miłość z amerykańskiej demokracji pracownicy przenoszą do pracy. W firmie nie zwalnia się ludzi, tylko po to, aby podnieść wartość akcji. Nie daje podwyżek menagerom, a obcina pensje szeregowym pracownikom.
Jeden z pracowników mówi: – „Nie robimy tu takich rzeczy. Nawet nie możemy, bo od razu wszyscy by się na ciebie gapili i pytali: co on taki chciwy do cholery? To zbyt oczywiste. W końcu jest tu mnóstwo ludzi, którzy codziennie zakasują rękawy i pracują. I jeśli ktoś na górze dostawałby za ich pracę nienależne pieniądze, to byłoby to po prostu nieuczciwe”.
W Kalifornii jest również samorządnie zorganizowana fabryka chleba, w której pracownicy codziennie wypiekają tysiące bochenków chleba. Im więcej pracownicy włożą pracy, tym więcej mają udziałów w zyskach. Żadnych wielkich „ja” i małych „ty”. Wszyscy są równi. Prezes dostaje taki sam udział jak każdy inny. Pracownik liniowy zarabia ponad 65,000 dolarów rocznie, czyli trzy razy więcej niż nowy pilot w American Eagle. Tego rodzaju fabryka chleba i setki innych, podobnie zorganizowanych firm są dowodem, że ludzie nie zawsze kierują się zyskiem.
Doktor Jonas Salk
Wynalazł lek na polio i oddał go światy za darmo. Mógł wielokrotnie się wzbogacić, sprzedając swoją szczepionkę firmom farmaceutycznym, ale doszedł do wniosku, że jego talent powinien zostać użyty dla większego dobra. A przyzwoita pensja doktora i wynalazcy wystarczała mu, by wieść komfortowe życie. Na pytanie „Kto posiada patent na tą szczepionkę?”, odpowiedział „Cóż, powiedziałbym, że ludzie. Nie ma patentu. Któż patentowałby słońce?”.
Dziś natomiast najwybitniejsze umysły są wykorzystywane do czegoś innego – sektora finansowego. Nie przysługują się nauce, tylko Wall-Street. Studenci, którzy kończą prywatne studia z długiem na poziomie 100 tysięcy dolarów i więcej, stają się niewolnikami sektora finansowego, przez następne 20 lat. Zamiast przysłużyć się ogółowi, służą prywatnym korporacjom. Młodzi ludzie zmuszani są więc przez rynek do tworzenia rzeczy nie twórczych, lecz niszczących.
Derywaty
Liberalny system gospodarczy ma coś takiego jak „derywaty”, czyli skomplikowane zasady, które wymyślono specjalnie, aby ekonomiści mogli się wywinąć od odpowiedzialności.
Jak mówi Marcus Haupt, który spędził na Wall-Street 15 lat – „Powiedzmy, że jesteś rządowym prawnikiem i przychodzisz, aby ocenić, czy te rzeczy łamią prawo podatkowe, czy nie. Jeśli rozumiesz, co oni robią to najpewniej zaoferują ci pracę”.
Wall-Street stało się kasynem szaleńców, gdzie zakładają się o wszystko, nawet o nasze domy.
Countrywide
Innym przykładem jest Bob Feinberg, który pracował dla największej w kraju korporacja hipotecznej Countrywide. Mimo, że firma specjalizuje się w skandalicznie wysoko oprocentowanych kredytach udzielanym ludziom o niskich dochodach, zadaniem Boba było obsługiwanie politycznej elity.
Istniał specjalny wydział do korumpowania znajomych polityków szefa Countrywide m.in. poprzez udzielanie zniżek, rezygnacji z opłat i papierkowej roboty. Korumpowano wpływowe osoby takie jak ambasador Richard Holbrooke, Donna Shalala, ludzi z Kapitolu, regulatorów rynków finansowych, Jim Johnson (Fannie Mae), Alphonso Jackson (sekretarz Wydziału Planowania Przestrzennego), senator Conrad z Komitetu Finansów. Senacki komitet do spraw banków i mieszkalnictwa powinien obserwować rynek hipoteczny, lecz senator Dodd był przez 28 lat przewodniczącym, lecz też był przyjacielem Angela – szefa Countrywide. Otrzymał ponad milion dolarów w zniżkach od korporacji.
