Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Parę słów (niezweryfikowane), Pon, 2010-09-27 19:33
"
Nie mam jeszcze komputera.To kolejny punkt na liście do zrealizowania.Muszę żyć według takiej listy.Inaczej nie dałbym rady.
Zaglądam jednak kiedy mogę na strony takie jak ta.Cieszę się.Ludzie nie dają się temu gównu wokół.Walczą.Chcą zmieniać świat na lepsze.
Jednak kiedy widzę informacje o pochodach w sprawie zalegalizowania narkotyków,szlag mnie trafia.
Był rok 1993.Jako dzieciak pojechałem na festiwal w Jarocinie.Zakochałem się w punkrocku.Zostałem członkiem załogi.Było super.Zaczęły się jabcoki i palenie lufek.Wydawało się mi że to właśnie jeden z przejawów buntu.Potem doszła amfetamina brana przed walkami ze skinheadami.Byliśmy nie do zajebania.Niedługo trwało.Szybko musiałem brać białe na dzień dobry by się nie rozsypać.Z głupi ale dumnego punkowy dzieciak skończył jako cień ze strzykawką w ruinach.
Dzięki pomocy JEJ trafiłem na terapię.Trwała rok.Nie wiem co było gorsze.Ćpanie i bycie narkomanem,czy rok spędzony na terapiach.Najgorszym wrogom tego nie życzę.Dziś każdego dnia muszę walczyć.Pracuję.Uczę się.Bardzo pomaga mi sport.Za pierwsze uzbierane pieniądze kupiłem rower górski.Trenuję też ciężko siłowo w domu wg metody Oliviera Lafaya.Nie dam się.Czasem nie wyrabiam.Upijam się,by czymś to zastąpić.Dużo palę.Budzę się mokry cały w nocy.Mam drgawki ot tak w środku dnia.
Dokładnie od tego się zaczęło.Od lufki z ziołem.Nie bierzcie tego.Większość ludzi w ośrodkach w których byłem tak zaczynała.I mówiła to samo,co ludzie z tych pochodów.Że to nie jest narkotyk.
Ps.Chciałbym podziękować TEJ dzięki której piszę te słowa.Piękna,mądra,idealistyczna punkówa.Podała mi rękę,i walczyła tak strasznie o mnie.Pokazała mi,co to znaczy prawdziwy punk i anarchizm.Nauczyła kochać i czerpać radości z życia.
M - nigdy Ci tego nie zapomnę.Dopóki żyję zrobię dla Ciebie wszystko.
"
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
" Nie mam jeszcze
"
Nie mam jeszcze komputera.To kolejny punkt na liście do zrealizowania.Muszę żyć według takiej listy.Inaczej nie dałbym rady.
Zaglądam jednak kiedy mogę na strony takie jak ta.Cieszę się.Ludzie nie dają się temu gównu wokół.Walczą.Chcą zmieniać świat na lepsze.
Jednak kiedy widzę informacje o pochodach w sprawie zalegalizowania narkotyków,szlag mnie trafia.
Był rok 1993.Jako dzieciak pojechałem na festiwal w Jarocinie.Zakochałem się w punkrocku.Zostałem członkiem załogi.Było super.Zaczęły się jabcoki i palenie lufek.Wydawało się mi że to właśnie jeden z przejawów buntu.Potem doszła amfetamina brana przed walkami ze skinheadami.Byliśmy nie do zajebania.Niedługo trwało.Szybko musiałem brać białe na dzień dobry by się nie rozsypać.Z głupi ale dumnego punkowy dzieciak skończył jako cień ze strzykawką w ruinach.
Dzięki pomocy JEJ trafiłem na terapię.Trwała rok.Nie wiem co było gorsze.Ćpanie i bycie narkomanem,czy rok spędzony na terapiach.Najgorszym wrogom tego nie życzę.Dziś każdego dnia muszę walczyć.Pracuję.Uczę się.Bardzo pomaga mi sport.Za pierwsze uzbierane pieniądze kupiłem rower górski.Trenuję też ciężko siłowo w domu wg metody Oliviera Lafaya.Nie dam się.Czasem nie wyrabiam.Upijam się,by czymś to zastąpić.Dużo palę.Budzę się mokry cały w nocy.Mam drgawki ot tak w środku dnia.
Dokładnie od tego się zaczęło.Od lufki z ziołem.Nie bierzcie tego.Większość ludzi w ośrodkach w których byłem tak zaczynała.I mówiła to samo,co ludzie z tych pochodów.Że to nie jest narkotyk.
Ps.Chciałbym podziękować TEJ dzięki której piszę te słowa.Piękna,mądra,idealistyczna punkówa.Podała mi rękę,i walczyła tak strasznie o mnie.Pokazała mi,co to znaczy prawdziwy punk i anarchizm.Nauczyła kochać i czerpać radości z życia.
M - nigdy Ci tego nie zapomnę.Dopóki żyję zrobię dla Ciebie wszystko.
"