Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Dokładnie, dziwię się "lewicowym" obrońcom GW. Gdzie prospołeczne nastawienie tej gazety ? czy może w ciągłym atakowaniu związków zawodowych i idei związkowej ? Może w paszkwilach atakujących górnictwo, czy w nawoływaniu do (dzikiej) prywatyzacji ? Czy może w końcu atakowaniu kodeksu pracy i resztek "państwa socjalnego" ?
Tak pisząc o kwestiach "zagranicznych", to Xavier przypomina mi się jeszcze jeden, tak jaskrawy, "sojuszniczy" przykład: Zamach stanu w Wenezueli w 2002 roku, kiedy to wyborcza dała na stronę główną informację o tym, jak siły demokratyczne i zgodne z wolą ludu (które wcześniej rządziły ponad 50 lat w Wenezueli, wprowadzając autorytarny reżim neoliberalny w latach 80-tych i strzelając do ludzi w 1989 roku) obaliły "złego", "dyktatora"Hugo Chaveza (oczywiście GW pominęła informacje o tym, że zawieszono wszystkie konstytucyjne swobody zaraz po zamachu, że zamach zbył inicjowany przez elity ekonomiczne w interesie elit ekonomicznych, że owi demokraci już mordowali wcześniej ludzi oraz o fakcie, że miliony zwolenników Chaveza wyszło na ulice Wenezueli sprzeciwiając się puczowi) - sa m opis zamachu i roli mediów w nim przekroczył wszelkie granice nawet dla standardów GW (okładka: http://gazetopedia.pl/public/images/show/org/i/covers/2002/04/13.jpg)
Kiedy jednak dwa dni później Chavez wrócił do władzy po wielkich manifestacjach, Wyborcza dała informację o tym gdzieś na 5 czy 6 stronie w małej rubryce. (nie, nie piszę tego abyśmy kochali Chveza, Chavez bo to zwykły pseudoideologiczny kacyk, który próbuje z siebie robić socjalistę, ale wystarczy że nie popiera neoliberalizmu i nie jest sojusznikiem wuja sama by uchodził za największe zło na świecie, oczywiście wg "wolnych mediów"). Mniej więcej na takiej samej zasadzie sąsiednia Kolumbia jest kreowana przez burżuazyjne media na przykład "demokracji" w regionie, mimo że wg wszelkich wskaźników wolności (partii, słowa, etc) plasuje się niżej od Wenezueli i większości państw regionu.
----------
Problem dotyczący dyskusji nad obecną "lewicowością" czy "prawicowością" polega na przesunięciu paradygmatu ekonomicznego na prawo i wypchnięcia go poza orbitę dyskusji. Mam tu na myśli pewne dwu poziomowe zjawisko: "wolny rynek" i inne (neo)liberalne bzdury uznano za prawdę objawioną, za koniec historii, czyli innymi słowy za coś "oczywistego" - to też, za coś nie podlegającego dyskusji. W związku z tym, oficjalny dyskurs lansuje podział "lewica - prawica" wyłącznie w kwestiach światopoglądowych. Tj każdy kto popiera legalizację związków homoseksualnych, legalizację aborcji czy jest antyklerykałem , zgodnie z tym podział plasuje się na "lewicy" i na takiej zasadzie Ci wielcy, współcześni lewicowcy, których lewicowe poglądy ograniczają się do walki o prawa gejów, uważają GW za "lewicową". Całkowicie wypchnięto kwestię ekonomii poza sferę zainteresowań, jednocześnie wykluczając z oficjalnej dyskusji głosy przeciwne neoliberalizmowi oraz kapitalizmowi w ogóle (jeżeli już biorą udział, to na zasadzie: "posłuchajmy sobie oszołoma i wariata") Czyli pomija się najważniejszy determinant wszystkich stosunków i uwarunkowań, jakim jest ekonomia. Jest to bezpieczne dla systemu rozwiązanie.
I na takiej zasadzie - jak to słusznie napisał Yak - piśmak GW może bezpiecznie opisać krzywdę i niesprawiedliwość pojedynczych przypadków (zwalając najczęściej winę na złych urzędników lub jednego, złego kapitalistę, będącego "zgniłym jabłkiem") demonstrując wrażliwość społeczną. Taka krytyka będzie dopuszczalna, póki nie przeradza się w krytykę rozwiązań systemowych (czyli kapitalizmu). Jeżeli się przerodzi, tekst po prostu nie pójdzie.
Prowadzi to do takich wypaczeń , że np. Naomi Klein, która jest przecież dosyć umiarkowaną keynesistką, dzisiaj uchodzi za głos "radykalnej" lewicy, podczas gdy jeszcze 40 lat uznano by ją może za umiarkowaną socjaldemokratkę. Nastąpiło tutaj całkowite przewartościowanie podziału "lewica-prawica".