Bill Black
Moore żywi nadzieję, że powinniśmy mieć uczciwych regulatorów, takich jak Bill Black, który ujawnił skandal pożyczkowo-kredytowy w latach 80. Jeden z głównych bohaterów afery, Charles Keating wysłał notkę z odpowiednimi instrukcjami [dorwać i zabić Blacka].
Kryzys ekonomiczny
FBI ostrzegało, że podejrzane hipoteki stają się plagą, ale po 11 września, administracja Busha zabrała 500 białych kołnierzyków z FBI z wydziałów ścigania przestępczości, mimo że nadciągała największa fala przestępczości finansowych w historii narodu i świata. FBI twierdzi, że nawet 80% strat z lewych hipotek jest powodowany przez personel ich udzielający. Znaczy to, że to nie pożyczkobiorca przychodzący z ulicy próbuje zdefraudować oszczędności i kredyt, lecz robi to ktoś, kto kontroluje organizację np. prezes.
W filmie możemy usłyszeć o nieuniknionym kryzysie ekonomicznym, na którym wzbogacili się prezesi i dyrektorzy największych banków (m.in. Vikram Pandit z CitiGroup, Lloyd Blankfein z Goldman Sachs, Ken Lewis z Bank of America).
Pożyczka Sachsa
Henry Paulson jako Sekretarz Stanu, (kiedyś był szefem korporacji Golden Sachs), był ręką Wall Street. Wykorzystano pieniądze podatników (700 miliardów dolarów), aby ratować Goldmana i inne faworyzowane korporacje.
Pierwsze głosowanie za pożyczką zakończyło się fiaskiem (dzięki mobilizacji społecznej i wpłynięciu na polityków), ale Paulson i spółka wrócili na Kapitol i ubili z Demokratami zakulisowy interes. W parę dni Kongres zmienił poglądy o 180 stopni i dał bankom 700 miliardów, które chciały (za 263 głosy, przeciw 171).
Na co korporacje przeznaczyły pieniądze podatników? Do końca niewiadomo, ponieważ nikt z rządu nie „zatroszczył” się o kontrolę. Wiadomo że m.in. Citigroup lekką ręką wydał 50 milionów na luksusowy odrzutowiec, Goldman Sachs przeznaczył 6,8 miliona dolarów na bonusy, w AIG 73 osoby dały sobie po milionie dolarów.
Michael Moore postanowił przejechać się bankową furgonetką po bankach i odzyskać pieniądze podatników. Bez skutku ;)
Barack Obama
Obama podczas wyborów stał się głosem większości ludzi, więc stał się zagrożeniem dla stylu życia bogatych. Korporacje postanowiły go więc kupić. Zaczęli w niego rzucać pieniędzmi. Goldman Sachs stał się jego sponsorem numer jeden z datkami na kwotę niemal miliona dolarów. Przetoczyła się też kampania strachu, ostrzegająca, że Obama jest „socjalistą” (mitologiczne skojarzenia z ZSRR, dyktaturą, brakiem wolności), co jednak nie przyniosło oczekiwanych skutków.
Odzyskiwanie domów
Widzimy również sytuację, gdzie ludzie się organizują i przejmują swoje domy, z których zostali wcześniej wyrzuceni. Solidarność okazuje się najsilniejszą bronią, która powstrzymuje komornika banku oraz policję przed interwencją.
