Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Pierwszomajowe manifestacje mym skromnym zdaniem nie mają w swym celu bezpośrednim zmieniania czegoś – temu służy (ma służyć) działalność w pozostałej części roku. Ruch nie był, nie jest, i z pewnością bardzo długo nie będzie na tyle silny by zmienić coś manifestacją 1 majową. Pytanie więc powinno brzmieć raczej po co idziemy, po co się zbieramy. O męczennikach z Haymarket z 1 maja 1886r. nie będę się rozpisywał – ale uznajmy że to wydarzenie nakreśliło nam dzień w którym wychodzimy na ulicę.
Więc konkretnie, po co wychodzimy? Po to aby pokazać wielkość ruchu – że jesteśmy, że pamiętamy, że to Nasze najemnych robotników święto. Pokazać nie tylko innym ale i samym sobie, podnosząc tym samym morale uczestników ruchu, tym którzy przybyli i tym którzy zostali w domach, lub miejscach pracy/wyzysku. Zapowiadając jednocześnie jeszcze większe pierdo_lięcie następnym razem.
1 maja 2001r. Nie przejęliśmy gmachu telewizji rządowej, ani nie zburzyliśmy ambasady USA, ale co zostało ogłoszone rozwiązaliśmy Ministerstwo Gospodarki - przynajmniej teoretycznie - tylko teoretycznie;] (dobre i to na wstępie).
Zademonstrowaliśmy (demonstratio) choćby umiejętność zorganizowania się - zorganizowania czegoś dużego, czegoś co zebrało uczestników tego ruchu z całego kraju. Czegoś o czego skali świadczy że doprowadziło to do mobilizacji sił rządowych - policji w ilości kilku tysięcy białych kasków, setek suk i pojazdów opancerzonych. Doszło do zorganizowania względnie może nie tyle niebezpiecznej, co nieobliczalnej (z punktu widzenia sił tzw. porządkowych), nie boję się użyć, masy jednostek.
Tam też nie było miejsca dla patałachów z NOP, a "dziś" przychodzą i robią równorzędne demo – świetnie – w końcu 1maja „demonstrują wszyscy”. Finał M1 2001 był dość brutalny – szczególnie bo dosłownie dla organizatora - ale mam nadzieję że dziś nie żałuje że wziął na siebie zgłoszenie dema i uwagę policji. Tu wyrażam swój szacunek wobec jego osoby.
M1 oceniam, że odniosło pewien sukces medialny jak również o czym wspomniałem na wstępie, sukces organizacyjny, pokazało również podobnie jak późniejsze anty szczyty, że nie taki anarchista straszny - do wielu warszawiaków nasze postulaty wtedy dotarły – w trakcie dema przyłączali się doń zwykli ludzie – czasem z dziećmi wędrując z nami dalej w pochodzie. Demo angażowało również zwykłych ludzi, którzy np. przynosili i podawali przez zamknięty kordon butelki z wodą. Pokazało po raz kolejny obliczę aparatu represji i to chyba uważam jako anarchista za cel bardzo ważny w naszej działalności, obnażanie aparatu państwowego – jego demaskowanie przed społeczeństwem – myślę że jak zwykle nie w pełni wykorzystaliśmy siłę mediów. Takie jest moje zdanie.
Tym ani poprzednim swym wywodem nie mam zamiaru przesądzać, że takie dema jak to z 2001, powinny być pierwszomajowym celem dla ruchu anarchistycznego, jest wiele opcji możliwości działania. W obecnej sytuacji (patrz artykuł wyżej) może właściwym było by i odejść od koncepcji 1 majowej manifestacji – ok. ale róbmy coś w tym dniu dużego – pokażmy że jesteśmy, nie oddawajmy pola bo już na nie prędko nie wrócimy.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Pierwszomajowe manifestacje
Pierwszomajowe manifestacje mym skromnym zdaniem nie mają w swym celu bezpośrednim zmieniania czegoś – temu służy (ma służyć) działalność w pozostałej części roku. Ruch nie był, nie jest, i z pewnością bardzo długo nie będzie na tyle silny by zmienić coś manifestacją 1 majową. Pytanie więc powinno brzmieć raczej po co idziemy, po co się zbieramy. O męczennikach z Haymarket z 1 maja 1886r. nie będę się rozpisywał – ale uznajmy że to wydarzenie nakreśliło nam dzień w którym wychodzimy na ulicę.
Więc konkretnie, po co wychodzimy? Po to aby pokazać wielkość ruchu – że jesteśmy, że pamiętamy, że to Nasze najemnych robotników święto. Pokazać nie tylko innym ale i samym sobie, podnosząc tym samym morale uczestników ruchu, tym którzy przybyli i tym którzy zostali w domach, lub miejscach pracy/wyzysku. Zapowiadając jednocześnie jeszcze większe pierdo_lięcie następnym razem.
1 maja 2001r. Nie przejęliśmy gmachu telewizji rządowej, ani nie zburzyliśmy ambasady USA, ale co zostało ogłoszone rozwiązaliśmy Ministerstwo Gospodarki - przynajmniej teoretycznie - tylko teoretycznie;] (dobre i to na wstępie).
Zademonstrowaliśmy (demonstratio) choćby umiejętność zorganizowania się - zorganizowania czegoś dużego, czegoś co zebrało uczestników tego ruchu z całego kraju. Czegoś o czego skali świadczy że doprowadziło to do mobilizacji sił rządowych - policji w ilości kilku tysięcy białych kasków, setek suk i pojazdów opancerzonych. Doszło do zorganizowania względnie może nie tyle niebezpiecznej, co nieobliczalnej (z punktu widzenia sił tzw. porządkowych), nie boję się użyć, masy jednostek.
Tam też nie było miejsca dla patałachów z NOP, a "dziś" przychodzą i robią równorzędne demo – świetnie – w końcu 1maja „demonstrują wszyscy”. Finał M1 2001 był dość brutalny – szczególnie bo dosłownie dla organizatora - ale mam nadzieję że dziś nie żałuje że wziął na siebie zgłoszenie dema i uwagę policji. Tu wyrażam swój szacunek wobec jego osoby.
M1 oceniam, że odniosło pewien sukces medialny jak również o czym wspomniałem na wstępie, sukces organizacyjny, pokazało również podobnie jak późniejsze anty szczyty, że nie taki anarchista straszny - do wielu warszawiaków nasze postulaty wtedy dotarły – w trakcie dema przyłączali się doń zwykli ludzie – czasem z dziećmi wędrując z nami dalej w pochodzie. Demo angażowało również zwykłych ludzi, którzy np. przynosili i podawali przez zamknięty kordon butelki z wodą. Pokazało po raz kolejny obliczę aparatu represji i to chyba uważam jako anarchista za cel bardzo ważny w naszej działalności, obnażanie aparatu państwowego – jego demaskowanie przed społeczeństwem – myślę że jak zwykle nie w pełni wykorzystaliśmy siłę mediów. Takie jest moje zdanie.
Tym ani poprzednim swym wywodem nie mam zamiaru przesądzać, że takie dema jak to z 2001, powinny być pierwszomajowym celem dla ruchu anarchistycznego, jest wiele opcji możliwości działania. W obecnej sytuacji (patrz artykuł wyżej) może właściwym było by i odejść od koncepcji 1 majowej manifestacji – ok. ale róbmy coś w tym dniu dużego – pokażmy że jesteśmy, nie oddawajmy pola bo już na nie prędko nie wrócimy.
Walka trwa!!!