Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
to bardzo smutne ze ludzie angażują się w takie marsze
to przerażające że pozwala się na taką propagowanie narkomanii
to żałosne że anarchiści wspierają lobby przestępczości zorganizowanej
narkotyki to nie wolność
to niewola
Palenie marihuany jest bezpieczne, czy też nie?
Iwona Lorenz: Na początku palenia marihuany wszystko wydaje się piękne i ładne. Istnieją ludzie, mający predyspozycje do uzależnienia, jak i osoby, które tych predyspozycji nie mają - one się prawdopodobnie nie uzależnią. Natomiast, jeżeli będzie się to robiło w dużych ilościach, to nawet osoby nie mające predyspozycji do uzależnień i tak po pewnym czasie się uzależnią. Jeśli eksperymentuje się z narkotykami, alkoholem, papierosami, a później z braku radości stosowania tych środków, przestaje się ich używać, to nie ma zagrożenia uzależnieniem. Niestety jednak są osoby, które dalej to ciągną.
Jest możliwe palenie marihuany sporadycznie, jednak przez całe życie, nie wpływając negatywnie na swoje zdrowie?
Myślę, że nie. Nie jest to możliwe, ponieważ marihuana powoduje duże szkody w organizmie...
Jakiego typu?
Marihuana działa na centralny układ nerwowy, powoduje zaburzenia w zachowaniu. Rzeczywistość nie jest taka, jaka jest - jest zaburzona.
Tylko na tzw. haju?
Tak, na haju, ale później również po odstawieniu, powodując skutki uboczne.
Po jakim czasie te skutki uboczne się uwidoczniają?
Marihuana ma to do siebie, że długo pozostaje w organizmie - nawet do trzech tygodni. Jeżeli ktoś pali raz w tygodniu, to okres odstawienia się przedłuża, bo marihuana jest wtedy cały czas w organizmie. Taka osoba ma ciągle zmieniony nastrój - jest ciągle na haju, tylko zmniejszonym.
W jaki sposób ten "zmniejszony haj" może przeszkadzać w codziennym życiu?
Przede wszystkim brak koncentracji, zaburzenia widzenia przestrzeni, zaburzenia czasu - nie wiadomo, czy jest rano, czy jest wieczór, ten czas albo się wydłuża, albo skraca. To są minimalne rzeczy, ale one są bardzo ważne. Tak naprawdę tych objawów osoba paląc nie zauważa.
Jeśli nie zauważa, to czy przeszkadzają jej w życiu?
Taki czynnik jak marihuana uszkadza centralny układ nerwowy i on jest zniszczony...
Zniszczony? Po jakim okresie czasu?
Nie ma takiej granicy. Nie wiadomo ile to trwa. Jeżeli byłoby wiadomo, to problem by nie istniał, ponieważ można by było odstawić narkotyk.
Znane są efekty długotrwałego palenia?
Przede wszystkim to zaburzenia psychiczne, halucynacje, co szczególnie widać po zaprzestaniu. Również depresje, lęki, stany prześladowcze - takie osoby myślą, że są śledzone, że wszyscy wokół mszczą się na nim, co rzeczywiście nie jest prawdą, tylko urojeniem. Marihuana również obniża u mężczyzn potencję, u kobiet powoduje oziębłość. Ponadto źle wpływa na ciążę - noworodki mniej ważą, są bardziej podatne na infekcje różnego typu i wolniej się rozwijają.
Czyli palenie raz na jakiś czas, przez długi okres czasu niszczy zdrowie?
Oczywiście, każdy jeden tzw. joint powoduje, że te uszkodzenia następują.
Czy po trawce występuje tzw. kac i czym się objawia?
Tak, występuje. Ogólnie jest to złe samopoczucie, bóle głowy, otępiałość.
Co jest bardziej szkodliwe - marihuana czy tytoń?
Oczywiście, że trawka. Tytoń ma to do siebie, że uszkadza płuca, krtań. Natomiast marihuana uszkadza mózg.
Czy jest możliwe palenia marihuany przez okres całego życia, czy to częściej, czy rzadziej i nie sięgnąć po żadne inne narkotyki?
Jest to możliwe.