"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą" http://drabina.wordpress.com
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Dokładnie, dziwię się
Dokładnie, dziwię się "lewicowym" obrońcom GW. Gdzie prospołeczne nastawienie tej gazety ? czy może w ciągłym atakowaniu związków zawodowych i idei związkowej ? Może w paszkwilach atakujących górnictwo, czy w nawoływaniu do (dzikiej) prywatyzacji ? Czy może w końcu atakowaniu kodeksu pracy i resztek "państwa socjalnego" ?
Konkretny przykład, proszę: http://lewica-wolnosciowa.blogspot.com/2009/08/wyborcza-tryumfuje-juz-po...
Tak pisząc o kwestiach "zagranicznych", to Xavier przypomina mi się jeszcze jeden, tak jaskrawy, "sojuszniczy" przykład: Zamach stanu w Wenezueli w 2002 roku, kiedy to wyborcza dała na stronę główną informację o tym, jak siły demokratyczne i zgodne z wolą ludu (które wcześniej rządziły ponad 50 lat w Wenezueli, wprowadzając autorytarny reżim neoliberalny w latach 80-tych i strzelając do ludzi w 1989 roku) obaliły "złego", "dyktatora"Hugo Chaveza (oczywiście GW pominęła informacje o tym, że zawieszono wszystkie konstytucyjne swobody zaraz po zamachu, że zamach zbył inicjowany przez elity ekonomiczne w interesie elit ekonomicznych, że owi demokraci już mordowali wcześniej ludzi oraz o fakcie, że miliony zwolenników Chaveza wyszło na ulice Wenezueli sprzeciwiając się puczowi) - sa m opis zamachu i roli mediów w nim przekroczył wszelkie granice nawet dla standardów GW (okładka: http://gazetopedia.pl/public/images/show/org/i/covers/2002/04/13.jpg)
Kiedy jednak dwa dni później Chavez wrócił do władzy po wielkich manifestacjach, Wyborcza dała informację o tym gdzieś na 5 czy 6 stronie w małej rubryce. (nie, nie piszę tego abyśmy kochali Chveza, Chavez bo to zwykły pseudoideologiczny kacyk, który próbuje z siebie robić socjalistę, ale wystarczy że nie popiera neoliberalizmu i nie jest sojusznikiem wuja sama by uchodził za największe zło na świecie, oczywiście wg "wolnych mediów"). Mniej więcej na takiej samej zasadzie sąsiednia Kolumbia jest kreowana przez burżuazyjne media na przykład "demokracji" w regionie, mimo że wg wszelkich wskaźników wolności (partii, słowa, etc) plasuje się niżej od Wenezueli i większości państw regionu.
----------
Problem dotyczący dyskusji nad obecną "lewicowością" czy "prawicowością" polega na przesunięciu paradygmatu ekonomicznego na prawo i wypchnięcia go poza orbitę dyskusji. Mam tu na myśli pewne dwu poziomowe zjawisko: "wolny rynek" i inne (neo)liberalne bzdury uznano za prawdę objawioną, za koniec historii, czyli innymi słowy za coś "oczywistego" - to też, za coś nie podlegającego dyskusji. W związku z tym, oficjalny dyskurs lansuje podział "lewica - prawica" wyłącznie w kwestiach światopoglądowych. Tj każdy kto popiera legalizację związków homoseksualnych, legalizację aborcji czy jest antyklerykałem , zgodnie z tym podział plasuje się na "lewicy" i na takiej zasadzie Ci wielcy, współcześni lewicowcy, których lewicowe poglądy ograniczają się do walki o prawa gejów, uważają GW za "lewicową". Całkowicie wypchnięto kwestię ekonomii poza sferę zainteresowań, jednocześnie wykluczając z oficjalnej dyskusji głosy przeciwne neoliberalizmowi oraz kapitalizmowi w ogóle (jeżeli już biorą udział, to na zasadzie: "posłuchajmy sobie oszołoma i wariata") Czyli pomija się najważniejszy determinant wszystkich stosunków i uwarunkowań, jakim jest ekonomia. Jest to bezpieczne dla systemu rozwiązanie.
I na takiej zasadzie - jak to słusznie napisał Yak - piśmak GW może bezpiecznie opisać krzywdę i niesprawiedliwość pojedynczych przypadków (zwalając najczęściej winę na złych urzędników lub jednego, złego kapitalistę, będącego "zgniłym jabłkiem") demonstrując wrażliwość społeczną. Taka krytyka będzie dopuszczalna, póki nie przeradza się w krytykę rozwiązań systemowych (czyli kapitalizmu). Jeżeli się przerodzi, tekst po prostu nie pójdzie.
Prowadzi to do takich wypaczeń , że np. Naomi Klein, która jest przecież dosyć umiarkowaną keynesistką, dzisiaj uchodzi za głos "radykalnej" lewicy, podczas gdy jeszcze 40 lat uznano by ją może za umiarkowaną socjaldemokratkę. Nastąpiło tutaj całkowite przewartościowanie podziału "lewica-prawica".
"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com