Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Sob, 2010-07-17 12:39
Autonomia regionalna nie gwarantuje jeszcze autonomii pracowniczej czy społecznej samorządności, władze regionów autonomicznych mogą być równie autorytarne (albo i bardziej autorytarne) niż władze centralne - przykład antimigranckiej nagonki na południu i południowym zachodzie USA (Arizona a wcześniej Kalifornia czy Teksas) dobitnie to pokazuje. Jak najbardziej regionalne i proautonomiczne siły są tam z najbardziej prawicowe i rasistowskie, i oczywiście wspierają najbardziej reakcyjne siły społeczne.
Z drugiej strony łatwiej jest kontrolować i "cisnąć" władze regionu liczącego kilka milionów mieszkańców niż kraju, który liczy 40 milionów ludzi, w regionie władza jest dosłownie "o rzut kamieniem";) od obywateli.
Poza tym specyfika Śląska - ostatniego chyba regionu w Polsce gdzie mimo postępów neoliberalizmu jest poważnie uzwiązkowiony i gdzie są wciąż wiekie skupiska bojowo nastawionych pracowników daje szanse że w przypadku autonomizacji klasa robotnicza stanie się najważniejszą siłą polityczną. O ile oczywiście fałszywa, regionalna solidarność i nacjonalizm nie zdemobilizują śląskich robotników. No i w końcu - ciśnienie na gospodarczą i polityczną autonomię dla Śląska otwiera jakiś nowy front w konfrontacji z neoliberalnym rządem w Warszawie, i uderza w jedność zwolenników PO, która na poziomie deklaracji była raczej "proregionalna" - w takim przypadku albo straci poparcie "regionalistów" albo popierając autonomią straci swych "prawicowo - narodowych" zwolenników. Tak czy inaczej - chyba warto spróbować, pod warunkiem wypracowania własnej agendy z naciskiem na samorządność lokalną i pracowniczą i przeciwko fałszywemu solidaryzmowi i regionalnemu szowinizmowi - i to oświadzcenie jest tego próbą.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Autonomia regionalna nie
Autonomia regionalna nie gwarantuje jeszcze autonomii pracowniczej czy społecznej samorządności, władze regionów autonomicznych mogą być równie autorytarne (albo i bardziej autorytarne) niż władze centralne - przykład antimigranckiej nagonki na południu i południowym zachodzie USA (Arizona a wcześniej Kalifornia czy Teksas) dobitnie to pokazuje. Jak najbardziej regionalne i proautonomiczne siły są tam z najbardziej prawicowe i rasistowskie, i oczywiście wspierają najbardziej reakcyjne siły społeczne.
Z drugiej strony łatwiej jest kontrolować i "cisnąć" władze regionu liczącego kilka milionów mieszkańców niż kraju, który liczy 40 milionów ludzi, w regionie władza jest dosłownie "o rzut kamieniem";) od obywateli.
Poza tym specyfika Śląska - ostatniego chyba regionu w Polsce gdzie mimo postępów neoliberalizmu jest poważnie uzwiązkowiony i gdzie są wciąż wiekie skupiska bojowo nastawionych pracowników daje szanse że w przypadku autonomizacji klasa robotnicza stanie się najważniejszą siłą polityczną. O ile oczywiście fałszywa, regionalna solidarność i nacjonalizm nie zdemobilizują śląskich robotników. No i w końcu - ciśnienie na gospodarczą i polityczną autonomię dla Śląska otwiera jakiś nowy front w konfrontacji z neoliberalnym rządem w Warszawie, i uderza w jedność zwolenników PO, która na poziomie deklaracji była raczej "proregionalna" - w takim przypadku albo straci poparcie "regionalistów" albo popierając autonomią straci swych "prawicowo - narodowych" zwolenników. Tak czy inaczej - chyba warto spróbować, pod warunkiem wypracowania własnej agendy z naciskiem na samorządność lokalną i pracowniczą i przeciwko fałszywemu solidaryzmowi i regionalnemu szowinizmowi - i to oświadzcenie jest tego próbą.