Istnieje teoria, iż nie poprzestaje się nigdy na marihuanie i sięga po inne środki.
Myślę, że jest możliwe palenie przez całe życie i nie sięgnięcie po nic innego. Jednakże nie słyszałam o przypadku, by ktoś palił tylko marihuanę do końca życia, bo jeśli pali całe życie, to jest od niej uzależniony. Jeśli ktoś nie jest uzależniony, to robić tego nie musi. Marihuana nie uzależnia fizycznie - nie odczuwa się głodu narkotycznego. Natomiast uzależnia psychicznie. Po pewnym czasie palenia marihuany nadchodzi moment, że kop dawany przez nią nie wystarcza.
A wtedy?
Wtedy sięga się po inne narkotyki, robi się mieszankę, pali haszysz.
Jeżeli jest to uzależnienie psychiczne, to osoby o mocnej psychice, mający silną wolę, mogę nie dopuścić do uzależnienia?
Tu już trzeba głębszej rozmowy na ten temat. Bierze się to z dzieciństwa - jak byliśmy wychowywani, ile czasu było nam poświęcane. Również ważne jest, w jakim środowisku się wychowywaliśmy, czy musieliśmy w to środowisko się wkradać. Jeżeli paleniem marihuany wejdzie się w dane środowisko i zostanie zaakceptowanym, to będzie się robiło to dalej.
W przypadku trawki występuje głód narkotyczny?
Głód jest przy uzależnieniu fizycznym. Przy marihuanie nie występuje przymus palenia. Jest to sprawa bardziej psychologiczna.
Czyli, jak wynika z Pani słów palacz marihuany sięgnie z dużym prawdopodobieństwem po inne narkotyki?
Myślę, że ta prawidłowość osiąga 90 procent, a nawet i więcej. Istnieją znikome przypadki, by ktoś poprzestał tylko na marihuanie, paląc przez okres całego życia, a ja o takim nie słyszałam.
Można z Pani słów wywnioskować, iż legalizacja marihuany byłaby czymś złym, nieprawidłowym?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Alkohol wyrządza takie same szkody, a nawet... jednak szkody objawiają się po dłuższym okresie czasu.
Pani zajmuje się również problemami alkoholizmu. Lepiej być palaczem marihuany czy alkoholikiem?
Ani jednym, ani drugim.
Czy prawdą, lub kolejnym mitem jest teoria, że marihuana nie wyzwala agresji, iż ludzie ją palący są spokojni, w przeciwieństwie do tych, pijących alkohol?
Agresja nie wynika z uzależnienia, nie wynika z tego, iż ktoś jest alkoholikiem, lub palaczem marihuany. Agresję ma się w sobie, ona jest tylko łatwiej wyzwalana.
Jeżeli ktoś jest pijany, to łatwiej o zachowania agresywne, niż w przypadku marihuany?
Poprzez alkohol taki stan się uwalnia. Poprzez palenie marihuany tez wyzwala się agresja. Szczególnie w sytuacjach, kiedy rodzice zaczynają zwracać uwagę na to, co się dzieje z dziećmi. Zaczynają być agresywne wobec rodziców
Czy prawdą jest, że w Holandii po zalegalizowaniu marihuany, narkomania wcale nie wzrosła?
Nie orientuję się w statystykach innych krajów.
Popularne np. w Amsterdamie jest palenie trawki w specjalnym do tego celu przeznaczonym lokalu. Inna mentalność ludzi sprawia, że wypalenie jointa traktują jak zwykłe wypicie piwa w pubie. Co Pani myśli o tej sytuacji?
Myśli Pan, że oni nie są uzależnieni?
Panią o to pytam...
Myślę, że są to osoby uzależnione.
Czyli idąc tokiem Pani rozumowania, można wyciągnąć wniosek, iż tamtejsze prawo, jest prawem złym, krzywdzącym?
Nie wiem, nie będę tego oceniać. U nas jest prawo takie, a nie inne, ale ludzie i tak korzystają z trawki. Więc kwestie prawne nie mają tu chyba znaczenia. Jeżeli wprowadzi się prohibicję, ludzie dalej będą pić alkohol.