Strajk robotników we Flint – przejęcie fabryki
Sytuacja miała miejsce w 1936 roku, kiedy setki kobiet i mężczyzn przejęło fabryki General Motors we Flint na 44 dni. Byli pierwszym związkiem, który pobił przemysłową korporację. To w efekcie ich działań, powstała klasa średnia. Ale w tamtych czasach, policja oraz korporacyjne zbiry nie przyglądały się bezczynnie. Pewnego popołudnia, po krwawych walkach, gubernator Michigan, przy wsparciu prezydenta USA Franklina Roosvelta, wysłał Gwardię Narodową. Ale lufy ich karabinów nie były wycelowane w stronę robotników, lecz w stronę policji i wynajętych osiłków, ostrzegając aby zostawili pracowników w spokoju. Bo – jak twierdzi Moore – Roosvelt wierzył, że ludzie mieli prawo do wynagrodzenia ich krzywd.
Franklin Roosevelt
Prezydent – według Michaela Moore’a – powziął „radykalny” krok i zaproponował dodanie drugiej Karty Praw do konstytucji, czyli:
- bezpieczeństwo i dobrobyt wszystkim, bez względu na rasę, czy wyznanie.
- prawo do użytecznej i popłatnej pracy.
- prawo do zarobków wystarczających na jedzenie, ubrania i rekreację.
- prawo dla każdego farmera do uprawy i sprzedaży produktów za cenę zapewniającą godziwe życie.
- prawo dla każdego przedsiębiorcy, dużego i małego, do handlu w atmosferze, braku nieuczciwej konkurencji i dominacji monopoli krajowych i zagranicznych.
- prawo do przyzwoitego domu dla każdej rodziny.
- prawo do adekwatnej opieki medycznej i możliwość osiągnięcia i cieszenia się dobrym zdrowiem.
- prawo do odpowiedniej ochrony finansowej w wieku podeszłym w chorobie, po wypadku i podczas bezrobocia.
- prawo do dobrego wykształcenia.
„Wszystkie te prawa zapewnią obywatelom bezpieczeństwo. Dlatego po wygraniu wojny musimy dążyć do wdrożenia ich w życie, w celu zapewnienia obywatelom szczęścia i dostatku. Bo dopóki ludzie nie czują się bezpiecznie w domu, dopóki nie będzie pokoju na świecie.” – powiedział Franklin Roosevelt.
Roosevelt umarł rok później. Nie zobaczył końca wojny. Nie wprowadzono też jego nowej Karty Praw. Gdyby mu się to udało – uważa Moore – każdy Amerykanin, bez względu na rasę, miałby prawo do przyzwoitej pracy, pozwalającej na przeżycie pensji, powszechnej opieki medycznej, dobrego wykształcenia, niedrogiego domu, płatnego urlopu i godnej emerytury. Jednak żaden Amerykanin nie dostał takich gwarancji.
Rachunek sumienia?
„Żyjemy w najbogatszych kraju na świecie. Wszyscy zasługujemy na przyzwoitą pracę, opiekę zdrowotną, dobrą edukację i dom, który możemy nazwać własnym. Wszyscy zasługujemy na marzenia Roosevelta i zbrodnią jest to, że go nie mamy. I mieć nie będziemy tak długo, jak długo będziemy mieli system wzbogacający kilku kosztem wielu. Kapitalizm jest złem, a zła nie da się uregulować. Trzeba je wyeliminować i zastąpić czymś, co jest dobre dla wszystkich. A tym czymś jest demokracja.” – twierdzi Michael Moore.
Cytaty
„Naprawdę uważam, że środowiska bankowe są bardziej niebezpieczne, niż stojące wojska” – Thomas Jefferson, 1816.
„Dobro zmonopolizowane lub w posiadaniu niewielu to przekleństwo ludzkości” – John Adams, 1765
„Żaden człowiek nie powinien posiadać więcej niż potrzebne do życia; reszta powinna należeć do państwa” – Benjamin Franklin.
„To jest wojna klas i moja klasa wygrywa, choć nie powinna” – Warren Buffett, najbogatszy człowiek świata roku 2007.
