Dodaj nową odpowiedź
Krakowski tramwaj
Czytelnik CIA, Czw, 2010-07-08 10:15 Kraj | Blog | Dyskryminacja | Rasizm/NacjonalizmChciałbym opisać Państwu pewną sytuację. Wczoraj w centrum miasta, tramwajem, średnio zatłoczonym jechało dwoje rumuńskich dzieci. Dziewczynka ok. sześciu lat i chłopiec ok. dziesięciu. On grał na akordeonie, ona zbierała datki.
Do wagonu wszedł dorosły mężczyzna, agresywny, pijany, wygolony na łyso. Uderzył pięścią w drzwi. Zapadła cisza. Ludzie jak zwykle spotykając się z agresją rozsunęli się na w miarę bezpieczną odległość. Szybko znalazł sobie ofiarę.
Rozpędzony z całej siły kopnął w akordeon, który uderzył dziecko w twarz. Tramwaj zamarł. Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie dorosłego dobrze zbudowanego mężczyznę kopiącego dziecko??? Rumuńskie, polskie, chińskie... nieważne. Dziecko.
Młody grajek zamarł, chwycił się za twarz i na stek wyzwisk odpowiedział tylko "przepraszam pana". Całą noc to widziałem. Nie mogłem zasnąć... Ofiara przeprasza... Za co? Powtórzył się schemat znany z historii, ale na moich oczach. Sił i agresja przeciw słabości i strachowi. Motorniczy nie zareagował. Ludzie przerażeni.
"Przepraszam pana" wywołało tylko dalszy wybuch agresji. Napastnik ruszył na dzieciaka i wtedy coś się stało. Stojący najbliżej młody człowiek chwycił małego za kurtkę, przesunął za siebie i dość wulgarnie zadał pytanie, co napastnik właściwie zamierza zrobić? Ten próbował go ominąć, przestraszyć, dostać się do dziecka, które kopnął. Pasażer nie ustąpił. W tramwaju narastał szum, jak w ulu, najpierw starsze kobiety uniosły się z miejsc: "Jak tak można?", "Dziecko kopnął" i nieśmiałe: "Może by na policję ktoś...".
Agresja przeniosła się na tego, kto pierwszy zareagował. Ale tu na atak czekały uniesione pięści. Dysproporcja sił wciąż jednak była znaczna. Tłum wokół agresora gęstniał, widziałem, że ludzie się bali, ale wzburzenie wzięło górę. Ruszył mężczyzna ok. pięćdziesiątki, potem kolejny młody człowiek. Przystanek. Napastnik pod presją opuszcza pojazd, prowokuje, krzyczy, straszy, ale jest bezsilny.
Dziewczynka pociesza brata. Ludzie w drzwiach urągają agresorowi, zachęcają by wrócił, wyzywają, szydzą. Widziałem kiedyś film, na którym stado bawołów chroni małego osobnika przed lwami. Nieustępliwa ściana rogów zatrzymała o wiele silniejsze zwierze.
Dlaczego o tym piszę? Bo wczoraj obywatele, zwykli ludzie, razem obronili się, swój system wartości przed chamstwem i agresją. Bo ktoś się postawił, a reszta poszła za nim. I ta agresja musiała uciekać. Da się. Naprawdę się da.
Proszę wydrukujcie o tym jakąś wzmiankę, może pozwoli uwierzyć, że czasem warto przeciwstawić się złu.
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,8113636,List_Czytelnika__Ktos_sie...