Wymieniła Pani szereg szkodliwych właściwości marihuany, to jak wytłumaczyć fakt, iż w Holandii, najczęściej osoby starsze kupują ją w aptece, ponieważ tak zalecił lekarz. Widocznie tam uznano, że bardziej pomaga, niż szkodzi. Czyż nie?
Bodajże w XIX w marihuana była stosowana jako lekarstwo m.in. na schorzenia reumatyczne, ale i wiele innych. Natomiast zauważono duże szkody psychiczne i moralne. Z marihuaną jest tak, jak z lekarstwami - na jedno leczą, na inne szkodzą. Natomiast ona więcej szkodzi niż leczy.
Z pani słów wynika, że marihuana także leczy. W jakich obszarach?
W jakiś obszarach tak, ale myślę, że więcej uszkadza. Działa przecież na centralny układ nerwowy.
Jednak, jakie są te zdrowotne właściwości?
Tak naprawdę, to nie wiem. Z punktu widzenia terapeutycznego do pewnego momentu działa jako lekarstwo (daje rozluźnienie, odprężenie), jednak, gdy się nadużywa - bierze się za długo i za dużo, to przychodzi moment, iż żadnej ulgi i właściwości leczniczych nie przyniesie.
Czyli "za długo i za dużo", to uszkadza nasz organizm. Jednak jak pali się nie za długo i nie za wiele, to poprawia się stan zdrowia, bo ma też właściwości zdrowotne. Dobrze wywnioskowałem?
Tak jest w tym sprzeczność, dobrze Pan zauważył. Sprawa ma się tak, jak z alkoholem - lekarze czasem nawet zalecają wypicie jednego piwa, celem np. oczyszczenia nerek. W ostatecznym rozrachunku i tak uszkadza.
Także dla zdrowia dobrze jest raz na jakiś czas zapalić marihuanę?
Taka jest specyfika, - jeśli już uzależni, to zdrowe nie jest. Jeśli przestanie kontrolować palenie i przekroczy granicę, której nie widać, to wtedy następuje uzależnienie i już nie jest to dobre.
Gdy pali się marihuanę sporadycznie, a biorąc pod uwagę jej właściwości zdrowotne, to wszystko jest właściwe?
Tylko do pewnego momentu oczywiście. Przez całe życie tak jednak nie można, bo następuje przyzwyczajenie, chce się coraz więcej. Ludzie mają taką naturę, iż chcą coraz więcej, chcą czuć się coraz lepiej. Pewna ilość marihuany na dolegliwości już nie wystarcza i sięga się po więcej.
Czyli tylko hipotetycznie można spędzić życie, paląc marihuanę w małych ilościach i tylko pomagać zdrowiu?
Jeżeli ktoś bierze np. 5 miligramów, jako lekarstwo, to po pewnym czasie ta ilość już nie wystarcza i sięga się po następne 5. Za chwilę zwiększona ilość znowuż nie wystarcza i te dawki sukcesywnie się zwiększają, jednakże już wtedy marihuana nie działa tak, jak powinna działać.
Jak jest skala zjawiska palenia marihuany w Jastrzębiu?
W zeszłym roku w naszej poradni odnotowano 71 osób, które miały problem z marihuaną. Większych danych w tym temacie nie ma.
Miała Pani do czynienia z ludźmi palącymi wiele lat marihuanę. Jakimi teraz są ludźmi?
Zawsze są trwałe uszkodzenia, część mózgu jest uszkodzona, część układu nerwowego także. Marihuana również często doprowadza do wystąpienia raka.
W jaki sposób próbuje Pani leczyć palaczy marihuany?
Bardzo potrzebna jest psychoedukacja, profilaktyka.
Na czym ta profilaktyka polega?
Na nauce o uzależnieniu, na czym takie uzależnienie od marihuany polega. My leczymy osoby już uzależnione. Kiedyś była grupa dzieci eksperymentujących, nawet 10-cio letnich (znikome przypadki). Dzieci i młodzież do 21 roku życia, są najbardziej narażone na negatywne działanie marihuany, przede wszystkim, dlatego, że nie mają jeszcze ukształtowanej tożsamości. Palenie marihuany zaburza u tych dzieci obraz widzenia samych siebie.
Udaje się tą grupę młodzieży do 21 roku życia odciągnąć od palenia marihuany?