Czas na trochę krytyki wobec filmu…
Oczywiście, w filmie „Capitalism: Love Story” można znaleźć sprzeczności takie jak:
• krytykowanie kapitalizmu, a zarazem zachowywanie wiary w to, że system ekonomiczny funkcjonowałby lepiej np. gdyby banki udzielały pożyczek odpowiednim ludziom.
• przedstawianie samorządności, demokracji bezpośredniej, ale jednocześnie zachowanie utopijnej wiary w świat polityków, którzy mogą realizować socjalne cele. Można odnieść wrażenie, że potencjał zorganizowanej siły społecznej, powinien być wykorzystany do celów politycznych.
• brak krytyki funkcjonowania samorządnych fabryk na ramach kapitalistycznych zasad.
Moore również nie zauważa, że po II Wojnie Światowej, nastały „złote czasy”, czyli konsensus między światem biznesu, a światem pracy, co przyczyniło się do poszanowania wielu wspomnianych przez Roosevelta praw. Jednak od lat 70 były one systematycznie rozmontowywane, dzięki zdobywającej coraz większą popularność ideologii neoliberalnej Miltona Friedmana.
Moore także idealizuje, jeśli chodzi o Europę i Japonię. Tak jak z filmie „Sicko”, gdzie bezkrytycznie podszedł do służby zdrowia w Wielkiej Brytanii, Kubie czy Kanadzie, tak i tutaj idealizuje „konstytucję”, która z praktyką ma niewiele wspólnego. Wspomina m.in. o włoskiej konstytucji, która gwarantuje kobietom równe prawa – tylko, że mówi o tym, że owe gwarancje są ładnym sloganem tylko na papierze, co ukazuje w latach 60 proces walk kobiet o równouprawnienie i wolność (m.in. przedstawione jest to w filmie „My też chcemy róż”, który można pobrać na AlterKino.org).
Reżyser zachwyca się także tym, że niemiecka konstytucja stwierdzała, że rząd ma prawo przejąć prywatną własność i moce produkcyjne dla wspólnego dobra. Ale co z tego, że stwierdzała? Jest to jedynie pusty zapis, tak jak każda konstytucja krajów tzw. ”demokracji kapitalistycznych”, gdzie oficjalnie obywatele mają prawo do godnego życia, bezpłatnej edukacji i służby zdrowia – ale w brutalnej rzeczywistości gospodarek nastawionych na rywalizację i zysk, prawa te nie są w żaden sposób respektowane.
Moore również powinien zdać sobie sprawę, że w latach powojennych ruch robotniczy jak i polityczna lewica, były bardzo silne, więc przyznawanie pewnych praw przez elity polityczne i biznesowe, nie było czymś dobrowolnym, lecz polityczną taktyką, której celem było złagodzenie radykalizmu ruchu pracowniczego. Moore mógłby sobie więc darować melodramatyzowanie, w kontekście „marzeń” Roosevelta, czy też szlachetnych konstytucji innych narodów, którym niby zależało na dobru ogółu. No, ale czego wymagać od zwolennika socjaldemokracji (w tym sympatyka Baracka Obamy), który posunie się do pewnych nadinterpretacji?
Nawet taki państwowy socjalista jak Michael Moore’a, mówiąc o takich kwestiach jak prawo do godnego życia, redystrybucja dochodów, dla wielu liberałów jest „radykalnym lewakiem”! Nie wspominając o tym, że ten tzw. ”radykalny lewak” to również milioner z ich paczki, który zarobił w chuj kasy na swoich filmach i pławi się teraz w luksusach. Czy i on chociażby zastosował wobec siebie „redystrybucję dochodów”?
Chcesz obejrzeć film?
Dokument “Capitalism: Love Story” wraz z polskimi napisami jest do ściągnięcia ze strony AlterKino.org:
http://alterkino.org/capitalism-a-love-story
Wpis: Capitalism: Love Story – najnowszy film Michael’a Moore’a pochodzi ze strony: Tomasso.pl