Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Nie rozumiemy się. Masowość ruchu nie polega na tym, że codziennie wychodzi na ulice milion osób, ale na tym jakie się ma szerokie zaplecze społeczne i wpływy w różnych grupach społecznych (nie tylko np. młodzieżowych subkulturach). Akcje insurekcjonistów mają jakoby wywołać insurekcję (jak to nazwa na to wskazuje), ale jakoś nie bardzo im to idzie. jedyne do czego do tej pory doprowadziły te akcje to parę ruchawek na obrzeżach systemu.
Anarchosyndykaliści zwykle nie uważają, że takimi akcjami jak ta okupacja można wywołać rewolucję, czy nawet powstanie. To jest raczej "rewolucyjna gimnastyka" i sposób na zyskanie wpływów w społeczeństwie. Rewolucji się nie "wywołuje", ona po prostu przychodzi i ci którzy będą mieli w tym momencie większe wpływy, najczęściej wygrywają.
Te wszystkie insurekcje anarchistyczne przerabialiśmy w XIX wieku i wiele to nie dało. Nawet niezmordowany Bakunin się zniechęcił do tej jałowej roboty pod koniec życia. Potem jeszcze w XX wieku w Hiszpanii były próby insurekcji anarchistycznych, ale kończyło się jak np. w Casas Viejas - wielką rzezią powstańców. To jest strata energii i nadprodukcja męczenników.
Masowość o której tu mówimy polega na tym, że rewolucji dokonują nie dziesiątki, nie setki, ale setki tysięcy i miliony ludzi. Żeby zyskać wcześniej wpływ na setki tysięcy, trzeba czegoś więcej niż naparzanie w komisariaty i działanie na hura.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Nie rozumiemy się.
Nie rozumiemy się. Masowość ruchu nie polega na tym, że codziennie wychodzi na ulice milion osób, ale na tym jakie się ma szerokie zaplecze społeczne i wpływy w różnych grupach społecznych (nie tylko np. młodzieżowych subkulturach). Akcje insurekcjonistów mają jakoby wywołać insurekcję (jak to nazwa na to wskazuje), ale jakoś nie bardzo im to idzie. jedyne do czego do tej pory doprowadziły te akcje to parę ruchawek na obrzeżach systemu.
Anarchosyndykaliści zwykle nie uważają, że takimi akcjami jak ta okupacja można wywołać rewolucję, czy nawet powstanie. To jest raczej "rewolucyjna gimnastyka" i sposób na zyskanie wpływów w społeczeństwie. Rewolucji się nie "wywołuje", ona po prostu przychodzi i ci którzy będą mieli w tym momencie większe wpływy, najczęściej wygrywają.
Te wszystkie insurekcje anarchistyczne przerabialiśmy w XIX wieku i wiele to nie dało. Nawet niezmordowany Bakunin się zniechęcił do tej jałowej roboty pod koniec życia. Potem jeszcze w XX wieku w Hiszpanii były próby insurekcji anarchistycznych, ale kończyło się jak np. w Casas Viejas - wielką rzezią powstańców. To jest strata energii i nadprodukcja męczenników.
Masowość o której tu mówimy polega na tym, że rewolucji dokonują nie dziesiątki, nie setki, ale setki tysięcy i miliony ludzi. Żeby zyskać wcześniej wpływ na setki tysięcy, trzeba czegoś więcej niż naparzanie w komisariaty i działanie na hura.