Jest bardzo trudno, są tylko sporadyczne przypadki, kiedy się to udaje.
Ta trudność wynika z głębokiego przeświadczenia młodzieży o nieszkodliwości trawki, czy może z niedoskonałości stosowanych metod leczenia, profilaktyki?
W takiej terapii powinna uczestniczyć rodzina, muszą widzieć, jak rozmawiać z dzieckiem. Dzieci muszą mieć wsparcie w swoich rodzicach, by nie szukać tego na zewnątrz.
Czy w sytuacji, gdy jeden z rodziców pali marihuanę, to czy ma to jakiś wpływ na relację w rodzinie?
Myślę, że tak. Jeżeli rodzic ma takie objawy, jakie wcześniej wymieniłam, to może przeszkadzać, np., gdy nie wie, że istnieje, gdy ma zaburzenia widzenia, śmieje się nie wiadomo, z czego - tak działa trawka - jest odlot.
Czy Pani sama paliła kiedyś marihuanę?
Nie, właśnie nie. Nigdy w życiu nie zapaliłam
Mówi się, że aby coś pokonać, trzeba to wpierw poznać.
To jest właśnie mit na ten temat. Równie dobrze można powiedzieć, że lekarz, który nie miał zawału, nie może być kardiologiem. Terapeuta nie musi być uzależniony, by leczyć. Myślę, że nawet lepiej, iż nie palił marihuany, ponieważ nie ma rozbudowanych psychologicznych mechanizmów uzależnienia.
Ważne jest poznanie stanu psychicznego osoby, która jest pod wpływem działania trawki?
Tak. Jest bardzo ważne.
Skąd zna Pani taki stan u osób, z którymi pracuje, skoro nie spróbowała?
Przecież to widać. Osoba, która przychodzi do poradni, zdecydowana się wyleczyć, to poprzez rozmowę z terapeutą powie wszystko, nawet rzeczy intymne. Jednak w poradni nie przyjmuje się osób, które są na haju, bo to nie jest detoks, tylko terapia i trzeba być czystym, by móc ją podjąć.
Czy palenie trawki może doprowadzić do sytuacji adekwatnej w braniu "twardych" narkotyków, że sprzedaje się wszystko, co można, kradnie się, tylko po to, by zdobyć działkę?
Oczywiście, że tak, ale są to zaawansowane przypadki.
W jakim przedziale wiekowym trafiają do Pani osoby?
Generalnie między 17 a 21 rokiem życia.
W jaki sposób do Pani trafiają?
Czasami jest tak, że rodzice przyprowadzają, albo mają kuratora, który nakazuje im się leczyć. Zdarza się czasem, iż ktoś sam chce się wyleczyć, wtedy najłatwiej o wyleczenie i utrzymanie abstynencji.
Czy zjawiają się u Pani ludzie w wieku 30, 40 lat, bo przecież tacy również palą?
Nie. Mieliśmy tylko jednego pacjenta w takim wieku. Niedobrze, że takie osoby do nas nie trafiają, może nie chcą, albo już w wieku 30 lat inne narkotyki im w głowie - coś silniejszego.
Jeżeli chodzi o publikacje na temat marihuany, to są one bardzo sprzeczne w swej treści. Jedni przekonują o większym pożytku dla zdrowia, inni o większej szkodliwości, jedni mówią, iż uzależnić się nie można, inni wręcz na odwrót. Co sądzić o całej tej rozbieżności stanowisk?
Zastanawiałam się kiedyś na tymi artykułami i myślę, że czasem pisały je osoby uzależnione, które mają rozwinięty mechanizm broniący ich racji. Nie jestem osobą uzależnioną, więc bronię tej drugie strony.
Czyli rzeczywistość jest naginana przez obie strony?
Moje słowa, to czysta teoria powiązana z praktyką, pacjentami, tym, co widziałam, czego się nauczyłam poprzez kontakt z innymi osobami, z książkami o tej tematyce.
