Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Polecam dwa teksty napisane przez naprawdę skrajnie konserwatywnych katolików: http://www.prawica.net/opinie/22889 http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/6285/
Moje zdanie jest następujące: tzw. "obrońcy krzyża" nie są żadnymi katolickimi fundamentalistami (tylko zwykłymi przeciętnymi katolikami) i nie chodzi im wcale o krzyż jako taki. Chodzi im o upamiętnienie zmarłych w katastrofie w Smoleńsku, a zwłaszcza Lecha Kaczyńskiego, który stał się dla nich wyidealizowanym herosem walki o sprawiedliwość / godność / wolność / z układem / z rządzącą mafią itp. I to właśnie przede wszystkim tę pamięć (i związane z nią wymienione wyżej dążenia tych ludzi) symbolizować ma krzyż przed Pałacem Prezydenckim, a nie religię czy tym bardziej dominację religii. Zamiast krzyża tym ludziom z powodzeniem wystarczyłby inny symbol, np. tablica pamiątkowa - pod którą tak samo uprawialiby kult zmarłego prezydenta, paliliby znicze, składali kwiaty i kładliby zdjęcia. A krzyża bronią, bo postanowiono im go zabrać nie gwarantując zastąpienia go czymś innym.
To ma więcej wspólnego z kultem zmarłych (tradycyjnie obecnym w polskiej kulturze) niż z chrześcijaństwem i tu panowie Wielomski i Bodakowski mają najzupełniej rację. Zwróćmy uwagę, że "obrońcy krzyża" sprzeciwili się nie tylko władzom państwowym, ale i instytucjonalnemu Kościołowi uosabianemu przez księży.
Uważam, że wywołanie w kontekście tego krzyża tematu świeckości państwa oraz zawłaszczania przestrzeni publicznej przez katolicyzm nastąpiło celowo i było bardzo sprytnym zabiegiem w celu napuszczenia lewicy i antyklerykałów na "obrońców krzyża" oraz PiS i ich sympatyków. Zawsze przecież lepiej, jak opozycja się kłóci między sobą. Władza upokarza jednych przeciwników rękami innych przeciwników, a sama występuje potem w roli światłego mediatora.
Jakoś nie pamiętam, by z takimi emocjami (jeśli w ogóle) poruszano temat świeckości państwa i dyskryminacji niekatolików np. w kontekście wczorajszej oficjalnej mszy z okazji zaprzysiężenia prezydenta (w której brał on udział) oraz przysięgi prezydenckiej zakończonej słowami "tak mi dopomóż Bóg". A przecież narusza to świeckość państwa w stopniu znacznie wyższym niż krzyż postawiony i czczony przez prywatne osoby. Bo rola groźnych "katoli" została przydzielona już tym pod krzyżem.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Polecam dwa teksty napisane
Polecam dwa teksty napisane przez naprawdę skrajnie konserwatywnych katolików:
http://www.prawica.net/opinie/22889
http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/6285/
Moje zdanie jest następujące: tzw. "obrońcy krzyża" nie są żadnymi katolickimi fundamentalistami (tylko zwykłymi przeciętnymi katolikami) i nie chodzi im wcale o krzyż jako taki. Chodzi im o upamiętnienie zmarłych w katastrofie w Smoleńsku, a zwłaszcza Lecha Kaczyńskiego, który stał się dla nich wyidealizowanym herosem walki o sprawiedliwość / godność / wolność / z układem / z rządzącą mafią itp. I to właśnie przede wszystkim tę pamięć (i związane z nią wymienione wyżej dążenia tych ludzi) symbolizować ma krzyż przed Pałacem Prezydenckim, a nie religię czy tym bardziej dominację religii. Zamiast krzyża tym ludziom z powodzeniem wystarczyłby inny symbol, np. tablica pamiątkowa - pod którą tak samo uprawialiby kult zmarłego prezydenta, paliliby znicze, składali kwiaty i kładliby zdjęcia. A krzyża bronią, bo postanowiono im go zabrać nie gwarantując zastąpienia go czymś innym.
To ma więcej wspólnego z kultem zmarłych (tradycyjnie obecnym w polskiej kulturze) niż z chrześcijaństwem i tu panowie Wielomski i Bodakowski mają najzupełniej rację. Zwróćmy uwagę, że "obrońcy krzyża" sprzeciwili się nie tylko władzom państwowym, ale i instytucjonalnemu Kościołowi uosabianemu przez księży.
Uważam, że wywołanie w kontekście tego krzyża tematu świeckości państwa oraz zawłaszczania przestrzeni publicznej przez katolicyzm nastąpiło celowo i było bardzo sprytnym zabiegiem w celu napuszczenia lewicy i antyklerykałów na "obrońców krzyża" oraz PiS i ich sympatyków. Zawsze przecież lepiej, jak opozycja się kłóci między sobą. Władza upokarza jednych przeciwników rękami innych przeciwników, a sama występuje potem w roli światłego mediatora.
Jakoś nie pamiętam, by z takimi emocjami (jeśli w ogóle) poruszano temat świeckości państwa i dyskryminacji niekatolików np. w kontekście wczorajszej oficjalnej mszy z okazji zaprzysiężenia prezydenta (w której brał on udział) oraz przysięgi prezydenckiej zakończonej słowami "tak mi dopomóż Bóg". A przecież narusza to świeckość państwa w stopniu znacznie wyższym niż krzyż postawiony i czczony przez prywatne osoby. Bo rola groźnych "katoli" została przydzielona już tym pod krzyżem.