Iwona Lorenz jest Instruktorem Terapii Uzależnień w Centrum Terapii Nerwic, Depresji i Uzależnień "Neuro-Med" przy ul. 1 Maja 20 w Jastrzębiu
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
to bardzo smutne ze ludzie
to bardzo smutne ze ludzie angażują się w takie marsze
to przerażające że pozwala się na taką propagowanie narkomanii
to żałosne że anarchiści wspierają lobby przestępczości zorganizowanej
narkotyki to nie wolność
to niewola
Palenie marihuany jest bezpieczne, czy też nie?
Iwona Lorenz: Na początku palenia marihuany wszystko wydaje się piękne i ładne. Istnieją ludzie, mający predyspozycje do uzależnienia, jak i osoby, które tych predyspozycji nie mają - one się prawdopodobnie nie uzależnią. Natomiast, jeżeli będzie się to robiło w dużych ilościach, to nawet osoby nie mające predyspozycji do uzależnień i tak po pewnym czasie się uzależnią. Jeśli eksperymentuje się z narkotykami, alkoholem, papierosami, a później z braku radości stosowania tych środków, przestaje się ich używać, to nie ma zagrożenia uzależnieniem. Niestety jednak są osoby, które dalej to ciągną.
Jest możliwe palenie marihuany sporadycznie, jednak przez całe życie, nie wpływając negatywnie na swoje zdrowie?
Myślę, że nie. Nie jest to możliwe, ponieważ marihuana powoduje duże szkody w organizmie...
Jakiego typu?
Marihuana działa na centralny układ nerwowy, powoduje zaburzenia w zachowaniu. Rzeczywistość nie jest taka, jaka jest - jest zaburzona.
Tylko na tzw. haju?
Tak, na haju, ale później również po odstawieniu, powodując skutki uboczne.
Po jakim czasie te skutki uboczne się uwidoczniają?
Marihuana ma to do siebie, że długo pozostaje w organizmie - nawet do trzech tygodni. Jeżeli ktoś pali raz w tygodniu, to okres odstawienia się przedłuża, bo marihuana jest wtedy cały czas w organizmie. Taka osoba ma ciągle zmieniony nastrój - jest ciągle na haju, tylko zmniejszonym.
W jaki sposób ten "zmniejszony haj" może przeszkadzać w codziennym życiu?
Przede wszystkim brak koncentracji, zaburzenia widzenia przestrzeni, zaburzenia czasu - nie wiadomo, czy jest rano, czy jest wieczór, ten czas albo się wydłuża, albo skraca. To są minimalne rzeczy, ale one są bardzo ważne. Tak naprawdę tych objawów osoba paląc nie zauważa.
Jeśli nie zauważa, to czy przeszkadzają jej w życiu?
Taki czynnik jak marihuana uszkadza centralny układ nerwowy i on jest zniszczony...
Zniszczony? Po jakim okresie czasu?
Nie ma takiej granicy. Nie wiadomo ile to trwa. Jeżeli byłoby wiadomo, to problem by nie istniał, ponieważ można by było odstawić narkotyk.
Znane są efekty długotrwałego palenia?
Przede wszystkim to zaburzenia psychiczne, halucynacje, co szczególnie widać po zaprzestaniu. Również depresje, lęki, stany prześladowcze - takie osoby myślą, że są śledzone, że wszyscy wokół mszczą się na nim, co rzeczywiście nie jest prawdą, tylko urojeniem. Marihuana również obniża u mężczyzn potencję, u kobiet powoduje oziębłość. Ponadto źle wpływa na ciążę - noworodki mniej ważą, są bardziej podatne na infekcje różnego typu i wolniej się rozwijają.
Czyli palenie raz na jakiś czas, przez długi okres czasu niszczy zdrowie?
Oczywiście, każdy jeden tzw. joint powoduje, że te uszkodzenia następują.
Czy po trawce występuje tzw. kac i czym się objawia?
Tak, występuje. Ogólnie jest to złe samopoczucie, bóle głowy, otępiałość.
Co jest bardziej szkodliwe - marihuana czy tytoń?
Oczywiście, że trawka. Tytoń ma to do siebie, że uszkadza płuca, krtań. Natomiast marihuana uszkadza mózg.
Czy jest możliwe palenia marihuany przez okres całego życia, czy to częściej, czy rzadziej i nie sięgnąć po żadne inne narkotyki?
Jest to możliwe.
Istnieje teoria, iż nie poprzestaje się nigdy na marihuanie i sięga po inne środki.
Myślę, że jest możliwe palenie przez całe życie i nie sięgnięcie po nic innego. Jednakże nie słyszałam o przypadku, by ktoś palił tylko marihuanę do końca życia, bo jeśli pali całe życie, to jest od niej uzależniony. Jeśli ktoś nie jest uzależniony, to robić tego nie musi. Marihuana nie uzależnia fizycznie - nie odczuwa się głodu narkotycznego. Natomiast uzależnia psychicznie. Po pewnym czasie palenia marihuany nadchodzi moment, że kop dawany przez nią nie wystarcza.
A wtedy?
Wtedy sięga się po inne narkotyki, robi się mieszankę, pali haszysz.
Jeżeli jest to uzależnienie psychiczne, to osoby o mocnej psychice, mający silną wolę, mogę nie dopuścić do uzależnienia?
Tu już trzeba głębszej rozmowy na ten temat. Bierze się to z dzieciństwa - jak byliśmy wychowywani, ile czasu było nam poświęcane. Również ważne jest, w jakim środowisku się wychowywaliśmy, czy musieliśmy w to środowisko się wkradać. Jeżeli paleniem marihuany wejdzie się w dane środowisko i zostanie zaakceptowanym, to będzie się robiło to dalej.
W przypadku trawki występuje głód narkotyczny?
Głód jest przy uzależnieniu fizycznym. Przy marihuanie nie występuje przymus palenia. Jest to sprawa bardziej psychologiczna.
Czyli, jak wynika z Pani słów palacz marihuany sięgnie z dużym prawdopodobieństwem po inne narkotyki?
Myślę, że ta prawidłowość osiąga 90 procent, a nawet i więcej. Istnieją znikome przypadki, by ktoś poprzestał tylko na marihuanie, paląc przez okres całego życia, a ja o takim nie słyszałam.
Można z Pani słów wywnioskować, iż legalizacja marihuany byłaby czymś złym, nieprawidłowym?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Alkohol wyrządza takie same szkody, a nawet... jednak szkody objawiają się po dłuższym okresie czasu.
Pani zajmuje się również problemami alkoholizmu. Lepiej być palaczem marihuany czy alkoholikiem?
Ani jednym, ani drugim.
Czy prawdą, lub kolejnym mitem jest teoria, że marihuana nie wyzwala agresji, iż ludzie ją palący są spokojni, w przeciwieństwie do tych, pijących alkohol?
Agresja nie wynika z uzależnienia, nie wynika z tego, iż ktoś jest alkoholikiem, lub palaczem marihuany. Agresję ma się w sobie, ona jest tylko łatwiej wyzwalana.
Jeżeli ktoś jest pijany, to łatwiej o zachowania agresywne, niż w przypadku marihuany?
Poprzez alkohol taki stan się uwalnia. Poprzez palenie marihuany tez wyzwala się agresja. Szczególnie w sytuacjach, kiedy rodzice zaczynają zwracać uwagę na to, co się dzieje z dziećmi. Zaczynają być agresywne wobec rodziców
Czy prawdą jest, że w Holandii po zalegalizowaniu marihuany, narkomania wcale nie wzrosła?
Nie orientuję się w statystykach innych krajów.
Popularne np. w Amsterdamie jest palenie trawki w specjalnym do tego celu przeznaczonym lokalu. Inna mentalność ludzi sprawia, że wypalenie jointa traktują jak zwykłe wypicie piwa w pubie. Co Pani myśli o tej sytuacji?
Myśli Pan, że oni nie są uzależnieni?
Panią o to pytam...
Myślę, że są to osoby uzależnione.
Czyli idąc tokiem Pani rozumowania, można wyciągnąć wniosek, iż tamtejsze prawo, jest prawem złym, krzywdzącym?
Nie wiem, nie będę tego oceniać. U nas jest prawo takie, a nie inne, ale ludzie i tak korzystają z trawki. Więc kwestie prawne nie mają tu chyba znaczenia. Jeżeli wprowadzi się prohibicję, ludzie dalej będą pić alkohol.
Wymieniła Pani szereg szkodliwych właściwości marihuany, to jak wytłumaczyć fakt, iż w Holandii, najczęściej osoby starsze kupują ją w aptece, ponieważ tak zalecił lekarz. Widocznie tam uznano, że bardziej pomaga, niż szkodzi. Czyż nie?
Bodajże w XIX w marihuana była stosowana jako lekarstwo m.in. na schorzenia reumatyczne, ale i wiele innych. Natomiast zauważono duże szkody psychiczne i moralne. Z marihuaną jest tak, jak z lekarstwami - na jedno leczą, na inne szkodzą. Natomiast ona więcej szkodzi niż leczy.
Z pani słów wynika, że marihuana także leczy. W jakich obszarach?
W jakiś obszarach tak, ale myślę, że więcej uszkadza. Działa przecież na centralny układ nerwowy.
Jednak, jakie są te zdrowotne właściwości?
Tak naprawdę, to nie wiem. Z punktu widzenia terapeutycznego do pewnego momentu działa jako lekarstwo (daje rozluźnienie, odprężenie), jednak, gdy się nadużywa - bierze się za długo i za dużo, to przychodzi moment, iż żadnej ulgi i właściwości leczniczych nie przyniesie.
Czyli "za długo i za dużo", to uszkadza nasz organizm. Jednak jak pali się nie za długo i nie za wiele, to poprawia się stan zdrowia, bo ma też właściwości zdrowotne. Dobrze wywnioskowałem?
Tak jest w tym sprzeczność, dobrze Pan zauważył. Sprawa ma się tak, jak z alkoholem - lekarze czasem nawet zalecają wypicie jednego piwa, celem np. oczyszczenia nerek. W ostatecznym rozrachunku i tak uszkadza.
Także dla zdrowia dobrze jest raz na jakiś czas zapalić marihuanę?
Taka jest specyfika, - jeśli już uzależni, to zdrowe nie jest. Jeśli przestanie kontrolować palenie i przekroczy granicę, której nie widać, to wtedy następuje uzależnienie i już nie jest to dobre.
Gdy pali się marihuanę sporadycznie, a biorąc pod uwagę jej właściwości zdrowotne, to wszystko jest właściwe?
Tylko do pewnego momentu oczywiście. Przez całe życie tak jednak nie można, bo następuje przyzwyczajenie, chce się coraz więcej. Ludzie mają taką naturę, iż chcą coraz więcej, chcą czuć się coraz lepiej. Pewna ilość marihuany na dolegliwości już nie wystarcza i sięga się po więcej.
Czyli tylko hipotetycznie można spędzić życie, paląc marihuanę w małych ilościach i tylko pomagać zdrowiu?
Jeżeli ktoś bierze np. 5 miligramów, jako lekarstwo, to po pewnym czasie ta ilość już nie wystarcza i sięga się po następne 5. Za chwilę zwiększona ilość znowuż nie wystarcza i te dawki sukcesywnie się zwiększają, jednakże już wtedy marihuana nie działa tak, jak powinna działać.
Jak jest skala zjawiska palenia marihuany w Jastrzębiu?
W zeszłym roku w naszej poradni odnotowano 71 osób, które miały problem z marihuaną. Większych danych w tym temacie nie ma.
Miała Pani do czynienia z ludźmi palącymi wiele lat marihuanę. Jakimi teraz są ludźmi?
Zawsze są trwałe uszkodzenia, część mózgu jest uszkodzona, część układu nerwowego także. Marihuana również często doprowadza do wystąpienia raka.
W jaki sposób próbuje Pani leczyć palaczy marihuany?
Bardzo potrzebna jest psychoedukacja, profilaktyka.
Na czym ta profilaktyka polega?
Na nauce o uzależnieniu, na czym takie uzależnienie od marihuany polega. My leczymy osoby już uzależnione. Kiedyś była grupa dzieci eksperymentujących, nawet 10-cio letnich (znikome przypadki). Dzieci i młodzież do 21 roku życia, są najbardziej narażone na negatywne działanie marihuany, przede wszystkim, dlatego, że nie mają jeszcze ukształtowanej tożsamości. Palenie marihuany zaburza u tych dzieci obraz widzenia samych siebie.
Udaje się tą grupę młodzieży do 21 roku życia odciągnąć od palenia marihuany?
Jest bardzo trudno, są tylko sporadyczne przypadki, kiedy się to udaje.
Ta trudność wynika z głębokiego przeświadczenia młodzieży o nieszkodliwości trawki, czy może z niedoskonałości stosowanych metod leczenia, profilaktyki?
W takiej terapii powinna uczestniczyć rodzina, muszą widzieć, jak rozmawiać z dzieckiem. Dzieci muszą mieć wsparcie w swoich rodzicach, by nie szukać tego na zewnątrz.
Czy w sytuacji, gdy jeden z rodziców pali marihuanę, to czy ma to jakiś wpływ na relację w rodzinie?
Myślę, że tak. Jeżeli rodzic ma takie objawy, jakie wcześniej wymieniłam, to może przeszkadzać, np., gdy nie wie, że istnieje, gdy ma zaburzenia widzenia, śmieje się nie wiadomo, z czego - tak działa trawka - jest odlot.
Czy Pani sama paliła kiedyś marihuanę?
Nie, właśnie nie. Nigdy w życiu nie zapaliłam
Mówi się, że aby coś pokonać, trzeba to wpierw poznać.
To jest właśnie mit na ten temat. Równie dobrze można powiedzieć, że lekarz, który nie miał zawału, nie może być kardiologiem. Terapeuta nie musi być uzależniony, by leczyć. Myślę, że nawet lepiej, iż nie palił marihuany, ponieważ nie ma rozbudowanych psychologicznych mechanizmów uzależnienia.
Ważne jest poznanie stanu psychicznego osoby, która jest pod wpływem działania trawki?
Tak. Jest bardzo ważne.
Skąd zna Pani taki stan u osób, z którymi pracuje, skoro nie spróbowała?
Przecież to widać. Osoba, która przychodzi do poradni, zdecydowana się wyleczyć, to poprzez rozmowę z terapeutą powie wszystko, nawet rzeczy intymne. Jednak w poradni nie przyjmuje się osób, które są na haju, bo to nie jest detoks, tylko terapia i trzeba być czystym, by móc ją podjąć.
Czy palenie trawki może doprowadzić do sytuacji adekwatnej w braniu "twardych" narkotyków, że sprzedaje się wszystko, co można, kradnie się, tylko po to, by zdobyć działkę?
Oczywiście, że tak, ale są to zaawansowane przypadki.
W jakim przedziale wiekowym trafiają do Pani osoby?
Generalnie między 17 a 21 rokiem życia.
W jaki sposób do Pani trafiają?
Czasami jest tak, że rodzice przyprowadzają, albo mają kuratora, który nakazuje im się leczyć. Zdarza się czasem, iż ktoś sam chce się wyleczyć, wtedy najłatwiej o wyleczenie i utrzymanie abstynencji.
Czy zjawiają się u Pani ludzie w wieku 30, 40 lat, bo przecież tacy również palą?
Nie. Mieliśmy tylko jednego pacjenta w takim wieku. Niedobrze, że takie osoby do nas nie trafiają, może nie chcą, albo już w wieku 30 lat inne narkotyki im w głowie - coś silniejszego.
Jeżeli chodzi o publikacje na temat marihuany, to są one bardzo sprzeczne w swej treści. Jedni przekonują o większym pożytku dla zdrowia, inni o większej szkodliwości, jedni mówią, iż uzależnić się nie można, inni wręcz na odwrót. Co sądzić o całej tej rozbieżności stanowisk?
Zastanawiałam się kiedyś na tymi artykułami i myślę, że czasem pisały je osoby uzależnione, które mają rozwinięty mechanizm broniący ich racji. Nie jestem osobą uzależnioną, więc bronię tej drugie strony.
Czyli rzeczywistość jest naginana przez obie strony?
Moje słowa, to czysta teoria powiązana z praktyką, pacjentami, tym, co widziałam, czego się nauczyłam poprzez kontakt z innymi osobami, z książkami o tej tematyce.
Iwona Lorenz jest Instruktorem Terapii Uzależnień w Centrum Terapii Nerwic, Depresji i Uzależnień "Neuro-Med" przy ul. 1 Maja 20 w Jastrzębiu